Po sobotnim biegu boli mnie krzyż, a jak wiadomo, kiedy człowieka boli krzyż to pisać się nie da. Nie da się pisać, ale co gorsza nici także z Pilates po pracy, bo nie ma mowy, abym dzisiaj była w stanie robić mostki albo pompki. Zamiast własnej „tfurczości”, proponuję kawałek polskiej klasyki filmowej z niezapomnianym Franciszkiem Pieczką:
,