Dosyć mieszkania na kocią łapę – doszliśmy do wniosku, że już czas sprawę zalegalizować. Mieszkamy razem ponad dwa lata, nie zamierzamy się rozstawać, czemu więc nie postarać się o dokument, który oficjalnie potwierdziłby istniejący stan rzeczy? Co prawda, w Nowym Jorku – mieście wolnym od wszelakich konwenansów – nikt nie zwraca uwagi na takie drobiazgi, ale stwierdziliśmy, że ten z pozoru niewiele znaczący papierek może być w pewnych okolicznościach przydatny, a przy okazji niech i miasto też zarobi te parę dolarów. No bo czemu nie?
Nie wszystko było proste od samego początku, co zresztą nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Mówimy przecież o różnych charakterach i temperamentach i stopniowym przyzwyczajaniu się do nawyków tej drugiej strony, nie zawsze kompatybilnych z naszymi. Tym bardziej, że ta „druga strona” całe życie spędziła na Florydzie i nigdy wcześniej nie postawiła nogi w Nowym Jorku. Więc sama przeprowadzka i przystosowanie się do nowojorskich klimatów było swego rodzaju szokiem. Inne realia, inne krajobrazy, inne powietrze.
Dla mnie skończyły się czasy wybiegania z domu z makijażem, ale bez śniadania, i nie zapowiedzianych wieczornych wypadów na zakupy. Teraz każdego ranka spędzamy razem co najmniej pół godziny – spacer, kawa, śniadanie. Nie ma mowy o nie zaplanowanych wyjazdach poza miasto, bo tak po prostu przyszło komuś do glowy.
Dzisiaj wypełniłam wymagane dokumenty, dołączyłam czek na $17 (plus $50 datku dla AC&C) i wrzuciłam wszystko do skrzynki pocztowej. Miejmy nadzieję, że sprawa zostanie rozpatrzona w miarę szybko i że New York City Dog License oraz dog tags dostaniemy w ciągu 4 tygodni, tak jak obiecano.
Przecież żaden szanujący się nowojorski pies nie powinien mieszkać ze swoim właścicielem na kocią łapę.
🙂 Czy w Nowym Jorku wszystkie psy musza miec licencje? Nie ma mandatu, jak zlapia bez?
Świetny wpis Agnieszka, naprawdę bardzo przewrotny i zabawny!
Nasz pies też jest licencjonowany:)
Dobre, dobre. Oczywiscie dalam sie nabrac :). Z drugiej strony zdziwilam sie i cenami i dlugoscia oczekiwania. Niby mieszkam w tym samym stanie, ale ja place $10 za roczna licencje i dostalam ja od reki. Przedluzenie pocztowe trwalo 2 dni. Nie ma to jak prowincja ;).
Tutaj roczna licencja kosztuje $8.50 od glowy (jesli piesek nie jest spayed/neutered to dodatkowo jeszcze $3), a poniewaz mam dwa, stad te $17. A te $50 to calkowicie dobrowolny datek na AC&C.
Licencje sa w Nowym Jorku obowiazkowe, ale nie slyszalam, zeby ktos dostal mandat czy kare za „niemanie licencji”. Z reguly takie rzeczy wychodza na jaw dopiero, jak piesek kogos pogryzie.
Też się nacięłam, przy wysokości czeku dopiero się opamiętałam.
dobre 😉
choc nie sadze, ze w ciagu 4 tygodni dostaniesz licencje. ja na swoja (a raczej Lolki) czekam juz od czerwca. pare dni temu przyszedl list, aby dolaczyc do aplikacji rachunek od vet’a, bo zaznaczylismy, ze Lolka jest spyed lub $3. dzwonilam w tej sprawie tez na 311, Veterinary Public Health Services sa strasznie do tylu jesli chodzi o wydawanie licencji psiakom.. choc zaznaczyli, ze w razie draki to oni beda placic mandaty 😉
Gratuluje finezji! Swietny tekst!
I ja sie nabralam! Bardzo dobrze napisane, gratuluje!
W Toronto roczna oplata za wysterlizowanego i „znaczonego” psa wynosi 25.00 i czeka sie krotko bardzo na przyslanie znaczka.