„Guzik” Lymphoma Research Foundation pojawil sie na tym blogu kilka dni temu i pomyslalam, ze jestem Wam winna wyjasnienie, o co w tym wszystkim chodzi. Lymphoma Research Foundation jest organizacja charytatywna zajmujaca sie pomoca ludziom chorym na nowotwory ukladu limfatycznego – chloniaki (Hodgkin’s i Non-Hodgkin’s Lymphoma). LRF organizuje w tym roku w Nowym Jorku lymphomathon (nie mylic z maratonem!) czyli 5-kilometrowy marsz z udzialem pacjentow, bylych pacjentow, ich rodzin i przyjaciol. Uczestnicy zobowiazuja sie do wspierania imprezy przez propagowanie jej wsrod znajomych i przyjaciol oraz przez zbieranie funduszy – kazdy uczestnik wyznacza sobie jakis cel finansowy (cala suma jest oczywiscie przeznaczona na rzecz Fundacji).
Biore udzial w tej imprezie i postanowilam zebrac na rzecz LRF $500. Do tej pory zebralam juz $300 ($325 w ramach naszego 2-osobowego teamu Carpe Diem) – czesc sumy dzieki fajnym ludziom z Wiezy Babel, czesc dzieki znajomym, a czesc dzieki odchudzeniu mojego wlasnego portfela;)
Nowojorski lymphomathon odbywa sie w tym roku 26. kwietnia. 24. kwietnia 2003 trafilam do szpitala z wielkim guzem w klatce piersiowej i po roznych badaniach okazalo sie, ze jest to agresywny chloniak nieziarniczy (diffuse large B-Cell lymphoma). Operacja, chemia, radioterapia, wielogodzinne infuzje Rituxanu, lysa glowa, utrata pracy – reszty szczegolow oszczedze i sobie, i Wam. Mialam mniej wiecej 50% szansy na przezycie kolejnych pieciu lat. Dla wielu chorych na raka piec lat to taki magiczny Rubikon, za ktorym czlowiek boi sie juz troche mniej.
Poniewaz dla mnie te piec lat od diagnozy mija wlasnie w kwietniu, postanowilam to jakos uczcic. Mogloby sie skonczyc na kolacji w knajpie, zakrapianej dobrym winem, czyli na 100% egoistycznie – ja, mnie, moj – ale zdecydowalam, ze bedzie inaczej. Bedzie Lymphomathon i zbieranie pieniazkow dla ludzi, ktorzy choruja na chloniaki. Ta decyzja ma tez co nieco wspolnego z osoba Lance’a Armstronga, ale to wyjasnie przy nastepnej okazji.
Lymphoma Research Foundation to organizacja, ktora robi duzo dobrego – w czasie choroby i leczenia wiele razy korzystalam z ich materialow i chodzilam na bezplatne seminaria dla pacjentow. Pomoglo mi to nie zwariowac.
Jesli ktos chcialby wplacic pare dolarow na rzecz Fundacji przez moja strone Lymphomathonu, moze to zrobic w nastepujacy sposob:
1. Na stronie http://www.lymphomathon.org/faf/r.asp?t=4&i=260453&u=260453-209058345&e=1612861277 wpisujesz sume, ktora chcialbys wplacic (Enter Donation Amount Here) i klikasz guzik Continue.
2. Na drugiej stronie jest formularz – imie, nazwisko, karta kredytowa. Po wypelnieniu klikasz Continue.
3. Nastepuje sprawdzenie danych i po chwili pokazuje Ci sie strona pt. „Dedication”, gdzie masz do wyboru trzy opcje jesli chodzi o ujawnienie (lub ukrycie) Twoich danych:
– Twoje prawdziwe nazwisko
– Anonymous
– Other – tutaj mozesz wpisac np. „Wujek Franek” albo „kolega z wojska”:)
Jesli chcesz wplacic anonimowo i nie ujawniac swojego nazwiska, wybierasz opcje „Anonymous” lub „Other”.
Na koncu mozesz tez znaznaczyc „In Honor Of”, „In Memory Of”, „In Support Of” oraz czy chcesz, zeby pokazano sume, jaka wplaciles – jesli nie zaznaczysz, suma sie NIE pokaze. Kliknij Continue, zeby zakonczyc albo Preview, zeby sprawdzic swoj wpis przed przeslaniem.
Powiem szczerze – mam zero talentu do przeprowadzania tego typu akcji, bo wiem, ze w czasach Internetu ludzie caly czas sa bombardowani mailami od roznych potrzebujacych, a wszystkim sie po prostu nie da pomoc, nawet gdyby sie chcialo. Ale pomyslalam, ze teraz wlasnie jest moment, zeby przynajmniej sprobowac.
Do nastepnego razu!
Agnieszka
Mialas szczescie w nieszczesciu, ze leczylas sie w Stanach, bo w Polsce moglo byc roznie. Fajna akcja – zycze duzo takich rocznic, z akcjami czy bez.
Zycze powodzenia, ale z doswiadczenia wiem, ze Polacy raczej rzadko i niechetnie reaguja na zbiorki tego rodzaju (chyba ze chodzi o Wielka Orkiestre Swiatecznej Pomocy). Do wielu osob nie trafia koncept dzialalnosci charytatywnej.
Mysle, ze Polacy za granica, wtopieni w tutjesze srodowisko, wspomagaja w miare mozliwosci tego typu pozyteczne akcje. Nigdy nie wiadomo czy im, tzn. nam taka pomoc nie bedzie kiedys potrzebna… Swego czasu chcialem wesprzec osobiscie pewna akcje poprzez udzial w marszu na rzecz podobnego typu fundacji, ale osobista wplata nie wchodzila w gre, trzeba bylo znalezc sobie sponsora i team. Tym razem mialem okazje chociaz troche pomoc. Mysle, ze kazda pomoc ma znaczenie. Ziarnko do ziarnka i zbierze sie miarka…
Dzieki:) Ja tez mysle, ze Polacy mieszkajacy za granica troche inaczej patrza na te sprawy. Moj cel nie jest zbyt wygorowany, wiec mysle, ze do 26. kwietnia uda mi sie go osiagnac. Ktos da $10, ktos inny – $20 i powoli sie uzbiera. W tej chwili jako „team” mamy juz
$375$400, z tego$350$375 przez moja akcje.[…] którzy odpowiedzieli na mój apel zamieszczony na forum Wieża Babel oraz w tym blogu (Historia pewnego guzika) i pomogli mi w zebraniu funduszy na rzecz Lymphoma Research Foundation – organizacji […]