• Polonia.net
  • O Salonie
  • Kontakt

Salon Nowojorski

Widziane zza Oceanu. O Ameryce i emigracji. Oraz czasami o psach.

Feeds:
Wpisy
Komentarze
« Zaciskanie pasa
Niedziela »

Polska w listopadzie

2008/11/22 Autor: salon.nyc

Od kilku dni jestem w Polsce i nie mam dostępu do Internetu. A dokładniej – mam dostęp, ale bardzo wolny, bo wygląda to tak, że do swojej Motoroli ładuję kartę SIM Orange Free na Kartę i podłączam kablem USB do laptopa. Mam w ten sposób dość prowizoryczny modem, którym łączę się z Internetem jak przez zwykły staroświecki dial-up. Laptop ma wewnętrzne gniazdo SIM, kartę bezprzewodową, mam też modem bezprzewodowy Huawei, ale nie udało mi się tego uruchomić, bo sterownik, który ściągnęłam ze strony producenta, jakoś nie chce mi się zainstalować na Windows Vista.

Pozostaje mi więc łączenie się z siecią przez komórkę. No cóż, da się przez to wejść na Google News, sprawdzić pocztę oraz kursy walut, ale z blogiem jest już gorzej, bo strony ładują się bardzo powoli, nawet przy wyłączonej grafice.

W tej chwili stukam sobie na laptopie, a w tle leci program „Gwiazdy tańczą na lodzie”, który w sumie byłby sympatyczny, gdyby nie obecność w jury promowanej non-stop w polskiej telewizji urodziwej, ale przerażająco wulgarnej prostaczki Dody. Jej złośliwości pod adresem prowadzącej program Justyny Steczkowskiej są w najlepszym wypadku na poziomie baby z magla. Doda uważa na przykład, że Steczkowska jest stara (?!) i przy każdej okazji przypomina jej, że ona sama nie może znać jakiegoś tam filmu czy książki, bo w odróżnieniu od Steczkowskiej jest na to za młoda.

Nie trawię tego głupiego i złośliwego babska, ale wygląda na to, że obecność na ekranie osobników o niewyparzonej gębie, ale za to bez cienia klasy, musi poważnie zwiększać oglądalność programów polskiej tivi, bo promuje się ich bez żenady na wszystkich możliwych kanałach.

Wracając do kwestii wieku, w Polsce tradycyjnie za starego uważa się chyba każdego, kto skończył 35 lat. W tym wieku nie wypada już Polakowi myśleć o sobie, trzeba myśleć wyłącznie o dzieciach i oczekiwać na wnuki. Moja mama na przykład zrobiła niedawno generalny remont kuchni w swoim domu – nowe meble, nowy sprzęt AGD – w związku z czym sąsiadka zapytała ją, czy ten remont oznacza, że córka wraca do Polski na stałe. Mama odpowiedziała, że nie, córka na razie nie planuje powrotu, na co usłyszała komentarz sąsiadki, że skoro córka nie wraca, to po co ten remont?

Nie mam zresztą pewności, czy ludzie w pewnym wieku (na przykład po pięćdziesiątce) sami nie upierają się przy tym, żeby zaliczać ich do seniorów. W tej chwili trwa w Polsce wielka awantura o pomostówki, czyli wczesne emerytury dla niektórych grup zawodowych, w tym nauczycieli i kolejarzy. Związki zawodowe walczą o to, żeby emeryturami pomostowymi (zdaje się od 55. roku życia) objąć prawie milion ludzi, a rząd Tuska nie chce się zgodzić na więcej, niż 200 tysięcy.

Nie mam zamiaru dyskutować tutaj, komu w Polsce te wczesne emerytury się należą, a komu nie, jednak faktem jest, że w Stanach na wczesną emeryturę mogą przejść – oprócz ludzi dysponujących pokaźnym majątkiem oczywiście – jedynie przedstawiciele takich grup zawodowych, których praca łączy się z wysokim ryzykiem, czyli policjanci, zawodowi żołnierze oraz straż pożarna. Milion Polaków na wczesnych emeryturach to brzmi jak wielkie obciąźenie dla budżetu państwa. Ale cóż, jak wiadomo w Europie zawsze było łatwiej o różne zabezpieczenia socjalne, zasiłki itd. niż w Stanach.

A wczoraj spadł pierwszy śnieg – wcześnie, nawet jak na polski listopad.

Oceń ten wpis:

Udostępnij:

  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku(Otwiera się w nowym oknie)
  • Udostępnij na Twitterze(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby wysłać to do znajomego przez e-mail(Otwiera się w nowym oknie)
  • Więcej
  • Kliknij aby podzielić się na Reddit(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na LinkedIn(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na Pinterest(Otwiera się w nowym oknie)
  • Udostępnij na Tumblr(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij by wydrukować(Otwiera się w nowym oknie)

Dodaj do ulubionych:

Lubię Wczytywanie…

Podobne

Napisane w Podróże, Polska, Salon | 41 Komentarzy

Komentarzy 41

  1. w dniu 2008/11/22 @ 11:00 am A.L.

    W sprawie emerytur: syszalem tez ze weekendy beda sie zaczynac w piatek rano, a konczyc w poniedzialek wieczorem.

    Slyszalem tez ze Solidarnosc walczy aby pozostale dni mozna bylo odpracowywac. Z wyjatkiem swiat koscielnych, oczywiscie, ktore sa wolne z definicji, i ktorych Polska ma najwiecej w Europie

    „.. obecność na ekranie osobników o niewyparzonej gębie, ale za to bez cienia klasy, musi poważnie zwiększać oglądalność programów polskiej tivi, bo promuje się ich bez żenady na wszystkich możliwych kanałach…”

    Ryba psuje sie od glowy. Prosze popatzrec co sie wyrabia w Sejmie, i jakie „dialogi” prowadcza polscy „parlamentarzysci”


  2. w dniu 2008/11/22 @ 12:48 pm kw

    E, mi się wydaje, że jest na odwrót, czyli, że polski parlament, rząd, prezydent, samorządy lokalne i tak dalej są li tylko odbiciem społeczeństwa, które wybrało kogo wybrało.

