Tajemniczy przypominający woń gazu odór zniknął z Manhattanu tak szybko, jak się pojawił, czyli jeszcze w poniedziałek. W międzyczasie zaangażowano do akcji siły policji i strazy pożarnej, burmistrz zwołał konferencje prasową i na wszelki wypadek ewakuowano pracowników niektórych biur w okolicach Rockefeller Center oraz uczniów czterech szkół. Smród najsilniej odczuwano w rejonie Chelsea, przy Bleecker Street na północ od Greenwich Village.
Skad się to wzięło? Dokladnie nie wiadomo, ale wczoraj władze miejskie wskazały na bagna znajdujące się na przemysłowym nabrzeżu New Jersey tuż po przeciwnej stronie Hudson River jako prawdopodobną przyczynę.
Więc 8 stycznia przejdzie do historii Nowego Jorku po prostu jako „śmierdzący poniedziałek”:)
Do następnego razu!
Agnieszka