Sporą część wczorajszej niedzieli spędziłam tradycyjnie na Paradzie Pułaskiego. Jak widać na załączonych obrazkach, recesja czy nie, Parada nadal ma się dobrze. Nie zauważyłam, żeby ubyło widzów, chociaż oczywiście nie ma takich tłumów jak na paradzie portorykańskiej czy też irlandzkiej. Więcej zdjęć wrzuciłam na stronę www.pulaskiparade.com, gdzie są linki do trzech galerii na Flickr.
Wielki nieobecny tegorocznej Parady? Polskie Linie Lotnicze LOT. LOT był zawsze jednym z głównych sponsorów nie tylko Parady Pułaskiego, ale także wielu innych poskich imprez w Nowym Jorku, ale widać tłuste lata się skończyły. Żegnaj platformo z niebieskimi balonikami…

Poloneza czas zacząć. Burmistrz Bloomberg stara się jak może.

Wielki Marszałek Parady Curtis Sliwa w niedzielę zrobił sobie przerwę w ściganiu mafii.

Polakiem nie trzeba się urodzić, Polakiem trzeba się czuć!

Chłopcy-azbestowcy wzbudzają zasłużony respekt...

...podobnie, jak husaria nowej generacji

Poooolskaaa! Pooolskaaa!

Garnitur szyty na miarę?

Kto powiedział, że wszyscy muszą być na biało-czerwono?

Młoda Polonia odpoczywa po wyczerpującym dniu.

Trza być w butach na Paradzie.

Kto ty jesteś? Góral mały.

