Nasza prasa lokalna opisuje sceny prawie jak z czasów Wielkiej Depresji – kilkaset osób koczuje od piątku rano w miasteczku namiotowym na pograniczu Sunnyside i Astorii, gdzie w poniedziałek rano rozpocznie się rejestracja kandydatów zainteresowanych pracą na stanowisku mechanika wind. Rozmowy kwalifikacyjne zostaną przeprowadzone z 750 osobami, a do pracy zostanie przyjętych 100 (Hundreds Camp Out in Queens Hoping for Elevator Jobs)
Jest to tzw. praca miejska z płacą sporo powyżej stawki minimalnej – od 14-16 dol. na godzinę dla początkujących do 40 dol. dla mechaników z doświadczeniem, do tego ubezpieczenie zdrowotne, płatny urlop oraz związki zawodowe. O tego typu „junijną” robotę nigdy nie było w Nowym Jorku łatwo i zawsze dostawało się ją przez kontakty w odpowiednich miejscach, ale przy obecnym 10-procentowym bezrobociu w mieście (dane oficjalne) zapewne trzeba koczować na ulicy, żeby w ogóle mieć jakąś szansę.
14 dol. na godzinę to przy 40-godzinnym tygodniu pracy 560 dol. tygodniowo brutto, czyli na rękę jakieś 400 z groszami. Wynajęcie średniej wielkości mieszkania na Queensie kosztuje mniej więcej 1200-1600 dol. miesięcznie (chociaż nie wykluczam, że przy obecnej recesji gdyby lepiej poszukać i nie stawiać zbyt wysokich wymagań znalazłoby się coś taniej), karta na metro, bo czymś trzeba dojechać do miasta, żeby te windy naprawiać – 89 dol. miesięcznie. A gdzie dodatkowe opłaty, jedzenie, ubranie, inne wydatki?
A przecież mowa tutaj o tej „lepszej” pracy, która przynajmniej daje ubezpieczenie zdrowotne oraz nadzieję, że kiedyś dojdzie się do 40 dol. na godzinę.
A jaka teraz jest płaca minimalna w NY? W Ontario to $10.25/h ale też trudno z tego wyżyć, bo wynajęcie kawalerki w Toronto to minimum $900 a karta na metro to $122.
W Nowym Jorku płaca minimalna to ustalone federalnie minimum – obecnie $7,25 na godzinę. To poszczególne stany decydują, czy przyjąć to minimum czy też wprowadzić własne.
Zasilek dla bezrobotnych w NY to (najwyzsza stawka) $405.
Od podatku wolne jest pierwsze 2,800 od reszty trzeba zaplacic podatek.
Kalkulacje kazdy moze zrobic sam.
„A gdzie dodatkowe opłaty, jedzenie, ubranie, inne wydatki?”
Co roku, w okolicach urodzin, dostaje zielony list z Social Security. Stoi tam ze jak przejde na emeryture, bede dostawal cale 1500 dolcow miesiecznie.
” nadzieję, że kiedyś dojdzie się do 40 dol. na godzinę.”
Moze wlasnie dlatego koczuja? 40 za godzine to 80 tysiecy rocznie. Tyle w mojej firmie dostaje programista z 10 letnia praktyka. I tyle dostaje „assistant professor” na uniwersytecie.
Plus jesli ktos kiedykolwiek zetnal sie z praca „union job”
to wie, ile daje innych przywilejow, m.in. taka prace sie „szanuje” czyli nikt sie nie przepracowuje.
Jeśli list z Social Security twierdzi, że emerytura wyniesie $1500 miesięcznie, to chyba trzeba to podzielić na pół, bo system jak wiadomo bankrutuje. O ile mnie pamięć nie myli, ostatni raz o jakichkolwiek nadwyżkach wspominano pod koniec drugiej kadencji Clintona, a więc dość dawno.
Z drugiej jednak strony w momencie przejścia na emeryturę co bardziej zapobiegliwi Amerykanie mają spłacone pożyczki hipoteczne, więc o miesięczny czynsz czy „mortgage” nie muszą się martwić. A w razie czego pozostaje jeszcze słoneczna Floryda – sprzedaje się dom w Nowym Jorku za 500 tys. dolarów i kupuje mieszkanko na Florydzie za 100 tys. – tak to przynajmniej wygląda obecnie.
