Greenpoint to dziura kosmiczna, gdzie wszystko zdarzyć się może, zwłaszcza w Wielki Piątek. Bo jakie jest prawdopodobieństwo, że podczas pierwszej w tym roku i trwającej nie więcej niż półtorej godziny wizyty na Greenpoincie – dodajmy, że w dość prozaicznym celu dokonania zakupów wielkanocnych – może się zdarzyć aż tyle:
- przypadkowo spotkamy dwie osoby, które ostatnio widzieliśmy ponad 10 lat temu
- jedną z tych osób będzie nasz pewien Ex
- udzielimy mini-wywiadu dziennikarce Polskiego Radia, na temat świąt wielkanocnych spędzanych w Nowym Jorku
- powyższego wywiadu będziemy udzielać razem z naszym Ex
Na Ex wpadłam w kolejce w Staropolskim, a właściwie, nie tyle wpadłam na niego, co w pewnym momencie poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię. Gdzieś w trakcie kupowania czterech kabanosów (lekko podsuszanych, bo te w Staropolskim są najlepsze) oraz dwunastu pierogów z kapustą i grzybami (najlepsze są nie te paczkowane, a te robione na miejscu – idealne danie na wielkopiątkową kolację) rozpoczynamy przyjacielską pogawędkę na temat sióstr, o których istnieniu dawno już zapomnieliśmy i szwagrów, których też tak w zasadzie z niczym nie kojarzymy.
Po Staropolskim przychodzi kolej na zakupy w kawiarni-piekarni Cafe Riviera na Manhatttan Ave., gdzie jak wiadomo sprzedają najlepszy na całym Wschodnim Wybrzeżu makowiec, szarlotkę i sernik, a przed Wielkanocą – także doskonałą babkę drożdżową z rodzynkami.
W każdym sklepie – kolejka na minimum pół godziny. Dużo (czyżby za dużo) czasu na rozmowę z Ex.
Ex: Robię to i to, pracuję tu i tu, moja siostra robi to i tamto, a brat wyprowadził się tu i tu. Syn właśnie kończy studia, możesz uwierzyć?
(Nie, nie mogę, bo pamiętam, że wtedy przerabiałam z Twoim synem czytankę na temat hummingbirds, podczas gdy Ty pewnie właśnie trzeźwiałeś. I nie zapominajmy, że jestem od Ciebie młodsza o x lat. )
Ja: Robię to i to, pracuję tu i tu, moja siostra robi to i tamto. Parę lat temu zachorowałam – chłoniak. Agresywny, ale teraz już jest OK.
Ex: Co to jest chłoniak. Czy to jakiś nowotwór. Ojciec ma raka płuc, dwa lata temu miał operację, ale juz jest OK. Leczył się w Memorial Sloan Kettering.
Ja: Miał szczęście, bo to najlepszy szpital onkologiczny w całych Stanach.
Ex: Masz dzieci?
Ja: Bozia nie dała. Ale mam dwa pieski, mam zdjęcia na iPodzie. Ten tutaj to Bruno, a ten drugi to…
W tym momencie z odsieczą przychodzi nam pani z Polskiego Radia. Perfect timing, nie da się ukryć.
– Czy mogę państwu zadać kilka pytań w imieniu słuchaczy Polskiego Radia? Jak spędzają państwo w tym roku Święta Wielkanocne? Jakie tradycyjne polskie przysmaki znajdą się na państwa stole?
Brać nogi za pas czy udawać, że I dont spik Polish? Nerwy, nerwy, decyzje, decyzje… Ale cóż, robię co mogę i udzielam w miarę sensownej odpowiedzi, zakończonej pozdrowieniami dla rodaków nad Wisłą od Polaków z metropolii nowojorskiej. Wesołych Świąt i amen.
Zakupy zrobione, robi się późno, muszę lecieć do metra. Cmok-cmok, pozdrowienia dla rodziny, sióstr i szwagrów.
To było wczoraj, dzisiaj natomiast bez większych niespodzianek. Rano – lekkie sprzątanie, a w południe – święconka w kościele św. Stanisława na Ozone Park – dzielnicy, z której wyprowadziliśmy się kilka miesiecy po 9/11 i gdzie nadal czasem jeździmy do kościoła. Razem z M. „święcimy” wielkanocny koszyk z kabanosami ze Staropolskiego oraz makowcem z Cafe Riviera.
A drugą przypadkowo spotkaną wczoraj osobą był pan B., nasz kierowca z czasów, kiedy pracowałam w pewnej agencji na Greenpoincie.
Wesolych Swiat!
ale swiatecznie… pozdrawiam!
Pogodnych swiat udanego „dyngusa”.
wis
Zdrowych pogodnych Świąt Wielkanocnych pełnych wiary i nadziei i miłości.Radosnego,wiosennego nastroju oraz Wesołego „Alleluja”
BARDZO POLSKIE KLIMATY SUPER! TAK TRZYMAĆ RODACY.
Ukradlas mi pisanki, czy co!? 🙂
A, pewnie tez jestes wielbicielka ukrainskich naklejek pisankowych. Ten sam komplet smy kupily. 🙂 Chyba ze ten ostatni koszyczek to nie Twoj. 🙂
Pozdrawiam po-swiatecznie! 🙂
A, pewnie tez jestes wielbicielka ukrainskich naklejek pisankowych. Ten sam komplet smy kupily.
Niby nic, a …
Ech ludzie:(
Koszyczek, owszem, mój. A te pisanki to wielka oszczędność czasu w Wielką Sobotę, nieprawdaż 😉