Zaczęło się zaraz we wtorek, czyli w dniu obchodzonym w Polsce jako drugi dzień świąt. Tłumy „zakupowiczów” z obłędem w oczach rozpoczęły szturm na domy towarowe i różne większe i mniejsze centra handlowe, w poszukiwaniu poświątecznych obniżek cen i wyprzedaży. Poświąteczne obniżki cen to w Stanach jedna z bożonarodzeniowych tradycji, bo czego się nie sprzeda przed, trzeba koniecznie upchnąć zaraz po, choćby za połowę albo nawet jedna czwartą ceny, aby zrobić miejsce dla nowych kolekcji i gadżetów.
Sklepy prześcigają sie w pomysłach, jak zachęcić klientów do zostawienia w kasie jak największych sum pieniędzy – kupisz jedno, dostaniesz drugie za połowę ceny, kupisz dwa, dostaniesz trzecie za darmo. Wiadomo – „im więcej wydasz, tym więcej zaoszczędzisz”. Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z tym hasłem reklamowym (The more you spend, the more you save!) , ciężko mi było się pogodzić z jego opaczną logiką. Ale przecież w reklamie nie chodzi o to, żeby była logiczna, ale raczej o to, żeby wbijała się w pamięć, co autorom tej na pewno się udało.
Fot. Mattymatt
W dziale drogeryjnym każdego większego domu towarowego człowiek jest od razu atakowany przez zdesperowanych sprzedawców, którzy prawie na siłę wciskają próbki perfum i rozpylają w powietrzu zapachy Chanel, Lancome, czy Donny Karan. Oczywiście najlepiej na takie zakupy wybrać się rano, bo w godzinach popołudniowych sklepy wyglądają jakby przeszedł przez nie tajfun – walające się po podłodze ciuchy, pootwierane pudełka, brak papieru toaletowego w łazience, że nie wspomnę o tym, że najlepsze okazje zawsze są zarezerwowane dla early birds czyli rannych ptaszków.
Co prawda po powrocie z takiej wyprawy człowiek zastanawia się, czy kolejna spódnica – trochę przyciasna, ale za to kupiona za połowę ceny – to faktycznie dobra inwestycja. Ale co okazja, to okazja – dużo wydałam, więc dużo zaoszczędziłam…
Do następnego razu!
Agnieszka
Our english isn’t as fluent as yours, but we know what ‚early birds’ mean 🙂
No offense, but…:) Zawsze dostaje mi sie od znajomych za mieszanie angielskich slow do polskiego tekstu, wiec wole na zimne dmuchac – jesli uzywam angielszczyzny, to albo w cudzyslowiu, albo z tlumaczeniem.
Pozdrowienia!