Kolejne firmy informują o planowanych na 2009 rok zwolnieniach pracowników. Caterpillar tnie 20 tys., Pfizer – 19,5 tys., Home Depot – 7 tys., Sprint – 8 tys., Texas Instruments – 3,5 tys. Są to informacje z jednego tylko dnia (wczoraj) i nie jest bynajmniej pełna lista. W sumie 75 tys. miejsc pracy, z tego większość w samych Stanach.
Myślę, że każdy, komu uda się dotrwać do grudnia i nie stracić pracy, będzie mógł mówić o sporym szczęściu. Chyba jedyne miejsca, gdzie w obecnej sytuacji można liczyć na jakąkolwiek stabilizację, to szpitale, policja i szkoły.
Zawsze uważałam, że w życiu trzeba być elastycznym i umieć podjąć decyzję o przekwalifikowaniu czy zmianie miejsca pracy, jeśli będą tego wymagały okoliczności, jednakże wszystko w granicach rozsądku. Bo jedna sprawa to administrator baz danych, który uczy się języków skryptowych, a zupełnie inna – programista, który decyduje się na rozpoczęcie studiów pielęgniarskich (wiadomo, że tutaj praca dla pielęgniarek jest zawsze), zwłaszcza jeśli nigdy nie miał do czynienia z medycyną, a na widok krwi robi mu się słabo.
W mojej firmie po głębokich cięciach w listopadzie, kiedy to zwolniono kilkaset osób, na razie spokój, ale sytuacja może się zmienić w każdej chwili, zwłaszcza że ostatnie wyniki finansowe nie były najlepsze. Zresztą zwalnia nawet Microsoft, który do tej pory w zasadzie tylko przyjmował do pracy. Moi znajomi, którzy w listopadzie dostali pink slips, oczywiście intensywnie szukają pracy, ale na razie nic z tego nie wyszło.
Jednemu już pod koniec stycznia kończy się odprawa (moja firma wypłaca severance nie jako jednorazową sumę, a w cyklach dwutygodniowych, jak normalną pensję), a wraz z nią opłacane przez firmę ubezpieczenie zdrowotne, więc albo coś szybko znajdzie, albo będzie musiał się nieźle nagimnastykować, aby przeżyć za 405 dolarów zasiłku dla bezrobotnych tygodniowo. Chłopak jest młody, nie ma rodziny, więc na szczęście ma trochę większe pole manewru niż ludzie z rodzinami i liczonymi w tysiącach miesięcznie spłatami pożyczki hipotecznej. Tylko co z tego, jeśli w innych miastach jest niewiele lepiej?
W stanie Nowy Jork zasiłek dla bezrobotnych jest skromniutki – niezmieniona od 2000 r. tygodniowa stawka w wysokości 405 dol. jest sporo niższa niż w innych stanach na Północy. Dla porównania, zaraz za rzeką czyli w New Jersey od 1 stycznia wynosi on 560 dolarów tygodniowo. A jeśli weźmie się pod uwagę średnie koszty życia w Nowym Jorku, które należą do najwyższych w kraju, ta różnica staje się jeszcze bardziej wyraźna.
Bezrobocie w stanie Nowy Jork przekroczyło właśnie 7 procent, a w samym mieście jest jeszcze wyższe (7,4 proc). Niestety, krach na Wall Street daje nam tutaj mocno po tyłku, a to pewnie jeszcze nie koniec, bo z prognoz na ten rok wynika, że z wszystkich wielkich miast amerykańskich właśnie Nowy Jork straci w tym roku najwięcej miejsc pracy – ze względu na sektor finansowy oraz różne zależne od niego małe biznesy.
Wyjatkowe czasy wymagaja wyjatkowych krokow – moim zdaniem programista uczacy sie na pielegniarke to nic nienormalnego – no chyba ze nie lubi widoku krwi 🙂
Szpitale tez nie sa zupelnie odporne na recesje – ludzie traca (marne) ubezpieczenia, odkladaja elective surgeries i generalnie opozniaja zaplate. Lekarze pierwszego kontaktu – liczba pacjentow spada o 5-10 % co zima jest dosc niespotykane – ja sam odwlekam wizyte u ENT bo wiem ze powinienem ale nie chce mi sie placic tych kilkuset dolarow deductible.
Praca pielegniarki/pielegniarza/ w dzisiejszych czasach to nie to co bylo np.20 lat temu.
Szpitale szukaja oszczednosci i po prostu nie tworza nowych etatow mimo ,ze wzrasta liczba pacjentow.
Co powoduje ,ze kiedys jedna pielegniarka opiekowala sie czasie dyzuru na zwyklym,/nie ICU /odziale np.7 pacjentami , a teraz ma ich 12.
Praca nie jest taka znowu pewna jakby sie wydawalo.
Nawet i w szpitalach juz zamiast zatrudniac ludzi – korzystaja z pomocy temporary agencies – jak akurat zwali im sie wiecej pacjentow.
Chyba na calym swiecie ten sam problem- nie ma juz wlasciwie zadnego zawodu ktory by dawal 100% pewnosci zatrudnienia.
