Przybłąkał się do nas kot. M. porządkował wczoraj garaż i na kilka godzin zostawił otwarte drzwi. Wieczorem zaczęło padać i nagle okazało się, że do garażu wprowadził się lokator. Nie znam się na kotach, ale chyba dość młody i udomowiony, a nie jeden z tych półdzikich nowojorskich obdartusów, które przyzwyczajone są do życia na ulicy. Nie boi się ludzi, ale jest bardzo wychudzony – wygląda na to, że od pewnego czasu musi sobie radzić sam, mimo że nie najlepiej mu to wychodzi.
Pozwoliliśmy mu zostać na noc w nadziei, że rano sam się wyniesie, bo pogoda była, że tak powiem, pod psem. Nie mamy w domu kociego jedzenia – bo i po co – daliśmy mu więc trochę tuńczyka i zostawiliśmy uchylone drzwi na wypadek, gdyby jednak chciał znaleźć sobie inne lokum. Sprawdzamy dzisiaj rano – kot nadal jest, wygodnie rozparty na papierach w garażu. Daliśmy mu trochę wody na spodeczku – wypił od razu.

Oto kot
Przed wyjściem do pracy zrobiłam kotu zdjęcie i wydrukowałam ulotki, które rozwiesiłam w sąsiedztwie, a jedną zaniosłam do naszego weterynarza, w nadziei, że może znajdzie się prawowity właściciel.
Jak znam życie, właściciel się nie znajdzie, bo kocie happy endy takie jak ta historia zdarzają się rzadko. Nie mogę go wziąć do domu, bo po pierwsze, nie jestem a cat person (choć nigdy w życiu nie zrobiłabym żadnemu krzywdy), a po drugie mam pewne wątpliwości co do tego, jak Bruno i Joey zareagowaliby na powiększenie rodziny.
Co robić? Jeśli sam się wyniesie, OK, ale co będzie, jeśli uzna nasz garaż za lokum o odpowiednio wysokim standardzie? Boję się odwieźć go do schroniska, bo pewnie go tam uśpią…
Ciezka sprawa. Proponuje zamiescic ogloszenie na Craigslist i w lokalnej gazecie, ze darmowy kot do dobrego domu, a poki co kupic koci piasek i jedzenie…
P.S. Nie wydaje mi się, żeby taki kot pogardził psim jedzeniem.
Ja to samo proponuję. Cóż, nie wszystkim życie układa się wedle ściśle ustalonych planów. Dotyczy to ludzi i kotów też.
Można na pewno stać się „cat person” stopniowo, jeśli to akurat jest istotne.
Pozdrawiam, Alicja
Gdy kupisz mu jedzenie i nie wymeldujesz z garazu, to sa duze szanse, ze zostanie, bo bedzie mial wikt i opierunek. Wiekszosc moich kotow, ktore sie przyblakaly w okolice domu zostawaly na dluzej. Ja jestem cat person, wiec oczywiscie serce mi mowi, zebys przysposobila kociaka, ale widac, ze chyba nie bardzo masz ochote. Popieram Anete z Craigslist. Moze zadzwon tez do paru schronisk i zapytaj, co sie stanie z kotem, gdy go oddasz do schroniska? Ile czasu tam bedzie mogl zostac?
Jeśli okaże się, że kot się nie wyprowadza, to zrobię tak, jak radzicie. Przetrzymam go przez weekend i zawieszę więcej ulotek dalej od domu, żeby ewentualnemu właścicielowi dać więcej czasu.
A w przyszłym tygodniu znajdziemy mu lokum – z tego co wiem, są też różne schroniska z „no kill policy”, więc zadzwonię i zapytam.
Chcesz czy nie chcesz – zostaniesz kocia mama !
Ja tez mam kota nad ktorym malzonek sie ulitowal bo byl malutki,glodny i biedny.
Zgodzilam sie na opieke nad malenstwem dopoki sie nie zrobi samodzielne …taa , to bylo 3 lata temu.
Kiedy jest cieplo – nie ma specjalnego problemu.