    A propos wieku to zauważam, że pokolenie moich rodziców, a więc ludzie urodzeni w latach 1948-1952 jest chyba pierwszym pokoleniem, które nie poddaje się presji społecznej i stara się żyć pełnią życia. Oczywiście wiele zależy od tego gdzie kto mieszka i z jakiego środowiska się wywodzi, ale moi rodzice i część ich znajomych chodzą do siłowni i sauny, zapisują się na kursy, intensywnie zwiedzają okolice, zaczynają się uczyć języków, jeżdżą na rowerach i tak dalej. Nie zawsze jest im łatwo, bo presja społeczna jest duża („we łbach się im poprzewracało na stare lata”) i nie wszyscy znajomi popierają takie „ekscesy” ale wydaje mi się, że to pierwsze oznaki tego, że w Europie też coś się zmienia w mentalności. Bo proszę nie myśleć, że to tylko w Polsce tak jest. Nasza przyjaciółka przyjechała kilka lat temu z Niemiec do Toronto, bo w Niemczech jej się nie podobało między innymi dlatego, że osoba dobijająca trzydziestki jest już zaklasyfikowana dożywotnio w społecznej hierarchii. Po trzydziestce, inaczej niż w Stanach albo Kanadzie, bardzo trudno znaleźć pracę w innym zawodzie niż swój, źle jest widziana zmiana kwalifikacji i inne takie. To oczywiście uogólnienie, ale mentalność europejska jest bardziej zasiedziała i konserwatywna (w pewnych kwestiach). Za to w Europie wszyscy chętnie szybko przechodzą na emeryturę, czego szczerze mówiąc nie rozumiem, bo nie wiem kto na tych wszystkich emerytów będzie pracować, skoro większość Europejczyków bardzo niechętnie patrzy na ewentualną zwiększoną imigrację a sami nie mają dzieci…


  3. w dniu 2008/11/22 @ 1:05 pm IT

    bo Polska to dziwny jest kraj…


  4. w dniu 2008/11/22 @ 2:58 pm A.L.

    kw: Gdzis w polskiej gazecie wyczytalem niedawno: „55 letnia kobiete potracil samochod. Staruszke pogotowie odwiozlo do szpitala”

    Moja znajoma, dosyc znana dziennikarka, z pokolenia twych rodzicow (a i mojego), mowi ze kobieta po osiagnieciu wieku 50 lat powinna sie owinac w przesciaradlo i powoli czolgac w strone cmentarza. Zas w zawodze, jak idzie o kobiety i dziennikarstwo, liczy sie glownie rozmiar, pardon, cyca.

    Jestem tak jakos wmontowany w dzialanosc zwiazana z organizacjia nauki loco Polska. Gwarantuje, gdyby Einstein zjawil sie w Polsce po uzyskaniu Nobla, nie znalazlby pracy. Za stary. Wiecej niz 35 lat. No i nie mialby poparcia partyjnego


  5. w dniu 2008/11/22 @ 3:09 pm kw

    AL: No i nie mialby poparcia partyjnego

    O to to wlasnie… partia i rodzina to kolejne elementy polskiej „ukladanki”


  6. w dniu 2008/11/22 @ 3:29 pm A.L.

    Jak Pani Agnieszka jest w Polsce, to moze kupi sobie ksiazke:

    Przenajświętsza Rzeczpospolita
    Autor: Jacek Piekara
    Okładka: Andrzej Łaski

    Wydawnictwo: Red Horse
    Wydanie polskie: 5/ 2006
    Format: 125×195 mm
    Oprawa: miękka
    Dystrybucja: księgarnie, internet
    ISBN: 83-60504-02-4
    Wydanie: I
    Cena z okładki: 29,99 zł

    Fragment recenzji:

    Ta książka narobi szumu, krzyku, zamieszania. Wywoła wypieki i grymasy. Jedni będą się oburzać, inni zaś zacierać ręce z uciechy. Zapewne nikt nie przejdzie obojętnie. Kto wie, może nawet najnowsza powieść Piekary trafi na cenzurowane. Niby nie mamy w Polsce cenzury, ale każdy widzi, jak to ostatnio wygląda w praktyce.

    Weźmy naszą polską rzeczywistość, aproksymujmy nieco w przyszłość, stwórzmy kilka wariantów i wybierzmy najgorszy z nich. Co otrzymamy? Odpowiedź znaleźć można właśnie w Przenajświętszej Rzeczypospolitej. Mamy tu kraj splugawiony do cna, zdewastowany, rozkradziony, rządzony i kontrolowany przez religijnych fanatyków oraz świnie, które widzą tylko własne koryto i szukają sposobów, by nachapać się kosztem umęczonej ojczyzny.

    Polska i Polacy są, póki co, daleko od stanu upodlenia, jaki wyrysował Jacek Piekara. Pytanie tylko, jak daleko? Ile czasu i trudu „życzliwych” trzeba, bo do takiego poziomu upaść? Jednocześnie jak wielki musi być wysiłek, by temu zapobiec? Autor zdaje się sugerować, że jego zatrważająca wizja jest całkiem prawdopodobna, wszak oparł ją na dzisiejszych realiach i założeniu, że pewne siły, wbrew pozorom nieprzyjazne naszemu narodowi, połączą się, podetną Polsce nogi i strącą ją na samo dno. Naturalnie sprawcy odniosą z tego wielkie korzyści i w myśl zasady „ręka rękę myje”, rozepną sobie nawzajem parasole. Nie zostaną więc ukarani, wprost przeciwnie, to oni zasiądą u steru i będą wysysać z rodaków i ojczyzny ostatnie krople krwi. A niech tylko ktoś spróbuje zaprotestować! Wkrótce znajdzie się w obozie na Śląsku, jeśli naturalnie będzie mieć tyle szczęścia, że nie zatłuką go od razu. W cudownie katolickiej Polsce nie ma miejsca ani dla „wichrzycieli”, ani też dla wierzących inaczej niż nakazuje instytucja kościoła.

    Cala recenzja tutaj:

    http://www.literatura.gildia.pl/tworcy/jacek_piekara/przenajswietsza_rzeczpospolita/recenzja

    Krewni i Znajomi polecaja. Tez sobie kupie przy najblizszej okazji


  7. w dniu 2008/11/22 @ 6:10 pm salon nowojorski

    Kiedy już dotrę w pobliże jakiejś księgarni, to spróbuję tę książkę namierzyć. Póki co pada śnieg, na jutro zapowiadane są zamiecie i zawieje, więc z rozrywek kulturalnych na niedzielę mam zaplanowane piwo Żywiec w gronie rodziny 🙂


  8. w dniu 2008/11/22 @ 10:23 pm futrzak

    Ot jeszcze jeden przyczynek, zeby do Polski nie wracac..nie chce zeby mnie uwazano za powazna matrone.

    Z emeryturami jak zwykle. Kazdy by chcial byc beneficjentem, tylko nie ma komu pracowac. Skonczy sie jak w Rosji, gdzie system panstwowych swiadczen upadl i kazdy zostal zdany na siebie…


  9. w dniu 2008/11/23 @ 9:39 am emka

    witaj,
    często zagladam na Twoja stronke i mam pytanie, czy nie mialabys ochoty opublikowac swoich tekstow na naszej stronie http://www.swiatPl.com ?
    Wzamian mozemy podlaczyc hiperlacze na Twoj blog.

