Przyszłam, zobaczyłam, zagłosowałam. Ze względu na różnicę czasu, po naszej stronie Atlantyku wybory odbywają już dzisiaj, czyli w sobotę. Zarejestrowawszy się wcześniej na liście wyborców w Konsulacie w Nowym Jorku, spełniłam – a może raczej popełniłam – swój patriotyczny obowiązek i oddałam głos w wyborach do Sejmu i Senatu kraju, w którym nie mieszkam od piętnastu lat. Jak tłumaczyłam przy innej okazji, głosowałam na partię, która wydaje mi się najmniej bezsensowna biorąc pod uwagę wszystko, co się teraz w Polsce dzieje. Nie napiszę, na jaką, bo tak czy inaczej zawsze znajdzie się ktoś, kto zaliczy mnie do wykształciuchów-moherowych beretów-komuchów (niepotrzebne skreślić). Powiem tylko tyle, że decyzję podjęłam w ostatniej chwili, po kolejnym przeanalizowaniu listy nazwisk osób kandydujących z ramienia każdej partii.
Wygląda na to, że jestem swing voter, który do końca nie wie, na kogo odda głos i który w każdej chwili może zmienić zdanie, przynajmniej w polskich wyborach. Ważne jest to, że głosowałam w zgodzie z własnym sumieniem i że na tegoroczne wybory stawiłam się… w dniu wyborów, a nie na przykład dzień później. Z bólem serca muszę wyznać, że parę lat temu mojej uwadze umknął istotny fakt, że w Stanach Zjednoczonych głosuje się dzień wcześniej niż w Polsce – u was w niedzielę, a u nas w sobotę. Było-minęło, ale do dziś pamiętam rześki rechot, którym powitano mnie wtedy w Konsulacie, więc od tego czasu uważnie czytam wszelkie przedwyborcze obwieszczenia w prasie polonijnej.
Dzisiejsze wybory w Konsulacie na Manhattanie wyglądały jak na obrazkach poniżej. Okazuje się, że Polacy w Stanach rzadko noszą nazwiska zaczynające się od liter T-Z, dzięki czemu nie musiałam stać w kolejce do złożenia podpisu na liście obecności, w odróżnieniu od wszelakich Jarczewskich, Kowalskich czy Nowaków.
Podobno na Greenpoincie od rana ustawiła się długa kolejka do głosowania. W Konsulacie kolejki co prawda nie było, ale już o dziewiątej rano było sporo ludzi. W samym Nowym Jorku zarejestrowało się do wyborów ponad 14 tys. osób, a w całych Stanach – ponad 40 tys.
Polacy w Stanach głosują inaczej niż w Polsce, zwłaszcza starsze pokolenie. Dla nich solidarnościowy mit, antykomunizm, Bóg-Honor-Ojczyzna liczą się chyba bardziej niż usprawnienie systemu podatkowego lub wprowadzenie ułatwień biznesowych w Polsce, w związku z tym przewiduję, że wybory w Stanach wygra PiS, na drugim miejscu – głównie dzięki młodszej emigracji – znajdzie się Platforma, a za nimi cała reszta. Już za kilkanaście godzin okaże się, czy miałam rację.
Nie sądzę też, aby wybory tutaj miały większy wpływ na ogólny wynik, mogą mieć co najwyżej znaczenie symboliczne. Nie ma nas w Stanach aż tak wielu, a jeszcze mniej jest tych, którzy są w miarę na bieżąco z polską polityką i głosują, więc chyba wam za dużo w tych wyborach nie namieszamy.
Teraz już wszystko w rękach konia.
Do następnego razu!
Agnieszka
Nie róbcie sobie kpin z nas Polaków mieszkających w kraju. Tam żyjcie i mieszkajcie i oddajecie głosy na swoich idoli o których nic nie wiecie chyba że z obłudnych opowiadań Rydzyka.
Panie „Kpiny” – najlepiej niech pan poprosi nowy rzad, zeby nam odebral polskie paszporty i prawo do glosowania, wtedy dobiero bedziecie mieli spokoj. Jestesmy takimi samymi Polakami jak wy w kraju, a glosujemy wedlug wlasnego uznania.
To sie nazywa demokracja, chyba ze jestes pan zwolennikiem dyktatury.
