Raz na 2-3 miesiące zabieram obydwa psy do „salonu psiej piękności”. Tak naprawdę nie jest to żaden salon, tylko prywatny dom w sąsiedztwie, gdzie Jackie dorabia sobie doprowadzając do porządku psie fryzury, kąpiąc i obcinając pazurki. Po każdej wizycie u Jackie pieski wyglądają bosko i wzbudzają zazdrość wszystkich psów z sąsiedztwa oraz ich właścicieli 😉 Przez dwa lub trzy dni… A potem wszystko wraca do normy, bo trzeba się przecież tarzać po podłodze, czochrać plecy o ulubiony chodnik oraz szarpać brata za ucho.
Każdy, kto miał do czynienia z psami rasy shih tzu, wie, że wymagają one bardzo starannej pielęgancji. Jeśli nie chce się strzyc psa na krótko, niezbędne są regularne kąpiele, trymowanie co kilka tygodni oraz dokładne i częste (najlepiej codzienne) szczotkowanie, bo jeśli się o tym zapomni, wytworzą się kołtuny, włos się zmechaci i konieczne będzie radykalne strzyżenie. Profesjonalny groomer wie, jak przyciąć długi włos shih tzu i przerzedzić podszerstek tak, aby przez kilka następnych tygodni łatwiej było psa pielęgnować. Natomiast jeśli się nie ma czasu na tego typu zabawy, najlepiej od razu ostrzyc psa na krótko.

Joey po dzisiejszej wizycie u Jackie

Bruno (czarna kokardka, ale niewidoczna)

