Marihuana? Jak najbardziej. Kokaina? Od czasu do czasu. „Skłonność” do cudzych żon oraz własnych podwładnych? Tak, ale tylko wtedy, kiedy trafiła się okazja oraz kiedy w kasie stanu znalazły się pieniądze na wynajęcie hotelu (Paterson Says He Tried Cocaine and Marijuana in 1970s). Tak w skrócie można by podsumować ostatnie doniesienia prasowe na temat świeżo zaprzysiężonego gubernatora stanu Nowy Jork Davida Patersona, który objął ten urząd po szybkiej, a niespodziewanej dymisji poprzedniego gubernatora Elliota Spitzera. Któren to – jak wiedzą wszyscy Amerykanie, którzy ostatnich dwóch tygodni nie spędzili w jaskini lub bez dostępu do prądu i gazet – poddał się do dymisji po tym, jak wyszły na jaw jego miłosne igraszki z młodą damą nie najcięższych obyczajów w pewnym drogim hotelu w Waszyngtonie.
Kiedy wyszło na jaw, że za 2-godzinne usługi prostytutki z super drogiego escort service o wdzięcznej nazwie „Emperor’s Club” gubernator Spitzer zapłacił ponad 4 tysiące dolarów, wiele osób było w szoku. Nie wiem, czy bardziej z powodu faktu, że zrobił to Spitzer, do tej pory cieszący się nieskazitelną opinią polityka walczącego ze skorumpowanymi magnatami finansowymi z Wall Street, czy też z powodu tej lekko zawyżonej ceny właśnie. Czy seks może być wart 4 tysiące dolarów? Jak najbardziej. Ale tylko wtedy, kiedy zarówno „klient”, jak i „klientka” mają nie więcej niż lat dwadzieścia kilka i kiedy nikt nikomu nie płaci:)
Skoro takie rzeczy się dzieją w Albany, może jest to argument, żeby stolicę stanu przenieść do Nowego Jorku, bo przecież wszyscy i tak myślą, że to Nowy Jork jest stolicą stanu? Nikt, kto w Albany spędził więcej niż 15 minut, pewnie się specjalnie nie dziwi, że politykom może się tam nudzić. (Do Albany zawieziono mnie raz, z wycieczką z biura turystycznego Polonez na Greenpoincie, po drodze do Niagra Falls, gdzie mieliśmy oglądać wodospady.) Może więc powinniśmy się cieszyć, że w obydwu przypadkach skończyło się na „zwykłym” zdradzaniu żon z innymi kobietami i że miłościwie nam panujący gubernatorzy Spitzer i Paterson z nudów nie dobierali się do własnych szoferów.
Do następnego razu!
Agnieszka
Amerykanie to chyba maja jakas obsesje na punkcie tropienia zycia prywatnego swoich politykow. Najpierw Clinton, teraz znowu Spizer, po drodze tez bylo kilku pomniejszych, lacznie z gubernatorem New Jersey, zapomnialem nazwiska. Paterson sam poszedl po rozum do glowy i sie profilaktycznie wyspowiadal.
Glupio zrobil, bo duzo czasu by zajelo, zanim by ktos sie czegos doszukal u niego w zyciorysie. Spitzer to co innego, bo mial samych wrogow.
Do k-nyc: Czy ja wiem, czy glupio? Przeciez na pewno bedzie kandydowal na nastepna kadencje za chyba juz 2 lata (?), wiec wtedy na mur beton by mu to wywlekli i ciezko by mu bylo sie usprawiedliwic. A tak teraz, swiezo po szokujacych zagrywkach Spitzer’a, wszystko inne wydaje sie male i niewazne. Ludzie wzrusza ramionami, szybko zapomna, a w przyszloci jak mu ktos to wywlecze, to Paterson zawsze bedzie mogl powiedziec, ze to przeciez „old news.” Pozdrawiam.
A ja uwazam ze Kilpatrick z Detroit przebil wszystkich!To sa dopiero j…..Pozdrowienia.
Kanadyjska prasa delektuje się pikantnymi problemami naszych sąsiadów. Oto fragment prześmiewczego artykułu Marka Steyn’a w ostatnim Maclean’s (March 31, 2008):
Is that the Prostitootin’ Choo-Choo?
[…]
Anyway, last week the former first lady of New Jersey [McGreevey] gave a couple of interviews saying how she felt the former first lady of New York’s pain. That, in turn, brought former gubernatorial aide Theodore Pedersen out of the woodwork. „I wanted to get this out now because it was so offensive to me that she goes on television playing the victim.” Mr. Pedersen told the Newark Star-Ledger. „She should have told the tuth about the three of us.”
Er, hang on: the „three of us”? Why, yes. Mr Pedersen revealed that he had „three-way sexual trysts” with Governor and Mrs. McGreevey – and the good news is you don’t even have to book a room at the Days Inn. Instead, „the weekly romps” „typically began with the dinner at T.G.I. Friday’s and ended with a threesome at McGreevey’s condo in Woodbridge.” Dinner at T.G.I Friday’s? What’s that? Twelve bucks?Try proposing that to „Kristen”.
How long before someone comes forward claiming to have had a four-way „romp” with Governor Spitzer, Governor McGreevey and Mrs. McGreevey somewhere in them ah, bistate area, preferably in a gubernatorial limo stuck in gridlock under the Holland Tunnel? Actually, it’s technically known as the tristate area, but the governor of Connecticut seems to be sitting this one out and letting N.Y. and N.J. do all the heavy lifting.
[…]
For their part, no political party has the range of sexual appetites of the British Tories. Lord Lambton was caught in flagrante with two girls, one white, one black, while Stephen Milligan preferred more solitary pursuits and was found dead on his kitchen table naked but for the ladies’ stockings and the plastic bag over his head, victim of an over-ambitious bout of „auto-erotic asphyxiation.” If not quite so fatally inept, Labour members are nevertheless also ill-starred in their extra-marital forays. A few years back, one chap embarked on a nocturnal expedition from Westminster to Clapham Common in pursuit of some Rastafarian „rough trade.” The evening began straightforwardly enough when he spotted „Boogie,” a respected crack dealer and pimp, and beckoned him over. Alas, instead of spending the evening in the arms of some muscular hunk, he found himself relieved of his wallet, and, when Boogie and his chums went through it, they discovered that their hapless client was, in fact, Her Majesty’s secretary of the State for Wales.
Ten „pomocnik” McGreevey’a ujawnil sie zaraz po aferze ze Spitzerem. Teraz pewnie napisze ksiazke albo sprzeda prawa do filmu. Nawet w Kanadzie juz o tym pisza;)