• Polonia.net
  • O Salonie
  • Kontakt

Salon Nowojorski

Widziane zza Oceanu. O Ameryce i emigracji. Oraz czasami o psach.

Feeds:
Wpisy
Komentarze
« Mama bez papierów
Chceta wojny, mata wojnę »

Wykłady Dalajlamy w Nowym Jorku

2010/05/23 Autor: salon.nyc

Byłam wczoraj na wykładzie Dalajlamy w Radio City Music Hall. Poszłam nie dlatego, że mogę się pochwalić dużą wiedzą na temat buddyzmu, ale dlatego, że czytałam wcześniej kilka książek jego autorstwa i mocno utkwiły mi w głowie niektóre idee w nich zawarte, zwłaszcza w tekście „An Open Heart. Practicing Compassion in Everyday Life” (przetłumaczonym na polski jako „Otwarte serce”).

Poza tym spotkać Dalajlamę – to jedna z rzeczy na mojej Bucket list, podobnie jak spotkać papieża oraz prezydenta Stanów Zjednoczonych. Pierwsze i drugie mam już z głowy, choć oczywiście słowo „spotkanie” jest tu użyte mocno na wyrost, skoro Papieża przejeżdżającego w papamobile widziało się przez kilka sekund po paru godzinach czekania na ulicy, zaś Dalajlamę co prawda dłużej, ale jednak z dość odległego rzędu.

Jeśli zaś chodzi o prezydenta USA, to w sumie niewiele brakowało, bo w 2008 r. zanim jeszcze wyjaśniło się, kto dostanie nominację Demokratów, znalazłam się na pewnej imprezie, gdzie gościem honorowym była Hillary Clinton, ale wszyscy wiemy, jak tamta sprawa się zakończyła. No cóż, akurat jeśli chodzi o spotkanie z prezydentem USA, trzeba będzie kiedyś zrobić kolejne podejście…

W czwartek, piątek i sobotę Dalajlama dał serię wykładów na temat filozofii buddyjskiej, a konkretnie na temat tekstów „Commentary on Bodhicitta” Nagarjuny oraz „A Guide to Boddhisatva’s Way of Life” Shantidevy. A dzisiaj był kolejny, z tego co czytałam, mniej filozoficzny, a bardziej życiowy i skierowany do szerszego grona zainteresowanych.

Teatr był wczoraj dokładnie obstawiony policją w cywilu i służbami specjalnymi – wiadomo, noblista i duchowy przywódca narodu tybetańskiego – i dokładnie sprawdzano zawartość torebek i „czesano” wszystkich wykrywaczami metalu.

Wstęp oraz zakończenie wykładu były po angielsku, a cała reszta – po tybetańsku z tłumaczeniem konsekutywnym na angielski. Dalajlama posługuje się komunikatywnym angielskim, nie na super zaawansowanym poziomie, ale nie było większego problemu ze zrozumieniem, o czym mówił.

Wczorajszy wykład dotyczył głównie tekstu Shantidevy, w którym jest mowa o cierpieniu i umiejętności panowania nad gniewem, zazdrością i innymi destrukcyjnymi emocjami. Złość i frustracja to nie wina świata zewnętrznego, a stan naszego ducha – szkoda, że tak niewielu ludzi o tym pamięta. If there is a remedy, then what is the use of frustration? If there is no remedy, then what is the use of frustration? Ogólnie bardzo pozytywne przesłanie, a dla mnie zachęta, aby głębiej poznać temat.

Żałuję, że nie wzięłam ze sobą aparatu, bo wcześniej poinformowano, że nie będzie można wchodzić z aparatami fotograficznymi, co jednak okazało się nieprawdą. To, co poniżej, to produkt kamerki w iPhonie, na pół godziny przed wykładem (dlatego widownia jeszcze świeci pustkami).

40.725572 -73.862489
Reklama

Oceń ten wpis:

Udostępnij:

  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku(Otwiera się w nowym oknie)
  • Udostępnij na Twitterze(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby wysłać to do znajomego przez e-mail(Otwiera się w nowym oknie)
  • Więcej
  • Kliknij aby podzielić się na Reddit(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na LinkedIn(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na Pinterest(Otwiera się w nowym oknie)
  • Udostępnij na Tumblr(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij by wydrukować(Otwiera się w nowym oknie)

Dodaj do ulubionych:

Lubię Wczytywanie…

Podobne

Napisane w Nowy Jork, Salon | Otagowane Dalajlama, Nowy Jork, Tybet, wykłady Dalajlamy w Nowym Jorku | 44 Komentarze

Komentarze 44

  1. w dniu 2010/05/23 @ 10:36 pm resvaria

    Dalaj Lamę też bym bardzo chętnie zobaczył.

    Ja zupełnie przypadkiem wlazłem z M. na premiera Kanady Stephena Herpera. Byliśmy właśnie w Charlottetown na Wyspie Księcia Edwarda i snuliśmy się po „stolicy prowincji” kiedy na pustej dosyć uliczce pojawili sie panowie z ochrony i poprosili nas o zejście na bok. Po czym po chwili przemaszerował sobie koło nas właśnie Harper.

    Poza tym widziałem Królową Elżbietę w Krakowie. I mam zamiar widzieć ją znowu, tym razem w Toronto, bo przylatuje popatrzeć się na swoich poddanych w lipcu.

    A tak najchętniej to bym się spotkał z Tomem Waitsem albo Davidem Bowie, jeszcze chętniej na kameralnym koncercie…


  2. w dniu 2010/05/23 @ 10:46 pm salon nowojorski

    Królowa Elżbieta to spore osiągnięcie 🙂 W Nowym Jorku zdarzyło mi się zobaczyć na ulicy Susan Sarandon oraz być na kameralnym spotkaniu z Adamem Lambertem, a tak poza tym chyba chodzę innymi ścieżkami niż sławni i bogaci, bo na nikogo na ulicy nie wpadłam. Za to byłam na koncertach kilku (może nawet kilkunastu) muzyków, których lubię.


  3. w dniu 2010/05/24 @ 12:15 am Alicja

    Czytałam kilkakrotnie, że Dalai Lama wciąż się śmieje i często jego rozmówcy nie wiedzą dlaczego się akurat śmieje. Czy doświadczyłaś takiego śmiechu w czasie swojego spotkania?
    Pozdrowienia.