„Z drugiej jednak strony w momencie przejścia na emeryturę co bardziej zapobiegliwi Amerykanie mają spłacone pożyczki hipoteczne, więc o miesięczny czynsz czy “mortgage” nie muszą się martwić”
W miejscu gdzie meiszkam (zadupie) „property tax” wynosi 6000 rocznie, co daje 500 dolcow meisiecznie. Do tego dochodzi: woda (50 meisiecznie) prad i gaz (200 miesiecznie) oraz „association fee” (300 dolcow meisiecznie)
Zas jak idzie o New York City: kuzynka mieszka we wlasnym condominium na Queens i placi 900 dolcow meisiecznie „maintenance fee” plus podatek. Na emeryture nie moze przejsc, bo by mieszkala pod mostem.
Tak wiec wlasny dom tak czy siak kosztuje okolo tysiaca miesiecznie. Niedano liczylem ile potrzeba by mi bylo aby urtzymac dom, zakladajac ze jest calkowicei splacony – wyszlo 16 tysiecy rocznie. Na Florydzie nie jest bynajmniej zasadniczo taniej.
Prawda natomiast jest ze wiekszosc Amerykanow nie liczy na Social Security
No ale spłacony mortgage to koło zamknięte, bo ktoś kto ma płace minimalną absolutnie się nie kwalifikuje na $500K mortgage, a przynajmniej nie powinien.
Poza tym kiedy ja będę w wieku emerytalnym $1500 wystarczy na waciki:) Coś mi się poza tym wyadaje, że podatki od nieruchomości są w Stanach wyższe niż w Kanadzie (Aneta kiedyś dawała przykłady w swoim blogu) ale za to ceny domów w Kanadzie o wiele wyższe niż w Stanach. To oczywiście „srednia”, bo w Vancouver za $500K trudno nawet kawalerkę kupić a w Toronto średni dom to $400-500K
Tak tylko ten dom to jest dom wolnostojacy, na przedmiesciach Toronto lub liczac metropolia Toronto w co wlicza sie dzis praktycznie caly pas az do Niagara Falls i ceny sa bardzo zroznicowane, natomiast $500,000 w NY to kawalek (1200 stop kw.) szeregowki w fatalnym najczesciej stanie gdzie aby uzdatnic ja do mieszkania trzeba wydac przynajmniej nast. $200,000 (przy obecnych przepisach budowlanych).
Z tego co się orientuję, maintenance fees dotyczą mieszkań typu „co-op”, natomiast „condominiums” mają common charges, które z reguły są niższe od maintenance fees za porównywalny metraż i dzielnicę, bo podatek od nieruchomości czy też opłaty za wodę czy gaz trzeba płacić osobno.
Natomiast w maintenance fee jest już wliczony podatek od nieruchomości oraz opłata za wodę, czasem też za gaz. No i coś chyba się tam odlicza od podatku dochodowego. Tak to przynajmniej funkcjonuje w Nowym Jorku.
Zgadza się, że w niektórych miejscach podatki od nieruchomości są wysokie – w samym Nowym Jorku nie aż tak bardzo (np. 3,5 tys. dolarów rocznie za dom o wartości pół miliona), ale wystarczy mieszkać na Long Island czy w Westchester, a te proporcje są już zupełnie inne – np. 7 tys. dolarów od domu o wartości 300 tys. na Long Island.
Najbardziej mnie zawsze dziwi dlaczego tak wiele mieszkań w Toronto (nie wiem jak jest w NYC) nie ma osobnych liczników na wodę i prąd (gazu w mieszkaniach zwykle nie ma). Potem jeden sąsiad świeci i grzeje 24/7 a inny nie, ale i tak wszyscy płacą „po równo”. Niespecjalnie to zachęca ludzi do oszczędzania energii.
W starszych kondominiach maintenance fees (tutaj tak się to nazywa) potrafi być makabrycznie wysokie. Czasem niewiele niższe niż czynsz za podobne mieszkanie.Do tego w Toronto są specjalne podatki miejskie za samochód i wywóz śmieci (do niedawna wliczone w property tax) a także za parkowanie na ulicy przed domem.
„Z tego co się orientuję, maintenance fees dotyczą mieszkań typu “co-op”, ”
Rzeczywiscie, ona ma co-op. Przejezyczylem sie.
Agnieszka, czy w swoich danych uwzględniasz też podatek szkolny, czy tylko od nieruchomości? W moim regionie za dom o wartości $120,000 podatek roczny (od nieruchmości plus szkolny) wynosi $4,000. Podatki szkolne (przynajmniej u nas) są większe od tych od nieruchomości i trzeba je płacić niezależnie od tego czy ma się dzieci, czy nie.