Moze lekarze- ale to naprawde wymaga wielu wyrzeczen zanim sie dojdzie do jakich takich zarobkow.
Mozna jeszcze zostac ksiedzem … podobno ostatnio brakuje chetnych do tego zawodu ….
:)))
Chyba barman/barmanka – jak czasy dobre to ludzie pija a jak gorsze to pija jeszcze wiecej …
Z tym barmanem to fakt. W czasie recesji zmienia się co najwyżej gatunek (i cena) spożywanego alkoholu, a nie ilość. Czytałam niedawno, że na Wine.com biznes kwitnie jak nigdy, tyle tylko, że klienci przerzucili się na tańsze wina.
u nas poszedl e-mail o dobrowolnym przejsciu na emeryture…
Z programisty na pielegniarza to taki sam mit jak to ze kazdy moze zostac Prezydentem USA. Trzeba skonczyc szkole ktora trwa 3 lata i bynajmniej bezplatna nie jest, no a w tak zwanym miedzyczasie trzeba skads wziac pieniadze na zycie i splacanie domu. Chyba ze ktos ma 20 lat i tatus z mamusia utrzymaja.
Ale jak tatus i mamusia utrzymaja i osoba szkole skonczy, tak jak moja mlodociana kuzynka, to bynajmniej pracodawcy sie o nia nie bija mimo ze skonczyla szkole z maksymalna srednia i wyroznieniem. Udaje sie jej zalapac to tu to tam przez „temp agency”, na miesiac czy trzy, bez ubezpieczenia i za nedzne pieniadze. W New York City i okolicach to sie dzieje.
Wyjatkowo sie musze z A.L. tym razem zgodzic. Z programisty czy jakiegokolwiek innego zawodu (oprocz lekarza) przekwalifikowac sie na pielegniarke to mit. Szkola trwa nawet wiecej niz 3 lata a potem trzeba odbebnic staz no i wlasnie, z czego zaplacic za ta szkole i za utrzymanie w miedzyczasie?
Ale nie trzeba sie martwic. Pan Obama utworzy wiele miejsc pracy wymagajacych tylko machania lopata, i wielu programistow sie do tego nada bez dodatkowych szkolen. Dynamicznie tez rozwija sie McDonald’s i tam bedzie trzeba wielkiej ilosci ludzi do flipowania burgerow. Programisci tez sie nadadza.
Wiem o tym, bo pare lat mieszkalem w Seattle, i tam Microsoft wyrzucal co roku 5% zatrudnionych programistow (nie jest prawda to co pisza ze MS „nie wyrzucal”. Wyrzucal dolne 5% tych co sie „wypalili”). I oni potem pracowali w roznych miejscach, na przyklad nalewali benzyne na stacjach benzynowych. I robili to doskonale.
Jakis czas temu, za ktoregos z poprzednich Prezydentow Ktory Stworzyl Wielka Ilosc Miejsc Pracy (Reagan bodajrze), poczytny New Yorker zamiescil taki rysunkowy dowcip: W restauracji siedzi kilku dostojnie ubranych dzentelmenow i usluguje im mlody czlowiek. Jeden z dzentelmenow mowi do pozostalych: „No i dzieki Naszej Partii i Naszemu Prezydentowi udalo nam sie utworzyc 100 tysiecy nowych miejsc pracy”. A mlody czlowiek do siebie: „No i ja mam trzy z nich”
Tak trzymac!
Oczywiście, że takie szybkie „przekwalifikowanie” się na pielęgniarkę to bzdura. Wierzą w to chyba tylko dziennikarze piszący różne poradniki dla bezrobotnych. Przekwalifikować się można, owszem, ale tylko w pewnych rozsądnych granicach.
Programista i Pielegniarka przynajmniej zaczynaja sie na P – przynajmniej w jezyku polskim – wiec nie jest to nie do zrobienia.
A powaznie to naprawde wielu ludzi bedzie musialo sie przekfalifikowac – kilka lat temu spece od zatrudnienia przewidzieli ze osoby wchodzace w zycie zawodowe bedo musialy zmienic kariere (nie prace) trzy lub cztery razy.
Szkoda inwestucji w szkole – ale czasem tak jest no i zycie ciekawsze jak sie robi co innego.
Czemu tak jest a czemu nasi (moze nie calkiem nasi ) rodzice pracowali w GM czy GE czy innym molochu cale zycie – oczywiscie wszyscy wiedza, kazdy ma inne zdanie i kazdy ma racje.
Ja mam kilka pomyslow w zanadrzu – ale ich nie zrdadze bo wszyscy sie na to rzuca i bedzie po karierze…:)
Moze komus sie nada:
Some noted highlights of the position:
5 years of software development experience, plus one year of leadership (team leader)
o SQL & database concepts / Database Modeling
o Server side web scripting ~ JSP/ASP/ASP.net/PHP
o Programming languages ~ Java/C/C#/C++
o SQL (minimum 3 years)
o Modeling (minimum 1 year)
o Web based development (1 year)
o System analysis or end user consultation (minimum 2 years)
Lokacja: Milwaukee, WI. Gdyby ktos byl zainteresowany, prosze dac znac tutaj