• Polonia.net
  • O Salonie
  • Kontakt

Salon Nowojorski

Widziane zza Oceanu. O Ameryce i emigracji. Oraz czasami o psach.

Feeds:
Wpisy
Komentarze
« Jak dobrze wstać skoro świt
Die Antwoord »

Patelnia, patelnia i patelnia

2010/10/24 Autor: salon.nyc

Sobota rano – cudnie, bo w perspektywie mamy dwa dni, kiedy odpięty od korporacyjnego kieratu konik może złapać trochę oddechu. Pogoda jak złoto, świeci słońce, niebo bez chmurki jak to często bywa jesienią w Nowym Jorku, jednym słowem – żyć nie umierać. Na dobry początek weekendu postanowiłam zrobić na śniadanie pancakes czyli naleśniki, ale nie te cieniutkie europejskie (które Amerykanie z francuska określają jako crêpes), tylko puchate amerykańskie, które tutaj najczęściej podaje się z syropem klonowym i dobrze wysmażonym bekonem.

Nastawiłam kawę, zrobiłam ciasto naleśnikowe korzystając z gotowego miksu, do którego dodaje się mleko, jajka i odrobinę oliwy – jeśli można sobie ułatwić życie korzystając z gotowych półproduktów, to dlaczego tego nie zrobić, zwłaszcza że pancake mix z Trader Joe’s jest bardzo dobrej jakości i naleśniki wychodzą z niego fantastyczne. Wrzuciłam pierwsze dwa, sprawdzam za chwilę – no, wyraźnie coś jest nie tak, bo przykleiły się do patelni tak że nie można ich w ogóle oderwać. Chwila zastanowienia – ach, już wiem, wzięłam złą patelnię, do tej zawsze wszystko przywiera.

Wyciągam więc drugą i powtarzam operację z kolejnymi naleśnikami. I nic, to samo, ciasto przyklejone do spodu drugiej patelni. Zgodnie z rosyjskim przysłowiem первый блин всегда комом, ale cztery? Ki czort?

Ożesz k… orzeszku. Zapomniałam, że do pancakes zawsze używam griddle, a nie patelni, a różnicę między jednym a drugim urządzeniem osobom niewtajemniczonym wyjaśni ilustracja poniżej. Przedmiotu z lewej strony przedstawiać nie trzeba nawet panom samotnie prowadzącym gospodarstwo domowe, natomiast ten z prawej to griddle czyli po polsku nie mam pojęcia co. W każdym razie do smażenia pancakes nadaje się doskonale. No cóż, widocznie do trzech razy sztuka i z trzeciej „patelni” naleśniki wyszły mi takie, jak trzeba.

No to pięknie, jeśli już zapominam, jak się robi nasze ulubione pancakes (choć wcale nie twierdzę, że na patelni się absolutnie nie da), to teraz tylko czekać, aż wrzucę pranie do lodówki albo uczeszę psa widelcem.

Oczywiście mogłabym to spisać na konto roztargnienia lub porannego niedoboru kofeiny w organizmie, jednak czuję przez skórę, że są to pierwsze namacalne objawy stresu, w którym funkcjonuję od dobrych kilku miesięcy. Nie dość, że godziny spędzane w pracy są delikatnie mówiąc trudne, to jeszcze obciążenie psychiczne jest takie, że już w niedzielę rano żołądek mi się skręca na myśl o tym, co mnie czeka w poniedziałek.

W chwilach słabości zaczynam snuć fantazje, że w trosce o własne zdrowie psychiczne rzucę ten kierat w diabły, bo na dłuższą metę tak się da funkcjonować. Ale niestety, rachunki przychodzą regularnie, a mieszkanie w ładnym miejscu i życie na pewnym poziomie wymaga stałych dochodów. Z łezką w oku wspominam czasy, kiedy sprzęt gospodarstwa domowego kupowałam w sklepach „99 cents”, większość ciuchów – w „Strawberry” i nie przeszkadzało mi, że w pokoju zamiast drzwi miałyśmy z koleżanką zasłonkę, notabene zrobioną z narzuty na łóżko. (Kto trochę pomieszkał w Nowym Jorku i czytał polonijną prasę na pewno pamięta, że ogłoszenia typu „Zamykany pokój wynajmę” albo „Do wynajęcia pokój z oknem i drzwiami” nie należą tutaj do rzadkości).