  4. w dniu 2010/05/24 @ 12:35 am resvaria

    Alicja, może to nie tyle śmiech co inny sposób okazywania emocji? Mam sporo do czynienia z Azjatami i czasem się łapie na tym, że nie do końca potrafię zrozumieć ich „język emocjonalny”. Zwłaszcza Chińczycy z Chin mnie czasem mylą. Z tymi z Hong Kongu mam mniejszy problem.


  5. w dniu 2010/05/24 @ 7:14 am leilani

    Tak, Azjaci czesto sie usmiechaja, maja taki styl bycia, ale u Dalai Lamy to wynika zapewne takze z jego spirytualizmu, z lagodnosci, z podejscia z serdecznoscia do wszystkich ludzi, z tej uniwersalnej milosci do czlowieka i przyrody. Mnie bardzo podoba sie cytat : „Smile – It’s The Second Best Thing You Can Do With Your Lips.”


  6. w dniu 2010/05/24 @ 7:23 am salon nowojorski

    Muszę powiedzieć, że było trochę tak, jak piszecie. Podczas wykładu Dalajlama mówił na przykład przez kilka minut, po czym w pewnym momencie zaczynał się uśmiechać, albo nawet śmiać. Po chwili zaczynali mu wtórować zgromadzeni wokół niego na scenie mnisi buddyjscy, po czym dołączała się cała publiczność, nie do końca chyba rozumiejąc, o co chodzi, bo tłumacz dopiero zaczynał przekład kolejnego fragmentu na angielski. Czasem było w tym fragmencie coś zabawnego, ale nie zawsze wedle kryteriów zachodnich.

    Ogólnie robiło to sympatyczne wrażenie i ocieplało atmosferę. Określiłabym to jako śmiech zaraźliwy.


  7. w dniu 2010/05/24 @ 12:47 pm Jan Ksiazka

    Filozofia wschodu jest prosta. Mozna ja okreslic jednym zdaniem – istniej w teraz. Tym samym nie inwestuj czasu w poprawianie przeszlosci ani nie martw sie o przyszlosc. Oczywiscie nie mozna tego tlumaczyc doslownie. Przeszlosc zawsze bedzie czescia naszej ramy referencji a przyszlosc planujemy miedzy innymi oszczedzajac na emeryture. Wszystkie emocje sa wlasnej produkcji, gdyz tak jak nie posiadamy kontroli co sie nam przydarzy, jestesmy w stanie kontrolowac wlasna reakcje na nasze doswiadczenia zyciowe. Jest to filozofia zrownowazonego ego, wyslane w piaski czasu nie koliduje z pelnia naszego zycia gdzie osad innych nie jest inwestycja a co sadza o nas inni nie jest ani nasza sprawa ani „strawa”. Pozdrawiam 🙂


  8. w dniu 2010/05/24 @ 6:37 pm leilani

    „The Buddha is said to have given a „silent sermon” once during which he held up a flower and gazed at it. After a while, one of those present, a monk called Maakasyapa, began to smile. He is said to have been the only one who had understood the sermon. according to legend, the smile (that is to say, realization) was handed down by twenty eight succesive masters and much later became the origin of Zen”.
    – „A New Earth”, Eckhart Toole

    Inna jego ksiazka, ta wczesniejsza, to „The Power of Now”.
    Pan Ksiazka napisal w czym rzecz, zycie w chwili obecnej, w trazniejszosi.
    Zycie przeszloscia i przyszloscia to kreowanie naszego ego, zycie w nieswiadomosci, a chodzi o swiadomosc – zycie w terazniejszosci, w chwili obecnej. Wszystkie mysli klebiace sie w nasze glowie to wytwor naszego umyslu, to reakcja na wydarzenia, na ktore nie mamy wplywu, mamy jednak wplyw na ich odbior, bo mozemy sie z tego czegos nauczyc, lub napedzic negatywnie robiac z siebie cierpietnikow i zywic tym nasze ego. Musimy tylko w odpowiednim momencie zaczac obserwowac nasze wlasne mysi i reakcje naszego organizmu na nie.
    Temat obszerny.
    Ksiazka dobra i pomocna w zrozumieniu samego siebie.


  9. w dniu 2010/05/24 @ 7:16 pm Alicja

    Hmmm, mój znajomy Chińczyk (z Chin przez Singapur) twierdzi od dawna, że słyszał wielokrotnie, że być może Dalai Lama jest nieco upośledzony psychicznie. Oczywiście nikt nie będzie krzyczał, że król jest nagi, zwłaszcza, że jeżeli to prawda, to przecież nie ma w tym nic złego. Jeżeli to prawda, to wyjaśnia to jednak pewne te zachowania, które nie tylko ludziom z kultury oksydentalnej wydają się nieco dziwne, ale i tym z kultury orientalnej też (vide mój znajomy).

    Filozofia wschodu jest trochę bardziej skomplikowana niż pisze pan Książka, bo chińskie na przykład planowanie jest na stulecia czy tysiąclecia. Podobnie jest na Bliskim Wschodzie. Na przykład na zemstę można czekać sto albo tysiąc lat i planować wszystko zgodnie z tym.
    Wschód, a zwłaszcza Chiny żyją bardzo przyszłością i to co się w Chinach dzieje obecnie zostało zaplanowane już dawno. Byłam dziś w Ikei i bardzo niewiele rzeczy, które oglądałam jest robione gdziekolwiek indziej. Kiedyś były śliczne porcelanowe i fajansowe rzeczy robione w Polsce. Ba! Udawało się nawet kupić coś zrobionego w Szwecji, Niemczech czy Polsce (szkła też). Dzisiaj wszystko prawie było zrobione w Chinach. Interesowały mnie różne rzeczy i spędziłam czas patrząc na to gdzie to coś było zrobione.
    Czy to się stało bez planowania? Ot tak sobie? Myślę, że nie. Planowanie na wschodzie jest znacznie bardziej wyrafinowane niż w takiej tam katolickiej Polsce. A Dalai Lama, no cóż….hehehe.
    Pozdrawiam.