Mieszka sobie w garazu , albo lazi gdzies. Gorzej zima. Nie chce zeby zamarzl /garaz nie jest ogrzewany/ , no wiec niestey te 4 miesiace w roku walcze z kocia sierscia i zmieniam piasek w kocim pudelku/ stoi w pralni/
Piesowi natomiast wcale nie przeszkadza kocie towarzystwo.
Niestety nikt nie chcial kociaka jak byl malutki. Teraz nawet juz o tym nie mysle.
>>są też różne schroniska z “no kill policy”, <<
Uwazaj na takie schroniska.
Podobno warunki w takich schroniskach wolaja o pomste do nieba, i te zwierzaki siedza scisniete w przepelnionych klatkach, brudne,chore ,smierdzace i niedozywione.
Po prostu nie ma funduszy na utrzymywanie tych wszystkich niechcianych zwierzakow.
Taki raport czytalam niedawno.
Czasem usypianie jest bardziej humaniotarne niz trzymanie przy zyciu ,ktore do zadnego zycia podobne nie jest.
Nie wydaje mi się, żeby taki kot pogardził psim jedzeniem.
———–
Psie jedzenie jest szkodliwe dla kotow.
Koci organizm nie produkuje jakichs enzymow/?/ czy cos takiego.
Natomiast psu kocie jedzenie nie szkodzi./sprawdzone/
A czy może być „ludzki” tuńczyk w puszce (w wodzie, nie oleju), chwilowo przynajmniej?
Jak Twoj/nieTwoj kot bedzie chcial jesc tunczyka to chwala Bogu.
Moj ryby z puszki nie chce, natomiast uwielbia wedzony turkey breast/pokrojony w waskie paseczki/
Nie wiem czy mu powinnam dawac, ale jak przez 3 lata sie nie otrul to pewnie nie szkodzi ..:))
Nie przejmuj sie jedzeniem.
Kocie jedzenie nie jest strasznie drogie /chyba,ze ze bedziesz kupowac jakies cuda u weterynarza/
Ja kupuje paczke puszek /chyba 48 sztuk?/ w Costco ,oraz worek suchego jedzenia tamze i starcza na +/- 2-3 miesiace.
/pol puszki dziennie zmieszane z chrupkami/
Kot o mnie tez dba.
Przynosi upolowane myszy /niestety male ptaki tez/ i kladzie dumnie na wycieraczce.
Mowia,ze w ten sposob czuje ze tu jest jego dom i po prostu ” dorzuca do wspolnego garnka …:)))
moze w rozwieszanych ulotkach dopisz, ze jak sie nie znajdzie wlasciciel to szukasz domu dla kociaka! a nuz przeczyta to jakas dobra dusza, ktora nie jest wlascicielem kota, ale kota chcialaby miec?
3mam kciuki!!
jesc daja, na glowe nie pada, dlaczego mialby sie wyniesc?
Moze poleci gdzies za jakas panienka ?
A w ogole to jest na pewno „pan” kot?
Jeśli ktoś śledzi losy kota – otóż kot opuścił garaż, ale po południu zjawił się na kolacji (znowu tuńczyk, bo nie zdążyłam kupić żadnego kociego jedzenia), którą pożarł w oka mgnieniu i chwilowo się ulotnił. Więc wygląda na to, że dwa solidne obiady zdecydowanie wyrwały go z apatii 🙂
Nie wiem czy wrócił na noc, bo jestem w domu dopiero od kilku minut.Poprawka, kot jest w znowu w garażu.Twoj kotek jest sliczny !
Nawet wlosow nie bedzie widac na Twoich ciemnych podlogach..:)
Ale powtarzam pytanie – czy to na pewno chlopczyk ???
Ja nie mam pojęcia, czy to chłopczyk czy dziewczynka, ale sprawdzimy wieczorem. Dzisiaj dopiero pierwszy raz zdecydowałam się kota pogłaskać (jak pisałam wyżej, nie jestem „a cat person”) i faktycznie, wychudzony strasznie. Ale chyba kiedyś był dobrze traktowany, bo nie boi się ludzi.
Natomiast droga „na salony” jest długa i daleka – na razie nie planujemy przeprowadzki z garażu, co najwyżej pewne udogodnienia w postaci miękkiego ręcznika do wylegiwania się tudzież jakieś bardziej kocie jedzenie.