    Czekam na odpowiedz

    Mirka
    Redakcja
    http://www.swiatPl.com

    Napisz na adres:
    mka30@interia.pl


  10. w dniu 2008/11/23 @ 11:30 pm A.L

    emka: Czy chodzi o teksty o poziomie intelektualnym jak ponizej? Jezeli tak, to moze ja tez bym sie nadal?… W koncu moj I.Q. jest prawie taki jak rozmiar mojego buta, i dumny z tego jestem. I pisac potrafie!

    ZAPROSZENIE NA WARSZTATY DLA MĘŻCZYZN

    Kurs jest dwudniowy i obejmuje następujące zagadnienia:

    DZIEŃ PIERWSZY

    1. JAK WYKONAĆ KOSTKI LODU

    Instrukcja krok po kroku wraz z prezentacją.

    2. PAPIER TOALETOWY – CZY WYRASTA NA UCHWYTACH?

    Dyskusja.

    3. RÓŻNICE POMIĘDZY KOSZEM NA PRANIE A PODŁOGĄ.

    Ćwiczenia praktyczne z pomocą zdjęć i wykresów.

    4. NACZYNIA I SZTUĆCE: CZY LEWITUJĄ, SAMODZIELNIE KIERUJĄC SIĘ DO ZMYWARKI

    Debata panelowa z udziałem ekspertów.

    5. PILOT DO TELEWIZORA – UTRATA PILOTA

    Linia pomocy i grupy wsparcia.

    6. NAUKA ODNAJDYWANIA RZECZY

    Otwarte forum tematyczne – Strategia szukania we właściwych miejscach
    Przewracanie domu do góry nogami w takt rytmicznego pokrzykiwania.

    7. ZAPAMIĘTYWANIE WAŻNYCH DAT I POWIADAMIANIE W WYPADKU SPÓŹNIENIA
    Pamiętaj o zabraniu własnego kalendarza lub telefonu komórkowego.


  11. w dniu 2008/11/23 @ 11:33 pm A.L

    emka: Zapomnialem… Ten dowcip o dmuchanej lali tez extra klasa! Tak trzymac!


  12. w dniu 2008/11/24 @ 7:56 am A.L.

    Komentarz do komentarza Pani Agnieszki w sprawie dyskryminacji wiekowej w Polsce:

    Upokarzacie nas, zabraniacie nam seksu i miłości, szybkich samochodów, każecie lepić garnki i robić makatki, odbieracie władzę, na ulicy jesteśmy dla was przezroczyści, traktujecie nas jak ciężar, czekacie, aż umrzemy. „To nie jest kraj dla starych ludzi” to cykl „Gazety Wyborczej” pokazujący Polskę oczami 60-, 70- i 80-latków.

    To nie jest kraj dla starych kobiet

    Kiedy zaczyna się starość? Według Polaków – tuż po sześćdziesiątce. A starość kobiety jeszcze wcześniej, absurdalnie wcześnie. Z sondażu „Gazety” wynika, że kobieta jest stara już w wieku 60 lat i 4 miesięcy, a mężczyzna, dopiero gdy ma 62 i pół roku. Co więcej, mężczyźni uważają, że Polka staje się stara w wieku 59 lat i 5 miesięcy, a kobiety za starego uważają faceta dopiero 64-letniego! Inaczej mówiąc, statystyczny mężczyzna, który żyje dziś w Polsce przeciętnie prawie 71 lat, stary w oczach płci przeciwnej jest tylko przez siedem ostatnich lat życia, a statystyczna Polka, która umiera w wieku prawie 80 lat – aż przez 20 lat. On – jedną dziesiątą życia, ona – jedną czwartą!

    Ta dyskryminacja kobiet jest wzmocniona przez bezwzględnie obowiązujący stereotyp, że w związku męsko-damskim facet może być starszy, ale kobieta nie.

    Calosc:

    http://wyborcza.pl/1,76842,5965873,Czy_to_jest_kraj_dla_starych_ludzi_.html


  13. w dniu 2008/11/24 @ 10:33 am kw

    Tak, czytałem to zanim Agnieszka zrobiła tutaj wpis, ale nie chciałem przytaczać, bo to dosyć dołujące i tylko potwierdza opinię, że Polska pod wieloma względami była, jest i będzie zaściankiem.


  14. w dniu 2008/11/24 @ 11:37 am AnetaCuse

    Zgadzam sie w zupelnosci z podana teza postrzegania starosci w Polsce i bardzo mnie to mierzi. Lubie Stany m. in. za to, ze tutaj wszystko wypada w kazdym wieku i nikt nawet nie mrugnie okiem. Niemniej jednak zauwazylam podczas mojej tegorocznej wyprawy do Polski malutka zmiane na lepsze: knajpy, ktore jeszcze kilka lat temu „nalezaly” glownie do nastolatkow, zaczynaja sie wypelniac dojrzala klientela. Coraz wiecej przychodzi ludzi po 30-ce, 40-ce i 50-ce, ze znajomymi, z dziecmi. Nie wiem, czy to stopniowa zmiana mentalnosci, czy tez fakt ze dorosli maja wiecej pieniedzy niz nastolatkowie. Podobala mi sie ta zmiana i mam nadzieje, ze nie byl to odosobniony przypadek.


  15. w dniu 2008/11/24 @ 11:42 am A.L.

    AnetaCuse: Byt okresla swiadomosc. Knajpy nie moga zyc z jednego piwa na glowe na caly wieczor. Gdzies czytalem w polskiej prasie ze mlodziez bez „zasobow finansowych” po prostu jest z knajp wyrzucana sila. Co jest tez troche przegieciem…


  16. w dniu 2008/11/24 @ 12:35 pm kw

    Hm, w Krakowie w wielu pubach byly i może dalej są wywieszki „wstęp od 19/20/21 lat”. To po to, żeby licealiści nie przychodzili i nie siedzieli nad jedną mineralną i piwem pół dnia. Sporo knajp wprowadziło też zaporową cenę mineralnej właśnie w tym celu.