  10. w dniu 2010/05/24 @ 8:50 pm salon nowojorski

    „An Open Heart” („Otwarte serce”) oraz „The Wisdom of Forgiveness” („Niezwykła siła przebaczania”) przeczytałam parę lat temu i te lektury co prawda nie zrobiły za mnie buddystki, ale otworzyły mi oczy na sprawy, o których wcześniej nigdy nie myślałam, że są możliwe. Kluczem jest zrozumienie, że emocje negatywne nie szkodzą osobom, wobec których je odczuwamy, tylko nam samym. Cała sztuka polega na tym, by zapanować nad nimi zanim frustracja przerodzi się w gniew. Zapanować nie przez tłumienie czegoś na siłę albo udawanie, ale przez zrozumienie przyczyn. Oczywiście łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić, ale jest to możliwe.


  11. w dniu 2010/05/24 @ 11:24 pm resvaria

    Alicja, w Ikei jest cala fura rzeczy robionych gdzie indziej niz w Chinach. Tez patrze na metki i staram sie nie kupowac Made in China. W Ikei jest sporo mebli z Polski i Rumunii (seria Leksvik), szklo w duzej mierze jest robione w Turcji, na przyklad sporo szklanek i kieliszkow. Co ciekawe pojawia sie coraz wiecej towarow Made in Sweden. W tym tygodniu po drodze z lotniska wstapilem do jednego ze sklepow Ikei w Toronto (mamy 3) i nabylem paski do przypinania bagazy na bagazniku samochodowym robione w Szwecji i dwa przedluzacze ze zlodziejka robione w Chinach. Tak wiec nie wszystko jest made in China. To ciekawy temat na wpis do bloga swoja droga. Co ciekawe nawet widzialem jakies plastikowe towary robione w Kanadzie!

    Co do Dalaj Lamy to bardzo bym byl sceptyczyny wobec opinii jakiegokolwiek Chinczyka, niechby z Singapuru. Rzad komunistyczny w Pekinie robi co moze, zeby na temat Dalaj Lamy krazyly jak najbardziej paskudne pogloski i plotki. Wystarczy spojrzec na linka o Tybecie na stronach ich ambasad, niedobrze sie robi czlowiekowi…
    http://en.showchina.org/Features/tpp/index.htm


  12. w dniu 2010/05/24 @ 11:27 pm resvaria

    Musze wyznac, ze jesli kiedykolwiek w zyciu poczuje potrzebe jakiejkolwiek przynaleznosci religijnej to bedzie to buddyzm.


  13. w dniu 2010/05/25 @ 12:46 pm Jan Ksiazka

    Resvaria, na szczescie duchowosc (am. spirituality) nie wymaga przynaleznosci do zinstytucjonowanej religii i jej misja podobnie jak Jezusa „dom mego ojca jest tutaj ale wy tego nie widzicie” nie podlega korupcji. Lao Tzu 5 tysiecy lat temu powiedzial „moc korumpuje – absolutna moc korumpuje absolutnie” i dlatego koncentracja mocy w jednej osobie jaka jest glowa kosciola wychodzi z widocznym skutkiem. Pozdrawiam 🙂


  14. w dniu 2010/05/25 @ 1:08 pm Alicja

    Nawiązałam do wspomnianej „filozofii wschodu” jeżeli chodzi o Chiny czy też po prostu Wschód. Nie wykluczam, że w IKEI są produkty robione poza Chinami, po prostu wczoraj czego nie wzięłam tam do ręki było robione w Chinach: porcelana, ściereczki do naczyń, obrusy, firanki, lampy. Trafiłam chyba na jedną rzecz z Bangladeszu. Kiedyś polskich rzeczy tam było co niemiara. Za czasów studenckich kupowałam wiele polskich szkieł i naczyń właśnie w IKEI. Nastąpił więc ogromny przesuw miejsc produkcji i IKEA jest znakomitym tego przykładem.

    A że mój znajomy Chińczyk zasugerował to co mi się samej czasem nasuwało na myśl (bo wielokrotnie czytałam o tym śmianiu się bez ewidentnej przyczyny) to nie sądzę, aby miałoby to cokolwiek wspólnego z polityką Chin wobec Tybetu. Jeżeli z tego co czytam z Dalai Lamą nie można mieć „normalnej rozmowy”, to wyjaśnienie jest takie, że nie można bo jest Dalai Lamą. Ciekawa jestem czy on potrafi rozmawiać tak, że jak ktoś go pyta co zjadł na śniadanie, to mówi, że „ryż, jajko i kiełki” na przykład, a nie mysterium typu „tysiące świeczek odpala się z jednej świeczki”.
    Dalai Lama i tak (chyba) wkłada spodnie dokładnie tak samo jak Revaria czyli metodą jedna nogawka najpierw, a potem druga.

    Ciekawe obserwacje.


  15. w dniu 2010/05/25 @ 1:27 pm Jan Ksiazka

    Bardzo dobre pozycje w temacie SN  Christiane Northrup M.D. ujela Twoja interpretacje wplywu negatywnych emocji jako „branie trucizny do ust i spodziewanie sie, ze ktos inny umrze”. W dobie fizyki kwantowej, mikrobiologii, epigenetyki, etc latwo przy pomocy instrumentow zidentyfikowac jakie zwiazki chemiczne wytworzy nasz organizm na pozytywna czy negatywna stymulacje. Stad tez me stwierdzenie, ze nie bede inwestowal czasu na metabolizowanie niektorych wypowiedzi na blogu ma swe uzasadnienie w dobie gdy rozumiemy trajektorie biologii mysli. Abraham Maslow konstruujac Piramide na jej szczycie umiescil samoaktualizacje (samorealizacje). To stan gdzie osiagamy bezwarunkowa wolnosc przez brak osadu siebie i innych i postrzeganie swiatla w innych. To nie jest domena kultur wschodnich, mimo, iz kultury wschodnie oparte sa na fundamentach pokojowej akceptacji a adaptacji. Dlatego zachodnia wersja spirytualizmu bedzie inna niz wschodnia. Pozdrawiam 🙂


  16. w dniu 2010/05/25 @ 1:31 pm Jan Ksiazka

    Alicjo,
    Co do stanu umyslu Dalai Lamy to “ludzie sa jacy sa, kropka”. Rozumiesz teraz? Pozdrawiam 🙂


  17. w dniu 2010/05/25 @ 1:43 pm Jan Ksiazka

    Cytat nie potrzebny – moje autorstwo:

