Sikorski Meat Market na Greenpoincie zrobił się ostatnio bardzo popularny, a to z tego powodu, że jego 40-letni pracownik Andrzej F. dorabiał sobie na boku sprzedażą… kokainy (Police Make ‚Hot Kielbasa’ Drug Bust In Brooklyn). W piwnicy sklepu miał zgromadzone parę kilogramów wysokiej jakości towaru o czystości 80% (cokolwiek to znaczy), który udostępniał nowojorskim dilerom narkotyków zachwalając towar jako hot kielbasa.
Biznes się kręcił nie najgorzej, niestety, w zeszłym tygodniu przyszła policja i zaopiekowała się i towarem, i sprzedawcą. Była kokaina, a będzie kaszanka…
Pisze Nowy Dziennik:
Po przesłuchaniu setek godzin rozmów telefonicznych śledczy twierdzą, że ilekroć członkowie gangu narkotykowego porozumiewali się w sprawie dostawy narkotyku, używali terminu „hot kiełbasa”, ale tak naprawdę to był „gryps na kokainę”. Według ustaleń narkotyki dowożono do sklepu taksówkami, a stamtąd rozprowadzano w Nowym Jorku i północnym New Jersey. „Ta ‚kiełbasa’ to tak naprawdę była kokaina, ale dzięki wspaniałej akcji naszych funkcjonariuszy nie jest już dostępna w sklepie mięsnym na Greenpoincie” – powiedział Raymond Kelly, szef nowojorskiej policji. „Pracowaliśmy nad tą sprawą rok, od momentu jak doniesiono nam, że w sklepie na Greenpoincie przechowywane są narkotyki” – powiedział prokurator Benton Campbell.
Niedawno pisałam tutaj, że Polaków przyjeżdża do Stanów coraz mniej w związku z czym polskie sklepy na Greenpoincie i Jackowie na gwałt zmieniają ofertę z typowo polskiej (wędliny, pierogi, bigos) na bardziej międzynarodową (Pizza zamiast pierogów). Ale żeby aż tak? 😉
Niedawno pisałam tutaj, że Polaków przyjeżdża do Stanów coraz mniej w związku z czym polskie sklepy na Greenpoincie i Jackowie na gwałt zmieniają ofertę z typowo polskiej (wędliny, pierogi, bigos) na bardziej międzynarodową –
kokaina za miast pierogów
Fajna ciekawostka, tylko niepotrzebnie podkolorowana etnicznie czy ekonomicznie.
Dla calego mnostwa sklepikow ,malych knajpek czy barow – ich oficjalna tablica to tylko przykrywka dla innej, bardziej oplacalnej dzialnosci.
Dawno temu pracowalam w takiej tawernie gdzie malo kto zamawial drinki a ja dostawalm napiwki za samo „stojenie” za barem…
Z czego ten biznes sie utrzymywal to okazalo sie dopiero pozniej jak go juz zamkneli.
mir67 – tytul „Kokaina zamiast pierogow” pasowalby idealnie 🙂
ek – masz racje, ale w pewnym sensie diler z tego sklepu sam podkolorowal wszystko etnicznie poslugujac sie grypsem „hot kielbasa” (=kokaina).