Finał w knajpce na Greenpoincie - Żywiec, tatarek, smalec plus ogórki kiszone, oraz gołąbki. Sraczka nazajutrz - bezcenna!
Bardzo ładne zdjęcia, buty przepiękne, no ale większość butów Loboutina jest cudna. Smalcu z ogórkami w życiu nie jadłam, ale pysznie to brzmi. Bardzo ciekawy pochód! (parada mi jakoś po polsku nie pasuje).
Tak też pomyślałam, że te czerwone podeszwy Louboutina to delikatnie wyrafinowany akcent na naszą biało-czerwoną Paradę 🙂
Gwoli uściślenia – smalec podany był razem z ogórkami kiszonymi. Razem, ale osobno…
Dokładnie tak. A ci żółto-czerwoni to najwyraźniej z Białegostoku, bo takie jego barwy. Wiem, bo właśnie sprawdziłam. Czują się widocznie bardziej Białostoczczaniami niż Polakami, no ale to ich sprawa i ślicznie wyglądalil. Nawet nie wiedziałam, że Białystok ma takie wesołe barwy. A ta para do poloneza- bezcenna!
czy w NY ludzi z tamtych rejonow nazywa sie potocznie sledziami ?
O śledziach nie słyszałam, słyszałam za to o góralach bagiennych 🙂
No jak to parada nie pasuje. Już Maanam śpiewał w latach 80 „Paradę słoni”. Poza tym jest przecież „paradować” i staropolskie „paradny”. Za to pochód jest jak najbardziej PRLowski, bo innych niż 1 majowe za diabła nie kojarzę… 🙂
Ja wiem, że w polskim jest słowo parada. Ale za moich czasów w Polsce nie było parad, tylko były pochody. Tak, to były czasy PRLu i pochody pierwszomajowe były ogólnie znienawidzone. Patrząc jednak na „parady” i „pochody’ to są dokładnie te same rzeczy. W innych czasach i miejscach inne rzeczy paradują, ale ja nadal znajduję słowo „parada”bardzo śmieszne i jakoś nie pasujące mi. W teorii masz stuprocentową rację, ale ja i tak na parady nie chadzam, więc dla mnie to jest pochód i tak. 🙂
Podobnie podchodzę do słowa „festival” używanego w angielskim. Na przykład „A San Rafael Mushroom Festival” czyli Festiwal Grzybów? Ja chyba wolę Święto Grzyba albo coś takiego.
Parada od pochodu różni się atmosferą. Parady są pogodne a pochody (w polskim wykonaniu) smętne. Oba słowa mają podobne znaczenia, ale po polsku nie mówi się „pochód gejów” tylko „parada gejów” (ot choćby torontońskie Pride Patade) albo „parada świętego Patryka czy też „parada orkiestr wojskowych”. W polskich realiach radosne parady są rzadkością, stąd pewnie się mało używa. Szczerze mówiąc nie spotkałem się chyba jeszcze z użyciem „pochód” w innym kontekscie niż „pierwszomajowy”. Może ktoś słyszał?
Ja rozumiem, że dla Ciebie brzmi śmiesznie i oczywiście możesz sobie używać jak chcesz, ale w Polsce się tak nie używa i brzmi to zabawnie. Tak jak nie zostawia się wiadomości „na maszynie” czego sporo Polaków po tej stronie Atlantyku używa, bo wyjechali przed „automatyczną sekretarką” i „pocztą głosową” i teraz te formy im się wydają śmieszne.
Ale co tam, są jeszcze manify, manifestacje, przemarsze i inne takie.
Co do „festival” to się zgadzam, to po polsku najczęściej „święto”, ale też i „festiwal”, zwłaszcza filmowy albo muzyczny, zależy od kontekstu.
PS. „“A San Rafael Mushroom Festival”? Raczej bez przedimka „a”.
To o czym ja piszę nazywa się „idlolekt” czyli język jednostki. Nie dialekt, nie socjolekt, a właśnie idiolekt. I o ile parade świetnie funkcjonuje w angielskim, być może w polskim też jako parada, no w moim polskim idiolekcie brzmi śmiesznie. No a sam pochód gejów jest dla mnie raczej zabawny też, więc wtedy może być paradą, bo będzie jeszcze zabawniej.
W moim przykładzie festiwalu „a” nie było użyte jako część nazwy własnej, ale było raczej emfatyczne w sensie „jakiś tam”. (do tego z odpowiednią wymową w sensie dyftongu, a nie pojedynczej samogłoski – co zmienia znaczenie).
Ja nie wiem czy w Polsce są parady, jeśli są to raczej mnie to śmieszy, bo skąd się wzięły? Czy jest to po prostu kopiowanie obcych zwyczajów? W Polsce był pochód i to tylko jeden rodzaj i faktycznie było to raczej nic radosnego. Chociaż miał na pewno i wesołe aspekty typu pogoda majowa, lody i tak dalej. No ale przyzwoici ludzie na pochody nie chodzili, no chyba, że im kazali, a jak już się pojawili, to pewnie czyhali tylko na to, aby się zmyć. No a poza tym był to dzień wolny od pracy i ładna pogoda była całkiem możliwa, więc w zasadzie była przyczyna do obchodów.
Jakoś dla mnie „parada” w sensie wydarzenia nie ma miejsca w polskiej rzeczywistości. I stąd słowo mnie tak używane raczej bawi. Każdy emigrant ma swój własny wyobrażony kraj, który się zostawiło. Wiadomo, ten kraj zmienia się, a my i tak sobie wybieramy co nam się podoba a co nie i dalej ten obraz kraju układamy sobie indywidualnie. I Twoja Polska i moja – to pewnie zupełnie różne miejsca. W mojej Polsce parad nie ma i co ważniejsze, nie powinno być. 🙂
Reprezentanci Białegostoku szli w barwach klubu piłkarskiego Jagiellonia Białystok :).
Loboutiny czy inne Blahniki ale serce mi stanelo jak sie ta sliczna Pani w nich potknela.
„Reprezentanci Białegostoku szli w barwach klubu piłkarskiego”
Nawiasem mówiąc, żółty + czerwony to także barwy Warszawy!
… ale w Nowym Jorku barwy Białegostoku są zdecydowanie bardziej znane niż barwy Warszawy 🙂
widze ze Bialystok sie klania 😉 moje miasto rodzinne 😉 i dzieki, bo patrze ze i siebie na zdjeciu jak flaga machalam znalazlam 🙂 a zdjecia – przecudne 🙂
zapomnialbym, coz za zaszyt znalezc siebie na Twoich zdjeciach z parady pozdr.:)