Zajrzałam przed chwilą na strony Rzeczpospolitej, aby sprawdzić, czy potwierdziły się informacje, że poseł Ł. nie jest ojcem dziecka pani K. Owszem, potwierdziły się, bo jak pisze Rzepa:
Prokuratura Okręgowa w Łodzi oficjalnie potwierdziła w sobotę wyniki badań DNA, które wykazały niezbicie, że Stanisław Łyżwiński nie jest ojcem 3,5-letniej Weroniki, córki Anety Krawczyk. Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury oświadczył, że „tego typu badania dają niemal 100 proc. pewność i nie ma powodów, żeby je podważyć”.
Ale największego smaczku dodaje całej sprawie następujący kawałek (również z „Rzeczpospolitej”):
Po ogłoszeniu oficjalnych wyników badań Agata Kalińska-Moc, pełnomocniczka Anety Krawczyk, powiedziała, że jej klientka rozważa złożenie pozwu o ustalenie ojcostwa przeciwko Andrzejowi Lepperowi. W tym samym czasie Aneta Krawczyk współżyła bowiem ze Stanisławem Łyżwińskim i szefem Samoobrony Andrzejem Lepperem. Fakt, że Łyżwiński nie jest ojcem dziewczynki, nie podważa wiarygodności samej Anety Krawczyk – uważa pani pełnomocnik.
O tak, pani K. jest osobą jak najbardziej wiarygodną, tyle tylko, że cierpi na lekkie zaburzenia pamięci. A pani pełnomocnik wychodzi zapewne z założenia, że w Samoobronie jurnych chłopów nie brakuje, więc może wreszcie uda się znaleźć takiego, który w sprawie – że tak powiem – palce maczał.
Szukajcie a znajdziecie, jak powiada Pismo.
Do następnego razu!
Agnieszka
>>Ale największego smaczku dodaje całej sprawie
komputer/internet urwaly mi reszte wypowiedzi:
Najpiekniejsze jest zas to, ze to kobieta musi udowodnic lub „zostac za udowodnona”, ze klamal on lub klamala. ona Nie jest on ci ojcem jej dziecka? O niewiarygodna! On ci zes moze, ale nie musi, poddac sie badaniom, ona zes musi, by wygrac lub przegrac.
Ona, odpowiedzialna za zycie swojego dziecka, On – luzak, sprzyja mu bowiem prawdopodobienstwo.
Jesli on „spi” z wieloma kobietami, moze zostac rozgrzeszony badaniami DNA.
Jesli Ona spi z wieloma mezczyznami, ale dziecko na pewo jest jej, to ona na pewno jest za nie odpowiedzialna, nezaleznie od statystyki. Chocby i sto DNa-badan sie pomylilo, to i tak Ona musi dzecku zapewnic sniadanie.
Ile kobiet nie zdaje sobie z tego sprawy, usprawiedliwiajac facetow z wlasncych slabosci?
Jest duzo zyciowej prawdy w tym co piszesz (i jako kobieta calkowicie sie z tym zgadzam), jednakze oceniajac sytuacje z politycznego punktu widzenia, raz stracona wiarygodnosc bardzo trudno odzyskac. To wlasnie nastapilo w przypadku Anety K., ktora twierdzila ze sypiala z poslem Lyzwinskim i ze jest on ojcem jej dziecka. Czesc druga okazala sie nieprawda (vide – badania DNA), wiec sila rzeczy bardzo wielu ludzi zacznie powatpiewac w czesc pierwsza.
Podam przyklad z amerykanskiego podworka. Od dosc dawna tajemnica poliszynela jest, ze dzieki interwencji swojego ojca prezydent Bush uniknal sluzby wojskowej – zapewne aby nie pojechac do Wietnamu – i ze nawet na cwiczenia National Guard stawial sie rzadko. Pare miesiecy stacja CBS wyemitowala program, w ktorym znany dziennikarz Dan Rather blizej cala sprawe przeanalizowal prezentujac m.in. dokumenty, ktore pozniej okazaly sie sfalszowanymi (Rather oczywiscie o tym nie wiedzial).
Jak latwo sie domyslic, bardzo to zaszkodzilo zarowno stacji CBS, jak i samemu Ratherowi. Oczywiscie fakt, ze dokumenty byly sfalszowane, nie udowadnia wcale, ze Bush nie byl dekownikiem, jednakze w tym momencie calej publicznej debacie na ten temat ukrecono leb.