    Aneta, masz rację, w knajpach się robi rodzinnie. Coraz popularniejsze są też uniwersytety trzeciego wieku i różne kluby, przynajmniej na Śląsku. Ale nadal „nie wypada” w Polsce wielu rzeczy robić co doprowadza mnie do furii. Za to wypada na przykład głośno krytykować innych w autobusie/tramwaju co się zdarza nagminnie. Albo pytać kiedy w końcu ktoś będzie miał dzieci…


  17. w dniu 2008/11/24 @ 2:20 pm AnetaCuse

    Kw: sprawa zarowno z publiczna krytyka jak i z pytaniem o dzieci mnie wkurza. Pytajac, czy/kiedy ktos bedzie miec dzieci, osoba pytajaca wlazi z butami w prywatne sprawy, bo przeciez nie jest oczywistym, czy brak dzieci jest z niemoznosci, czy z wyboru. Jesli czlowiek powie, ze z niemoznosci, to sie nad nim lituja, jesli powie, ze z wyboru, to jest zgorszenie, ze jak mozna nie chciec dzieci. Takie pytanie jest nie tylko irytujace, ale moze zranic. Ale nasze troszczace sie babki/ciotki/znajome tego nie rozumieja.

    Co do wieku, to duzo wody w rzece uplynie zanim nasze spoleczenstwo zacznie zyc „dla siebie.” Tesciowie mojego kuzyna, ludzie jeszcze przed 60-tka, wybudowali swojej corce i memu kuzynowi dom z nieduza, oddzielna klitka dla siebie. Dom im podarowali z zastrzezeniem, ze oni w tej klice na starosci (juz za rogiem!) beda mieszkac. No ludzie!


  18. w dniu 2008/11/24 @ 3:30 pm A.L.

    Aneta: Powszechne pytanie wsrod Krewnych i Znajomych w Polsce to: „No a ile ty tam zarabiasz?” Jak sie im powie, to mozg im staje i zaraz maja „postawy roszczeniowe”. Jak sie nie powie, to zaczynaja dociekac, i te dociekania skutkuja suma o zero wieksza niz sie rzczywiscie zarabia. „No z 10 tysiecy meisiecznie masz?”… „No nie wstydz sie, przyznaj sie..”. Za 1000 dolarow sie utzrymasz, resze odlozysz”. „No co, 1000 dolarow nie wystarczy? My za mniej zyjemy, a a Ameryce taniej”. Ja: „Ale chlebek kosztuje 4 dolary”. Oni: „he, he…. Robic w konia to nie nas! Jakby kosztowal 4 dolary, to by ci w gardle stanal!”

    Smiesznie wygladaja zwyczaje rodzime pzreniesione na grunt USA. Niedawno przesluchiwalem mlodzienca z Polski, jakos tak przyjechal za rodzina i mial papiery z tego powodu. Poniewaz byl z Polski, zrobilem mu wyroznienie i powitalem go w recepcji. Po angielsku. Zwyczaj jest taki w firmie ze sie nie mowi w obcych jezykach. Moj angielski latwo rozpoznac, a nazwisko mowi samo za siebie. Ucieszyl sie: „Tyyyy…. Co sie wyglupiasz, po polsku nei mowisz???” Wiec pzreszlismy na polski. „Tyyy.. .A ile tu zarabiasz? A jak tu jest w firmie? Pewnie sami idioci, jak to w kazdej amerykanskiej firmie. A urwac sie w ciagu dnia mozna, czy trzeba siedziec?…”

    Nie wiedzial biedak ze to ja wlasnie mialem go zatrudniac 🙂


  19. w dniu 2008/11/24 @ 3:46 pm kw

    Hm hm… no pięknie. Ja rozumiem na blogu sobie „tykać” (oczywiście to moja opinia, bo uważam, że sieć jest demokratyczna) ale tak na żywo to trochę dziwne. Zwłaszcza jak się przychodzi szukać pracy…

    No i tym dziwniejsze, że w Polsce panuje istna tytułomania (ludzie sobie wpisują lic. na wizytówkach…) i wszyscy są na Pan/Pani, więc tym bardziej nie rozumiem.

    Jak rozumiem młodzieniec pracy nie dostał i pewnie potem na lewo i prawo opowiadał jacy ci Polacy na emigracji są nieżyczliwi (to put it mildly…).


  20. w dniu 2008/11/24 @ 4:06 pm A.L.

    kw: Mnie tez to zdziwilo. Ale to byl taki „pistolet”, co to „wiadomo ja to ja, ja tych durnych Amerykanow naucze”

    Na dodatek dochodzi „syndrom rodaka”. Normalnie, Chinczyk jak slyszy Chinczyka mowiacego po chinsku, to nic. Jak Hindus slyszy Hindusa mowiacemu po ichniemu, to nic. Jak Polak slyszy Polaka mowiacego po polsku, to od razu: Rodaaak! Buuuziiii!”. I w wielu wypadkach od razu na „ty”. Co powoduje terror towarzyski i ostracyzm spowodowany tym ze chce utrzymywac stosunki towarzyskie z tym z kim chce, a nie z moim saciadem o dwa bloki dalej tylko z tego powodu ze jest Polakiem. Zwlaszcza ze jego towarzystwo mnie zupelnie nie interesuje.

    P.S. Moze nie mam szczescia, ale drugi Polak powiedzial zanim interview sie zaczelo: „Ale ja bede parcowal od 6 do 2 bo musze miec troche czasu dla siebie”. Albo natrafiam na takich palantow, albo zwyczaje w Polsce sie zmienily a ja nie dostrzeglem

    Obaj faceci byli okolo 30+

    Tak na marginesie, ja z Polakami bardzo szybko pzrechodze na „ty”, bo „Pan, Pani” nie chce mi pzrechodzic przez gardlo i wydaje sie kretynskie. Ale w sytuacjach biznesowych to co innego…


  21. w dniu 2008/11/24 @ 8:09 pm AnetaCuse

    A.L.: Jak przeczytalam ten przyklad o zarobkach, to malo ze stolka nie spadlam ze smiechu – wydaje sie, ze chyba identyczne rozmowy tocza sie pomiedzy wszystkimi rodzinami/znajomymi w takiej sytuacji. Ja konsekwentnie nie mowie, niech sobie wyobrazaja co chca. A z tym kandydatem to niezle jaja, jak to trzeba uwazac, do kogo co sie mowi.


  22. w dniu 2008/11/24 @ 8:19 pm A.L.

    Aneta: Z tym kandydatem to zszokowalo mnie nie to ze na „ty”, nie to ze uwaza Amerykanow za idiotow, tylko zszokowalo mnie pytanie „a ile zarabiasz”. Rozmowy towarzyskie Polakow w Kraju tocza sie glownie wokol tego ile kto zarabia, a tutaj jest to temat „tabu”. O czym przyjezdni nie wiedza…


  23. w dniu 2008/11/24 @ 10:20 pm ek

    A.L,
    Ja z kolei prawie wymuszam na przyjezdnych Polakach zachowanie pozorow szacunku dla starszych / i zwierzchnikow/
    poprzez uzywanie form grzecznosciowych.
    Oni do mnei .”Ty..pomoz mi to wypelnic,co? ”
    a ja na to – Pani Basiu, bardzo pania przepraszam,alew tej chwili nie mam czasu. Niech pani zajrzy do mnie o 2PM.iTd..

