Wykładowczyni z UW, która uczyła nas podstaw zawodu tłumacza, mawiała, że błędy językowe wyłapuje się najłatwiej, kiedy po kilku godzinach spędzonych nad tłumaczonym tekstem człowiek po prostu odłoży go na kilka godzin albo przeczyta ponownie następnego dnia. Jednym słowem, утро вечера мудреннее, jako w życiu, tako i w pisaniu.
Niemniej jednak każdemu, kto zawodowo zajmuje się słowem pisanym, od czasu do czasu zdarzają się wpadki językowe. Niektóre wynikają ze zwykłego pośpiechu, kiedy terminy gonią i brakuje czasu na ponowne przeczytanie tekstu zanim się stuknie w guzik „Opublikuj” albo „Drukuj”. Z reguły są to literówki, brakujące przecinki i temu podobne drobiazgi.
Jednak nie wszystkie błędy da się wytłumaczyć brakiem czasu. Oto czołówka dzisiejszego wieczornego wydania „Nowego Dziennika” w wersji internetowej:
Liczba imigrantów w populacji Kanady jest najwyższa od 40 lat. To efekt otwartej, proimigracyjnej polityki tego kraju, który w ostatnim czasie przyjmuje rekordowe ilości nowych przybyszów. Strategia ta, diametralnie różna od przyjętej przez USA, ma być w dalszym ciągu kontynuowana.
Liczba oznacza „stan liczebny” albo pojęcie, którego treścią jest wynik liczenia wyrażony zwykle cyframi. Liczba odnosi się więc do rzeczy „policzalnych”, przedmiotów (żywych i martwych), które można kolejno policzyć.
Ilość jest miarą tego, co może być mierzone lub ważone, to jest odnosi się do rzeczy „niepoliczalnych”, np. gazów, cieczy, ciał sypkich, pojęć abstrakcyjnych itp.
Należy pisać: liczba ludzi, liczba pomysłów, liczba krwinek płytkowych. Cyfry 1, 2, 3, 4. Ilość mąki, ilość powietrza, ilość białka, ilość rozumu. Liczba zapisana cyframi arabskimi. Nie należy: ilość ludzi, cyfra dwadzieścia trzy, liczby rzymskie lub arabskie.
Kontynuować to in. robić coś nadal, w dalszym ciągu. W samym już czasowniku zawarta jest informacja o przedłużeniu czynności, zatem zwroty kontynuować nadal/ kontynuować dalej/ kontynuować w dalszym ciągu to błędy językowe (zawierają zbędne powtórzenie informacji; por. -> pleonazm).
A dalej też wcale nie jest lepiej. Błędów ortograficznych może i nie ma, ale stylistyka – zdecydowanie taka sobie. Kto ciekaw, całość może sobie przeczytać tutaj: Kanada czeka na imigrantów
Przysłowie, że „kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem”, jest mi dobrze znane i bynajmniej nie twierdzę, że nie robię błędów językowych, jednakże trochę inny standard obowiązuje blogerów, którzy pisanie traktują jako hobby i przerywnik od codziennej pracy, a inny – dziennikarzy największej polskiej gazety na Wschodnim Wybrzeżu. Ale cóż, sytuacja mediów tradycyjnych, a tym bardziej tzw. prasy etnicznej, do łatwych nie należy, więc może nie powinnam się czepiać, że i „Nowy Dziennik” zaniża loty.
Popieram – z jednym zastrzeżeniem – blogerów obowiązują takie same standardy językowe.
Nie mialam w rece Nowego Dziennika od co najmniej 12 lat, ale jeszcze w czasach kiedy czasem kupowalam i czytalam to juz denerwowaly mnie pewne zwroty. Nigdy w zyciu nie zapomne apelu o pomoc dla niewidomej dziewczynki, w ktorym kilkakrotnie uzyto zwrotu „slepa Ania” Nie pamietam imienia dziecka, ale wiem, pomimo 26 lat emigracji wiem, ze w jezyku polskim jest slepy, ale rowniez jest niewidomy i chyba raczej to drugie slowo byloby bardziej adekwatne w przypadku malego dziecka.
Tak bardzo mna to wtedy wtrzasnelo (bylo to jakies 23 lata temu), ze nawet napisalam do redakcji, niestety nigdy nie otrzymalam zadnej odpowiedzi.