I tak oto mija piątek za piątkiem, i poniedziałek za poniedziałkiem, a człowiek jest coraz bardziej niewolnikiem własnego stylu życia, własnych przyzwyczajeń i wymagan. Rosną wydatki i zobowiązania, i co najwyżej po wódce można sobie pocytować Tuwima:

Rzuciłbym to wszystko, rzuciłbym od razu,
Osiadłbym jesienią w Kutnie lub Sieradzu.
W Kutnie lub Sieradzu, Rawie lub Łęczycy,
W parterowym domku, przy cichej ulicy.
Byłoby tam ciepło, ciasno, ale miło,
Dużo by się spało, często by się piło.

Poza tym nie łudźmy się (albo nie Łódźmy się, jako żem jest z okolic miasta Łodzi) – wyścig szczurów to nie tylko domena Amerykanów, w Polsce jest już tak samo wszechobecny, w Kutnie i w Sieradzu zapewne też, i wielką sztuką jest znaleźć przyzwoicie płatne zajęcie, przy którym człowiek nie czułby się jak corporate whore.

40.725572 -73.862489
Reklama

Oceń ten wpis:

Udostępnij:

  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku(Otwiera się w nowym oknie)
  • Udostępnij na Twitterze(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby wysłać to do znajomego przez e-mail(Otwiera się w nowym oknie)
  • Więcej
  • Kliknij aby podzielić się na Reddit(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na LinkedIn(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na Pinterest(Otwiera się w nowym oknie)
  • Udostępnij na Tumblr(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij by wydrukować(Otwiera się w nowym oknie)

Dodaj do ulubionych:

Lubię Wczytywanie…

Podobne

Napisane w Salon, Życie w USA | 12 Komentarzy

Komentarzy 12

  1. w dniu 2010/10/24 @ 2:51 pm Marek

    Czujesz, to taki werbel czasu… Życie ma i tę zaletę, że osobnik odczuwa. Czujesz to? Na podobne historie polecam:
    http://www.kurnik.pl
    Gry on line. Ja przypomniałem sobie niedawno. I założyłem nowe konto. Gram w piki. Ale można i w brydża, w szachy. Pogada się z rodakami… Poskamle… Ci chcieli by Tam , Tamci Tutaj… A to jeden czort…
    Coż takiego jest w posiadaniu dzieci? Czy to tylko – aż może, genetyczne uzależnienie z którego nie potrafimy się wyzwolic. I co to ma wspólnego z naleśnikami. Ok. 20 000 dzieci w Polsce regularnie głoduje. Cóż to oznacza przy założeniu, ze czujesz się jak corporate whore? Jaka jest skala porównań? Moim zdaniem korporacje są nadzieją dla tych ubogich rodziców tychże dzieci na to, że byc może niebawem – dwa, trzy pokolenia, wygaśnie świat dysproporcji. Może nie same korporacje. Ale niektóre akcje podejmowane przez nie żródłem takich nadzieji byc by mogły. Przynajmniej te charytatywne akcje. Kiedy zatem czujesz się jak korporacyjny pies, pomyś o tym, że byc morze harujesz na kilka dni szczęscia dla jakiejś rodziny z wydętymi od głodu brzuszkami w … gdziekolwiek. Tylko nie zapomnij o tym wspo niec Twojemu szefowi.
    Skoro już mówicie sobie po imieniu…


  2. w dniu 2010/10/24 @ 6:17 pm salon nowojorski

    Trudno potępiać korporacje jak leci, bo nie wszystkie są nastawione na zysk kosztem masakry środowiska czy własnych pracowników. Poza tym nawet jeśli z takich czy innych powodów narzeka się na pracę (czy może raczej na panujące układy), to jednak daje ona jakąś tam stabilizację i związane z nią poczucie bezpieczeństwa, a to w dzisiejszych czasach jest wielkim luksusem. A jak się ma lat więcej niż powiedzmy 18, naiwnością byłoby z dnia na dzień rzucić wszystko w diabły i pójść w siną dal (ale o tym było wcześniej).

