Licencje dla psów przyszły wczoraj, w sumie czekaliśmy krócej niż miesiąc, co jest niezłym osiągnięciem, jeśli wziąć pod uwagę bałagan panujący w wielu miejskich urzędach. Psom raczej wszystko jedno, ale właściciele będą mieli przynajmniej czyste sumienie 🙂 Razem z licencją dostaliśmy też dog tags, czyli blaszki z numerem licencji, które można przypiąć do obroży.
Mamy dzisiaj fantastyczną pogodę, słońce, bezchmurne niebo. Rano byłam na green market czyli na targu (w każda sobotę w Atlas Park na Glendale, od lipca do listopada), przytargałam kukurydzę, przepyszne organiczne pomidory, trochę innych warzyw i owoców. W drodze powrotnej wstąpiłam do Trader Joe’s, który otworzył się w naszej dzielnicy w zeszłym roku. Akurat ten nasz sklep nie jest zbyt duży, ale i tak ma spory wybór różnych organicznych produktów bardzo dobrej jakości.
Reszta dnia – leniuchowanie i czytanie. Oraz zero blogowania o wyborach w Ameryce.
sie tak nie bawie. Lolka do tej pory licencji nie ma.. ani blaszek, choc czekam od czerwca…
mam nadzieje, ze do blogowania o wyborach w Ameryce wrocisz :))
Ja do formularzy dołączyłam zaświadczenie od weterynarza o szczepieniu na wściekliznę, gdzie było też zaznaczone, że psy są wysterylizowane. Może to przyspieszyło sprawę?
fajne psiaki!!! :O)
psiaki fantastyczne !!!!
no i do tego „oficjalnie” rejestrowane ;-)))) jak je tak razem ogladam to coraz czesciej mysle o siostrzycce dla mojej Finy 🙂
Dzieki Ewa. Moje psy sa do siebie bardzo przywiazane, bo sa zawsze razem. Razem spia, razem jedza, razem sie bawia. Kiedy w ostatnia niedziele musielismy jednego zabrac do weterynarza, ten drugi cala godzine spedzil patrzac przez oszklone drzwi na ulice. Czekal.
A jaka byla radosc, kiedy brat wrocil do domu!
pozdrawiam serdecznie Agnieszko ,
czytalam kiedys tutaj w salonie, ze transportowalas Twoje psiaki w torbie w samolocie i nie musialas oddawac do pomieszczenia z walizkami…
ile waza Twoje pociechy ?
w Hamburgu dostalam odpowiedz , ze moja mala moge wzioasc do samolotu jezeli wazyla by tylko do 5 Kg….moja mala jest „grubasek” i wazy juz 7,9 Kg….
;-)) nalezy do duzych Shih tzu ! a wiec podröz samolotem zostala owolana bo do klatki i walizköw nigdy bym mojej nie oddala …….
Joey wazy jakies 12 funtow czyli mniej wiecej 5,4 kg, a Bruno ciut wiecej – 14 funtow czyli jakies 6,3 kg. Widocznie w kazdym kraju sa inne przepisy – tutaj wiekszosc linii lotniczych zdaje sie zwraca uwage na wielkosc, nie na wage psa. Jesli pies miesci sie w przepisowej torbie przewoznej, ktora z kolei miesci sie pod siedzeniem z przodu, to moze leciec, przynajmniej z tego co mi wiadomo.
Czytalam gdzies, ze linie rasowych shih-tzu w Europie sa troche wieksze niz w USA, ale powinnas uwazac na wage swojej psiny. Bruno jest w tej chwili na lekkiej diecie, bo wet powiedzial nam, ze powinien troche schudnac. Zreszta kiedy go dostalismy, wazyl prawie o 1 kg wiecej. Ograniczam mu wieczorne porcje, poza tym nie ma zadnego podjadania miedzy dwoma glownymi posilkami ani zebrania przy stole.