Niedawno zastanawiałam się w Salonie, czy prasa w Polsce nie mogłaby w jakiś bardziej subtelny sposób pisać o sprawie Brendana Faya, a tu się okazuje, że w tym tygodniu temat porusza nawet The New York Times w artykule pt. The Couple From Queens vs. the President of Poland opublikowanym w niedzielnym dodatku The City.
Niechaj szanowni czytelnicy zwrócą uwagę na subtelną, aczkolwiek wiele mówiącą różnicę w samym sformułowaniu tytułu w obydwu dziennikach – zamiast „Gej nalega na spotkanie…” tak jak w „Rzepie”, mowa tutaj o „parze z Queensu” 🙂
Nie da się ukryć, Kaczyński nie najlepiej trafił, wybierając zdjęcie akurat tej pary – onkologa-pediatry pracującego w znanym szpitalu Montefiore Medical Center na Bronksie i filmowca irlandzkiego pochodzenia, którzy z Nowego Jorku, gdzie małżeństwa homoseksualne nadal nie są urzędowo uznawane, pojechali aż do Toronto, żeby tam zalegalizować swój związek. Nie ulega wątpliwości, że pewno nie dadzą sobie w kaszę dmuchać i widać, że zrobił się z tego lekki obciach, skoro pisze już o tym NYT:
O Kaczyńskim – średnio pochlebnie:
And in Poland, that country’s president, Lech Kaczynski, was delivering a nationally televised speech that touched, in part, on the perils of the European Union. One peril, he charged, was that Poland could be forced to accept same-sex marriage. The visual aid chosen to accompany this claim — no one has said how or why — was a picture of Dr. Moulton and Mr. Fay’s marriage certificate, and a three-second clip of the couple at their wedding.
O reakcji samych Polaków – w sumie pozytywnie:
“I could not believe the number of people that reached out to us from Poland,” he added, people who said things like, ‘We disagree with our president; we’re sorry about what our president said about you.’ ”
Those sentiments, in the overwhelmingly Roman Catholic country, have only occasionally been accompanied by endorsements of same-sex marriage, Mr. Fay acknowledged. But, he added, devout Poles may have more in common with him and Dr. Moulton than they think.
Nikt nie ma obowiązku popierania małżeństw homoseksualistów, ani tu, ani w Polsce, ale co to za dziwaczny pomysł, żeby polityk wywlekał szczegóły z życiorysu Bogu ducha winnych prywatnych obywateli i straszył nimi w telewizji niegrzeczne dzieci.
Kolejny obciach 😦
Moim zdaniem do póki w Nowym Jorku stolicy Świata nie są możliwe do zalegalizowania związki homoseksualne to żaden obciach dla Polski. Zawsze nawet prezydent może powiedzieć chciałem dobrze tak jak w NYC.Heh…
Trzeba by sie zastanowic, czy mowimy o zalegalizowaniu zwiazkow homoseksualnych w postaci „civil union” czy tez „marriage”. Jak najbardziej popieram to pierwsze, natomiast to drugie – nie za bardzo.
Ja bardziej chciałbym „civil union” chociaż zależy jaki „pakiet” miałby zawierać ? małżeństwo nie jest mi potrzebne.
Po pierwsze to niech nie robia tyle szumu wokol siebie jak by byli jakimis mesjaszami (mam na mysli pedalow i lezbijki)
nie mam nic przeciw nim ale za duzo to nie zdrowo
po drugie to nie sa zadne wiadomosci wiec
po co ten caly szum