To sa niby drobiazgi, ale czesto klujace w oczy;)
Zgadzam sie z przedmowca, z ta tylko roznica, ze czasem blogowicze (mam na mysli siebie) przez wiele lat nie maja bezposredniego kontaktu z jezykiem. Ja np. z wyboru czytam tylko po angielsku, ale mam wrazenie, ze jak na cwierc wieku przezyte na emigracji moj polski jest calkiem dobry. Jak sie chce to mozna.
Ja dorzuce, ze slowo dziennikarzy wspolczesnych jest wrecz nie do ogarniecia. Poziom bardzo niski. Krotko mowiac nie potrafia pisac WCALE!
Ktorakolwiek gazete polska wziac do reki nie mozna tego wcale czytac, styl beznadziejny fakty poprzekrecane bledy (kazdej kategorii). Czesto widac czysta rrzynke googlowa bez sprawdzenia realnych faktow przekazywanej informacji.
A ja dorzucę, że z kolei język internautów polonijnych bardzo często wykazuje dwie usterki.
Jedna, to kalkowanie związków frazeologicznych czy ogólniej pewnych konstrukcji językowych z innego języka, czasem wręcz używanie obcojęzycznych zwrotów i wyrażeń, gdy nie zna się polskich. Trochę to wynika z niedbałości, a trochę jest nieuniknione, bo jednak w warunkach ograniczonego kontaktu język się traci.
Druga, która w dzisiejszych czasach niemal zawsze wynika z niechlujstwa, a którą niestety widzę w wypowiedziach zarówno stardust jak i gościa, to nieużywanie polskich liter…
I skoro atakujesz personalnie to tak zgadzam sie wiekszosci twojego tekstu nie da sie czytac bo jest to nic innego jak jeden wielki belkot kompletnie niezrozumialy, choc przewaznie uzywasz bardzo wyszukanego (czytaj podobno swiadczacego o wysokiej twojej edukacji) jezyka!
@gość
Szkoda, że nie udało Ci się zrozumieć. Cóż, nie tylko poziom piszących bywa niski, czytających takoż.
Jeśli chodzi o nieużywanie polskich liter, to myślę, że zdania mogą tu być podzielone. Niedawno moja przyjaciółka w Polsce (warszawianka bez żadnych naleciałości polonijnych i osoba po studiach) uświadomiła mnie, że Polacy (w Polsce) często nie używają polskich liter w szybkich tekstach typu email i że nikt się temu specjalnie nie dziwi.
W czatach czy sms-ach jestem w stanie to (jako tako) zrozumieć. Email jednak w dzisiejszych czasach w zasadzie przestał być „szybkim” tekstem, i moim zdaniem nieużywanie polskich znaków w nim – podobnie jak w komentarzu blogowym czy nawet notce – nie świadczy za dobrze o piszącym.
Konwencja pisania emaili bez polskich liter kiedyś była wymuszona względami technicznymi, bo ginęły lub zmieniały się w jakieś idiotyczne znaczki. Ale te czasy mamy już dawno za sobą.
Moze i masz racje, ale jakos nie bardzo mam ochote przestawiac ustawienia komputera, na ktorym w wiekszosci jednak pisze po angielsku. Moze Tobie to nie robi roznicy i masz na to czas i ochote, ale ja uwazam, ze tekst nawet bez polskich znakow jest czytelny, wiec nie widze szczegolnej potrzeby. A jak kogos to bardzo razi? No coz moze nie czytac mojego bloga, czy tez moich wypowiedzi. Nigdy nie narzekalam na krzaczki i znaczki jak sie ukazywaly i dawalam sobie z ich odczytaniem doskonale rade, chociaz to bylo znacznie trudniejsze niz czytanie tekstu bez polskich znakow.
Ups, przepraszam nie zwrocilam uwagi, ze mialam w nazwie zakodowane ze odpowiedz skierowana do Jana Ksiazka:( oczywiscie moj komentarz jest odpowiedzia dla miskidomleka.
Przecież nie trzeba przestawiać ustawień, na komputerze z ustawioną polską klawiaturą (wersją „Programisty” na Windows lub „Pro” na Macu) da się normalnie pisać teksty po angielsku.
Aa to jeszcze specjalne do pisania bloga po polsku powinnam soibe zakupic Mac’a albo ustawic klawiature, czy tez moze zakupic klawiature z wersja „programisty”…. no pomysle o tym….;)
Niby da się normalnie pisać, ale problem zaczyna się w stukiwaniu cyfr, bo zamiast kropki jest przecinek na klawiaturze numerycznej. Poza tym są wtedy problemy ze sprawdzaniem pisowni jeśli ktoś używa.