    Moje ego

    Daleko stąd w piaskach czasu
    Mieszka me ego
    Niepotrzebuję mapy ani kompasu
    By wiedzieć co szepcze maska jego
    Mnie i tym których spotykam
    W czasie mej drogi
    Przez ten nasz wieczny, kochany świat
    Nie słyszę cię – pocztówki nie chcę
    Spoczywaj więc w pokoju swym
    Na niezmierzonej piasku fali
    Gdy ja – przez życie krocząc – wzbogacę je
    Pozostaj szczupłym i cicho bądź
    I trzymaj się w oddali …

    My ego

    Far, far away in the sands of time
    My ego dwells
    I need no map, I need no postcard
    To be aware of what it tells
    Me or anyone I touch during my journey
    Through the eternal and loving world
    I hear you not
    I am not your friend
    So rest in peace
    While I go on
    To enrich and transcend my existence
    You just stay slim
    Be the silent one
    And always keep your distance …

    Pozdrawiam 🙂


  18. w dniu 2010/05/25 @ 2:06 pm Jan Ksiazka

    „Filozofia wschodu jest trochę bardziej skomplikowana niż pisze pan Książka, bo chińskie na przykład planowanie jest na stulecia czy tysiąclecia. Podobnie jest na Bliskim Wschodzie. Na przykład na zemstę można czekać sto albo tysiąc lat i planować wszystko zgodnie z tym.” Alicjo – Dalai Lama jest osoba duchowa/spirytualna czyli jego energia zyciowa wibruje na poziomie ktory leczy obojetnie jakich uzywa metod. Energia zyciowa Jezusa wibrowala na poziomie ponad 600 jednostek. Filozofia wschodu nie koniecznie pokrywa sie z byciem duchowym/spirytualnym. Dla przykladu, muzulmanin mieszkajacy w Kaszmirze moze byc zwolennikami filozofii wschodu ale rownoczesnie nie kwalifikowac sie jako osoba duchowe/spirytualne kiedy jakby powiedzial moj 6-latek rani nature. Podobnie jest z chrzescijaninem ,ktory nie koniecznie jest podobny do Chrystusa (Christ like) jesli dla przykladu osadza innych (i.e. chinczyk, ktory twierdzi, ze Dalai Lama byc moze jest nieco uposledzony psychicznie) . Co do watku planowania zemsty to energia zyciowa wibruajaca na poziomie 25 jednostek. Zakladajac, ze energia zyciowa ponizej 75 jednostek jest szybka linia na autostradzie do patologii, nie polecam. Pozdrawiam 🙂


  19. w dniu 2010/05/25 @ 2:29 pm resvaria

    Alicja, a czy wyobrażasz sobie, że ktoś się pyta papieża co jadł na śniadanie i papież odpowiada „płatki, mleko i kawę”?
    🙂


  20. w dniu 2010/05/25 @ 4:39 pm Jan Ksiazka

    Jeszcze jedno, Alicjo. Inne, niestereotypowe (czytaj niestadne) zachowanie ludzi duchowych/spirytualnych nie jest unikalne. Lao Tzu 5000 lat temu wybral zycie pustelnika aby uniknac prozy zycia. Jeden z chinskich mnichow zwany “Ptasim Gniazdem” spedzal czas siedzac na wierzcholku drzewa. Tubylcy przyzwyczaili sie do jego zachowania, pozdrawiali go i prosili o rady. Jego slawa rozeszla sie poza granice prowincji. Jednego dnia, sam gubernator prowincji pofatygowal sie pod drzewo aby prosic mnicha o rade w jaki sposob zarzadzac prowincja efektywnie. Po zadaniu pytania gubernator nie uslyszal odpowiedzi, wiec zaczal sie niecierpliwic i wyrzucac mnichowi, ze to on – gubernator podrozowal tak dlugo aby uzyskac wskazowke a mnich nie raczy mu pomoc. Po chwili mnich powiedzial “zawsze czyn dobrze, nigdy nie czyn zle”. Na to gubernator jeszcze bardziej sie oburzyl i stwierdzil, ze po tylu trudach nie uslyszal nic nowego lecz rade jaka daje sie 3-letnim dzieciom. Po chwili mnich znow spokojnie odpowiedzial “3-latki pamietaja, a doroslym trzeba przypominac”. Niedawno taki watek “nie napisales nic nowego Ksiazka” zdarzyl sie na tym blogu a Ksiazka spokojnie podziekowal autorowi za zainwestowanie czasu I nie podjal tematu. Gdyby spokoj wewnetrzny udalo sie osiagnac wszystkim, mielibysmy bezwarunkowy spokoj. Pozdrawiam 🙂


  21. w dniu 2010/05/25 @ 5:03 pm salon nowojorski

    I to jest właśnie przykład zastosowania w praktyce If there is a remedy, then what is the use of frustration? If there is no remedy, then what is the use of frustration? Pozdrowienia!


  22. w dniu 2010/05/25 @ 8:35 pm Alicja

    Resvaria: dokładnie tak właśnie odpowiedziałby Papież, i obecny i JPII.:) Nie pamiętasz opowiadań JPII o kremówkach, na które chodziło się po lekcjach?

    Wiem, że na pewno tzw. filozofie wschodu są ultra modne w naszym zachodnim świecie. Nic w tym dziwnego, ale bezkrytyczny zachwyt nad nimi tudzież Dalai Lamą, który jest jakby z Teflonu (nothing sticks) kieruje myśl do niejakiego Nikodema Dyzmy. A jeżeli DL jest właśnie wschodnim rodzajem Dyzmy? Ja bym się z tego raczej bardzo cieszyła, bo lubię wszelkiego rodzaju absurdalne sytuacje, zwłaszcza jeżeli jestem – jak to zwykle bywa – jedynie obserwatorem.
    Do ludzi upośledzonych nie mam nic, wręcz przeciwnie, jeżeli okazałoby się, że Dalai Lama jest nieco niedorozwinięty, to raczej cieszyłoby mnie to, że i taki człowiek wpływa pozytywnie na swoich stronników. Mam nadzieję, że oni nie czuliby się oszukani. Nie powinni. Będę obserwować jednak wywiady z Dalai Lamą i jego wszelkie nagrania video właśnie pod tym kątem bo to samo w sobie jest fascynujące!


  23. w dniu 2010/05/25 @ 8:49 pm wujek z ameryki

    Pewne swiatowe mocarstwo mialo Dyzme za prezydenta i to przez osiem lat. Tez nikomu nie przeszkadzalo, ze byl nieco niedorozwiniety, ha, ha.