    Pare razy powtorzone – w koncu skutkuje.


  24. w dniu 2008/11/25 @ 2:58 pm Wojtek

    Chcialby dodac swoje doswiadczenia na temat zatrudniania pracownikow z Polski. Od wielu lat jestm niezaleznym konsultantem w jednoosobowej „firmie” wiec nikogo nie zatrudniam ale spotkalem kilku Polakow na stanowiskach w Health Care IT i duzych firmach konsultacyjnych i oni unikaja zatrudniania rodakow programistow z powodow ze sa oni niejako odpowiedzialnoscia czy liability.

    Skargi byly rozne – jako wspolny temat mozna bylo zauwazych niechec do zrozumienia businessu klienta czy pracodawcy i nadmierna wiare z swoje zdolnosci techniczne – czyli po co mi to rozumiec kiedy ja i tak najlepiej programuje. Zbieraja oni rozne „literki: czy acronyms na resume ktore raczej nic nastepnemu pracodawcy nie daja a czesto i nie mowia

    Zazwyczaj sa to mlodzi ludzie – czesto po studiach w Polsce.
    Z kolei znak jednego inzyniera od kostrukcji wodnych ktory pol swojego wydzialu stworzyl z absowentow politechnik polskich – i ma doskonale wyniki i jakosc produktu.

    To sa oczywisci odosobnione spostrzezenia – znam prywatnie jednego polskiego programiste ktory wie wiecej o hedge fund trading niz jego functional users 🙂


  25. w dniu 2008/11/25 @ 4:16 pm A.L.

    Wojtek: Zgadza sie, Polakow niechetnie zatrudniaja, bo wiadomo ze kombinuja od pierwszego dnia – patrz moi dwaj kandydaci.

    Zupelnie kuriozalny przypadek mialem z jednym Polakiem, bo on sie nie myl, i pardon, smierdzial. Proby sklonienie go do brania prysznica spelzly na niczym, wiec tzreba go bylo wyrzucic, jako ze stykal sie z klientami.

    Zawsze mi sie ow przypadek przypomina gdy wsiadam do Metra w Warszawie, czy do autobusu. Latem zwaszcza, ale jesien nie jest lepsza. Te jesioneczki nie prane od 10 lat… I te nie myte zabki…


  26. w dniu 2008/11/25 @ 4:35 pm Wojtek

    AL : niekoniecznie pisalem ze Polacy kombinuja ale maja po prostu inne podejscie do pracy programisty czy analityka – podobno dotyczy to zwlaszcz mlodych ludzi – dla mnie mlodzi to przed 35 🙂

    A ci „starsi” inzynierowie pracowali b. dobrze – zreszto to wsystko jest dosc anegdotyczne i z pewnoscia jak kazde uogolnienie dosc krzywdzace dla tych „dobrych” polskich programistow.

    Z osobistych przezyc to moge tylko ponarzekac na polskiego „kontraktora” ktory mi spieprzyl elektryke – a z kolei sasiadowi inny Polak zrobil tak pieknie piwnice ze az wychodzic sie nie chce…

    czyli – wszystko kwestia szczescia na kogo sie trafi


  27. w dniu 2008/11/25 @ 5:50 pm A.L.

    Wojtek: Owszem, nie umieja pracowac w zespole. Ci mlodzi.

    Poza tym, rzeczywiscie, zalezy na kogo sie trafi…


  28. w dniu 2008/11/26 @ 1:10 pm Mdy

    Przeczytałam bardzo uważnie komentarze na temat Polaków mieszkających w Polsce. Oczywiście macie rację. Polak po 35 roku życia to staruszek, aczkolwiek ja mam 43- jestem Polką i nie czuję się stara. Nie mam czasu na roztkliwianie się nad własnym wiekiem a co dopiero nad wiekiem innych i wcale mnie to nie interesuje. Jeśli chodzi o zarobki to nikogo o to nie pytam bo na tym co ktoś zarabia ja zupy nie ugotuję. Nie zarabiam kokosów, w USA nie byłam, jakoś sobie radzę. Nie zazdroszczę ani Polakom mieszkającym w Polsce ani gdzie indziej. Fajnie że jest wybór i można zamieszkać ( teoretycznie) tam gdzie się ma ochotę. Wcześniejsze emerytury też mnie nie dotyczą. Chyba, że się jakimś cudem nagle wzbogacę:) A zapachy w autobusach tak samo mnie powalają jak Was. A tak na marginesie To mieliście strasznego pecha, że same” ciężkie przypadki „spotykacie.
    Pozdrawiam z Krakowa


  29. w dniu 2008/11/26 @ 1:38 pm A.L.

    Mdy: To nie „ciezkie przypadki” nas spotykaja. Wieksosc przypadkow jest „lekka i przyjemnie” i nie ma co o nich pisac. Pisze sie wiec o „przypadkach ciezkich:)


  30. w dniu 2008/11/26 @ 1:38 pm kw

    Mdy: A tak na marginesie To mieliście strasznego pecha, że same” ciężkie przypadki “spotykacie.

    Hm, niestety to nie są przypadki wyjątkowe. Jeśli jesteś z Krakowa to tym bardziej powinnaś wiedzieć jak przyjemnie podróżuje się krakowskimi tramwajami i autobusami do których co rusz wchodzi jakiś osobnik oszczędzający na mydle… Szczerze mówiąc w żadnym innym mieście nie spotkałem aż tylu niedomytych ludzi. Nie piszę tego z przekąsem, tylko takie mam doświadczenia. Zwłaszcza tramwaje i autbousy w okolicach Kleparza, Salwatora i Ronda Grunwaldzkiego jakoś są nawiedzone plagą. Wiele razy musiałem po prostu wychodzić. bo nie dało się wytrzymać. W Krakowie mieszkałem sześć lat w czasie studiów i było to nagminnym problemem.

    Osobną sprawą są ludzie, którzy uważają siebie samych za krakowską elitę, czyli krakowskie „mieszczaństwo” zamieszkujące kamienice. Co ciekawe dosyć często tacy ludzie oszczędzają wodę i biorą kąpiel raz na tydzień, co sprawia, że średnio przyjemnie pachną. Ale to już inna historia.

    Bardzo lubię Kraków i uważam, że to ładne miasto, ale uważam, że część mieszkańców żyje w nieuzasadnionym poczuciu wyższości nad „wsią i Warszawką”.

