Ktoś niedawno zwrócił mi uwagę, że Salon nowojorski jest jakiś taki mało osobisty. Faktycznie, niezbyt często piszę tutaj o sobie, przynajmniej ostatnimi czasy. Ale ci, którzy znają ten blog trochę dłużej, wiedzą, że raz na jakiś czas można tutaj nawet przeczytać, co „szefowa kuchni” przyrządziła na obiad, w jakiej restauracji warszawskiej zjadła najlepsze na świecie pierogi, albo jak się miewają psiaki.
Ograniczam tutaj pisanie o sobie nie dlatego, że nie widzę wartości w tzw. blogach osobistych. Szperając w sieci natrafiłam na wiele świetnie pisanych (lub fotografowanych) blogów z tego gatunku, a adresy niektórych z nich znaleźć można tutaj pod My zdies’ emigranty.
Jednakże dużo prawdy na temat Internetu jest w tym komentarzu z bloga Qui scribit bis legit:
Właściwie nie pamiętam, żeby ktoś był przygnębiony z powodu jakiegoś problemu drugiej osoby. Nie pamiętam, żeby ktoś martwił się o kogoś. Egocentryzm opanował człowieka. Jakaś moda nastała, żeby się nad sobą użalać. Jak ktoś nie ma na co się żalić, to wymyśla takie rzeczy, że w ogóle nic na to nie odpowiadam, bo mi sił brakuje. Internet to ich główne narzędzie.
Pisząc o sobie łatwo wpaść w pułapkę użalania się nad sobą, a tego boję się jak ognia. Poza tym nigdy nie zakładałam, że będzie to blog osobisty, a wręcz przeciwnie – Salon nowojorski nosi podtytuł „Widziane zza Oceanu”, dlatego też w większości swoich tekstów staram się trzymać tematyki emigracyjnej, a jeśli piszę o Polsce, to z punktu widzenia osoby, która mieszka za Oceanem na tyle długo, aby do pewnych polskich zjawisk podchodzić bez emocji.
Do następnego razu!
Agnieszka
„dlatego też w większości swoich tekstów staram się trzymać tematyki emigracyjnej, a jeśli piszę o Polsce, to z punktu widzenia osoby, która mieszka za Oceanem na tyle długo, aby do pewnych polskich zjawisk podchodzić bez emocji…”
I slusznie.
Zapewniam cie Agnieszka,ze forma twojego blogu nie wymaga ulepszenia.Nawiasem mowiac jedyny blog jaki czytam.
Chetnie tu zagladam,pewnie gdzies sa rzeczy bardziej doskonale,ale mnie bardzo odpowiada tTwoj sposob prowadzenia blogu.Zawsze cos dla siebie znajde.Keep going.Pozdrowienia.
🙂 no ba, ja tez uwazam, ze blog nie musi znaczy wylewania swoich najskrytszych marzen, smutkow itp 😀 mozna pisac o wszystkim! ;]
moj jest bardziej osobisty 🙂 a od czytania Twojego zaczynam kazdy dzien pracy 😉
Moze i malo osobisty, ale ukazuje sie „od niechcenia”. Od 24 maja nic nowego. Moze jak Autorka nei ma czasu, to zamienic link do Salonu Nowojorskiego w witrynie Polonia.net na link do jakiegos inengo blogu ktorego autor/autorka ma czas. Poki co, Salon Nowojorski staje sie anty-wizytowka Polonia.net
Ma Pan racje, ze nie mam czasu pisac. Notabene, link do Salonu nie jest jedynym linkiem blogowym w Polonia.net, przeglad blogow emigracyjnych i innych byl u nas jeszcze zanim powstal Salon: http://www.polonia.net/blogi-emigracyjne.cfm
Pozdrawiam,
Agnieszka