  24. w dniu 2010/05/25 @ 9:05 pm salon nowojorski

    Alicjo, surowo oceniasz Dalajlamę. Zapewniam, że nie musisz się martwić o jego zwolenników – ja wcale nie czuję się oszukana, a wręcz przeciwnie. Oceniając z perspektywy czasu, jestem wdzięczna za każdą rzecz, która przyczyniła się do tego, że nadal jestem. Pozdrawiam i życzę dużo pogody ducha.


  25. w dniu 2010/05/25 @ 9:14 pm Alicja

    Salonie, nie oceniam go ani surowo, ani właściwie w ogóle. Po prostu jestem ciekawa jak odbierasz taki absurdalny scenariusz. Sam fenomen jest niesamowity, bo facet, którego znaleziono (bo jak wiesz, Dalai Lamas są znalezieni, a nie mianowani czy wybierani) jest traktowany niejako jak katolicki święty po śmierci – za życia! Cieszę się, że jego myśli pomogły Ci w życiu – naprawdę. Ale tak poważnie, czy w 100% odrzucasz możliwość tego, że Dalai Lama jest swoistym Dyzmą, nawet jeśli tego sam nie zaplanował?


  26. w dniu 2010/05/25 @ 9:15 pm Jan Ksiazka

    Osadzajac innych, Alicjo, nie sposob byc li tylko obserwatorem. To DL jest obserwatorem, bo nie inwestuje swego ego czy jak mawiasz uzywa podejscia „nothing sticks”. Pozdrawiam 🙂


  27. w dniu 2010/05/25 @ 9:20 pm Jan Ksiazka

    Nie wszyscy inwestuja czas na zagladanie do rodowodu 6 pokolen wstecz, bo po co skoro wszyscy pochodzimy z tego samego Zrodla. Pozdrawiam 🙂


  28. w dniu 2010/05/25 @ 9:22 pm Jan Ksiazka

    I jeszcze aby bylo zabawniej, to po co zagladac w rodowod jesli na poziomie kwantowym granica miedzy mna a Alicja czy DL nie istnieje. Pozdrawiam 🙂


  29. w dniu 2010/05/25 @ 9:45 pm resvaria

    Alicja, ja nie widzę różnicy między papieżami i Dalaj Lamą. Tego ostatniego znajdują kiedy jest mały, ci pierwsi są na codzień traktowani jak bogowie, stroją się w suknie, otaczają blichtrem i opowiadają o ubóstwie.

    Jak zwykle walisz z grubej armaty porównująć Dalaj Lamę do Dyzmy. Nie mam ochoty tego rozwijać, ale uważam, że porównanie jest bez sensu, choćby dlatego, że Dyzma udawał, a Dalaj Lama musiał jednak przejść przez buddyjską szkołę dla mnichów, co raczej nie wygląda jak chleb z masłem.


  30. w dniu 2010/05/25 @ 10:10 pm Jan Ksiazka

    Przez globalizacja, wiele osob postrzega filozofie wschodu jako ewenement migrujacy na zachod, ktory nalezy traktowac z przymruzeniem oka. Zapominamy, ze duchowosc/spirytualnosc miala sie dobrze w Ameryce Polnocnej czy Poludniowej do czasu kiedy nie przybyl tutaj Europejczyk z „aktem wlasnosci” w rodzaju Zakonu Templariuszy (Krzyzowcy), ktory slubowali czystosc i ubostwo a rozmnazali sie naturalnie i byli najpotezniejszym miedzynarodowym bankiem. A Wodz Crawford podobnie do prorokow Wedyjskich stwierdzil w 1890 roku: „Czym jest zycie? Jest błyskiem świetlnej muszki w mroku nocy, oddechem bawołu zimą, cieniem trawki, który ginie w słońcu. Zycie które znamy miga zbyt szybko. Umierając wracamy do Światła. Źródła gdzie jest nasz początek. Wtedy rzeczywistość ma tylko jedno Źródło. Jesteś tym Źródłem. Bóg jest naszym najwyższym Instynktem Samopoznania.” Najciekawszym jest to, ze ci ludzie nie posiadali wiedzy Einstein’a, mikroskopow, teleskopow a potrafili opisac swiat energii kwantowej w detalach. Pozdrawiam 🙂


  31. w dniu 2010/05/25 @ 10:13 pm Alicja

    Resvario, gdzież to gruba armata. Chyba nie znasz znaczenia tych słów.
    A mogę Dalaj Lamę porównywać do kogo chcę, tak jak Ty możesz porównywać do papieży. Mi to zupełnie nie przeszkadza.
    Ja nie jestem do końca pewna, że to Dyzma udawał. Właśnie chyba ludzie dookoła Dyzmy wierzyli, że jest kim wierzyli, że jest. Mała różnica, ale istotna.

    Pewna znajoma pani twierdziła, że „nie skończyła jeszcze doktoratu”. Było to prawdą, nie było w tym żadnego udawania. Jej pracodawcy wzięli jej słowa trochę bardziej niż dosłownie. A w rzeczywistości ona tego doktoratu nigdy nie zaczęła.:)


  32. w dniu 2010/05/25 @ 10:25 pm resvaria

    Alicja, moze skupilabys sie na tresci? Jak zwykle w dyskusjach z Toba dochodzimy do tego samego – nikt poza Jasnie Oswiecona na niczym sie nie zna.


  33. w dniu 2010/05/25 @ 10:26 pm Jan Ksiazka

    Resvaria, czlowiek rodzaju DL juz takim przybywa do swiata materii z okreslona misja jak kazdy z nas. Jakkolwiek jego energia zyciowa wibruje na znacznie wyzszych czestotliwosciach, ktore samolecza. Tak jak kazdy otrzymuje misje zyciowa tak we wszechswiecie nie ma czesci zapasowych. Wszystko i wszyscy sa potrzebni. Misje zyciowa slyszy sie w okresie skoku kwantowego i zmiany u mezczyzn powoduja zawrot glowy. Niestety ego (edging god out – cech dlutka) zaglusza glos duszy i wiele osob opuszczajac swiat materii pyta samych siebie „co by bylo gdyby” podobnie jak Iwan Ilicz. „Klejem” wszechswiata jest milosc. Intencje ludzkie sa dyktowane miloscia albo nie pochodza od milosci. Jesli czlowiek kieruje sie miloscia i ukierunkowuje swoje czyny dla dobra ludzkosci to slyszy swoje „ultimate calling” i samorealizuje sie. A co do szkoly mnichow, to po przeczytaniu Deepak Chopra „Budha – A Story of Enlightment” sprobowalem siedziec boso na sniegu w lekkim ubraniu i niestety nie udalo mi sie. Zamienilem siedzenie na bieg po tylnym podworku aby Alicje of the world nie osadzaly. Najpierw bylo mi bardzo zimno w stopy. Ale po chwili juz nie czulem bolu lecz przyjemne cieplo. Po powrocie do domu czulem przez wiele godzin fantastyczne cieplo w calym ciele. Nota bene, jeden w hinduskich mnichow potrafi dokonac supresji organow do tego stopnia, ze doktorzy medycyny zakopali go w trumnie na 6 dni. Po tym jak go odkopali, poprosil o szklanek wody. Pozdrawiam 🙂