Wpis do którego nawiązuje Resvaria znajduje się tu: http://syracuse.blox.pl/2009/09/Podatki-od-nieruchomosci-w-centralnym-Nowym-Jorku.html
” Podatki szkolne (przynajmniej u nas) są większe od tych od nieruchomości i trzeba je płacić niezależnie od tego czy ma się dzieci, czy nie.”
U mnie tez
W mojej dzielnicy (Queens) nie płaci się osobno podatku szkolnego – zapewne jest po prostu wliczony w sumę podatku od nieruchomości property tax. Piszę „zapewne’, bo w żadnych dokumentach nie widziałam, żeby był wyszczególniony osobno.
Tez jestem zdziwiony ze rozrozniacie podatek od nieruchomosci od podatku „szkolnego” w miejscach w ktorych mieszkalem to po prostu podatek od niruchomosci z ktorego znaczna czesc idzie na szkoly – ale moze co kraj to obyczaj…
A ile na co idzie – to county przysyla dosc scisle wyliczenie z rachunkiem corocznym – z tego wiem ze wiekszosc idzie na szkole, ale jak nie masz domu(czy innej wlasnosci) to podatku takowego nie placisz i szkole masz niejako za darmo – pomijajac inne oplaty jak rejestracja , participation fee(?!?), sports i inne drobiazgi ktore sa u nas i dodaja sie do kilkuset $ na rok na dzieciaka a w innych stanach nie ma i som zabronine prawem stanowym.
Oczywiscie od lat sa dyskusje czy to system sprawiedliwy – w ten sposob dzielnice „biedne” maja mniej pieniedzy na szkole – szkoly kiepskiei – cykl „biedy” sie nakreca – sa oczywiscie tacy co proponuja oplaty na szkole jako czesc income tax a property tax tylko na policje , FD i inne „uslugi” – to temat rzeka
Ja place, narzekam – lepszego wyjscia nie widze…
W Stanach jak wynajmujesz to też podatku od nieruchomości ani od szkoły nie płacisz, co nie znaczy, że podatek nie zostaje zapłacony przez landlorda z twojego czynszu. Nie wiem czy nieruchomości pod wynajem podlegają takim samym prawom podatkowym jak prywatne. Czy ktoś wie?
„Nie wiem czy nieruchomości pod wynajem podlegają takim samym prawom podatkowym jak prywatne. Czy ktoś wie?”
Podatek od nieruchomosci jest oszacowywany na podstawie wartosci nieruchomosci.
Jesli dom jest wiekszy(wielorodzinny) to automatycznie jest wyzszy podatek, tez jesli jest zarobkowy-dochodowy to od dochodu placi sie podatek
W Kanadzie podatek od nieruchomości wynajmujący mieszkania też płacą, tyle, że wliczone jest to do czynszu, więc nie widać tego na codzień. Przy tym podatki od budynków na wynajem są wyższe niż od domów jednorodzinnych.
Poza tym w Kanadzie nie odlicza się od podatku odsetek od hipoteki.
Och Wy mieszczuchy !!!
Oczywiscie ze w kazdej metropolii i suburbiach podatki sa wysokie.
Ja mam zamiar pozbyc sie tych wydatkow , wyprowadzic gdzies na wies i zaprowadzic wielki ogrod warzywny.
Wprawdzie nie mam zielonego pojecia o rolnictwie – ale na wlasny uzytek to nie moze byc az takie trudne – w koncu wszystkiego mozna sie dowiedziec online.
Niestety malyzonek sprowadza mnie na ziemie ,ze ” wtym wieku” to najbardziej bedzie potrzebna minimalna odleglosc do placowek medycznych bo od latania z motyka
bede cala polamana – ale ja mama zamiar byc wiecznie mloda i zadnych chorob nie planuje.:)
Moje obecne podatki sa najwyzsze proporcjonalnie do wartosci domu w porownaniu z innymi stanami, wiec prawdopodobnie roznica w wydatkach bedzie duza.
Nie wiem jak u Was, ale u nas „na wsi” podatki sa wyzsze niz w miescie, wiec nawet wyprowadzajac sie na wies dalej placi sie jak za zboze. Za to ubezpieczenie za auto jest nizsze. No ale z kolei jedzenie drozsze… 🙂 Czytalem co prawda o „nowych pionierach” ktorzy sie wyprowadzaja na wies w Kolumbii Brytyjskiej i zyja za male pieniadze uprawiajac ziemie, ale to mozliwe na zachodnim wybrzezu a nie w Ontario, gdzie zimy dlugie i srogie…
ewa: „Ja mam zamiar pozbyc sie tych wydatkow , wyprowadzic gdzies na wies i zaprowadzic wielki ogrod warzywny.”