Kot jest prześliczny, ja bym go zatrzymała na zawsze. Widać polubił i Was dom i Wasze osobowości, że nie wspomnę już o stołówce. Jak nikt się nie zgłosi, to może jednak przyjmiecie kotka do rodziny?
Hallo Wszystkim !
kotek bardzo madry !
znalaz dobry -suchy kacik do spania i dobrych ludzi do dodatkowego dokarmiania ;-))), jak na zdieciu widac , ze ostatnio nie szlo mu najlepiej 😦 , wychudziale to i zglodniale .
Mam „DUZA” nadzieje , ze znajdziecie dla niego kogos , kto go przygarnie !!!!!!!!, a moze tak starszych ludzi w sasiectwie popytac ? moze jest ktos samotny i zdecyduje sie na kocie „towarzystwo”… ?
pozdrawiam serdecznie
eg
No cóż, garaż nie pałac, ale biorąc pod uwagę całokształt kot faktycznie mógł trafić gorzej – pewnie Bruno mu przekazał telepatycznie, że tutaj mieszka „pańcia” o wyjątkowo miękkim sercu 😉 Szkoda mi go, więc nie mam zamiaru przeprowadzać eksmisji, ale oczywiście pozostaje pytanie, co zrobić na dłuższą metę. W ten weekend rozwieszę więcej ulotek w okolicy, a potem dam gdzieś ogłoszenie.
Garaz to na razie dobre miejsce dla kota. Szkoda go strasznie, jak mozna tak pozbyc sie zwierzatka:(. Mam nadzieje, ze schronisko nie wchodzi w gre, lepiej juz daj ogloszenia na internecie, ktos go w koncu zaadoptyjue. Ja Szekspira znalazlam na bazarynce 🙂
PS. Everyone is a cat person ;P
Wiesz co Szefowa ? – ten Twoj kitus wyglada jak prezydencki Bo w kocim wydaniu.
Tez czarny i ma biale skarpetki.
Ja bym sie jednak na Twoim miejscu upewnila,ze to nie jest kotka , i to szybko – zanim sie na dobre nie zadomowi.
Ja mam duzo jedzenia ktorego Szekspir nie ruszy bo ostatnio kocim gardzi i przerzucil sie na surowego kurczaka 🙂 Jak chcesz to ci podrzuce.
Ladny!
Tak naprawdę to wcale nie ma żadnej pewności, że kot zatrzyma się w naszym garażu na dłużej – niewykluczone, że kiedy dzisiaj wrócę do domu, już go tam nie będzie.
Mam wrażenie, że szuka jakiegoś domu na stałe. Wczoraj siedział u jednego sąsiada na schodach pewnie z godzinę, dzisiał widziałam go przed innym domem – drzwi garażu są uchylone, żeby mógł wchodzić i wychodzić kiedy chce. Nie mogę go zamknąć w ciemnej rupieciarni.
A gdyby miał u nas zimować (np. z braku chętnych do adopcji), to trzeba będzie postarać się, żeby został spayed/neutered. Jestem pewna, że nasz wet byłby zachwycony informacją o jeszcze jednym potencjalnym pacjencie 🙂
Ale fajny ten Twoj kot. Ciekawe, czy w NYC sa odpowiedniki tej organizacji: http://www.rocketdogrescue.org/ — w sensie, ze Ty dzialasz jako Ty rodzina zastepcza, do czasu kiedy znajda sie chetni na adopcje.
Bardzo ciekawe. Będę musiała się rozejrzeć za podobną organizacją w NYC.
Na razie postanowiłam, że kot zostanie u nas, jak długo będzie to konieczne, o ile oczywiście wcześniej nie zmieni zdania. Zrobiliśmy już pewne postępy od przedwczoraj, bo po pierwsze na obiad było kocie jedzenie, a po drugie – dzisiaj nocleg będzie w kartonie wyścielonym gazetami i ręcznikiem, a nie na deskach…
http://www.aspca.org/about-us/contact-us.html
[…] – u jednych króliki w ogródku, u innych kot w garażu a u nas.. skunks pod szopką. Siedzi sobie ponoć tam już od jakiegoś czasu i chyba mu dobrze. […]
Ale chudzinka! Mlodziak. Ja bym juz go nie oddala 😉