Jest dzisiaj potwornie gorąco – ponad 90 Fahrenheita (mniej więcej 33 C), co w połączeniu z wysoką wilgotnością powietrza sprawia, że człowiek czuje się jak w tropikach. W taką pogodę najchętnie nie wychodziłabym z domu, tylko że niestety mało kiedy mogę sobie pozwolić na taki luksus. Dzięki Bogu akurat dzisiaj pracuję z domu, bo jazda metrem z Queensu na Manhattan w taką pogodę to żadna przyjemność.
(więcej…)
Posts Tagged ‘życie w Nowym Jorku’
Upał
Posted in Nowy Jork, Salon, Życie w USA, tagged życie w Nowym Jorku on 2009/08/21| 13 Komentarzy »
Sobotnie zakupy
Posted in Emigracja, Nowy Jork, Salon, Życie w USA, tagged ile kosztuje jedzenie w USA, koszty życia w Nowym Jorku, Trader Joe's, życie w Nowym Jorku on 2009/04/18| 18 Komentarzy »
Kiedy półtora roku temu w sąsiedztwie otworzył się sklep Trader Joe’s, od razu stał się on moim ulubionym miejscem, jeśli chodzi o zakupy spożywcze. Akurat ten na Rego Park nie jest zbyt duży, ale ma fantastyczny wybór produktów organicznych po bardzo umiarkowanych cenach, zwłaszcza jeśli porównać z sieciami Whole Foods czy Stop & Shop.
(więcej…)
Jak zmarnować zupełnie normalną niedzielę
Posted in Emigracja, Nowy Jork, Psy, koty i ludzie, Salon, Życie w USA, tagged pogoda w Nowym Jorku, prywatne, śmierć prasy codziennej w USA, życie w Nowym Jorku on 2009/03/29| 12 Komentarzy »
Wstajemy o całkiem normalnej porze czyli mniej więcej o ósmej. Chwilowo poprzestajemy na umyciu zębów, a prysznic przekładamy na później, bo piesy domagają się śniadania przy pomocy bezczelnego szczekania, całkowicie uniemożliwiającego dalszy sen. Piesy mieszkają na dole w salonie, na chińskich skórzanych kanapach nabytych drogą kupna na eBay-u. Kraj pochodzenia kanap nie jest tutaj bez znaczenia, bo tylko te Made in China są w stanie wytrzymać codzienne intensywne drapanie psimi pazurami – nie wątpię, że kanapy jakiejkolwiek innej narodowości już dawno ległyby w strzępach 😉
(więcej…)
Wszystko zgodnie z planem B
Posted in Nowy Jork, Salon, Życie w USA, tagged Wielkie Jabłko, życie w Nowym Jorku on 2009/03/11| 12 Komentarzy »
Mam trochę znajomych, którzy po przyjeździe do Stanów zaczynali w Nowym Jorku, ale po jakimś czasie przenosili się w inne miejsca. Chicago, Floryda, Vancouver – byle dalej od Wielkiego Jabłka. Niektórzy wyjechali, bo dostali ciekawe oferty pracy, inni – bo marzył im się własny domek, który przy nowojorskich cenach nieruchomości był nieosiągalny, a jeszcze inni – bo po prostu nie takie życie dla siebie wymyślili.
(więcej…)