Dzisiaj miałam okazję obejrzeć „Fracture” – thriller z Anthony Hopkinsem i Ryanem Goslingiem w rolach głównych (prescreening, w Stanach film wchodzi na ekrany 20. kwietnia). Po pierwszych 15 minutach zastanawiałam się, co może mnie zaskoczyć w filmie, w którym wszystko wiadomo od samego początku, i czy przypadkiem nie trafiłam na jakąś „filmową minę”. Od pierwszych minut wiemy nie tylko, kto zabił (lub raczej kto próbował zabić), ale także, jaki miał motyw. Na dodatek wiemy to nie tylko my – widzowie, startujący z luksusowej pozycji wszechwiedzących – ale także filmowi detektywi.
W tym filmie nic nie jest jednak tak proste, jakby się to na pierwszy rzut oka wydawało i w rezultacie ten dwugodzinny thriller ogląda się na wstrzymanym oddechu (może z wyjątkiem samego zakonczenia, które w pewnym momencie staje się nieco bardziej przewidywalne). Nie pamiętam już, kiedy ostatni raz zdarzyło mi się zachęcać kogoś do pójścia do kina, ale dziś robię to z czystym sumieniem. A jeśli ktoś szuka jednozdaniowego streszczenia, to brzmi ono tak (wg Stopklatki): Asystent prokuratora okręgowego wplątuje się w skomplikowaną pogoń za niedoszłym zabójcą swojej żony, który został wypuszczony z aresztu w wyniku formalnych uchybień.
Stopklatka pisze, że w Polsce film wchodzi do kin dopiero w sierpniu. Póki co można więc jedynie spekulować, czy i jak przetłumaczony zostanie sam tytuł Fracture – „Rysa”? „Pęknięcie”? Pożyjemy, zobaczymy.
Do następnego razu!
Agnieszka
Salute you! Dawno przestalem ogladac jakiekolwiek amerykanskie filmy. Co i innym polecam.
To co na przyklad ogladasz? Bardzo mnie to ciekawi i bardzo prosze nie doszukiwac sie zlosliwosci – wywiad robie. pozdrawiam
Mysle, ze tytul bedzie bardziej wymyslny i niezbyt adekwatny, ale za to wpadajacy w uszy. Tak jak np. dla filmu „Smokey and the Bandit” byl „Mistrz kierownicy ucieka” albo dla „The Incredibles” dziwolag w postaci „Iniemamocni” i rozne inne cudaczne tytuly dla wszystkich amerykanskich filmow:-(
Byly tez takie przypadki, jak „Dirty Dancing” czyli „Wirujacy seks”.
A czy nie mozna zachowac oryginalnego tytulu filmu bez prob tlumaczenia,czasami to zupelnie wychodzi bez sensu?
M.Daley: Nie ogladam rowniez telewizji. Z wyjatkiem wiadomosci i pogody. Ogladam filmy z dziedziny „klasyka” w ktore zaopatruje sie w cholernie drogiej firmie Criterion Collection. OK, ogladam pewna ilosc filmow Holllywoodzkich ktore maja wysokie notowania u Eberta. Ale owe wysokie notowania sa tylko warynkiem koniecznym: nie ogladam „thrillers”, glupich komedii romantycznych, kryminalow, „sci-fi” i roznego badziewia. Ogladam tylko to co pachnie mi Sztuka Filmowa w takim rozumieniu jak w Europie, jakis czas temu. Przyklady filmow ktore mi sie podobaly i ktore wedle mej opinii zasluguja na miano „sztuki filmowej”: Lost in Translation oraz Station Agent. To bylo dawno. Od tego czasu jakby nie moge sobie przypomniec niczego co bym ogladal i zostalo mi w glowie. A ostatnio wlasnie nabylem w owej Criterion Collection „Podwojne Zycie Weroniki” z mnostwem dodatkowych materialow. Na dodatek mieszkam na prowicji gdzie wyswietlaja tylko filmy dla widzow z IQ w okolicy 60. Inne by nie zapelnily sali.
Imponujace, naprawde. Z wiekszoascia Twych slow sie zgadzam, brakuje jednak czasu na pogaduszki, wiec tylko pozycze Ci przyjemnego ogladania Kieslowskiego.
siema i nara!
Tak na marginesie Kieslowskiego: Zaprowadzilem kiedys na ktorys z filmow Kieslowskiego, chyba Red, pewna inteligentna pania, wyksztalcona, z doktotarem, a jakze, oczytana itede. Przez caly czas krecila sie, a po filmie w kolko zadawala rozpaczliwie pytanie: „Where was the plot, where was the plot?” Albowiem dla wyksztalconego Amerykanina musi byc „plot” i czym bardziej oczywisty tym lepiej. Stad powodzenie filmow „Ploncy wiezowoic” czy „Tonacy statek”. To sa ci wyksztalceni. Zas przecietny widz odbiera film jako nie powiazany ciag neizaleznych scen – nie sa w stanie owego „plotu” wyciagnac. Byl research na ten temat. Stad powodzenie programow typu „sitcom” gdzie przecietny epidod trwa minute-dwie i nijak nie jest powiazany z innymi epizodami. Pouczajace jest rowniez obserwowanie w jakich momentach publicznosc sie smieje.
To fakt.Trafic wartosciowy film to wyczyn.Kroluje’dobre kino amerykanskie” koniecznie z wzruszajacym finalem.Dzielni strazacy,policjanci itd.Filmy europejskie/rzadko/ogladam na przegladach filmow dla niektorych tut.uczelni.
Ten film (moim zdaniem, z resztą, bardzo dobry i dwie wspaniałe kreacje:gosling i Hopkins) miał w Polsce tytuł „słaby punkt”. Ale do tych komentarzy pewnie już nikt nie zagląda…
Pozdrowenia