Ja piszę czasem z diakrytami, czasem bez. Bez piszę o wiele szybciej, dlatego często w emailach i komentarzach do blogów nie używam. Nie za bardzo rozumiem dlaczego miałoby to o mnie dobrze albo źle swiadczyć. Taki mój wybór i tyle. Bardziej bym się czepiał wulgaryzmów, koszmarnych zdrobnień i slangu, zwłaszcza w tekstach gazetowych. Choć i w tym przypadku nikt nie każe przecież nikomu czytać.
A ten przytoczony fragment o imigrantach w Kanadzie wygląda na dosłowną kalkę z angielskiego. W pierwszym zdaniu chodzi chyba raczej o proporcję nowych imigrantów wobec reszty ludności Kanady. I rzeczywiście, owa proporcja jest najwyższa w powojennej historii kraju.
@stardust
Nie, nic nie musisz kupować. Ustawienie wygodnej klawiatury w Windows nazywa się „Polska (progamisty)/Polish(programmers)”. Jak ją ustawisz, wtedy polskie litery uzyskujesz wciskając prawy Alt i odpowiednią literę, np. e dla ę, o dla ó, A dla Ą, x dla ź. Podobnie działa ustawienie „Pro” na Macu.
Jeśli się ustawi „zwykłą” klawiaturę (nie Programmers/Pro) wtedy system przyjmuje układ taki jak polskim standardzie maszyn do pisania, który jest niewygodny w ogóle, a już szczególnie dla osób piszących po angielsku.
@resvaria
To się zdarza w niewielu programach, np. Word rozpoznaje pisownię nie po klawiaturze a po języku tekstu, a Excel wpisuje poprawnie kropkę.
Jeśli się używa programów, które sobie z tym nie radzą, można szybko i łatwo przełączać między klawiaturą polską a angielską.
Miski, ja wiem, ze mozna sie przelaczac. Ale po pierwsze nie zawsze mi sie chce. Po drugie, nie na kazdym komputerze, ktorego uzywam mozna sobie wlaczyc polskie znaki. Po trzecie, automatyczne odgadywanie jezyka przez Microsoft dziala rownie dobrze, jak automatyczne sprawdzanie pisowni, czyli dosyc kiepsko. Poza tym cyfr uzywa sie rowniez w innych programach (bardzo rzadko uzywam Excela, bardzo czesto Worda) gdzie owo automatyczne przelaczanie kropki/przecinka nie dziala. Ot co.
@resvaria
Wiesz, że możesz szybko przełączać między zainstalowanymi klawiaturami za pomocą kombinacji Shift+Lewy Alt? Oraz, że (jeśli chcesz) możesz dodatkowo utworzyć osobny skrót klawiaturowy do każdej z zainstalowanych klawiatur?
Po trzecie, automatyczne odgadywanie jezyka przez Microsoft dziala rownie dobrze, jak automatyczne sprawdzanie pisowni, czyli dosyc kiepsko.
Moim zdaniem odgadywanie działa całkiem dobrze. Problem kropki – zgadzam się, istnieje.
Odkąd ktoś mnie uświadomił jak łatwo się ustawia klawiaturę żeby mieć polskie znaki (raz i zrobione), to używam polskich znaków. Wcześniej ustawiałam sobie skróty do polskich liter w symbolach w Wordzie, pisałam tekst z ogonkami w Wordzie i wklejałam go do bloga. Jeśli chodzi o utrzymanie języka kiedy go się rzadko używa, zwykle proszę czytelników o poprawki. Używam też źródeł, kiedy mam wątpliwości, choć nie zawsze mi się chce lub mam możliwość.
Co do języka internautów, to rzeczywiście ogólnie bywa kiepski. Najgorzej, że błędy ortograficzne bywają częste, w rezultacie bywają powielane, bo innym wydaje się, że tak powinno być.
Aneta – ja też kiedyś miałam „ściągę” z polskimi literami, które wklejałam do polskich tekstów, bo na starych Windowsach nie miałam polskiej klawiatury. A potem odkryłam „polonizator” na stronie http://polszczyzna.info/polonizator (chyba już nie funkcjonuje) i czułam się, jakbym przesiadła się z bryczki do mercedesa…
A teraz to jest takie proste – prawy ALT+litera.