Błogosławiony niech będzie Internet, w którym nie tylko „śpiewać każdy może”, ale każdy może też na tym lepszym lub gorszym śpiewaniu zarobić parę groszy, o ile oczywiście w miarę sprawnie posługuje się językiem angielskim.
Najnowszy amerykański pomysł na robienie kasy w Internecie to serwis www.PayPerPost.com, którego autorzy – wstępnie zabezpieczywszy sobie kilka milionów finansowania venture capital – sprzedają usługę polegającą na tym, że reklamodawcy mogą sobie kupować pseudo-bezstronne wpisy w blogach.
Innymi słowy, firma Nike lub Adidas może zaproponować honorarium w wysokości 5 dolarów (suma do ustalenia) za każdy wpis w blogu, w którym autor pozytywnie wyrazi się o butach sportowych jej produkcji. Czyli ja (oczywiście gdybym była o te 10 cm wyższa), mogłabym zamieścić w blogu swoje zdjęcie, na którym wbijajam piłkę do kosza w butach Nike na nogach. I w komentarzu mogłabym od niechcenia wspomnieć, że buty sportowe Nike są najwygodniejsze na świecie i że po jednym założeniu zniknął mi nawet odcisk na małym palcu u lewej nogi. I za te usługę skasowałabym odpowiednie honorarium.
Następnego zaś dnia mogłabym – równie bezstronnie i od niechcenia – wspomnieć, że po wczorajszym intensywnym treningu koszykówki jedyną rzeczą, która może mnie postawić na nogi, jest kawa Starbucks, najlepiej marki Cafe Verona. I za tę jakże bezstronną i niewinną wzmiankę skasowałabym kolejne honorarium.
Czy jest w tym coś złego? Dlaczego się czepiam? Otoż czepiam się dlatego, że gdzieś tam drobnym drukiem firma PayPerPost.com informuje, że nikt nie ma obowiązku zaznaczać, że jego tekst w blogu jest płatnym tekstem reklamowym. Czyli mamy tutaj do czynienia z takim małym internetowym „Truman Show”, w którym jedni wierzą, że czytają obiektywne opinie na jakiś temat, inni natomiast bez mrugnięcia okiem biorą kasę za wyrażanie takich „bezstronnych” opinii. Ale kto wie, może rzeczywiście wszystko jest już na sprzedaż?
Do następnego razu!
Agnieszka