  34. w dniu 2010/05/25 @ 10:49 pm Alicja

    Widzę, że faktycznie wdepnęłam między oświeconych i na cokolwiek wschodniego nie powinnam mówić żadnego słowa prócz zachwytu połączonego z uwielbieniem.
    A ja i tak wolę życie brać trochę mniej poważnie i samą siebie też – na pewno mniej niż panowie wydają się brać siebie.
    A Pani SN i tak odpowiedziała na moje pytanie odnośnie śmiechu vel chichotu DL – Panów proszę, aby sobie sami to pooglądali. 🙂
    Życzę szczęścia, udanego czytania Deepaków i innych. I wydatnych wyników też! 🙂

    Szczerze, szczerze, wcale sobie nie drwię. Jedynie uśmiecham się, przysięgam!


  35. w dniu 2010/05/25 @ 11:22 pm resvaria

    Alicja: A ja i tak wolę życie brać trochę mniej poważnie i samą siebie też.

    No jasne, dobre sobie… Najlepiej świadczy o tym historia pogadanek z Alicją w tym i innych blogach…


  36. w dniu 2010/05/25 @ 11:28 pm salon nowojorski

    Oj Alicjo, z słowem chichot kojarzą mi się przymiotniki takie, jak „diabelski” tudzież „złośliwy”. Pisząc o Dalajlamie pisałam o uśmiechu oraz śmiechu, nigdy – o chichocie.

    A tak szczerze – skąd u Ciebie takie negatywne nastawienie do niego? Nie przekonują Cię jego nauki, czy może za bardzo kojarzy Ci się z liberałami albo jakimś „new age”? Bo jakaś przyczyna jest (ale jeśli nie masz ochoty odpowiadać, oczywiście nie musisz). Pozdrowienia!


  37. w dniu 2010/05/26 @ 12:09 am Alicja

    Pani SN, wycofuję więc chichot, jeżeli ma jakiekolwiek złe znaczenie. Dla mnie jest niekoniecznie diabelski ani nawet nie negatywny. Lecz aby usunąć nawet potencjalne negatywne znaczenie, wycofuję „chichot’ oficjalnie. W wersji angielskiej to jego śmianie się to było „chuckle” bez przyczyny.:) A więc polskie słowo może być do wyboru do koloru.

    Poważnie to sama nic do Dalai Lamy nie mam. Natomiast bardzo sceptycznie podchodzę do jakichkolwiek autorytetów religijno-politycznych, oprócz ściśle naukowych. Do tych ostatnich też podchodzę sceptycznie, ale chyba najmniej. Dalai Lama nawet mi się niekoniecznie kojarzy z liberałami, ale to właśnie jednak liberałowie jeżdżą z naklejkami „Save Tibet”. Ja sobie w duchu dopowiadam ” Save Tibet for us”, bo taki przeciętny amerykański liberał z moich kręgów to tyle wie o Tybecie co o Krecie. Poważnie. Ważne jest tylko, żeby to powtarzać i że to się liczy.

    A tego co czytałam z Dalai Lamy pisania czy zapisów z rozmów to i tak prawie nic nie rozumiem i jest to dla mnie bardzo tajemnicze. Bardzo mnie fascynuje jego autorytet i uwielbienie wśród stronników bo po prostu nie wiem skąd się ono wywodzi.
    Pozdrawiam również!


  38. w dniu 2010/05/26 @ 1:03 pm Jan Ksiazka

    „Bardzo mnie fascynuje jego autorytet i uwielbienie wśród stronników bo po prostu nie wiem skąd się ono wywodzi” – z autentycznosci, Alicjo. Dlatego czynnosc porownujaca DL do Nikodema Dyzmy moze byc przez niektorych zinterpretowana jako zabawna z powodu braku znajomosci tematu (to nie jest osad Ciebie). Wyjasnie krotko. DL i ja mamy milosc w sercu. Roznica jest tylko, ze tak jak DL ma li tylko milosc w sercu ja nadal pracuje nad soba abym mial li tylko milosc w sercu. Pozdrawiam 🙂


  39. w dniu 2010/05/26 @ 5:09 pm Alicja

    To co pan Książka pisze sprawia, że padam ze zdziwienia. Jak można wiedzieć co kto ma w sercu bez bezpośredniego kontaktu z daną osobą? A jeszcze w dodatku bycie pewnym, że ma tylko tę jedną rzecz i nic więcej innego. Fascynujące. Moim zdaniem z czynów danej osoby można wywnioskować czego ewentualnie w sercu (to też umowne miejsce na uczucia) nie ma, ale w drugą stronę…hmmmm.


  40. w dniu 2010/05/26 @ 5:34 pm resvaria

    Alicja: To co pan Książka pisze sprawia, że padam ze zdziwienia. Jak można wiedzieć co kto ma w sercu bez bezpośredniego kontaktu z daną osobą?

    Tłumaczenie dla maluczkich: na niczym się nie znacie. Tylko ja Alicja wiem kto znaczenie wyrażeń (Alicja) a kto nie (inni), kto jest mądry (Alicja) a kto głupi (wszyscy inni), kto może mieć pewność (Alicja) a kto nie (cała reszta). I dlatego, że jestem Alicją nie muszę się przejmować logiką. Dlatego mogę napisać, że skoro X nie zna osobiście Y to nie powinien wysnuwać wniosków na temat Y, ale ta sama zasada nie dotyczy mnie samej i skoro mam ochotę to mogę napisać, że Y nie rozumie znaczenia czegoś albo na pewno co innego ma na myśli, lub na pewno źle zrozumiał:)


  41. w dniu 2010/05/26 @ 6:14 pm Alicja

    oopsy daisy, Resvaria. Jeżeli masz jakiś dobry test oceniania tego, co kto ma w sercu, to lepiej podaj. Wtedy może mnie czegoś nauczysz.
    Każdy z nas jest tylko człowiekiem i z tego co mi wiadomo o ludziach to jesteśmy kląbkiem uczuć i emocji. Jak słyszę, że Dalai Lama to czysta miłość i tylko miłośc, to ciekawi mnie skąd to wiadomo, bo w moim życiu takich rzeczy nie wie się poza bezpośrednim kontaktem i czynami których efekt możemy poczuć.

