Po dłuższej krótkiej przerwie witam ponownie. Tak naprawdę tytuł tego postu powinien brzmieć raczej „Z krainy rzeczy dziwnych a ciekawych”, bo bardzo dużo takich udało mi się zaobserwować w Starym Kraju. Dziś będzie tylko w skrócie, bo muszę znowu się wprawić do blogowania – jak wiadomo, organ nieużywany zanika.
Moja (dzisiaj bardzo skrócona, ale ciąg dalszy na pewno nastąpi) lista rzeczy dziwnych, a ciekawych zaobserwowanych w Polsce wygląda mniej więcej tak:
– Polskie Koleje Państwowe znów zarabiają pieniądze. W pociągu na trasie Sieradz – Warszawa był spory tłok, i chyba tylko cudem udało mi się znaleźć miejsce dla siebie i moich dwóch (co prawda niewielkich) walizek w przedziale II klasy.
– Panowie koło 60-tki są w Polsce zdecydowanie bardziej szarmanccy od studentów. Starszy pan (nawet z zadyszką) od razu zrywa się z miejsca, aby kobiecie wrzucić na półkę walizkę, podczas gdy student o wyglądzie koszykarza rusza tyłek z siedzenia rzadko i niechętnie.
– Sądząc po liczbie reklam leków w telewizji, Polacy to nie tylko naród cherlawy, ale również umiejący się z tej cherlawości wyleczyć bez pomocy lekarza, a jedynie przy pomocy dostępnych bez recepty lekarstw wszelkiego rodzaju. Liczba reklamowanych produktów farmaceutycznych bije wszelkie rekordy – od leków na grypę i przeziębienie, poprzez wszelkiego rodzaju witaminy, do cudownych preparatów rzekomo usuwających skórkę pomarańczową z kobiecych ud. (Drogie panie – nie dajcie się nabrać, skórkę pomarańczową może usunąć jedynie dieta beztłuszczowa plus pilates trzy razy w tygodniu!)
– Polacy w wolnych chwilach nadal zajmują sie zbiorowym nienawidzeniem Romana Giertycha, nawet wówczas kiedy ten mówi z sensem (własnie tak – Roman Giertych czasem mówi z sensem!). Jak na przykład wtedy, kiedy zapowiedział wprowadzenie w polskich szkolach polityki „Zero tolerancji”. W czasie mojego pobytu w Polsce miała miejsce smutna historia 14-letniej Ani z Gdanska, która popełniła samobójstwo po tym, jak była molestowana przez swoich kolegów z klasy. Po tej tragedii w polskich mediach rozpętała się prawdziwa burza – kto tylko miał dostęp do mikrofonu, proponował swoje recepty na ogólne zdziczenie obyczajów.
Natomiast pozostaje dla mnie tajemnicą, dlaczego „protestanci” oprotestowali akurat ministra edukacji Giertycha, a nie na przykład pełnych buty tatusiów kilkunastoletnich gwałcicieli, którzy bez cienia skruchy czy zażenowania wykrzykiwali przed kamerami „a gdzie nauczyciele, a gdzie szkoła”, tak jakby sami nie mieli żadnego wpływu na wychowanie własnych synów.
OK, w tym momencie moja lista rzeczy dziwnych a ciekawych z rozrywkowej przerodziła się w poważną – by nie powiedzieć przygnębiającą. Myślę więc, że dokończę ten temat przy najbliższej okazji.
Do następnego razu!
Agnieszka
P.S. Dziękuję wszystkim, którzy mimo mojej nieobecności ciągle tutaj zaglądali. Jestem i będę pisać.