    PS. Bardzo dobrze, że nie czujesz się stara, tak trzymać!


  31. w dniu 2008/11/26 @ 2:37 pm ek

    „Warszawka” tez nie pachnie rozami, musze stweirdzic z przykroscia.
    Szczegolnie w okolicach miejsc handlu gdzie ludzie przyjezdzaja na zakupy


  32. w dniu 2008/11/26 @ 2:44 pm A.L.

    Moj post skadinad, jak juz mowimy o problemach 🙂

    Metro – Francja – Elegancja. Czyste stacje, czyste wagony. Niestety… Zawsze jakas lyzka dziegciu musi byc.

    Sracja Stoklosy, Ursynow, 7.30 p.m. Kiosk z gazetami zamkniety. „Gdzie moge kupic bilety?” dopytuje sie. „O tej porze – nigdzie” odpowiadaja przechodnie. Automatow nie ma. Bilety TYLKO w kiosku. Obok dwoch facetow ze Strazy Miejskiej. Ich pytam tez. „Kupic nie mozna” mowia. „Ale niech pan skacze”. Ja podchodze z rezerwa: „Ja skocze, a wy mnie
    aresztujecie?… Poza tym za stary jestem”. Usiluja rozwiazac problem: „My mamy taka blaszke co otwiera bramke, ale jak pana zlapia w wagonie bez biletu, zaplaci pan kare”. Nawet nie pytam ile wynosi kara i dzwonei po taksowke.

    Nastepnego dnia, znow – srodek dnia – stacja Politechnika. Spieszymy sie. Bilety kupuje sie w ciastkarni. „Biletow nei mamy, nei dowiezli, skonczyly nam sie”. Obok jakis kiosk. „Czy sa bilety?” „Sa ale tylko ulgowe”. SRODEK DNIA I SRODEK MIASTA!!!! Znow lapiemy taksowke do Placu Wilsona. Tam na stacje aby od razu kupic bilety, bo potem znow bedziemy sie spieszyc. Bilety sa!. Mowie sprzedawcy o przygodach z
    biletami w Srodmiesciu. „Ma pan szczescie” odpowiada. „Mam cztery ostatnie. Mnie tez nei dowiezli”. Usiluje sobie przypomniec w ktorym z innych, chyba 20 miast ktore znam a gdzie jest metro, nie ma automatow do kupowania biletow. Nie przypominam sobie. Widocznie mam krotka pamiec.

    I to jest mniej wiecej miniaturowy obraz Polski. Wszystko w zasadzie tak dziala. Rozmach na duze rzeczy, ale do detali nie ma juz energii. I jakos nikt nei zauwaza ze to wlasnei detale kreuja percepcje, i to wlasnie detale decyduja o tym czy cos dziala czy niedziala….

    P.S. To bylo pisane 15 lipca 2007. Automatow do dzis nie ma i problem nabycia biletow jest nadal otwarty. Wlasnei podano ze eksperymentalnie zainstaluja dwa automaty niebawem, ale platne tylko scisle odliczona gotowka. Tak w Polsce wyglada 21 wiek…


  33. w dniu 2008/11/26 @ 2:48 pm A.L.

    Moj inny post, tak zeby scisle trzymac sie tematu 🙂

    … Metro hamuje z piskiem. Stacja Politechnika. Wsiada grupa
    mlodziezy – tak z 10 osob. Dorodna. Niezle ubrana. Dziewczyny wielkiej pieknosci. Kazde trzyma w reku jakis papier. Bardzo zadowoleni, wymieniaja sie uwagami i okrzykami. Pewnie wlasnie zostali przyjeci na Politechnike. Przyszli inzynierowie i naukowcy. Przyszlosc narodu. Przyjemnie popatrzec.

    Wraz z nimi wsiada do wagonu smrod. Potworny, duszacy, szczypiacy w oczy smrod. Smrod osobnikow homo (sapiens?…) ktorzy w woda zetkneli sie miesiace temu, a eleganckich ubran nie zmieniali i nie prali pewnie nigdy. Im to nie przeszkadza. Widac, przyzwyczaili sie.

    Jak oni uprawiaja seks?… „Na skunksa”?…

    Decyduja sie opic sprawe i wysiadaja po dwoch przystankach. Mimo wentylacji, smrod unosi sie az do Placu Wilsona. Z ulga wysiadamy i lykamy swiezy tlen…


  34. w dniu 2008/11/26 @ 2:53 pm A.L.

    No, jeszcze jeden mi wlazl w reke 🙂

    Sklep wielkiej sieci. Taki multi-function, jak Pick&Save, Stop&Shop czy podobne. Dosyc duzy barak, niespecjalnie estetyczny. Dookola „trawniki” zbudowane glownie z uklepanej na cement gliny. Niesmialo przebijajaca sie tu i owdzie rozlinnosc to najsilniejsze gatunki: pokrzywa i perz. Dzielnie walczace o pierwszenstwo z papierami noszonymi wiatrem.

    Wewnatrz, mnostwo kas, a jakze. Polowa otwarta. Do kazdej 20 osobowa kolejka. Przed kasami przechadzaja sie ochroniarze ze sluchawkami w uchach. Jeden ma kamizelke pancerna. Nie wiem dzlaczego tylko jeden. Moze przyszedl odwiedzic kolegow.

    Pytam czy nie mozna otworzyc wiecej kas. Czekamy w kolejce ponad pol godziny. TO NIECH PAN SAM IDZIE PRACOWAC DO KASY!!! slysze w odpowiedzi.

    Malzonka chce do ubikacji. Nie ma papieru toaletowego. „Nie ma, bo jak jest to zaraz ukradna” slysze w odpowiedzi. Malzonka niezadowolona. TO CO, JA MAM DLA PANI KUPIC PAPIER TOALETOWY, NIECH SE PANI SAMA KUPI, STOI TU NA POLCE!!! Po krotkiej dyskusji, okazuje sie ze jest ubikacja z papierem toaletowym. „Tylko dla personelu!” uzyskujemy informacje. Awantura wybucha ponownie. W koncu Malzonka macha do mnei zdobytym kluczem.