    Stwierdzenie pana Książki jest szalenie mocne, więc czemu nie podać na nie przyczyn?


  42. w dniu 2010/05/26 @ 6:55 pm leilani

    Milosc w sercu, o ktorej pisze Pan Jak Ksiazka, to ta uniwersalna miosc do ludzi, ktora nie pozwala sobie na ich ktytyke, sadzenie, wywyzszanie sie, zapedzanie innych w przyslowiowy „kozi rog”, bo ja wiem wiecej, bo jestem lepszy. W takim dzialaniu ujawnia sie sie tylko przeogromne ego, ktore zywi sie wlasnie tym wszystkim, co wymienilam powyzej. Aby to zrozumiec, potrzeba ogromnej pracy nad samym soba. I tylko wtedy mozna na ten temat konstruktywnie dyskutowac.
    W wypowiedzi kazdego z uczestnikow widac na jakim sa pod tym wzgledem poziomie, czy juz pozbyli sie wlasnego ego, czy nadal nad tym pracuja (z ego nie mozna walczyc), czy nadal sa w nieswiadomosci i uragaja np. (bez osobistego podtekstu) innym, aby sie za wszelka cene wywyzszyc.
    To byla uwaga ogolna, nie ma tu nic personalnego.


  43. w dniu 2010/05/27 @ 12:29 pm Jan Ksiazka

    Prosze Alicjo. Skad mozna wiedziec, ze DL ma li tylko milosc w sercu? To sie czuje gdy wlasne serce zbliza sie do podobnego stanu. Bog/ Stworca/Zrodlo skonstuowala uniwersum na mocy wzajemnej atrakcji, ktore przyciagaja sie. Stad tez, osoba ktora ma li tylko milosc w sercu lub zbliza sie do tego stanu przyciaga podobna osobe. Posiadajac li tylko milosc w sercu wysyla sie w swiat li tylko milosc, na zasadzie, ze nie mozna wyslac na zewnatrz czegos czego nie posiada sie wewnatrz. Jak pisalem juz na tym blogu, “klejem” (sila spojna) wszechswiata jest milosc czyli energia zyciowa wibrujaca czestotliwosciami, ktore lecza (powyzej 175 jednostek). We wszechswiecie moze istniec bardzo duzo patalogicznej energii (ponizej 175 jednostek), ale wystarczy kilku DL by ten efekt zniwelowac na zasadzie, ze im wyzsza energia zyciowa jednego czlowieka (e.g. DL to avatar podobnie do JC 600+ jednostek) tym wiecej niweluje negatywnej energii zyciowej wielu ludzi tak jak promien swiatla blyskawicznie niweluje ciemnosc. Inaczej wszystko by sie rozpadlo w drobny mak. Ja zaczalem podroz duchowa 6-lat temu, kiedy “ultimate calling” stanel mi na drodze i nie bylo odwrotu. Obecnie jestem w stadium, gdzie nie osadzam innych. Dla przykladu, jadac srodkami transportu publicznego moge spokojnie obserwowac ludzi, “ktorzy sa jacy sa- kropka” i wiele sie od nich nauczyc. Podajac monete potrzebujacemu w Harvard Square nie kwestionuje fizycznie czy w myslach jak ja wyda, bo to nie byloby “charity”. Poezje zaczalem pisac w roku 2008, ale nabrala ona wymiar filozoficzny ubieglej wiosny, kiedy stracilem prace w kluczowym instytucie naukowym przez lay off i ani przez moment nie martwilem sie co bedzie dalej. Bedac wewnetrznie przekonanym (the inner knowing), ze praca, ktorej pragne juz istnieje w uniwersum i wystarczy li tylko byc z nia spojnym, spedzilem miesiac czasu nad praca nad ogrodkiem w nowo nabytym domu usytuowanego przy zatoce ocenicznej poznajac geologie terenu zby zsynchronizowac z nia ogrodek. Efekt jest ponizej. Moglbym oczywiscie sluchac podszeptow ego lub czytac pocztowki i zalowac, ze nie zaczalem pisac poezji w wieku 8-lat jak Rabindranath Tagore (1861-1941) ale nie wierze lecz wiem, ze nie moge zmienic wlasnej przeszlosci. Moge zyc w teraz i ko-kreowac ma przyszlosc a tym samym wplywac na przyszlosc wszystkich, bo jak pisalem wczesniej ta energia zyciowa nie ma granic. Alicjo, w tej chwili podarowalem Ci swiadomosc, iz Twoje wybory zyciowe (to co dajesz swiatu) jest odbiciem Twego wnetrza nie kwestionujac co z tym darem uczynisz. Pozdrawiam 🙂

    Fala

    Być wielkim jak ocean
    Lecz nikłym jak jego kropla
    Miłości posiadać głębie
    By podawać dłoń “tonacym”

    Wiatr delikatnie porusza
    Wskazówkami niewidzialnego zegara
    Cierpliwie odmierzając czas
    Rytmem odpływu i przypływu

    Rodosnym okrzykiem mewy
    Odgłosem drgającego listka
    Szumem wody uderzającej o skałę
    Westchnieniem nieznanego wędrowca

    Przypływ i odpływ się równoważą
    W rytm niekończącego się cyklu
    Obmywając stopy Ziemi
    Nawilżając rzęsy Niebios

    Ziemia i Niebo są nierozłączne
    Ich moc twórcza jest nieskończona
    Sprawiedliwa dla wszystkich
    Gdy pokój i namaszczona cisza wokół ..

