Zgodnie z zapowiedzią, czas na kolejny odcinek z cyklu „Porozmawiajmy o pieniądzach”. Czy w Ameryce można klepać biedę? Czy jest w ogóle sens mówić o biedzie w kontekście najbogatszego kraju świata, jakim są Stany Zjednoczone, gdzie dochód narodowy na głowę mieszkańca wynosi ponad 41 tys. dolarów i jest trzeci na świecie, po Luksemburgu i Norwegii? Dla porównania Polska z niespełna 13 tys. dolarów plasuje się na 49. miejscu, za Czechami, Estonią i Trynidadem. A skoro już upieramy się przy temacie amerykańskiej biedy, to jak najlepiej wytłumaczyć różnicę między biedą amerykańską, a na przykład tą naszą, polską?
W tym momencie trudno nie przywołać mi sceny z popularnego programu publicystycznego 20/20 emitowanego przez telewizję ABC. Otóż w czasie realizacji programu dziennikarz postanawia zadać kilka podstawowych pytań facetowi, który czeka na datki żywnościowe pod jednym z nowojorskich kościołów.
– Czy uważasz, że jesteś biedny?
– Tak, ledwie wiążę koniec z koncem.
– Czy w takim razie mogę Ci zadać kilka pytań?
– Nie ma sprawy, pytaj.
– Czy masz samochód?
– Tak, mam, bo niby jak żona ma dojechać do pracy z Bronxu na Brooklyn?
– A czy masz w domu telewizor? Kolorowy?
– Co to za głupie pytanie? Czy w ogóle jest ktoś Stanach, kto nie ma kolorowego telewizora? Oczywiście, że mam!
– A masz kuchenkę mikrofoalową?
– No, pewnie…
A teraz parę liczb ze spisu powszechnego w 2002r., z którego wynika, że 35 mln Amerykanów czyli ponad 10% żyje w biedzie.
- 46% gospodarstw domowych uznawanych za biedne posiada własny dom lub mieszkanie. Przeciętny dom biednej rodziny składa się z 3 sypialni z pełną łazienką i dodatkową toaletą, garażu, oraz werandy lub patio.
- 76% biednych gospodarstw domowych posiada klimatyzację. Dla porównania, 30 lat temu zaledwie 36% amerykańskich gospodarstw domowych korzystało z tego luksusu.
- Przeciętny biedny Amerykanin ma do dyspozycji więcej przestrzeni mieszkalnej niż przeciętny (nie biedny!) mieszkaniec Paryża, Londynu, Wiednia, Aten czy wielu innych europejskich miast.
- Blisko trzy czwarte ubogich gospodarstw domowych ma samochód, a 30% – dwa.
- 97% ubogich amerykańskich gospodarstw domowych ma telewizor kolorowy. Ponad połowa – dwa lub więcej.
- 78% ma odtwarzacz VCR lub DVD, 62% korzysta z telewizji kablowej lub satelitarnej.
- 73% biednych gospodarstw ma kuchenki mikrofalowe, ponad połowa – systemy stereo, a jedna trzecia – zmywarkę do naczyn. Zródło: http://www.heritage.org/Research/Welfare/bg1713.cfm
Do następnego razu!
Agnieszka
No tak, oni maja to wszysko, ale najczesciej nie maja najwazniejszego: ubezpieczenia medycznego. A czesto nie maja rowniez ubezpieczenia samochodu. No i czesto nie maja na prad i ogrzewanie
Pzrejrzalem ow material Heritage Foundation. Skadinad mam do owej Fundacji respekt, glownie dlatego ze (podobnie jak ja) stoi daleko na prawo pod wzgleem politycznego profilu. Ale tym razem przesadzili. Wynika z tego raportu ze „byc biednym w Ameryce to calkiem neizle”. Zadziwiajace jest jednakowoz, ze pomineli dosyc dyskretnie sprawy ubezpieczenia zdrowotnego, stanu zdrowia, stanu i jakosc i edukacji dostepnej owym biednym. I nie dziwota ze pomineli. Owe hasla podnoszone sa przez lewicowcow i liberalow, a jakzeby Szacowna Heriage Foundation mogla mowic tym samym glosem co, pardon, Demokraci?… Podrzucam temat do nastepnego teksyu: o zaklamaniu i jego politycznym podlozu. Powinno sie dostac tak tym na lewo jak i tym na prawo…
Byc moze troche to przewrotne, ale do tego tekstu „Byc biednym w Ameryce” szykuje sie czesc II, poswiecona wlasnie takim rzeczom jak ubezpieczenie, edukacja itd.
jak mawial mark twain, sa klamstwa, cholerne klamstwa i statystyki. jak przestane sie potykac na 5th avenue o ludzi tak przerazliwie biednych, ze nie chce sie wierzyc, ze ich nedza wspolistnieje z oszalamiajacym bogactwem upper east side, zaczne wierzyc w takie dane.
ponadto – w kraju, gdzie jak slusznie zauwazasz, sredni dochod wynosi okolo 40k/yr nedza bedzie miec inny poziom odniesieni ai inny wyglad niz w afryce subsaharyjskiej, gdzie sredni poziom zycia jest bez porownania gorszy. wydaje mi sie, ze senswoniej jest w takich ocenach patrzec nie na goly nuemrek, tylko na kontekst. inaczej zbyt latwo dac sie zlapac w stara pulapke co niektorych oszolomow, ktorych zdaneim jedynie nieroby i nieudacznicy moga byc biedni w ameryce.
poza tym, moze czytam nieuwaznie, ale nie znalazlam w tym raporcie informacji bardzo dobrze znanej zainteresowanym tematem – a mianowicie, ze ponad 1/3 osob zyjacytch ponizej federalnej granicy ubostwa to dzieci. co im po samochodach i mikrofalowkach? potrzebuja zdrowego jedzenia (jak to sie dzieje, ze tak przerazajaca ilosc z owych ‚well-nourished’ biednych dzieci amerykanskich ma chorobliwa nadwage i cukrzyce juz wieku lat -nastu? o tym statystyki jakos nic nie mowia.), ubezpieczenia zdrowotnego, a nade wszystko dostepu do przywoitej edukacji, ktora da im szanse na lepsza przyszlosc. o tym jakos raport nie wspomina…
ale te wszystkie samochody, mikrofalowki i telewizory nie sa pewnie jeszcze splacone. wiec tak naprawde oni jeszcze tego nie maja. czekam na post o ubezpieczeniu zdrowotnym, ktore jest tu tak wazne. bo w sumie w ameryce „niby” latwo jest sie dorobic, ale wystarczy tylko jeden dzien w szpitalu zeby stracic wszystkie oszczednosci..
To amerykanskie (zachodnie) bogactwo to jest rzecz wzgledna. Jezdzac po Afryce mozna zobaczyc biede patrzac przez pryzmat czlowieka zachodu. Nie maja nic poza kilkoma kozami, szalasem i kawalkiem ziemi. Ale czy oni sa nieszczesliwi z tego powodu ? Sa za to pogodni, rodzinni, zyja bez stresow. Nie maja pizzy i nie sa otyli!!!!!!. Czy widzieliscie w krajach Margrebu jaki jest stosunek wszystkich do rodziny i dzieci, tylko mozna z nich brac przyklad. Czy te rzeczy sa porownywalne z bogata ameryka?