Opiniotwórczy amerykański tygodnik „Time” ogłosił wczoraj, że zostałam „Człowiekiem roku 2006”. OK – przesadziłam, tytuł na okładce brzmi dokładnie „Człowiekiem roku 2006 jesteś Ty”. Ale skoro TY, to przeciez również JA, bo niby czemu nie? TY to przecież każdy użytkownik Internetu, który przyczynił się do rozwoju sieciowych treści, innymi słowy – każdy blogger, każdy użytkownik „MySpace” i każdy amator-fotograf publikujący swoje zdjęcia na Flickr.com.
Nie wątpię, że zasłużyłam sobie na tytuł Człowieka Roku, bo:
- Mam własny blog a.k.a. Salon nowojorski.
- Publikuję zdjęcia na Flickr (co prawda dopiero od paru dni i mało kto je ogląda, ale nie od razu Kraków zbudowano…)
- W dużej mierze przyczyniłam się do zrównania z ziemią i odbudowania od zera serwisu Polonia.net, dzięki czemu liczba odwiedzin od września do grudnia zwiększyła się nam o jakieś 40%.
A teraz poważnie: w komentarzu uzasadnianiającym tegoroczny raczej nietypowy wybór „Człowieka roku” dziennikarz „Time’a” Lev Grossman napisał m.in.:
Za przejęcie sterów globalnych mediów, za ustanowienie i kształtowanie nowej, cyfrowej demokracji; za pracę za darmo i ogranie profesjonalistów w ich własnej grze – Ty zostajesz ‚Człowiekiem roku 2006’ „Time”.
Praca za darmo wreszcie doceniona. O tak, to zdecydowanie rozumiem. Jednym słowem – gratulacje dla kolegów i koleżanek po blogu, wszystkich szanownych użytkowników Internetu i oczywiście dla mnie:)
Do następnego razu!
Agnieszka