W jakim kraju?…
Planowanie zycia na emeryturze przeszlo ewolucje po tym jak fundusze z planow 401(k), 403(b), etc. zdewaluowaly sie. Wiele starszych osob, ktore znam planuje prace do co najmniej 70 lat aby nadrobic straty. Niedawno znajomy przeszedl na emeryture z lokalnej wiodacej uczelni aby pracowac przez kolejne 5 lat na uczelni militarnej w D.C. gdzie otrzymal wyzsze zarobki i mozliwosc wypracowania funduszy z drugiego planu emerytalnego. Aby moc pracowac w starszym wieku koniecznym jest wykreowanie poziomu zdrowia wspomagajacego pelna lub czesciowa czynnosc zawodowa czemu nie sluzy kontemplacja spedzania emerytury w gabinetach medycznych reagujac na patologie. Pozdrawiam 🙂
„Aby moc pracowac w starszym wieku koniecznym jest wykreowanie poziomu zdrowia wspomagajacego pelna lub czesciowa czynnosc zawodowa czemu nie sluzy kontemplacja spedzania emerytury w gabinetach medycznych reagujac na patologie. ”
Nowo-Mowa?… 🙂
A.L. – swiat sie zmienia blyskawicznie i zmiana jest stala, ktora albo przyjmujemy lub sie jej opieramy. Wybor pierwszej opcji pozwala na spokojna akceptacje i adaptacje. Pracuje w segmencie publikacji wiodacej uczelni i monitorowanie galopujacych zmian mogloby zawrocic w glowie ale w takim srodowisku nie mozna sobie pozwolic na vertigo. Dlatego staram sie pozostawac w kontakcie ze wszystkimi grupami wiekowymi aby rozumiec jak zmiany beda na nie wplywac. Najciekawszym aspektem naszej pracy jest przewidywanie jak zaprojektowac kanaly przekazywania wiedzy pokoleniom, ktorych koncentracja uwagi sprowadza sie do 30 sekund. Zyjemy w srodowisku bardzo inteligentnych mlodych ludzi a nasze dzieci zadaja nam skomplikowane pytania i oczekuja pelnych i logicznych odpowiedzi. W inteligencje trzeba inwestowac. To nasza przyszlosc a wiedza, jak nauczono mnie w szkole podstawowej w Polsce, „to potegi klucz, w tym moc kto wiecej umie”. Jakkolwiek dzisiejsze mlode pokolenia te wiedze kieruj dla dobra globalnej spolecznosci. Gdy ja uczeszczalem do szkoly sredniej w USA to picie sody i spozywanie bezwartosciowego odzywczo jedzenia bylo norma. Obecnie zdrowe jedzenie stalo sie norma, spozywanie wody, ruch, pozytywne myslenie. Gdy przyjechalem do USA, palenie wszedzie bylo na porzadku dziennym. Dzisiaj nie wolno palic na zewnatrz budynkow w okreslonej i egzekwowanej srednicy. Kto pozostaje w poprzenim przedziale swiadomosci spolecznej w aspekcie zdrowia (czytaj nie inwestuje w zdrowie) bedzie musial zainwestowac czas na reagowanie na patologie. Pozdrawiam 🙂
„. Zyjemy w srodowisku bardzo inteligentnych mlodych ludzi”
W Ameryce?…
„Kto pozostaje w poprzenim przedziale swiadomosci spolecznej w aspekcie zdrowia (czytaj nie inwestuje w zdrowie) bedzie musial zainwestowac czas na reagowanie na patologie”
Co to znaczy?…
I.e. Spedzac czas w gabinetach doktorow medycyny oczekujac na pierwsza czy kolejna diagnoze i zastanawiac sie czy Medicare pokrywa czesciowo czy w calosci kolejny zwiazek chemiczny. Pozdrawiam 🙂
Czy mozesz to samo napisac do tych mniej inteligentnych jak ja jezykiem dla mniej inteligentnych jak ja
bo ni ….nie pojmuje tego o czym piszesz!
Oczywiscie, ze mialem na mysli USA, gdzie zyje od 25 lat. Pozdrawiam 🙂
No to pewnie zyjemy w jakichs innych Amerykach, bo ja tych „bardzo inteligentnych mlodych ludzi” jakos nei widze. Co wiecej nie widze nawet „srednio inteligentnych”
A.L. – To wciaz te same USA. Malutka roznica jest w tym, ze nie mozna widziec na zewnatrz tego czego nie postrzega sie wewnatrz. Pozdrawiam 🙂