O zbliżających się świętach przypomina chociażby to, że na choince przed Rockefeller Center zapalono wczoraj światełka. Uroczyście i z wielkim hukiem, przy udziale większych (Celine Dion) i mniejszych (Ashley Tisdale – kto to w ogóle jest?) gwiazd, i wbrew temu, co polskie gazety wypisywały już tydzień temu. To, że kilka dni temu przed Rockefeller Center choinka już stała, to jest fakt niezaprzeczalny, ale samo sprowadzenie choinki tutaj tak naprawdę nikogo to nie obchodzi, bo dopiero uroczystość zapalenia śiatełek jest oficjalnym początkiem holiday season, w Nowym Jorku znanego również jako shopping season.
Wczoraj z tej okazji w okolicach Piątej Alei zebrało się coś koło 100 tys. ludzi i tylko cudem udalo mi się dopchać do stacji metra przy 50. Ulicy i uniknąć stratowania. Wszyscy – ze stacji metra prosto „pod choinkę”, a ja – w przeciwną stronę, byle dalej od choinki, byle do domu, na Queens, do świętego spokoju, do moich psiaków spragnionych kolacji i wieczornych drapanek. Co prawda przez krótką chwilę miałam nawet ochotę pójść do Rockefeller Center i może pstryknąć zdjęcie czy dwa, ale na widok rozwydrzonego tłumu turystów i innych przyjezdnych ten pomysł szybko wywietrzał mi z głowy.
Po co z własnej i nieprzymuszonej woli narażać się na atak paniki, i to w sytuacji, kiedy do weekendu pozostały jeszcze całe dwa dni i trza „robić robotę”? Skrypty się same nie napiszą, niestety.
Na pociechę – zdjęcia z ubiegłego roku. Zapewniam, że w tym roku najsłynniejsza na świecie choinka wygląda dokładnie tak samo, ale jak ktoś nie wierzy, obiecuję, że w najbliższych dniach zamieszczę zdjęcia tegoroczne.
A tak poza tym – ostatnio jestem mocno przywalona pracą. Wszyscy albo chorzy, albo na urlopach, albo w trakcie przeprowadzek. Tylko ja jedna świeżo po urlopie w słonecznej listopadowej Polsce, bez zamiaru przenoszenia się z miejsca „A” do miejsca „B”, zdrowa jak ryba i bez najskromniejszej nawet wymówki, aby nie przyjść do pracy.
Do następnego razu!
Agnieszka
Christmas – najbardziej kretynski okres. Zatrzymala mnie TV z kamera pytajac jak w biezacym sezonie zamierzam wydac moje pieniadze, i czy to bedzie wiecej niz w zeszlym roku. Odpowedzialem ze pochodze z kultury gdzie Christmas ma wymiar religijny a nie merkantylny, i w tym okresie wydaje swiadomie i protestacyjnie co najmniej o polowe pieniedzy mniej niz w dowolnym innym okrese, a prezenty maja charakter religijny a nie elektroniczny i kosztuje przewaznie po kilkanascie dolarow na osobe. Porzucili mnie w polowie wypowiedzi i rzucili sie na innego osobnika, obladowanego juz paczkami, a wiec rozumiejacego Prawdziwa Nature tych swiat.
Przy okazji podkresla sie wszedzie ze „Merry Christmas” jest niepoprawne politycznie i zakazane w miejscach i instytucjach publicznych, podobnie jak dekoracje zawierajace te slowa.
tez wialam szybko do metra. a choinke zobacze przy okazji, prawdopodobnie rano, przed praca, kiedy nie ma jeszcze tylu turystow. prawde powiedziawszy, to nienawidze 5th Avenue w grudniu. za duzo ludzi, za duzo turystow, ktorzy w najbardziej nieodpowiednim momencie potrafia stanac na srodku chodnika i robic zdjecia.. brrr.. byle do stycznia :)))
Masz racje, teraz w Midtown w ogole nie da sie funkcjonowac normalnie. Dzisiaj w porze lunchu musialam pojsc do sklepu na 6 Alei i myslalam, ze tam w ogole nie dotre. Wszedzie pelno policji i dzikie tlumy. Wiec miejscowi unikaja jak moga.
Shopping Season rozpoczety, panowie i panie.