    Ochroniarze przygladaja nam sie podejrzliwie i rozmawiaja ze soba przez sluchawki. Z ulga wychodzimy…


  35. w dniu 2008/11/26 @ 3:00 pm kw

    Hm, ja w styczniu leciałem z Warszawy, więc sobie wykombinowałem, że wysiąde w Warszawie Zachodniej i to był błąd. Wychodzę z jednej strony, nie ma taksówek. Wychodzę od strony dworca autobusowego, nie ma taksówek… Dopiero po jakimś czasie udało mi się znaleźć postój. Oczywiście żadnego oznakowania…

    Kiedy leciałem do Polski poprosiłem ojca, żeby mi kupił bilet na Intercity, bo przez internet oczywiście się nie da. Posłał mi pocztą. Kiedy dojechałem na dworzec z lotniska okazało się, że mógłbym wsiąść do wcześniejszego intercity, ale muszę zmienić rezerwację. Oczywiście prościej pomyśleć niż zrobić, bo panie na dworcu były makabrycznie powolne i nieuprzejme. Poza tym biletu nie da się ot tak po prostu zamienić. Trzeba iśc do jednego okienka anulować rezerwację (czekająć w długiej kolejce), potem stanąć z tym anulowanym biletem w kolejce do kasy. Oczywiście do wszystkich (aż 2, reszta nieczynna…) kas jest makabrycznie długa kolejka ale pomimo to pani w kasie międzynarodowej siedzi i nic nie robi, bo ona obsługuje tylko bilety międzynarodowe i u niej nie da sie nic załatwić.
    Oczywiście kasa to nie informacja, więc trzeba znać numer intercity i dokładną godzinę, bo pani w kasie inaczej nie sprzeda biletu. Na pytanie o numer peronu pani wybucha i z warkotem odpowiada, że to nie informacja…
    W drugieh kasie kasjerka poucza klienta, który stara się o coś spytać po angielsku poucza głośno i wyraźnie, że ona przecież nie zna angielskiego…


  36. w dniu 2008/11/26 @ 3:03 pm A.L.

    kw: „Hm, ja w styczniu leciałem z Warszawy, więc sobie wykombinowałem, że wysiąde w Warszawie Zachodniej i to był błąd. Wychodzę z jednej strony, nie ma taksówek. Wychodzę od strony dworca autobusowego, nie ma taksówek… Dopiero po jakimś czasie udało mi się znaleźć postój. Oczywiście żadnego oznakowania..”

    Podobno Euro 2012 w Polsce ma byc zmienopne na Euro 2112. A i tak nie wiadomo czy zdaza….


  37. w dniu 2008/11/26 @ 3:04 pm kw

    W podobnym klimacie…
    Rok temu pisałem o podróży LOTem (pierwszej i mam nadzieję, że ostatniej), jak ktoś chce to proszę sobie poczytać. Przymierzałem się do drugiej części, ale póki co została na etapie notatek w laptopie:
    http://www.resvaria.net/2007/12/26/kochajmy-lot


  38. w dniu 2008/11/26 @ 3:52 pm A.L.

    kw: Exactly. Specjalnie podoba mi sie „szturmowanie” podczas wejscia do samolotu, totalne bezholowie przy siadaniu, chamstwo Rodakow w czasie siadania, chamstwo Rodakow w czasie wysiadania. I chamstwo Rodakow w czasie lotu

    Frogment innego postu o locie LOTem :… no i spie sobie spokojnie bo lot nocny. Nagle ktos mnie szarpie za ramie. Stewardessa. Pokazuje cos palcem. To grajek CD spadl na ziemie. „Pan to podniesie” poucza mnie. „Bo ktos sie moze przewrocic”.

    Niestety, LOT ma jedna zalete: bezposrednie polaczenia. Wypraktykowalem loty przez chyba wszystkie stolice europejskie” bol w dolnej czesci ciala…


  39. w dniu 2008/11/26 @ 10:14 pm ek

    Blog kw na temat lotow naszymi liniami jest wspanialy !
    Czyta sie jak nowelke..
    Gratuluje lekkosci ..piora czy raczej klawiszy.:)

    Ale prawda jest taka ,ze faktycznie LOT ma jedyne lpolaczenia bez przesiadek.
    Pare razy probowalam latac przez Londyn albo Amsterdam i bardzo tego zalowalam bo bylam wykonczona i caly nastepny dzien po ladowaniu musialam dochodzic do siebie.


  40. w dniu 2008/12/02 @ 3:33 pm ek

    Szefowa , gdzie Was nosi ?
    Dalej w Polsce ?
    A tu zimny wiatr dmucha przez pustynie ..:)


  41. w dniu 2008/12/11 @ 11:05 am Jan Ksiazka

    Twoj zapis stal sie motorem wspomnien moich 4 krotnych wyjazdow do Polski od emigracji 25 lat temu. Pierwszym razem byl tydzien wlasnie w listopadzie ale 1999. Spadlo tyle sniegu, ze nie mialem okazji odwiedzic dalszych czlonkow Rodziny. Nie ogladalem TV. Skoncentowalem sie na identyfikowaniu zmian w centrum miasta z ktorego pochodze, choc fakt, ze budzilem sie poznym rankiem a o 3:30 robilo sie ciemno nie byl pomocny. Polubilem male i przytulne kawiarenki w ktorych mozna bylo zjesc sernik i wypic cappuccino. W lipcu 2002, spedzilem 2 tygodnie w Krakowie. Zwiedzilem miasto, a maz kuzynki wciagnal mnie na sam szczyt Wiezy Mariackiej, bo bez tego doswiadczenia – jak twierdzil – w Krakowie sie nie bylo. Ciekawym byl spacer na Kopiec Kosciuszki i widok faceta w moim wieku na cmentarzu, ktory wykupil sobie juz tam miejsce i przychodzi co jakis czas sprzatac. W maju 2003, spedzilem tydzien w Katowicach przedstawiajac sie przyszlym Tesciom. Poznalem troche Slask, opowiesci o Sosnowcu i ogladalem troche Swieta Wojne. Zabawny serial. W marcu 2007, bylismy ponownie w Katowicach przez tydzien przedstawic Tesciom naszego synka. Poogladalem TV. Niestety nie rozumialem poczucia humoru i razil mnie brak cywilnosci. Cywilnosc w miejscach publicznych autoryzowalem przechodzac na jezyk angielski i wowczas moje niewygorowane wymogi klienta byly satysfakcjonowane w obcym jezyku. Tak bylo na przyklad w miejscu z salatkami, gdzie chlopak z obslugi nie chcial umiescic mojego zestawu salatek na wiekszy talerz aby sie nie rozsypywaly. Porposilem wiec o managera, ktory lamana angielszczyzna wyjasnil temu czlowiekowi, ze talerz nie ma znaczenia. W Polsce wielu ludzi pasjonuje polityka do bolu. Zabawnym doswiadczeniem bylo obarczenie nas wina za wojne w Iraku jak rowniez oceana markowosci odziezy. Niezbyt zabawnym bylo doswiadczanie jak pracujace dzieci kreatywnymi metodami wyciagaja pieniadze od emerytowanych rodzicow a wrecz klopotliwym doswiadczeniem bylo upieranie sie Tesciow aby nam dac pewna sume pieniedzy na zakupy. Oni twierdzac, ze sa starzy aprobuja limitowany dostep do opieki medycznej, bo przeciez starszych ludzi “nie oplaca sie leczyc”. Do Polski wracam chetnie, gdyz nowe doswiadczenia sa bardzo ciekawe. Polska dla czlowieka z moim stazem w USA i faktem ze opuscilem ja bez bagazu zyciowego doroslosci – jest krajem zupelnie nieznanym. Jej ewolucja przebiega bardzo szybko ale nie zawsze w konstruktywnym kierunku w kazdych dziedzinach. Ostatnio czytalem w prasie, ze jedna ze szkol podstawowych zniosla dawnego patrona i odbylo sie glosowanie na nowego. Dzieci glosowaly na Dorote Rabczewska. Okreslanie ludzi 35-letnich jako starych moze nie tylko wkazywac na niedobory w inteligecji emocjonalnej i socjalnej ale krotkowzrocznosc. Progresja czasu nie jest przyjacielem zadnego z nas. Najlepiej poddac sie godnie jej nurtowi i jak twierdzi moja znajoma “wyciskac wszystkie soki z cytryny zycia”. Tutaj mowa o tych konstruktywnych stronach zycia. Kiedy Polacy zalatwiaja chorobowe czy renty inwalidzkie aby budowac pomost do wczesnej emerytury, mnie SSA przysyla zachecajacy list, iz po przejsciu na emeryture w wieku 70 lat zmaksymalizuje swe swiadczenia. Poniewaz dzisiejsza wartosc tych swiadczen obliczam w glowie, usmiecham sie z poczucia humoru. Owszem w Europie zawsze bylo latwiej siegnac do puli zabezpieczen socjalnych ale problem pojawia sie w tym, ze spoleczenstwo Europy starzeje sie w bardzo szybkim tempie ze wzgledu na negatywny przyrost ludnosci i pytaniem zaczyna byc kto ten system bedzie sponsorowal. Pozdrawiam.



