W zeszłym tygodniu wracając ze spaceru z moimi psami spotkałam sąsiadkę, która pochodzi z Rumunii i nie najlepiej włada językiem angielskim. Sąsiadka raz na jakiś czas dopytuje się, czy psy są chłopcami czy też dziewczynkami. Zawsze grzecznie odpowiadam, a za jakiś czas przerabiamy temat od nowa. Oto jak wyglądała nasza ostatnia pogawędka.
Sąsiadka, wskazując na Bruno: She’s a boy or a girl? (Czy ona jest chłopczykiem czy dziewczynką?)
Ja: He’s a boy. (To jest chłopiec).
Sąsiadka, wskazując na Joey: But she is a girl? (Ale ona jest dziewczynką?)
Ja: He’s also a boy. (On też jest chłopcem).
Sąsiadka, kiwając głową z ubolewaniem: Oh, no babies? (To nie będzie małych?)
Ja: No babies because snip snip… (Nie będzie, bo ciach ciach…)
„Ciach, ciach” to ważna sprawa, bo w Nowym Jorku roczna opłata za licencję za wysterylizowanego pieska wynosi 8,50 dol., a za niewysterylizowanego – aż 34 dol. Posiadanie licencji w Nowym Jorku jest obowiązkowe, mimo że są i tacy, którzy nie zaprzątają sobie tym głowy (sama zresztą też zajęłam się tym dopiero po upływie roku czy dwóch od adopcji psów, które przywieźliśmy aż z Florydy). Za brak licencji można dostać mandat, o ile zostanie się przyłapanym z psem w miejscu publicznym. W przypadku zaginięcia psa, numer licencji przypięty do obroży może ułatwić odnalezienie zwierzaka za pomocą systemu NYC Dog eLocator.
Nie wyobrażam sobie trzymania w domu dwóch niewysterylizowanych psów. Wystarczy, że mamy kotkę w stanie nienaruszonym, dzięki czemu raz na jakiś czas mamy bezpłatną rozrywkę w postaci kilkudniowych koncertów. Dlaczego jej nie wysterylizowaliśmy? Bo trafiła do nas w wieku dość zaawansowanym (trzy i pół roku temu nasz wet „wycenił” ją na co najmniej 10 lat czyli teraz będzie to już co najmniej 13 albo i więcej) i uznaliśmy, że kota w takim wieku lepiej zostawić w spokoju.
O, już 3.5 roku? Wydawało by się, że zaledwie rok temu Was zaadoptowała…
Faktem jest, że to przeleciało nie wiadomo kiedy. „Dylemat na czterech łapach” wprowadził się nam do garażu w kwietniu 2009.