Bezrobocie w Stanach spadło z 9,8 na 9,4 procent, ale podobno tylko dlatego, że spora część bezrobotnych przestała szukać pracy, więc to, co niby białe, tak naprawdę jest czarne i mamy kolejny powód do zmartwienia. Tymczasem moja firma w ciągu ostatnich dwóch – trzech miesięcy odblokowała etaty i przyjęła do pracy kilkanaście osób. Niby nic, ale jednak coś, jeśli uwzględni się fakt, że mniej więcej od 2008 r. o zatrudnianiu nowych pracowników mogliśmy tylko pomarzyć. Były za to masowe zwolnienia raz albo dwa razy w roku.
Składając do kupy te dwa fakty z własnego podwórka – koniec zwolnień w firmie oraz to, że zatrudniono kilkanaście osób – ośmielę się wysunąć hipotezę, że być może mamy pierwsze oznaki, iż kończy się degrengolada na rynku pracy, chociaż zapewne nie dla wszystkich. Powiem więcej – od kilku tygodni szukamy kogoś do naszego działu i mimo kilkunastu rozmów z kandydatami, nie trafił się nikt, kto miałby odpowiednie kwalifikacje.
Faktem jest, że chodzi o stanowisko junior, a zatem pensja nie jest najwyższa i zapewne nie zgłaszają się do nas geniusze i przyszli nobliści. Ale żeby było aż tak źle? Kolega, który sprawdza umiejętności techniczne potencjalnych kandydatów, łapie się za głowę. Ludzie, którzy w swoim résumé opisują z detalami zaawansowaną znajomość takiego czy innego języka, nie potrafią rozwiązać zadań na bardzo podstawowym poziomie.
Na początku test składał się z bardziej zaawansowanych pytań. Przyjrzałam mu się kiedyś trochę dokładniej i powiedziałam koledze, że niektóre pytania mogą być po prostu za trudne dla osoby początkującej. Po chwili zastanowienia kolega przyznał mi rację i dodał zadania, które oboje uznaliśmy za podstawowe. I też nic nie pomogło – zgłaszają się kolejni kandydaci, którzy całkowicie kładą ten test. Czyżby wszyscy, którzy mają odpowiednie kwalifikacje, szczęśliwie pracowali i nie myśleli o zmianie pracy?
Przy całym – skądinąd słusznym – narzekaniu na anemiczny rynek pracy w USA zastanawiam się, czy aby niektórzy nie zapomnieli, że kiedy się nie ma pracy, tym bardziej należy zabiegać o podnoszenie swoich kwalifikacji lub wręcz przeprofilować się zawodowo, w granicach rozsądku oczywiście, jako że czekanie na ofertę idealnie pasującą do posiadanych umiejętności nie jest w dzisiejszych czasach najlepszą strategią. Niestety, przy rynku pracodawcy takim jak obecnie, trudno liczyć na to, że góra przyjdzie do Mahometa.
Poza tym rynek pracy w USA zmienia się z miesiąca na miesiąc i myślę, że wiele miejsc pracy utraconych w czasie Wielkiej Recesji nigdy tu nie powróci, nawet jeśli poprawi się koniunktura. Globalizacja, ktoś inny robi to taniej – w Indiach albo Europie Wschodniej – zmiany technologiczne i strukturalne i kto się szybko nie przystosuje, będzie klepał biedę. Adapt or die. Oczywiście ciągłe uczenie się nowych rzeczy męczy jak diabli i fajnie byłoby mieć spokojną robotę, gdzie człowiek nie musiałby się w kółko dokształcać. Ale niestety, to, co było, już se ne vrati.
Charakter mojej pracy w ciągu ostatnich dwóch lat zmienił się diametralnie, a jestem w firmie ponad sześć lat. To, co jeszcze dwa lata temu robiliśmy tu na miejscu w Nowym Jorku, teraz robią pracownicy kontraktowi offshore w Indiach, za odpowiednio niższą stawkę, a to, co ja robię teraz, dwa lata temu praktycznie nie istniało (analytics dla iPada, iPhone’a i Androida). Myślę, że gdybym straciła pracę w 2008 jak moi koledzy z działu i teraz szukała zajęcia takiego, jakie miałam wtedy, nie byłoby najmniejszych szans na znalezienie czegokolwiek. Tamta robota spakowała walizki i wyjechała do Bombaju – z biletem w jedną stronę.
Stety/niestety racja. Stety – moja firma oglosila niedawno ze ma 67 otwarc, i jak pracownik narai jakiegos kandydata i ten przeparcuje 3 miesiace, to ten co narail dostanie 2000 dolcow jako „bonus”.
Niestety, poziom kandtdatow jest porazajaco niski, nawet tych z edukacja uniwersytecka. Wczoraj byl w Public Radio wywiad z jakims faciem lokalnym (Wisconsin) ktory mowil ze ma kilkanascie otwarc, przesluchali kilkuset kandydatow (po Technical College) i do tej pory nie moga tej puli zapelnic.
Ja jestem po tej stronie co robi interviews, i potwierdzam ow porazajacy poziom. Nie bede zanudzal szczegolami technicznymi (software engieering) ale moje stadardowe pytanie to „jakie miales kursy z… i tu topic”. W 90% standardowa odpowiedz to „from the top of my head I cannot tell you”
„…czy aby niektórzy nie zapomnieli, że kiedy się nie ma pracy, tym bardziej należy zabiegać o podnoszenie swoich kwalifikacji lub wręcz przeprofilować się zawodowo, w rozsądnych granicach oczywiście, jako że czekanie na ofertę idealnie pasującą do posiadanych umiejętności nie jest w dzisiejszych czasach najlepszą strategią. Niestety, przy rynku pracodawcy takim jak obecnie, trudno liczyć na to, że góra przyjdzie do Mahometa.