Kolacja w zgodzie i harmonii
Po krótkim eksperymencie z karmą produkcji różnych firm od dłuższego czasu obydwa psy dostają teraz wyłącznie Newman’s Own Organics w puszkach oraz suchą karmę Royal Canin Mini / Shih Tzu. Od tego czasu skończyły się problemy z żołądkiem (Bruno) i alergiami (Joey) oraz mało sympatyczny zapach z pyszczka u obydwu. Owszem, kosztuje to trochę więcej niż to, co można kupić w większości supermarketów, ale po pierwsze – są to małe pieski, które jedzą niewiele, a po drugie – wydając pieniądze na lepszej jakości jedzenie, nie trzeba ich wydawać na wizyty u weterynarza, poza przepisową kontrolą raz na pół roku.
Bruno to leniuch i mały obżartuch. W poprzednim domu musiał być przyzwyczajony do ciągłego żebrania przy stole, zbierania okruchów z podłogi i podkarmiania po kryjomu, nic więc dziwnego, że kiedy trafił do nas, miał nadwagę. Po dwóch latach diety zgubił jakieś dwa funty czyli mniej więcej kilogram, co dla psa tej rasy jest sporym osiągnięciem (waga początkowa – 16 funtów, waga obecna – 14).
Zwyczaj żebrania przy stole pozostał mu jednak do dzisiaj, mimo że walczymy z tym na wszelkie możliwe sposoby. Codziennie przy kolacji przechodzimy ten sam rytuał – Bruno biegający dookoła stołu i dokładnie obwąchujący podłogę, bo a nuż znajdzie się jakiś okruszek chleba lub ziemniaka. A może by tak spróbować stanąć na tylnych łapach i merdając ogonem ufnie popatrzeć na zawartość talerza?
Nic z tego. Jeśli chodzi o psią dietę, jestem konsekwentna i nieugięta. Nie ma dokarmiania poza dwoma głównymi posiłkami, co najwyżej psie ciasteczko, i to wyłącznie w nagrodę za dobre sprawowanie. Nie ma podawania „ludzkiego” jedzenia, jedyny wyjątek – to mały kawałek jabłka raz na jakiś czas. Wet powiedział, że jabłka w małych ilościach są OK, natomiast broń Boże nie wolno dawać psom winogron ani rodzynek, bo nawet w śladowych ilościach mogą spowodować niewydolność nerek.
jakie fajne mopy! 🙂 my przeszlislmy na karme newmans’s own w puszce w czasie kiedy znaleziona melamine w wiekszosci komercyjnych karm potora roku temu. bardzo dobre sa tez ciasteczka newman’s own. potem nasza nelo sie rozchorowala ciezko i nic nie chciala jesc, wiec zaczelismy jej gotowac normalne mieso „ludzkie” (zeby jadla cokolwiek): kurczak, wolowine… i tak zostalo. mieszamy gotowane mieso (osatnimi czasy kupuje u rzeznika mielonego indyka, jest niedrogi i chudy) z karma o nazwie „happy dog” (jest to w zasadzie owsianka z suszonymi warzywami , dodajesz goracej wody i po 20 min jest gotowa) i wychodza z tego b. zdrowe i mysle ze smaczne posilki!
Ta afera z melamina to smutna sprawa, zwierzeta chorowaly i umieraly – czytalam o wielu takich przypadkach. My na szczescie przeszlismy na Newman’s jeszcze zanim sie to stalo, bo Joey mial caly czas jakas wysypke na brzuchu. Odkad zmienilismy jedzenie, nie ma zadnych problemow.
Oczywiscie kuchnia domowa to byloby rozwiazanie idealne, ale chyba nie wyrobilabym sie czasowo. Czytalam tez, ze shih-tzu bywaja kaprysne i wybredne i jesli sie je przyzwyczai do domowego gotowania, to potem nie ma mowy o podawaniu normalnych „psich” dan 🙂
Sympatyczne z nich pyszczki, ale faktycznie musi byc sporo roboty z utrzymaniem ich futerka. Nasz na szczescie jest krotkowlosy i nic z nim nie trzeba robic, nawet czesac sie nie lubi. Podzielam calkowicie Twoj rygor jedzeniowy, nasz dostaje tylko suche jedzenie, nie najtansze ale tez nie najdrozsze. Przez jakis czas dostawal taka organiczne, wyszukana karme, ale z jego gabarytami wychodzilo to dosyc drogo. Teraz jest calkiem zadowolony, futerko mu sie blyszczy i nie ma problemow. Poza tym tez dostaje psie ciasteczka, jablka i marchewki i czasem jaka kosc. Codziennie po sniadaniu dopomina sie o marchewke siedzac na bacznosc pod lodowka albo kolo ktoregos z nas i wymownie patrzy 😉 Milego weekendu, mam nadzieje ze u Was pogoda ladniejsza niz tu!
fajne futrzaki! :O)
ja mam też shih-tzu nie cale dwa tygodnie, i ma 8 tygodni. ale bardzoooooooooo duzoooo je masakraaaaa, wydaje mi sie ze za malo jej daje, ale przeciez tj i tak za wiele co dostaje a ma wciaz malo….;-( wasze psiaki tez sa takie glodomory????
Żaneta, jeśli Twój shih tzu ma 8 tygodni, a Ty masz go niecałe 2 tygodnie, to znaczy, że w wieku 6 tygodni został oddzielony od mamusi, a to zdecydowanie za wcześnie!!!! 😦 nie wolno tak robić, bo tak małe szczeniaczki nie powinny jeszcze być same, dopiero uczą się jak być pieskiem, taka rozłąka ma niestety negatywny wpływ na ich rozwój emocjonalny i psiaki jeszcze ssają cyca, co daje im przeciwciała – to tak w mega skrócie. ta rasa powinna być nawet jeszcze dłużej niż 8 tygodni trzymana z suką, dobre hodowle wydaja psiaki od 10 tygodnia…
a ja również mam 2 shih tzu, dwie dziewczyny 🙂 to najwspanialsza rasa. moje wyjadają sobie nawzajem z misek – wymieniają się jakby sobie dawały znak 😉 mała to jeszcze szczeniaczek, dużo się kotłują i ganiają, a też zapuszczam im włosy (choć jeszcze nie są takie długie jak Twoje), więc wiem, co to znaczy 😉 na szczęście uwielbiam ich pielęgnację i zajmuję się tym sama, więc co tydzień mamy psie spa w domu 😉
Pozdrawiam 🙂
aha, co do karmy to moje jedzą Acanę. Kiedyś był Royal Canin, ale u nas nie ma za dobrej opinii – podobno jakościowo karma się pogorszyła i wielu ją odradza. sama nie wiem, co o tym myśleć, póki co Acana moim smakuje 😉 a do tego po powrocie z pracy daję im gotowane (przygotowuję raz na kilka dni): kurczaczek, marchewka, ryż, wołowinka…. różności 🙂 i tą gotowaną strawę lubią najbardziej 🙂
Co tydzień „psie spa” – gratuluję, sama nie wyrobiłabym ani czasowo, ani siłowo (chociaż zastanawiam się, czy to trochę nie za często). A jeśli jeszcze do tego im sama gotujesz, to Twoim „piesiom” można tylko pogratulować i pozazdrościć.
Podzielam Twoją opinię, że shih tzu to cudowna rasa – są to psy, które bardzo przywiązują się do człowieka i są wspaniałymi towarzyszami. Taki mini-ludzik w psiej skórze.
Jakieś dwa tygodnie temu miałam całkiem fatalny dzień – zmęczenie, do tego potworny ból głowy. Po powrocie do domu padłam pół przytomna na sofę i przykryłam się kocem po sam czubek nosa. Po paru minutach już miałam towarzystwo – obydwa piesy wskoczyły do mnie na sofę, mimo że normalnie nie lubią się aż tak spoufalać, a do tego miejsca na trzy „osoby” raczej tam nie było.
I tak spędziliśmy sporą część piątkowego wieczoru.