    The Wave

    To be as giant as the Ocean
    And as tiny as its droplet
    To maintain the depths of love
    To rescue the “drowning”

    The Wind delicately moves
    The arms of an invisible clock
    Patiently measuring time
    By the rhythm of the high and low tide

    By a happy sound of a sea gull
    A shivering leaf
    The whisper of water hitting the rocks
    The sigh of an unknown traveler

    The high and low tides are in balance
    Dancing to the rhythm of an unending cycle
    Washing the feet of the Earth
    And wetting the lashes of the Sky

    The Earth and Heaven are inseparable
    Their creative force is endless
    It does not favor anyone
    In a cloak of peace and majestic silence …


  44. w dniu 2010/05/27 @ 1:44 pm Jan Ksiazka

    Slicznie to ujelas, Leilani – to Twe wnetrze lub moc/potega Twej intencji (czytaj lacznosc ze Zrodlem) jak to sie wyraza w swiecie duchowym. Ludziom duchowym/spirytualnym nie brakuje celow zyciowych czy ambicji. Jakkolwiek te podbudowane sa znaczeniem ukierunkowanym dla dobra ludzkosci. Najcudowniejszym darem energii zyciowej, ktora leczy jest to, ze nie sposob sie o nic obrazic ani zawstydzic obojetne co ktokolwiek powie czy przkazejezykiem ciala, bo drogowskaz pozostaje niezmiennym jak ponizsze zawiniatko 🙂

    Życiowy Drogowskaz

    Człowiekiem dobrym być
    Oto jest wyzwanie
    Miłość siać i zbierać
    Dzienne powołanie
    Co inni pomyślą
    Nie jest moją sprawą
    Gdy podążam tam
    Gdzie opinie obce
    Nie są moją strawą ..

    The Path

    To be a good person
    That is a life mission
    To sow the seeds of love
    A daily ambition

    What others may think
    Not an occupation
    What to do for others
    Daily revelation

    When lost at a time
    Travelling with ambition
    Try journeying with meaning
    As daily nutrition…



Możliwość komentowania jest wyłączona.

  • Ostatnio w Salonie

    • We wtorek wieczorem na Rockefeller Center
    • Nowy Jork głosuje – panna Bush i inne zdjęcia z Democracy Plaza
    • We wtorek wybieramy prezydenta, czyli tekst umiarkowanie propagandowy
    • Nowy Jork po huraganie – będzie lepiej!
    • W pożarze na Breezy Point spłonęło ponad sto domów
  • Ostatnie komentarze

    Matylda o Autobusem z Queensu na Manhatt…
    salon nowojorski o Autobusem z Queensu na Manhatt…
    Matylda o Autobusem z Queensu na Manhatt…
    A.L. o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    aga o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    Alicja C. o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    salon nowojorski o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…
  • Archiwum

  • Wpisz adres email, aby otrzymywać zawiadomienia o nowych tekstach Salonu.

  • My zdies' emigranty

    • (nie)świadome życie
    • Ania K.
    • Doxa o ekonomii
    • Evek w Chicago
    • Futrzak
    • Hameryka
    • Jeż węgierski
    • Kielbasa Stories
    • Kobieta pracująca
    • Miski do mleka
    • Na peryferiach Nowego Jorku
    • Res Varia
    • Sporothrix
    • Stardust
    • Swert
    • US-Lovers
    • Windy City
  • Nowe media

    • Mashable
    • Mediafun
    • Nieman Journalism Lab
    • Photoshop Disasters
  • Nowy Jork

    • Derosky
    • Gawker
    • Gothamist
    • Marzenkowo
    • mia:ny
    • New York Daily Photo
    • New York Streets
    • Newyorkology
    • Nowojorskie gadanie
  • Polska

    • Azrael
    • Between Blank Pages
    • Bogdan Miś
    • Daniel Passent
    • Dowolnik
    • Hardkor – Łysakowski
    • Laudate
    • Michałkiewicz
    • Mondra Gluwka
    • Pawian przy drodze
    • Pełna Kultura
    • Rozwój i Świadomość
    • Szpitalne życie
    • Sławek Sikora
    • Tiger in the cat
    • Toteramy, odsłona druga
    • Łódź na nowo
    • Łódź rysowana światłem
  • Salon

    • Andrew Sullivan
    • Huffington Post
    • Jezebel
    • Paul Krugman
    • Spin Room
    • Talking Points Memo
  • Zwierzaki

    • Adopcje psów i kotów
    • Alliance for NYC’s Animals
    • Bobbi and the Strays
    • City Tails
    • DogBlog
    • Dr Michael W. Fox
    • Fotografia psów
    • Petfinder.org
    • Shar Pei z Bonomielli
    • Shih Tzus & Furbabies
    • Sweet Furr
    • Szarik.pl
  • Tematy

    Emigracja Film Internet Kultura Muzyka Nowy Jork Podróże Polityka Polska Psy, koty i ludzie Salon Społeczeństwo Warszawa wybory prezydenckie Życie w USA
  • Drogi Czytelniku! Pamiętaj, że mój blog świadczy o mnie, zaś Twój komentarz - o Tobie.
  • Polonia.net on Twitter

    • RT @StateOfPoland: Great to see healthy herd of around 100 European Bisons crossing the road in Poland 🦬🇵🇱 #Poland #EuropeanBison #Animals… 3 weeks ago
    • @TheEconomist „it is an offence to reference Polish collusion with Nazi crimes” - no such law exists in Poland. 3 weeks ago
    • „it is an offence to reference Polish collusion with Nazi crimes” - no such law exists in Poland @TheEconomist twitter.com/TheEconomist/s… 3 weeks ago
    • RT @PolishHistory_: The alphabet of the 🇵🇱 language consists of 32 letters, including: ą, ó, ń, ł, ń, ó, ś, ź, ż. There are also combined e… 1 month ago
    • RT @Roger_Moorhouse: I’m thrilled to share the cover of the US edition of my new book “The Forgers” - on the efforts of the #Ładoś Group to… 1 month ago
    • RT @AnitaAnandMP: The first Canadian Leopard 2 main battle tank that we've donated to Ukraine has now arrived in Poland. Alongside our alli… 1 month ago
    • RT @AnitaAnandMP: Battle tanks are on their way to help Ukraine. The first Canadian Leopard 2 is en route. Canada's support for Ukraine… 1 month ago
    Follow @polonianet

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

WPThemes.


Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Salon Nowojorski
    • Dołącz do 30 obserwujących.
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Salon Nowojorski
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Kopiuj skrócony odnośnik
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz wpis w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...
 

    %d blogerów lubi to: