Ja (wieszam pranie – w naszej średnio ekskluzywnej części Queensu pranie suszymy na sznurach za domem): Piękny dzień dzisiaj mamy. Dawno Cię nie widziałam, czy wszystko w porządku?
Sąsiadka (zamiata podwórko): Bez zmian. Skąd tu tyle niedopałków, przecież nie palimy.
Ja: Chyba wiatr przywiał – nie od nas, bo my też nie palimy. A jak B.?
Sąsiadka: Bez zmian. Leży. Lekarz radził, żeby spróbowac fizjoterapii, ale terapeuta powiedział, że to i tak nic to nie pomoże.
Ja: Dlaczego?
Sąsiadka: Bo już nie ma czucia w nogach. Jak drewno. Córka z zięciem próbowali go posadzić na wózku, ale nie dało rady. Trzy osoby i nie dało rady. Zięć mówi, żeby więcej nie próbować, bo jak coś sobie złamie, to będzie problem. Jak drewno.
Ja: Przepraszam, że pytam, ale ile B. ma lat?
Sąsiadka: Osiemdziesiąt cztery. To jest najgorszy wiek.
Ja: Dlaczego tak mówisz?
Sąsiadka: Nigdy bym nie pomyślała, że tak się stanie. Zawsze miał tyle energii, zawsze wszędzie się spieszył. Wiesz, nie chciałabym tak długo żyć.
Ja: Zawsze warto żyć, tak długo jak człowieka cieszy życie.
Sąsiadka: No właśnie, no właśnie.
Ja: Myślałaś o tym, żeby wziąć kogoś do pomocy, chociaż ze dwa – trzy razy w tygodniu? W takiej sytuacji na pewno ubezpieczenie pokryje większość kosztów.
Sąsiadka: On ma dobre ubezpieczenie. Ale co to pomoże. Ona nie zrobi więcej niż ja. Najwyżej zmieni mu pampersa i przewróci na drugi bok.
Ja: To już dużo, bo Tobie będzie łatwiej, mogłabyś w tym czasie odpocząć.
Sąsiadka: Na razie jeszcze nie trzeba, ale gdyby się pogorszyło, to może się zdecyduję.
Ja: No tak. Ale może jednak nie powinnaś dłużej czekać?
***
Gdyby się pogorszyło… Granica starości przesuwa się z wiekiem, a granica tego, co da się wytrzymać, przesuwa się w miarę jak przybywa przejść i guzów.
Rozmowa z sąsiadką w sobotnie przedpołudnie
2011/03/19 Autor: salon.nyc
Komentarze 4
bardzo trafione ostatnie zdanie!
very true.
” a granica tego, co da się wytrzymać, przesuwa się w miarę jak przybywa przejść i guzów”
niestety najprawdziwsza z prawd.
”Co nas nie zabije to nas wzmocni” albo ”Bóg nie da człowiekowi cięższego krzyża niż mógłby go unieść” a i tak gdy słyszę takie powiedzenia ciarki mnie przechodzą… Ale jak już coś…to jednak zawsze ludzie jakoś sobie radzą.