Czyja niewidzialna ręka wieczorową porą grzebie w Wikipedii i edytuje wpisy? Okazuje się, że takich niewidzialnych rąk jest wiele, łącznie z CIA, partiami politycznymi i korporacjami w rodzaju Wal-Mart czy Exxon. Dzięki programowi opracowanemu przez pewnego studenta można porównać ponad pięć milionów zmian wniesionych do Wikipedii w ciągu ostatnich pięciu lat z publicznie dostępną bazą adresów IP. WikiScanner Virgila Griffitha jest dostępny w Internecie pod adresem wikiscanner.virgil.gr
Tutaj garść pikantnych poprawek do Wikipedii różnego autorstwa wyłapanych przez pismo Wired:
- ACLU uzupełnia biografię papieża Benedykta XVI o informację, że do funkcji papieża należy „molestowanie młodych chłopców i poniżanie kobiet„.
- Exxon uważa, że wyciek ropy z tankowca Exxon Valdez miał minimalny wpływ na środowisko naturalne i wręcz przyczynił się do zwiększonych połowów łososia. Czyli – żadnej katastrofy ekologicznej nie było, a rybka lubi pływać. Najchętniej w ropie z tankowca.
- Informacja, że średnie stawki dla pracowników sieci Wal-Mart są o 20% niższe niż stawki w innych sieciach handlowych, została zastąpiona wpisem, że przeciętne płace w WalMart są dwa razy wyższe od płacy minimalnej. Jak wiadomo, the glass can be half-empty or half-full, a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Autor poprawki – Wal-Mart.
- Ambasada izraelska w Waszyngtonie dyskretnie usuwa z artykułu o wojnie w Libanie w 2006r. wzmiankę o Palestyńczykach, którzy zginęli w strefie Gazy w wyniku ataku artylerii izraelskiej.
- Korporacja Subway uzupełnia artykuł na swój temat o informację, że oferowane w menu kanapki są pyszne… Pańskie oko konia tuczy, a nie zupa czy kanapka.
Trudno ocenić, jak długo te i inne „rewelacje” utrzymały się w Wikipedii, ale powinien to wziąć pod uwagę każdy uczeń (i nie daj Boże dziennikarz), który Wikipedię uznaje za wiarygodne zródło wiedzy.
Do następnego razu!
Agnieszka
Pozostaje pytanie czym to się różni od pisanych na zamówienie artykułów w prasie. Na przykład kiedy czytam recenzję jakiejś części komputerowej albo programu zwykle patrze kto to napisał, bo kryptoreklama się szerzy w sieci, że hej. Moim zdaniem siłą Wikipedii jest to, że łatwo takie wtręty wyłapac i przez to długo nie zagrzeją miejsca. Słyszałem kiedyś wywiad z którymś z twórców, że zwykle ‚rewelacje’ żyją na stronie średnio dwie trzy minuty.
Osobiście gonię dzieciaki od komputera jak im sie wiedzy internetowej zachciewa. tępię to lenistwo biblioteczne ogniem i mieczem :o))
I zadziwia mnie dlaczego w szkole nie uczą dzieci korzystania z zasobów biblioteki. Dlaczego pani bibliotekarka nie wskaże dzieciom drogi poszukiwania wśród książek. Dla mnie to jakiś obłęd pomijając kiepski zasób książek w szkolnej bibliotece.
zresztą nie tylko w szkolnej są kiepskie zasoby ba nawet uczelniane czasem nie maja zbytnio czym się pochwalic
Wikipedia to kupa smiecia.
Wikipedia jest bardzo przydatna, tylko trzeba z niej umiejętnie korzystać. Nigdzie indziej nie da się znaleźć tylu informacji na każdy temat co właśnie w wikipedii.
Skm-gos: Osobiście gonię dzieciaki od komputera jak im sie wiedzy internetowej zachciewa.
Oczywiście książki trudno czymś innym zastąpić, ale jeśli chodzi o artykuły, teksty źródłowe albo encyklopedie to przyszłość należy do internetu. Zamiast grzebać na półkach szukając jakiegoś potrzebnego mi artykułu wchodzę na stronę JSTOR i mogę sobie artykuł ściągnąć w postaci pdf-u. Na prawdę nie da się już studiować bez internetu.
Hmmm. Nie uda sie już nie korzystac z internetu. Ja mam kilka tajnych blogów, gdzie odnotowuje interesujące mnie dane, jak onegdaj na papierowych fiszkach.
Oczywiscie wandali znajdzie sie sporo…
Lecz… Ja sie uczylem historii z papierowego podręcznika, gdzie np. Katyń nie istniał, a Józef Stalin był wzorcem cnót wszelakich.
I co? Nie dałem wiary.
A WIKI, to wynalazek genialny!
