Mniej więcej dwa tygodnie temu w okolicach Times Square (42. St pomiędzy 7. i 8. Ave) pojawił się kolorowy mural, który pokrywa dwadzieścia kila metrów drewnianego ogrodzenia wzdłuż ulicy. Ostre czerwone tło, a na nim kolorowe postacie dziewczyn o egzotycznej urodzie w dość prowokacyjnych pozach.
W sumie nie wiem, czy bardziej poszło o to, że dziewczyny z tego „murowidła” to Latynoski i Murzynki, czy też może o to, że sukienki mają kuse, portki mocno obcisłe, a paznokcie długie i kolorowe, ale faktem jest, że wyszła z tego niezła awantura.
Przedstawiciele środowisk latynoskich i murzyńskich protestują i domagają się usunięcia całej instalacji, bo ich zdaniem mural w najlepszym wypadku umacnia stereotypy etniczne, a w najgorszym – nawiązuje do mało ciekawego rodziału w historii miasta z lat 70-tych i 80-tych, kiedy to w okolicach Times Square na każdym rogu można było spotkać panie trudniące się najstarszym zawodem świata.
Sofia Maldonado – 26-letnia artystka latynoskiego pochodzenia, która jest autorką muralu, tłumaczy się teraz, że miała jak najbardziej niewinne intencje, bo chodziło jej o to, aby do odwiedzanego przez turystów z całego świata Times Square wprowadzić elementy kultury Harlemu, Brooklynu i Bronksu, gdzie turyści rzadko docierają. Nie wątpię, że tak było, ale sądząc po nerwowych reakcjach pewnej części nowojorczyków te intencje zostały odebrane zupełnie inaczej. W sumie szkoda, bo moim zdaniem idealnie pasuje do kosmpolitycznego chaosu Times Square. A poza tym murale to sztuka ulicy – mają prowokować i dawać do myślenia.
Sama w czwartek pobiegłam tam z aparatem fotograficznym, bo jak znam życie, obrażeni i protestujący pewnie dopną swego i za parę dni w miejscu muralu pojawi się zwyczajny zbity z desek płot.