. Adapt or die.”
Swieta prawda. Wiele osob poszukuje pracy a) dokladnie takiej jaka mialem, b) za nie mniej pieniedzy, c) w miejscu gdzie mieszkam d) Nie, moge mieszakc tylko w Kaliforni, e) W Kaliforni tak zebym mogl dojechac autobusem do San Franisco w 15 minut
Do postulatow doksztalcania sie i adaptacji do rynku tzreba dorzucic trzeci: mobolnosc. Owszem, w pewnych sytuacjach przeprowadzic latwo, w pewnych sytuacjach trudno. Ale mozna. Wiem to z wlasnego doswiadczenia: przeporowdzalem sie w poprzek (albo polowe) kontynentu cos z 10 razy. Przez 18 miesiecy moja malzonka mieszkala w Birmingham, Alabama, a ja w Filadelfii. Mielimy romantyczne spotkania w Atlancie. I nikt od tego nie umarl… Rozumiem ze ktos ma dom i czworke dzieci w szkolach. Ale „moge mieszkac tylko w…” wypowiadane pzrez osobe samotna i bez zobowiazan brzmi troche dziwnie…
Dobre uwagi na temat adaptacji sa w slynnej ksiazce „Who Moved My Cheese?: An Amazing Way to Deal with Change in Your Work and in Your Life” Spencera Johnsona (1 cent na Amazonie), a dla osob z IT „My Job Went to India: 52 Ways to Save Your Job”, Chad Fowler. Tez na 1 centa na Amazonie
Moje obserwacje własnego podwórka są podobne: moja firma po zwolnieniach zatrudnia teraz na prawo i lewo, takiego ruchu nowych pracowników nie widziałam od dawna.
Witam. Wiem że nie trafiłem na forum o szukaniu pracy ale mam takie pytanko.
Jestem aktualnie w Polsce i szukam pracy w Nowym Jorku.
Jakby ktoś z was miał jakieś ciekawe oferty albo pośrednictwa pracy to proszę o ktakt. bornos82@hotmail.com. Pozdrawiam gorąco polonie w USA
przyjmowalem ludzi do pracy przez wiele lat (semi-retired) i musze powiedziec ze interview to kiepski choc niestety czasami jedyny srodek sprawdzenia wiedzy
najlepsze sa jednak REKOMENDACJE znajomych ktorzy z kandydatem pracowali – ale niestety w duzych firmach zatrudniajac na entry-level to nie ma zastosowania
To sie okresla mianem networking, ktore ilustruje witryna Linkedin, W. W trakcie rozmowy kwalifikacyjnej nie sposob sprawdzic poziomu umiejetnosci, gdyz wielu kandydatow jest szkolonych aby przedstawic odpowiedzi jakie manager oczekuje. Te umiejetnosci sprawdza sie najlepiej w pierwszym tygodniu po zatrudnieniu. Jesli braki techniczne uda sie zniwelowac przez przyuczenie a kandydat pasuje do kultury organizacji, dzialu, etc., to mozna zaryzykowac inwestycje w ja/jego training. Jakkolwiek, ta matryca z pewnoscia nie sprawdzi sie w zawodach technicznych, gdzie tajniki oprogramowania trzeba znac na wylot aby cokolwiek wykonac a aparycja (kultura osobista, empatia, kontakt z ludzmi, inteligencja emocjonalna i socjalna, etc.) nie sa tak wazne jak dla przykladu w dziale public relations. Co do pytania w aspekcie zaliczonych kursow, A.L. to moze byc troszke utrudnieniem w przypadku np. moim. Bo gdyby mnie ktos zapytal o liste kursow z programow undergrad (finanse i psychologia), ktore mialy miejsce poczatkiem lat dziewiecdziesiatych, to zaoferowalbym jej/jemu oficjalny transkrypt, ktory zawsze mam w domu. Do profilu pracy jaka wykonuje koniecznym jest oficjalny transkrypt z programow grad (MBA, MS Finance) i GPA. Jakkolwiek moj poprzedni pracodawca, MIT, czy obecny, nie prosza o oficjalne transktrypty kandydatow. Zalatwiaja to przez agencje zatrudnienia. W ten sposob oszczedzaja swym managerom czasu. Pozdrawiam 🙂
Ksiazka: „Co do pytania w aspekcie zaliczonych kursow, A.L. to moze byc troszke utrudnieniem w przypadku np. moim.”
Panei Ksiazka, ja sie chyba wyrazilem jasno: ja pzresluchuje albo swiezych absolwentow albo takich ktorzy jeszcze studiuja. W tym wieku nie ma sie Alzheimera
A.L. jak zwykle we wlasnym sosie, a ja mialem na mysli dluga liste kursow. Pozdrawiam bardzo serdecznie 🙂
Do studentow – Poniewaz pomoc innym manifestuje sie w rozny sposob, serdecznie zycze powodzenia w poszukiwaniu pracy i gratuluje bezwarunkowej wolnosci z (nie)pokoju przesluchan 🙂 🙂