Niedziela rano: Piekny sloneczny dzien:)
16:45: Leje i wieje, zgodnie z przewidywaniami. Hanna, Hania, Haneczka!
Posted in Nowy Jork, Psy, koty i ludzie, Salon, Życie w USA, tagged huragan Hanna, Nowy Jork, Queens, sztorm tropikalny Hanna on 2008/09/06|
Niedziela rano: Piekny sloneczny dzien:)
16:45: Leje i wieje, zgodnie z przewidywaniami. Hanna, Hania, Haneczka!
Posted in Salon, Życie w USA, tagged konwencja republikańska, Piper Palin, Sarah Palin on 2008/09/04|
A tutaj mamy najlepszy moim zdaniem moment z drugiego (trzeciego?) dnia konwencji Partii Republikańskiej – podczas kiedy mamusia miesza Demokratow z błotem, mała Piper poprawia fryzurę swojemu 5-miesięcznemu bratu Trigowi. McCain powinien ją zatrudnić jako stylistykę:)
Posted in Emigracja, Nowy Jork, Salon, Życie w USA, tagged Astroland, Brooklyn, Coney Island, hot dogi on 2008/09/03| 3 Komentarze »
W pewne słoneczne sierpniowe popołudnie postanowiliśmy urwać się z pracy i spędzić resztę dnia na Coney Island. Manhattan, Bronx i Greenpoint (tak, właśnie Greenpoint) pędzą i przyspieszają coraz bardziej, a na Coney Island czas stanął w miejscu i wszystko jest tak, jak było dawniej. Rozrzucone na dużym terenie wesołe miasteczko ze słynnym drewnianym Cyclonem oraz Wonder Wheel kusi wszystkich chętnych, którzy chcieliby sobie podnieść poziom adrenaliny, a w pamiętających lata 50. ubiegłego stulecia drewnianych budkach nęcą egzotyczne gatunki brooklyńskiego piwa, którego poza Coney Island nie uświadczysz nigdzie.
(więcej…)
Posted in Psy, koty i ludzie, Salon, Życie w USA, tagged ewakuacja Nowego Orleanu, huragan Gustav, Nowy Orlean, sztorm stulecia on 2008/08/31| 2 Komentarze »
Wszyscy mamy jeszcze świeżo w pamięci sceny sprzed trzech lat, kiedy to huragany „Katrina” i „Rita” spustoszyły Nowy Orlean i sporą część Luizjany. Blisko 30 tysięcy ludzi stłoczonych w zupełnie nieprzystosowanej do tego celu hali Louisiana Superdome. Ludzie umierający na wózkach inwalidzkich. Zalane miasto, zwłoki na ulicach – wszystko przy kompromitującym braku reakcji i nieudolności agencji miejskich, stanowych i federalnych, ale za to w obecności kamer telewizyjnych.
Posted in Podróże, Salon, Życie w USA on 2008/08/05| 3 Komentarze »
Blog uaktualniany raz na dwa miesiace mozna o kant d… potluc i przyznaje racje wszystkim, ktorzy sa takiego zdania i dali temu wyraz w swoich komentarzach tutaj. Z drugiej jednak strony, najpierw zyjemy, tak jak potrafimy i jak „jest nam dane”, a dopiero w nastepnej kolejnosci – blogujemy, nawet jesli jestesmy blogerami z pasja, czyli w pewnym sensie – ekshibicjonistami.
W polowie czerwca wyjechalam do Polski na kilkutygodniowy urlop. Wrocilam z niego z masa milych wspomnien, ale tez z dosc paskudnym przeziebieniem, z ktorym walcze juz prawie cztery tygodnie. Niestety, od paru lat kazda tego typu infekcja trwa u mnie minimum 3 do 4 tygodni i zdecydowanie zbyt czesto konczy sie zapaleniem oskrzeli, bezobjawowym zapaleniem pluc lub tez ogolna degrengolada, zazwyczaj znajdujaca swoj final w leczeniu antybiotykami. Wczoraj byl breathing test, jutro – przeswietlenie pluc, a pojutrze – badanie krwi.
Jak to wszystko jakos przezyje, odezwe sie za kilka dni. Pozdrawiam wszystkich, ktorzy tutaj zagladali, nawet jesli tak naprawde od prawie dwoch miesiecy nie ma tutaj nic do czytania.
Do nastepnego razu!