Pozdrawiam
Wikipedia jest fajna, bo podaje linki do źródeł (zwłaszcza en-wiki).
http://migg.wordpress.com/2007/08/14/wikipedysci-i-polityka/
Taswquier:Wikipedia jest bardzo przydatna, tylko trzeba z niej umiejętnie korzystać. Nigdzie indziej nie da się znaleźć tylu DEZINFORMACJI na każdy temat co właśnie w wikipedii.
Czy ty na prawdę A.L. nie potrafisz nawet operować na poziomie własnej wypowiedzi i musisz używać wypowiedzi innych, żeby coś przekazać? Ale co tam, skoro tak lubisz.
Może rozwiniesz swoją złotą myśl i podasz jakieś przykłady tej słynnej dezinformacji? Chętnie zobaczę jak to wygląda w praktyce. Bo póki co, swoim sposobem, rzucasz jakieś hasło i sprawa zamknięta.
Gdybyś się przyjrzał jak zbudowana jest wikipedia, to zauważyłbyś, że kiedy pojawia się jakaś kontrowersyjna informacja, to artykuł natychmiast zostaje ‚oflagowany’ a czytelnik jest o tym informowany i może przeczytać dyskusję.
Ludzie którzy piszą artykuły powołują się na konkretne źródła, nie na wyssane z palca widzimisię, jak Ty masz w zwyczaju. Ale Ty oceniasz nie siląc się nawet na rzetelną analizę. Ot nie podoba Ci się i tyle. Coś na zasadzie, nie widziałem ale wiem, że niedobre. I to ma być podstawa Twoich teorii. Poobnie oceniasz zawartość książek ‚przez doświadczenie własne’ (dla niezorientowanych: to komentarz do poprzedniego wpisu).
To, że mieszkałeś w 6 stanach (na 50+D.C. czyli zaliczyłeś jakieś 12% wszystkich stanów) nie czyni z Ciebie eksperta na miarę Brzezińskiego. A może autorka była nie w tym stanie co Ty? Może mieszkałeś w polskich dzielnicach, gdzie życie jest jednak nieco inne niż w niepolskich? Może nie zauważyłeś, że w kraju w którym jest 300 milionów ludzi i kilkanaście większych odłamów religijnych, od Mormonów w Utah po Muzułmanów w Kaliforni nie ma czegoś takiego jak jedna Ameryka? Zresztą stereotypy kulturowe są bardzo interesującą sprawą. Ot weźmy na przykład takie dwie, zupełnie różne wizje UK:
http://emigracyjny.blog.polityka.pl/?p=101#comment-14852
Yasquier: „Może rozwiniesz swoją złotą myśl i podasz jakieś przykłady tej słynnej dezinformacji? Chętnie zobaczę jak to wygląda w praktyce. Bo póki co, swoim sposobem, rzucasz jakieś hasło i sprawa zamknięta…” Przeciez ja juz kiedys napisalem ze z Panem nie bede dyskutowac.
Zas aby uczynic Panu zadosc, proponuje udac sie do zrodla znacznei bardziej wiarygodnego niz ja, mianowicie do wydanej bardzo niedawno ksiazki „The Cult of The Amateur: How Today’s Internet is Killing Our Culture”, Andrew Keen, 2007. Autor rozprawia sie z Wikipedia, miedzy innymi, i bynajmniej amatorem ani „ludysta” nie jes. Jest za to znanym biznesmanem w Silicon Valey
Lem, Stanislaw, przewidzial Internet i Wikipedie. W opowiadaniu z cyklu „Siedem Wypraw Trurla i Klapaucjusza”, „Wyprawa szosta, czyli jak Trurl i Klapaucjusz demona drugiego rodzaju stworzyli aby zbojce Gebona pokonac” w tomie Cyberiada.
„A History Department Bans Citing Wikipedia as a Research Source” pisze New York Times
„When half a dozen students in Neil Waters’s Japanese history class at Middlebury College asserted on exams that the Jesuits supported the Shimabara Rebellion in 17th-century Japan, he knew something was wrong. The Jesuits were in “no position to aid a revolution,” he said; the few of them in Japan were in hiding. .. He figured out the problem soon enough. The obscure, though incorrect, information was from Wikipedia, the collaborative online encyclopedia, and the students had picked it up cramming for his exam…”
Calosc
http://tinyurl.com/23seyo
@Skm-gos:
Nie jest tak najgorzej. Są linki do źródeł przecież. Poza tym z wiedzą biblioteczną też to różnie bywa. Wystarczy spojrzeć na opisaną w książkach historię Polski. Jakby to poczytać, to można dojść do wniosku, że jest co najmniej kilka (hmm) Polsk (?).
Niektore sa dosc zabawne – kiedy z ciekawosci przejrzalem wpisy z jednej z najwiekszych firm ubezpieczeniowych to okazalo sie ze 99% z tych wpisow jest na tematy niezwiazane z ubezpieczeniami – a jest tam czego sie wstydzic:)