Zastanawiająca jest skłonność przedstawicieli gatunku homo sapiens do wiary w gruszki na wierzbie. Otóż w pierwszych dniach stycznia ludzkość na różnych szerokościach geograficznych tradycyjnie ulega zbiorowemu złudzeniu, że oto TEN rok będzie inny, bo właśnie w TYM roku uda się wszystko pozmieniać, poprzestawiać i popoprawiać. Żonę odzwyczaić od palenia, męża – od spożywania alkoholu w nadmiernych ilościach, a dzieciaki – od dłubania w nosie. Oraz samemu się odchudzić.
Nowy Rok rozpoczynamy od postanowień noworocznych, o których zapominamy równie szybko, jak amerykańscy młodziankowie o swoich virginity pledges (Virginity pledges don’t mean much, study says – to dopiero szok). Bo wychodzi na to, że pewnych przyzwyczajeń ludziska nie są w stanie zmienić nie tylko w ciągu 12 miesięcy jednego roku, ale nawet i w ciągu dwudziestu lat.
Kto za młodu był obżartuchem, po latach nadal pielęgnuje zwyczaj zmiatania ze stołu wszystkiego, co gościnni gospodarze postawili na stole. Komu kiedyś często zdarzało się mijać z prawdą, jako młodzieniec 40-letni i brzuchaty nadal będzie „koloryzować” oraz „przemilczać” z miną obrażonego niewiniątka. Kto zaś za młodu wsławił się jako erotoman-gawędziarz, takim też pozostanie do samego midlife crisis.
Podejmując prywatne i pół oficjalne postanowienia o zmienianiu samego siebie – albo nie daj Boże innych – przeciwko sobie mamy lata własnych – albo cudzych – przyzwyczajeń, a po swojej stronie co najwyżej krzepiące przysłowia ludowe, z których wynika, że jak się ożeni, to się odmieni. I szczęść Boże młodej parze, która w to uwierzyła. Oczywiście są też wyjątki od reguły, kiedy ktoś, często pod wpływem jakiegoś życiowego wstrząsu albo solidnego stuknięcia tyłkiem o dno, mobilizuje wszystkie siły fizyczne i psychiczne i zmienia swój życiorys o 180 stopni. Ale to chyba zdarza się rzadziej, niż byśmy sobie tego życzyli.
Consuetudo altera natura est. W tym roku postanowiłam więc podejść do sprawy pragmatycznie, nie zaś pobożnie-życzeniowo, czyli zamiast próbować zmieniać tamto czy siamto, po prostu zacząć działać. Jednym słowem, wyznaczyć sobie pewne wymierne zadania, które jestem w stanie zrealizować – i to nie w ciągu całego roku, bo znowu zgubi mnie „co się odwlecze, to nie uciecze”, ale w ciągu jego pierwszych trzech miesięcy, jeszcze przed swoimi urodzinami.
1
Do 2 godzin pilates w tygodniu dodać ćwiczenia kardio min. 5 razy przez co najmniej 45 minut dziennie. Codzienny 20-minutowy spacer z psami się nie liczy, chodzi mi o takie kardio, gdzie pot się leje z człowieka. Mam w domu opisany przy innej okazji rower stacjonarny, a w mojej dzielnicy jest sporo spokojnych uliczek, gdzie można biegać, więc koniec z wyszukiwaniem pretekstów i robieniem uników. Z rowerka korzystam już od kilkunastu dni i stwierdziłam, że kondycyjnie nie ma problemu z jazdą przez 45 minut, 9-11 mil na godzinę. Żadnych abstrakcyjnych celów w stylu „mam schudnąć x funtów.” Mam po prostu regularnie ćwiczyć i zobaczymy, co z tego wyniknie.
2
Odświeżyć znajomość niemieckiego: co najmniej przez dwie godziny w tygodniu czytać niemiecką prasę albo słuchać radia i podcastów. No cóż, organ nieużywany zanika, i po wielu latach w Stanach moja znajomość tego języka uległa dość wyraźnej atrofii, mimo że kiedyś posługiwałam się nim całkiem nieźle. Znajomość bierna – z tym jest jeszcze jako tako, ale z pisaniem, a zwłaszcza mówieniem, jest już całkiem kaputt. Od paru lat obiecuję sobie, że muszę się tym zająć, po czym nie robię absolutnie nic.
