Mija właśnie półmetek długiego weekendu z okazji Memorial Day. Spędzamy go w Nowym Jorku, głównie na „nicnierobieniu”, spacerach z psami oraz popijaniu mojito własnej produkcji. Po raz kolejny okazuje się, że potrzeba matką wynalazków – otóż jakoś w ubiegłym roku w Atlas Park na Glendale otworzyła się sympatyczna kubańska knajpka. Sęk w tym, że chwilowo knajpka nie miała licencji na alkohol, co jak wiadomo na dłuższą metę jest wyrokiem śmierci dla tego typu biznesów. Któregoś razu skusiliśmy się, żeby tam pójść, zjedliśmy dobre przekąski i popiliśmy mojito bezalkoholowym. Tamto virgin mojito to było po prostu niebo w gębie i mieliśmy nadzieję, że licencja na alkohol w miarę szybko się znajdzie.
(więcej…)
Posts Tagged ‘pieski shih tzu’
Długi weekend w mieście
Posted in Nowy Jork, Psy, koty i ludzie, Salon, Życie w USA, tagged fryzury shih tzu, mojito, pielęgnacja shih tzu, pieski shih tzu, Queens, shih tzu fryzury, strzyżenie shih-tzu on 2011/05/29| 8 Komentarzy »
Shih tzu u fryzjera oraz śnieg
Posted in Nowy Jork, Psy, koty i ludzie, Salon, Życie w USA, tagged Boże Narodzenie w Nowym Jorku, fryzury shih tzu, pielęgnacja shih tzu, pieski shih tzu, rasa shih tzu, święta w Nowym Jorku on 2009/12/20| 5 Komentarzy »
Ostatnio wyraźnie brakuje mi dyscypliny, jeśli chodzi o blogopisanie, które staje się nie tylko coraz bardziej nieregularne, ale także dość nieprzewidywalne tematycznie. Niewykluczone, że obecna formuła się przeżyła i czas w Salonie przestawić meble, a może jest to po prostu związane z ogólnie panującym przedświątecznym Fa la la la la / Tis the season to be jolly, w którym zresztą uczestniczę w stopniu bardzo umiarkowanym.
(więcej…)
Choroby shih tzu, czyli wyznania właściciela psa rasowego
Posted in Psy, koty i ludzie, Salon, Życie w USA, tagged choroby oczu u shih tzu, choroby shih tzu, jaskra u shih tzu, okulistyka weterynaryjna, pieski shih tzu, psy rasowe shih tzu, Shih-tzu, weterynarze w Nowym Jorku on 2009/04/16| 11 Komentarzy »
Bruno w ubiegłym tygodniu miał infekcję oka – zdarzało mu się to już wcześniej i z reguły przechodziło samo po codziennym płukaniu sterylnym roztworem, który na takie okazje zawsze trzymamy w domu, i smarowaniu maścią. Tym razem jednak problem ciągnął się dłużej niż normalnie, więc w zeszły czwartek zadzwoniłam do naszego weterynarza, żeby umówić się na wizytę.
(więcej…)