W sobotę miało padać, dlatego też zanim wybrałam się na poranne bieganie/spacer, sprawdziłam prognozę pogody przez Weather Bug. Wyglądało OK, deszcz miał się u nas zacząć dopiero koło 11, więc wychodząc z domu o wpół do dziesiątej liczyłam na to, że spokojnie zrobię swoje trzy mile i żadna ulewa mnie nie złapie. Po półtorej mili zaczęło trochę kropić, po kolejnych kilku minutach całkiem porządnie już padało, a ostatnie pół mili wracałam do domu w strumieniach wody i przy akompaniamencie grzmotów. I nawet nie miałam siły przyspieszyć, bo chlupało mi w butach.
Po powrocie do domu znowu sprawdziłam pogodę, choć była to już musztarda po obiedzie. I co się okazało? W Weather Bug miałam wpisany kod pocztowy z Manhattanu, a nie nasz. U nas ulewa zaczęła się wcześniej, do tego pojawiło się ostrzeżenie przed tornadem dla dzielnic Brooklyn i Queens. Koło jedenastej tornado faktycznie przeszło przez Breezy Point nad wybrzeżem Atlantyku, a kolejne – uderzyło chwilę później w Canarsie na Brooklynie. U nas nie było tak źle, jeśli nie liczyć porządnej ulewy, ale w bloku przy Yellowstone Blvd kobieta ugrzęzła w zalanej wodą windzie.
Tornado:
Ulewa:
„I co się okazało? W Weather Bug miałam wpisany kod pocztowy z Manhattanu, a nie nasz. ”
Nawet dobrze wpisany kod nie gwarantuje suchości, bo dokładność przewidywań meteorologicznych jest ograniczona. Kiedyś z analizy ruchomej mapy pogodowej wyszło mi, że mam spokojnie pół godziny czasu przed deszczem, i po kwadransie byłem mokrusieńki.
Zawsze wydawało mi się, że prognozy pogody są tutaj bardziej dokładne niż te, które pamiętam z Polski. Ale jak się okazuje, byłam w błędzie. Swoją drogą podziwiam, że Ty swoje plany koordynujesz – a może raczej koordynowałeś – pod względem meteorologicznym z dokładnością co do kwadransa 🙂 Ja zawsze lubiłam korzystać z hourly forecast, bo kiedy się tylko da, staram się nie nosić przy sobie parasola.
Oj tam „koordynujesz plany”, wyskoczyłem piechotą do sklepu i tyle :-).