3
W dni robocze wstawać nie później niż o 6:30, żeby mieć wystarczająco dużo czasu na normalne wyjście do pracy. Koniec z wyłączaniem budzika i dosypianiem przez kolejne 20-30 minut, bo to z reguły kończy się wstawaniem w ostatniej chwili (nawet o ósmej!) oraz pośpiechem bez sensu. A jeśli mam poważny zamiar zrealizować punkty nr 1 i 2, muszę sobie w odpowiedni sposób ustawić harmonogram dnia.
4
Przeczytać American Wife (Sittenfeld), Bridge of Sighs (Russo) oraz House of Sand and Fog (Dubus) – wszystkie od miesięcy zbierają kurz na półce, ja zaś wieczorami pogrążam się w lekturze InStyle, O, The Oprah Magazine oraz Entertainment Weekly. Niby nic w tym złego, ale…
Na razie tyle, chociaż chciałabym jeszcze zająć się wolontariatem. Ale na razie nie wiem, co by to miało być, a muszę mieć w ręku jakiś konkret, żeby go dodać do „listy zadań” na 2009. Oczywiście najprościej jest wpłacić jakąś sumę $ na cele dobroczynne, ale to już robimy od dawna. Teraz chciałabym zacząć robić coś, co nie jest anonimowe, poświęcić swój czas, tylko nie wiem jeszcze, jak i gdzie.
I nie mam zamiaru niczego zmieniać, bo przecież jest fantastycznie 🙂
Powodzenia w realizacji noworocznych postanowień 🙂
Trzymam zwłaszcza kciuki za punkt pierwszy, gdyż ja borykam się podobnym postanowieniem-niepostanowieniem, którego nie potrafię wdrożyć w codzienną rutynę: mój powrót do regularnego biegania odwleka się z roku na rok 🙂
Tak więc: powodzenia!
Dzięki – podobno przy takich postanowieniach najtrudniej jest przetrwać pierwszych 21 dni, bo mniej więcej po takim czasie nowa czynność zaczyna się przeradzać w rutynę.
bardzo ciekawe. podobnie jak ty, moja znajomosc niemieckiego kompletnie zanikla, pomimo 8 lat nauki (liceum plus studia). wydaje mi sie, ze podcasty to swietny pomysl, domyslam sie, ze w metrze spedzasz pewnie ok. godziny dziennie, wiec mozesz sluchac wtedy? ale moze sie mysle.
mam rowniez tak samo ze wstawaniem. w mim przypadku polaczylam Twoje postanowienie #1 i #3. wstawac o 30 min wczesniej w celu joggingu/spaceru przed praca.
Poniewaz prawie zawsze z postanowien noworocznych wychodzi cos odwrotnego, tym razem potanowilem uroczyscie kontynuowac wszystkie swoje niezdrowe przyzwyczajenia. Mam dwie opcje.
– Albo sprawdzi sie ze postanowiania sie nie sprawdzaja i z wrodzonej przekory pozbede sie przywar.
– Albo po raz pierwszy sprawdza sie moje postanowienia.
W obu przypadkach jestem wygrany:)
Powodzenia! Twoja lista w znacznej mierze odzwierciedla moja 😉 Zwlaszcza punkt #3 brzmi bardzo znajomo. Teraz mamy tez troche dalej do pracy, wiec tym bardziej trzeba wczesniej wstawac zeby ze wszystkim zdazyc na spokojnie. Jutro bedzie prawdziwa proba ogniowa po ponad dwoch tygodniach wakacji…
prosze o pilny kontakt w sprawie zamieszczenia tekstow na naszej stronie
pozdrawiam
mirka
mirka: Nieustajaco gratuluje znakomitych dowcipow. Cytuje: „Do agencji reklamowej wpada facet z wielkimi planszami, rzuca na stół
tysiące projektów;
Pani z agencji szyderczym głosem:
– I co? Pewnie ma być na jutro?
Facet:
– Jakbym k..a* chciał na jutro, to bym przyszedł jutro. ”
Wspaniale. Trzymac tak dalej
mirka: Ciekawe ogloszenia macie, cytuje:
kupie swiadectwo maturalne
Region: (New York)
Gdzie: New York
kupie swiadectwo maturalne z wpisem prosze o kontakt z cena
A.L. – i po co sie czepiac Mirki? Powiem szczerze, ten zacytowany dowcip to jeden z niewielu jasnych punktow w calkiem g…nianym dniu. Pozdrowienia!
salon: A czy ja sie czepiam?… Rozne rzeczy mnie rosmieszaja, wiec sie nimi dziele z Czytelnikami.