Mam powody podejrzewac, ze to samo stanie sie w przypadku polskiej afery rozporkowej – poniewaz wynik badan DNA jest taki, a nie inny, duza czesc opinii publicznej uzna, ze zadnego molestowania nie bylo, i ze wszystko jest wymyslem wrogow Samoobrony, z Wyborcza na czele. Oczywiscie niedlugo przekonamy sie, czy tak bedzie.
Pozdrowienia!
Agnieszka
>>oceniajac sytuacje z politycznego punktu widzenia, raz stracona wiarygodnosc bardzo trudno odzyskac.>poniewaz wynik badan DNA jest taki, a nie inny, duza czesc opinii publicznej uzna, ze zadnego molestowania nie bylo
Uwaga techniczna: wyglada na to, ze kiedy zamieszczam komentarz, na ekranie ukazuja sie tylko pierwsze zdania. Tak wiec nie jest to ulomnosc internetu/mojego komputera, lecz cos technicznego.
Nie rozumiem tego, ale probuje jeszcze raz zamiescic cala moja wypowiedz:
>>oceniajac sytuacje z politycznego punktu widzenia, raz stracona wiarygodnosc bardzo trudno odzyskac.>poniewaz wynik badan DNA jest taki, a nie inny, duza czesc opinii publicznej uzna, ze zadnego molestowania nie bylo
Po raz trzeci probuje zamiescic swoj komentarz (czy jest tu jakies ograniczenie liczby liter?):
I to jest tragiczne.
Zaden facet, ktory sie „przespal” z jakas Aneta czy Krysia, nie poczuje sie do odpowiedzialnosci, jesli sie okaze, ze to nie on jest ojcem. Zreszta kobieta tez poczuje ulge, jesli „przespanie” sie nie zaowocuje ciaza.
Pozostanie ta kobieta z ‚owocem’ – kompletnie sama. Czy godna szacunku czy nie, czy wiarygodna czy nie, musi zapewnic to sniadanie…
(I juz nie przeszkadzam na fajnym blogu, ktory niedawno odkrylam)
Cos tu naprawde nie gra z zamieszczaniem komentarzy. Teraz mi zamiescilo pierwsza wypowiedz, bez poprawek, ktore przy trzeciej probie poslania komentarza nanioslam. Ki diabel?
Tez pozdrawiam
e.
Biedna Aneta K.Teraz bedzie musiala probowac swojego szczescia u innych facetow az trafi na wlasciwego.Miejmy nadzieje ze ich liczba nie jest trzycyfrowa,w przeciwnym razie prokurator moze stracic cierpliwosc i nalegac na rychle przypomnienie sobie.Ale i tak kobieta nie ma zle.Wystarczy ze wskaze palcem na jakiegos mezczyzne – ten,ten jest ojcem mojego dziecka,a facet jest automatycznie winny,i to tak dlugo,dopoki nie udowodni swojej niewinnosci.Ona niczego nie musi udowadniac.Na szczescie dla facetow,w Polsce testy genetyczne nie sa zabronione,czego na przyklad nie mozna powiedziec o Niemczech,gdzie one sa praktycznie nielegalne,a to za sprawa(damskiego rzecz jasna) ministra sprawiedliwosci.Tutaj kobieta moze spokojnie odmowic zgody na test DNA jej dziecka,przez co wielu nieszczesnikow musi placic alimenty na nieswoje dzieci.Wedlug niemieckiego orzecznictwa sadowego,dobro dziecka (alimenty) wazy wiecej niz potrzeba pewnosci mezczyzny czy to aby na pewno jego potomek.Owo prawo nazywane jest rowniez Schlampenschutzgesetz,co mozna przetlumaczyc jako prawo ochrony dziwek.
Niedziwkowate wydaje sie prawo, kierujace skazanych przez zycie na nowe zycie w strone codziennego przygotowywania sniadanka nowemu zyciu. Na kogo padnie, na tego bec. Odpowiedzialnosc? Za nieobecnosc, za kretactwo, za luzakowatosc, za cynizm? Wolne zarty. Albo sie chcemy bawic albo uznajemy konsekwencje zabawy.
Jednak, kiedy ma sie szesnascie zon, czy nawet TYLKO osiem, to trudno oczekiwac emocjonalnego rozsadku.