Ostatnio wyraźnie brakuje mi dyscypliny, jeśli chodzi o blogopisanie, które staje się nie tylko coraz bardziej nieregularne, ale także dość nieprzewidywalne tematycznie. Niewykluczone, że obecna formuła się przeżyła i czas w Salonie przestawić meble, a może jest to po prostu związane z ogólnie panującym przedświątecznym Fa la la la la / Tis the season to be jolly, w którym zresztą uczestniczę w stopniu bardzo umiarkowanym.
Wykańcza mnie robienie tego samego, co wszyscy w tym samym czasie, co wszyscy. Dwa tygodnie przed świętami – obowiązkowe kupowanie prezentów, tydzień przed świętami – porządki, a tydzień po świętach – „szampańska zabawa sylwestrowa”, bo nawet jak zabawa będzie mniej niż szampańska, to i tak nie wypada się przyznać.
Jak na razie, zrobiłam wszystko, aby uniknąć uczestnictwa w zbiorowym rzucaniu się na towar po obniżonych cenach w dniach ustalonych przez zarządy amerykańskich sieci handlowych, chociaż tak do końca się nie da. Prezenty i różne takie kupiłam na Amazonie oraz w innych przyjaznych sklepach internetowych, gdzie bez bólu i stresu zakupić można na przykład bardzo praktyczne gift cards. A w kolejkach niech sobie później stoją sami obdarowani, jeśli zechcą owe karty wymienić na jakiś bardziej konkretny towar zamiast przekazać je dalej w formie podarunku urodzinowego dla siostry lub teściowej.
Aby jednak nie był to kolejny wpis całkiem nie na temat, powróćmy do samego tytułu. Otóż pieski były w czwartek u Jackie (nasza pani groomer) na strzyżeniu i innych zabiegach upiększających i są teraz puchate, cudne i pachnące. I takie pozostaną jeszcze najwyżej przez jeden dzień, bo wczoraj w Nowym Jorku spadła fura śniegu, o czym informuję wszystkich, którzy nie oglądają telewizji (o tych opadach śniegu nie omieszkały oczywiście poinformować światowe media, łącznie z polskimi – śnieg w Nowym Jorku to wydarzenie na światową skalę).
Póki co, śnieg zalega na chodnikach i ulicach, ale zapewne lada moment zacznie topnieć. Wykąpane shih tzu + śniegowa breja = cała robota na marne:( Dzisiaj wyszliśmy na jeden krótki spacer i nie mogąc patrzeć na zbolałe miny i łapki podnoszone w górę z zimna i „mokrości”, zmuszona byłam przenosić towarzystwo przez hałdy śniegu i stawiać na chodniku dopiero po suchej stronie.
W takie dni jak dzisiaj cieszę się, że jednak nie zrezygnowaliśmy z prenumeraty The New York Times’a, bo weekendowe egzemplarze wykorzystujemy jako wyposażenie psiej toalety w deszczowe lub ogólnie paskudne dni, co zapewne ani nie oburzy, ani nie zaskoczy czytelników o poglądach bardziej konserwatywnych niż moje.
P.S. Skorzystałam z nadarzającej się okazji i w poniedziałek poddałam się szczepieniu na świńską grypę. Putting my money where my mouth is.
Witaj, szaleńczo eleganckie te Twoje psiunie. U mnie (W-wa) też śnieg i mróz i mój jamnior chodzi w wełnianych skarpetkach, bo inaczej to muszę go nosić „od zapachu do zapachu”. Na szczęście na moim osiedlu śnieg jeszcze leży, chodniki uprzątnięte, tylko trawniki śniegiem zawalone. Mój to juz staruszek, 2 lutego skończy 16 lat. Ale jeszcze sobie staruszek daje radę, choć już nie za bardzo słyszy i gorzej widzi. Jest karłowym jamnikiem szorstkowłosym, o nietypowym umaszczeniu, bo jest beżowy. A jego przyjaciółką jest właśnie sunia Shih tzu, kremowo-beżowa.
Miłego, 😉
Witaj w Salonie, Anabell 🙂 16 lat dla psa to sporo, ale z tego co wiem, małe psiaki żyją dłużej niż te większe. Moje skończą po 7 lat w kwietniu, a są z nami już ponad 3 lata.
Elegancko to one wyglądają może przez pierwsze dwie godziny po wizycie u Jackie, bo potem zaczyna się czochranie pleców i mordek o dywan. I po fryzurze.
no śniegu to u ciebie nieźle napadało! a pieski wyglądają elegancko! dużo głasków dla psiaków no i Wesołych Świąt dla Ciebie i Salonu! :O)
Hallo z Konstancji,
jak zobaczylam zdiecia piesiow po fryzerze zaraz postanowilam „wyprac” moja mala 😉
Kapie ja od 4 latek TYLKO w szamponach dla malych dzieci , nie powoduje to lzawienie oczek.
Na ja..kazdy ma na jakims punkcie bzika ….. a ja na punkcie mojej malej suczki Shitzu.
A propos wieku , papa od mojej Finy nazywa sie MAX i ma juz 17 lat i mam nadzieje , ze moja mala tez bedzie tak dlugo zyla….
Zycze Wam Wszystkim Wesolych Swiat i duzo zadowolenia
w zyciu codziennym , a to zycie jest naprawde fajne jak sie czlowiek umie cieszyc ta ” zwykloscia”…ze Wschodow i zachodow slonca,
zdrowia i zwierzatek …..
pozdrowionko…ewa
Widzę, że wszyscy miłośnicy rasy shih tzu mają lekkiego bzika na punkcie swoich pupilków – w jak najbardziej pozytywnym sensie 🙂 Moje psiaki w tym roku skończyły po 6 lat, więc mam nadzieję, że będą umilać nam życie jeszcze długo, długo.
Pozdrowienia dla Waszych zwierzaków (i ludzików też)!