Przychodzę sobie wczoraj do biura, odpalam komputery, bo przede mną kolejny dzień przeglądania różnych apps, które lada dzień mają szansę zasilić „listy przebojów” iTunes App Store i Android Market, nie zdążyłam jeszcze wypić kawy, a tu kolega z pracy częstuje mnie pytaniem, jak w tytule. Wyraźny znak, że sprawa Antykomora powoli przebija się do amerykańskich mediów mainstreamowych, bo nie sądzę, aby kolega w normalnych warunkach szczególnie dużo uwagi poświęcał zagadnieniom Europy Wschodniej.
I co na takie dictum, mocium panie, odpowiedzieć Amerykaninowi, który znajomość pierwszej poprawki do konstytucji wyssał z mlekiem matki i z góry zakłada, że prawo do publicznego gadania głupot przysługuje każdemu obywatelowi tzw. cywilizowanego świata? Że skoro w Ameryce można domagać się od prezydenta, aby udowodnił swoją niewinność prezentując pełny akt urodzenia (lub świadectwo obrzezania, jak proponowano w Arizonie), to czemu w Polsce nie wolno krytykować prezydenta czy też wirtualnie rzucać w niego gównem?
Delikatnie tłumaczę więc koledze, że w Polsce mamy wolność i demokrację oraz wolność słowa też tak jakby trochę, ale jest też art. 212 kodeksu karnego, który autor rzeczonego bloga naruszył pomawiając prezydenta RP o „takie zachowanie lub właściwości, które mogą go poniżyć w oczach opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania”. No, może nie tymi słowy, ale to, co próbowałam wytłumaczyć, utrzymane było w takim mniej więcej duchu. Ale dodałam też, że wysyłać do kogoś do domu smutnych panów w garniturach o godzinie 6 rano i konfiskować komputery, to jednak zdecydowana przesada.
Nie jestem pewna czy go przekonałam, bo z troską w głosie zapytał, czy na swoim blogu dużo piszę o polityce. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że raczej nie, a jeśli już, to raczej o polityce amerykańskiej. Tak na wszelki wypadek.
Faktem jest, że chamstwo w polskim Internecie panoszy się na każdym kroku i Antykomor.pl dumnie wpisywał się do tego nurtu. Ale żeby robić z tego akcję ABW? Czyżby w Polsce nie było większych zagrożeń dla porządku publicznego niż jeden facet, który w Internecie „dowala” prezydentowi RP?
Co tak cicho? Pies z kulawą nogą tego nie czyta?
Jak nie czyta? Przeczytałam ze trzy razy i poprawiłam z pięć literówek 😉
ja czytam 🙂
no właśnie ja mam pytanie do ABW czy oni nie mają się czym zająć??
powiedz temu debilowi „koledze” niech zalozy strone o obamie i niech zamiesci tam teksty nawolujace do zayebania prezydenta usa
jesli w ciagu max 24 h nie wpadnie do niego do chaty SService / FBI czy inne sluzby – zaplace wam obydwu po $25.000.
oczywiscie musisz pyknac link do tej strony na pejsbuka albo do kilku blogow zeby pare osob sie dowiedzialo ze cos takiego istnieje- tak jak to bylo z w/w strona.
a twoj kolega to 100% american idiot, nie wie co jest grane (przeczytal tylko naglowki, zmanipulowane jeszcze pewnie przez pejsatych zeby bylo wiecej skandalu) a zabiera glos.
moja propozycja jest w 100% prawdziwa i powazna.
Czy oferujesz $50 czy $50,000 za wlasne ego? Bo po 25 jest wprawdzie kropka ale sa trzy zera.