Agnieszka
Posted in Emigracja, Salon, Życie w USA on 2008/06/11| 11 Komentarzy »
… ano stalo sie kilka rzeczy na raz. Primo po pierwsze – moj pracodawca powaznie zagonil mnie do roboty. Pisanie skryptow, testowanie na okraglo programow, ktore inna firma wdrazala, ale momentami sknocila dosc powaznie, dokumentowanie wynikow tych testow (przykro mi, ale nie powiem, ze issue has been resolved, jesli tak sie nie stalo, po prostu bedziemy testowac az do skuktu), szkolenie niedoszkolonych, uswiadamianie nieuswiadomionych itd. Efekt jest taki, ze wychodze z domu o osmej rano, a wracam tez o osmej, tyle ze wieczorem i o takiej porze moge jedynie (a) podrapac moje pieski za uchem (b) zjesc smakowity obiad wprost z zamrazalnika (c) wypic dwie lampki wina, ktore ostatnio – o zgrozo – kupuje w kartonach. Tak, przy cenach benzyny ponad $4 za galon i mniej wiecej tyle samo za mleko, trzeba szukac oszczednosci gdzie sie da. Na przyklad przerzucajac sie na wino z gatunku la patik i pakowane w kartony zamiast butelek.
Posted in Nowy Jork, Salon, Życie w USA, tagged brookliński most, Brooklyn Bridge, nowojorski Lymphomathon on 2008/04/26| 4 Komentarze »
Aby dojechać do South Street Seaport na dziewiątą rano na zbiórkę przed dzisiejszym Lymphomathonem, musieliśmy wyjść z domu dobrze przed ósmą. Wiadomo – sobota, więc nowojorskie metro jeździ jak chce. Tak było i dzisiaj – żadnych pociągów ekspresowych z powodu naprawy torów, a jedynie te wlokące się w ślimaczym tempie i zatrzymujące się na wszystkich stacjach na Queensie. Ale i tak bez większego problemu zdążyliśmy, bo marsz zaczynał się dopiero o dziesiątej. (więcej…)
Posted in Nowy Jork, Psy, koty i ludzie, Salon, Życie w USA, tagged najlepszy przyjaciel czlowieka, pies on 2008/04/24| 12 Komentarzy »
Trzeba być strasznym skurczybykiem, żeby komuś ukraść psa. Do tego małego i chorego. W mojej okolicy na drzewach i słupach od wczoraj wiszą ulotki, rozklejane przez zrozpaczonego właściciela oferującego 1000 dolarów nagrody za odnalezienie psa: jego miniaturowy pudel wyrwał się zza płotu przed dom, aby porozkoszować się kilkoma minutami wolności w wiosennym słońcu i jak najdalej od smyczy. Przypadkowo – a może i nie – na ulicy zatrzymał się przejeżdżający samochód, wybiegła z niego baba-złodziejka, złapała psa i po chwili nie było już śladu ani po samochodzie, ani po psie.
Posted in Nowy Jork, Salon, Życie w USA, tagged dzialalnosc charytatywna, fundacje "non-profit", Lymphoma Research Foundation on 2008/04/22| 5 Komentarzy »
Lymphomathon już w najbliższą sobotę i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że nie padnę gdzieś na trasie tego 5-kilometrowego marszu. Raczej nie powinnam, bo przecież będą w nim brać udział nie tylko ozdrowieńcy, tacy jak ja, ale także ludzie chorzy i przechodzący ciężkie leczenie, które czasem wydaje się gorsze, niż sama choroba. Trasa poprowadzi przez najciekawsze miejsca w Nowym Jorku, poczynając od South Street Sea Port na południowym Manhattanie przez Brooklyn Bridge aż na sam Brooklyn. Na pewno będzie pięknie, o ile tylko dopisze pogoda.
Posted in Nowy Jork, Polityka, Salon, Życie w USA, tagged praca w Stanach Zjednoczonych, praca w USA, wizy H-1B, wizy pracownicze on 2008/04/01| 10 Komentarzy »
Dzisiaj amerykańskie władze federalne rozpoczęły przyjmowanie podań o wizy pracownicze H-1B na rok budżetowy 2009 (Visa Application Period Opens for Highly Skilled Workers – New York Times). Znawcy tematu przewidują, że tak samo, jak w latach ubiegłych, cała pula zostanie wyczerpana w ciągu jednego albo dwóch dni, zwłaszcza że firmy takie, jak Microsoft oraz Google oraz ich podwykonawcy rzucą od razu po kilkanaście tysięcy aplikacji. Od paru lat co najmniej amerykańskie wizy pracownicze H-1B najczęściej trafiają w ręce programistów komputerowych. Do zdobycia jest tylko 65 tys. wiz, czyli tak naprawdę bardzo niewiele w stosunku do liczby zainteresowanych.