Możliwość komentowania jest wyłączona.

  • Ostatnio w Salonie

    • We wtorek wieczorem na Rockefeller Center
    • Nowy Jork głosuje – panna Bush i inne zdjęcia z Democracy Plaza
    • We wtorek wybieramy prezydenta, czyli tekst umiarkowanie propagandowy
    • Nowy Jork po huraganie – będzie lepiej!
    • W pożarze na Breezy Point spłonęło ponad sto domów
  • Ostatnie komentarze

    Matylda o Autobusem z Queensu na Manhatt…
    salon nowojorski o Autobusem z Queensu na Manhatt…
    Matylda o Autobusem z Queensu na Manhatt…
    A.L. o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    aga o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    Alicja C. o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    salon nowojorski o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…
  • Archiwum

  • Wpisz adres email, aby otrzymywać zawiadomienia o nowych tekstach Salonu.

  • My zdies' emigranty

    • (nie)świadome życie
    • Ania K.
    • Doxa o ekonomii
    • Evek w Chicago
    • Futrzak
    • Hameryka
    • Jeż węgierski
    • Kielbasa Stories
    • Kobieta pracująca
    • Miski do mleka
    • Na peryferiach Nowego Jorku
    • Res Varia
    • Sporothrix
    • Stardust
    • Swert
    • US-Lovers
    • Windy City
  • Nowe media

    • Mashable
    • Mediafun
    • Nieman Journalism Lab
    • Photoshop Disasters
  • Nowy Jork

    • Derosky
    • Gawker
    • Gothamist
    • Marzenkowo
    • mia:ny
    • New York Daily Photo
    • New York Streets
    • Newyorkology
    • Nowojorskie gadanie
  • Polska

    • Azrael
    • Between Blank Pages
    • Bogdan Miś
    • Daniel Passent
    • Dowolnik
    • Hardkor – Łysakowski
    • Laudate
    • Michałkiewicz
    • Mondra Gluwka
    • Pawian przy drodze
    • Pełna Kultura
    • Rozwój i Świadomość
    • Szpitalne życie
    • Sławek Sikora
    • Tiger in the cat
    • Toteramy, odsłona druga
    • Łódź na nowo
    • Łódź rysowana światłem
  • Salon

    • Andrew Sullivan
    • Huffington Post
    • Jezebel
    • Paul Krugman
    • Spin Room
    • Talking Points Memo
  • Zwierzaki

    • Adopcje psów i kotów
    • Alliance for NYC’s Animals
    • Bobbi and the Strays
    • City Tails
    • DogBlog
    • Dr Michael W. Fox
    • Fotografia psów
    • Petfinder.org
    • Shar Pei z Bonomielli
    • Shih Tzus & Furbabies
    • Sweet Furr
    • Szarik.pl
  • Tematy

    Emigracja Film Internet Kultura Muzyka Nowy Jork Podróże Polityka Polska Psy, koty i ludzie Salon Społeczeństwo Warszawa wybory prezydenckie Życie w USA
  • Drogi Czytelniku! Pamiętaj, że mój blog świadczy o mnie, zaś Twój komentarz - o Tobie.
  • Polonia.net on Twitter

    • RT @StateOfPoland: Great to see healthy herd of around 100 European Bisons crossing the road in Poland 🦬🇵🇱 #Poland #EuropeanBison #Animals… 3 weeks ago
    • @TheEconomist „it is an offence to reference Polish collusion with Nazi crimes” - no such law exists in Poland. 3 weeks ago
    • „it is an offence to reference Polish collusion with Nazi crimes” - no such law exists in Poland @TheEconomist twitter.com/TheEconomist/s… 3 weeks ago
    • RT @PolishHistory_: The alphabet of the 🇵🇱 language consists of 32 letters, including: ą, ó, ń, ł, ń, ó, ś, ź, ż. There are also combined e… 1 month ago
    • RT @Roger_Moorhouse: I’m thrilled to share the cover of the US edition of my new book “The Forgers” - on the efforts of the #Ładoś Group to… 1 month ago
    • RT @AnitaAnandMP: The first Canadian Leopard 2 main battle tank that we've donated to Ukraine has now arrived in Poland. Alongside our alli… 1 month ago
    • RT @AnitaAnandMP: Battle tanks are on their way to help Ukraine. The first Canadian Leopard 2 is en route. Canada's support for Ukraine… 1 month ago
    Follow @polonianet

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

WPThemes.


Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Salon Nowojorski
    • Dołącz do 30 obserwujących.
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Salon Nowojorski
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Kopiuj skrócony odnośnik
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz wpis w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
%d blogerów lubi to: