Wczoraj rano Joey miał wyznaczoną wizytę u doktora Sapienzy na Long Island. Przed dziewiątą wpakowaliśmy piesa w auto i ruszyliśmy w drogę, bo musieliśmy dojechać do zjazdu 46 z Long Island Expressway, a jeśli chodzi o akurat tę autostradę, nigdy nie wiadomo, czy będą korki czy nie. Na szczęście w soboty jest raczej spokojnie, więc 26 mil z Queensu do Plainview przejechaliśmy w pół godziny. M. był tam już wcześniej, bo Bruno jest pacjentem Sapienzy już od pół roku, ale dla mnie była to pierwsza wizyta.
Klinika LIVS (Long Island Veterinary Specialists) mieści się w niewielkim parterowym budynku blisko autostrady, ma sporej wielkości parking i kawałek trawnika w sam raz do obsikania, z czego Joey oczywiście nie omieszkał skorzystać. W środku – czyściutko, elegancko, zielono, a na stolikach leżą wielkie albumy wypełnione zdjęciami czworonożnych – w większości – pacjentów i i kartkami od ich wdzięcznych opiekunów. Na jednym zdjęciu dr Sapienza – dyrektor kliniki i znany w całych Stanach specjalista od okulistyki weterynaryjnej – operuje… tygrysa. Nie powiem, zrobiło to wrażenie, bo przeprowadzać operacji okulistycznych na tygrysach pierwszy lepszy weterynarz raczej nie będzie…
Czekaliśmy tylko kilka minut, po czym poproszono nas do pokoju zabiegowego. Najpierw przyszła lekarka – bardzo młoda z wyglądu, ale bez wątpienia zorientowana w temacie. Powiedzieliśmy, że nasz wet podejrzewa, że pies nie widzi na lewe oko. Pokiwała głową, dała Joey’mu jakieś kropelki do oczu i od razu przystąpiła do rzeczy. Jedno badanie, drugie badanie, w ruch poszły różne lampy, szkła powiększające i sprzęt specjalistyczny, którego nie jestem w stanie nawet nazwać. Zbadała go dość dokładnie korzystając z pomocy jeszcze młodszego asystenta, a w tym czasie Joey stał na stole zabiegowym bez ruchu, jak chiński posążek foo dog i nie miałam wątpliwości, że biedaczyna jest po prostu sparaliżowany ze strachu.
Po kilku minutach przyszedł sam Sapienza i powtórzył większość badań, które wcześniej zrobiła jego asystentka. Diagnoza jest następująca: Joey jest całkowicie ślepy na lewe oko z powodu wrodzonego uszkodzenia nerwu wzrokowego. Doktor wyjaśnił, że tego typu ślepota u psa może być spowodowana infekcją, jaskrą, albo może być po prostu wadą wrodzoną, a ponieważ nie zauważył w oku Joey’ego tkanki bliznowej, wszystko wskazuje na to, że Joey po prostu urodził się ślepy na lewe oko i kompensuje sobie prawym, które jest w idealnym stanie. Niestety, problemy z oczami są u psów rasy shih tzu bardzo częste, zarówno te nabyte, jak i te wrodzone.
Przez te trzy lata, odkąd Joey u nas jest, nie mieliśmy o tym wszystkim najmniejszego pojęcia. Piesek jest sprytny, rezolutny, bez problemu wyciąga z półki ulubione zabawki i nigdy nie było żadnych historii w rodzaju wpadania na ściany lub meble. Wszystko dzięki sprawnemu prawemu oku. Nie zauważył tego nawet nasz wet, do którego raz na pół roku zabieramy obydwa psy.
Oczywiście to niczego nie zmienia, pies nie wymaga żadnego leczenia, bo sprawa jest nieodwracalna i tyle. Dostaliśmy dla niego tylko maść do oczu, która ma pomóc utrzymać sprawne prawe oko w dobrym stanie.
Zastanawiam się właśnie nad tym, że jeszcze parę lat temu – zanim oba psy trafiły do nas – wydawało mi się, że taki „wybrakowany” piesek to jednak spory kłopot dla właścicieli. Teraz nie robi mi to żadnej różnicy, a te dodatkowe pięć minut dziennie, które spędzam na wpuszczaniu im do oczu kropelek i maści, stało się częścią codziennej rutyny, tak samo jak karmienie psów czy wyprowadzanie na spacer. A za te wszystkie starania dostajemy bardzo dużo „psiowe love” 🙂
Joey jest szczesliwym psiakiem i pewnie sobie mysli,ze kazde inne stworzenie ma drugie oko tez tylko dla ozdoby.
Czy wasz vet ktory nie zauwazyl oka Joey’go to nie ten sam do ktorego chodzicie z Simba ?
Ten sam wet – oj wyczuwam, że masz wątpliwości co do jego kwalifikacji. Ja natomiast mam do niego zaufanie i nie mam pretensji, że nie zauważył tego problemu wcześniej. Mam psa w domu trzy lata i nie przyszło mi do głowy, że coś jest nie tak – oko wygląda normalnie i pies zachowuje się normalnie.
Poza tym ten specjalista z LI powiedział nam wczoraj, że to ślepe oko jest zbudowane zupełnie normalnie i dopiero specjalistyczne badanie mogło potwierdzić, że jest problem z nerwem wzrokowym.
Skoro urodził się ślepy na jedno oko, to zupełnie nie wie, czego mu brak i najwyraźniej świetnie się zaadoptował. Oby tylko to drugie mu służyło.
Też tak myślę – teraz będziemy po prostu bardziej zwracać uwagę, czy coś niedborego się nie dzieje, czy nie ma jakiejś infekcji itd.
A Joey raczej nie wygląda na bardzo przejętego tym faktem, ani też tym, że badał go taki ważny „dochtór od tygrysów”.