Greg, co Ty mozesz wiedziec o tym, co dzieje sie w Polsce? Nie sadze, abys ogladal wszytskie wiadomosci na wszytskich polskich kanalach i chocby stad wyciagnal odpowiednie wnioski…
Jak najbardziej dopisuje sie do tego, co napisal Kpiny.
Co moga wiedziec o obencej sytuacji w kraju Polacy, ktorzy z kraju wyemigrowali za pieniedzmi, i nie zamierzaja tutaj wracac, a tak naprawde, to czesto wstydza sie nawet powiedziec, nie mowiac juz o „zaciaganiu” i udawaniu, ze zapomnialo sie juz troche jezyk polski…
Bardzo wysoka frekwencja na polskich wyborach to wyraz walki Polakow w Polsce o demokracje, a nie powrot horroru lat 50tych….
@Freg
Demokracja… jeśli mieszkasz w USA… to chyba demokracja sterowana…
Popieram Kpiny i Nata!
Jestem całkowicie za zaprzestaniem blosowania poza Polska… czujesz sie Polakiem? To przyjedz i zaglosuj w Polsce… na odleglosc kazdy moze byc patriota i decydowac o kraju w ktorym sie NIE mieszka!!!
Pozdrawiam
@Greg
Sorry za literowke w Nicku
A jak sie okaze, ze Platforma wygrala wsrod Polakow w Stanach? Szybko wszystko odkrecicie i powiecie, ze zmieniliscie zdanie i nie macie nic przeciwko glosowaniu za granica?
Nata – do Polski jezdze w biznesie kilka razy do roku i dobrze wiem, co sie tam dzieje, nie sa mi do tego potrzebne wszystkie polskie kanaly, zreszta uwazam, ze te polskie kanaly niezle ludziom maca w glowach.
Jestem jeszcze w stanie zrozumieć i zaakceptować ludzi, którzy mieszkają na obczyźnie niezbyt długo i mają w niedalekiej perspektywie zaplanowany powrót. Ale jeśli ktoś mieszka poza polską kilka lat i nagle zbiera go na przypływ patriotyzmu i idzie brać udział w wyborach, chociaż tak naprawdę nie ma pojęcia co się w kraju dzieje (na dowód wystarczy porównać różnicę w preferencjach wyborców amerykańskich i krajowych) to jest to po prostu chamstwo ze strony takiego człowieka.
ja tez popieram tych, ktorzy uwazaja, ze Polacy mieszkajacych za granica nie powinni glosowac. tez mieszkam za granica, tez 15 lat i nie znam realiow zycia Polakow w Polsce. dlatego nie glosowalam.
Ja mieszkam za granica, nie pozwalam robic z siebie ignoranta.
Duzo czytam i sie wypytuje i sie interesuje i wiem, jakie jest zycie w Polsce, czesto tez odwiedzam „stare smieci”. I dlatego glosowalam, bo martwia mnie warunki w jakich zyje rodzina, a poza tym kiedys chcialabym wrocic.
A jak sie glosowalo w Brukseli, wiecj tu::
http://oliwiadrozd.wordpress.com/
Zaglosowalem na PiS. Wlasnie wrocilem z Polski gdzie przypadkowo obejrzalem 2 debaty: Kwasniewski – Kaczynski i Tusk – Kaczynski.
Latwo jest krytykowac. Niech PO zbuduje te 3 mil mieszkan i 3 tys km autostrad:-)
Zycze im powodzenia i pozdrawiam PiS za dobre checi…
PiS górą. Dzięki Wam Polacy w USA.
POwcy – teraz zobaczycie, jak pan Donalduś będzie walczył z korupcją…
43 tysiączki nielegalów są niezastąpionym źródłem naszej uciechy za oceanem.
Tylko nie wmawiajcie sobie, Ukochani Rodacy, że jakikolwiek Polonus chce głosować w Elbonii, gdyż jest to technicznie niemożliwe bez bulbońskiego paszporcika, a mało kto takowy tu dzierży, bo wszelakie umiejscowienia zagranicznych rozwodów zajmowałyby od dwóch do pięciu latek i kupę dularów do kasy konsularnej.
Pozdro dla wieszcza Redlińskiego & Państwa Zaorskich – spierdzielanci nie zapomną i nie darują Wam Waszych szczuropolaków.„Ale co ja tam wiem, rodacy w kraju i tak wiedzą lepiej, co to jest kultura polityczna, i nie będzie Australijczyk pluł im w twarz.”. Sami sobie naplują.