W ciągu dwóch ostatnich lat aż 3 procent Polaków (czyli ponad milion) wyjechało z kraju do pracy w krajach Unii Europejskiej. Jeśli odrzucić niemowlaki i emerytów, liczba ta urasta do 5 procent osób w wieku produkcyjnym. I pamiętajmy, że nadal nie uwzględnia ona tych, którzy wyjechali poza kraje Unii Europejskiej, na przykład do Stanów.
Jeśli wierzyć raportowi organizacji European Citizen Action Service, Niemcy stały się naszym krajem docelowym, wbrew obiegowej opinii, że najwięcej Polaków wyjeżdża do Wielkiej Brytanii i Irlandii.
Nie ulega wątpliwości, że przy stopie bezrobocia, jaką obecnie mamy w Polsce, jest to emigracja za chlebem. Europa jest teraz bliżej, dosłownie i w przenośni, do tego euro ma się zdecydowanie lepiej niż dolar, więc ludzie stracili motywację, aby przyjeżdżać do Stanów. Zresztą po wszystkich zmianach, jakie tutaj zaszły po 11 września 2001r., specjalnie się nie dziwię.
Jeżdżę do Polski często i chętnie, i równie chętnie wydaję tam swoje coraz mniej warte dolary. Ponieważ są to z reguły pobyty 2-3 tygodniowe, nie twierdzę, że jestem ekspertem od spraw Polski. Jednak z moich powierzchownych obserwacji wynika, że trudno jest żyć w kraju, w którym człowiek po trzydziestce ma raczej marne szanse na znalezienie pracy, bo pracodawcy szukają dwudziestoparoletnich chłopców do bicia (albo dwudziestoparoletnich dziewczyn – może niekoniecznie do bicia…)
Niewątpliwie Stany też mają swoje słabe strony, ale przy 4,5-procentowym bezrobociu każdy, kto chce pracować, pracę tutaj znajdzie.
Do następnego razu!
Agnieszka
http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_060906/ekonomia/ekonomia_a_1.html
Do Stanow sie juz nie jezdzi tak jak kiedys bo przede wszystkim trudno o wize. A jak moge jechac do Niemiec i raz na miesiac albo dwa odwiedzic rodzine w Polsce to po co mi Stany.