    Niemniej jednak uważam, że nie wszystkim z taką samą łatwością przychodzi dopasowanie się do obowiązujących w korporacjach reguł gry. Może to kwestia osobowości, a może autorefleksji – nie wiem.


  3. w dniu 2010/10/24 @ 7:44 pm alicja

    A jaka jest piękna reszta tego wiersza, to my wiemy bez cytowania. Już drugi raz podajesz wiersz bliski memu sercu, mimo, żem nie z Łodzi, a z południa. No ale Tuwin zawsze mi łzy do oczy sprowadza, a ten wiersz to STRASZNIE lubię! Tuwim był literackim geniuszem, jakich mało.
    Pozdrawiam poetycko.
    Alicja


    • w dniu 2010/10/24 @ 8:15 pm salon nowojorski

      Faktycznie ten wiersz Tuwima tak jakoś za mną chodzi i po cichu liczyłam na to, że jeśli zacytuję go tutaj drugi raz czyli popełnię wewnętrzny plagiat, to może nikt nie zauważy (może z wyjątkiem mojej mamy), a tu niespodzianka…


  4. w dniu 2010/10/24 @ 8:00 pm gosc

    Ale jesli tych patelni uzywasz do smazenia (czegokolwiek) to serdecznie wspolczuje. Najlepsza patelnia do wszystkiego jest stara zeliwna niezawodna (cast iron) Lodge


  5. w dniu 2010/10/24 @ 8:12 pm salon nowojorski

    Gość – spoko, zdjęcia patelni pochodzą z Google, wyłącznie po to, aby uwypuklić różnicę między „frying pan” i „griddle”, bo nie wiem, czy każdy używa obydwu. O kuchnię Salonu nie trzeba się martwić;)


  6. w dniu 2010/10/24 @ 8:44 pm AnetaCuse

    Niedawno odkryłam, że jedyna rzecz lepsza do smażenia naleśników od griddle to… elektryczny griddle. Trzyma temperaturę idealnie równo i wtedy naprawdę tych naleśników nie da się schrzanić i nie trzeba pilnować palnika. Mi się kiedyś zdarzyło nastawić ekspres do kawy bez kawy oraz z kawą, ale bez dzbanka. I różne inne temu podobne.

    Wiersz rewelacyjny! A Tobie mniej stresu życzę.


  7. w dniu 2010/10/24 @ 11:58 pm alicja

    O nie nie nie. Jeśli tego Tuwima już cytowałaś, to ja tego nie pamiętam albo nie jestem tego świadoma. Kiedyś cytowałaś inny wiersz, Miłosza (Przypowieść o Maku), który też należy do moich naj! Miałam na myśli drugi raz wiersz i po raz drugi jeden z moich najulubieńszych! To się rzadko nie zdarza, więc zrobiło mi się strasznie ciepło na sercu.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Alicja


  8. w dniu 2010/10/25 @ 10:39 am W.

    dwie rzeczy – po pierwsze czemu griddle ma byc lepsze niz patelnia do smazenia nalesnikow???
    Moze ta co masz jest za cienka – griddle sa zazwyczaj grubsze, ale i taka patelnie tez mozna dostac.

    kwadratowy nalesnik – toz to herezja!

    po drugie – tem co sa w Sieradzu marzy sie NY , a tym co w NY marzy sie Sieradz – Janowi Kaczmarkowi marzy sie kurna chata a ktos tam jeszcz – (Mlynarski?) chcial po prostu wyjechac w Bieszczady

    Widac nie ma to nic do rzeczy z wspoczesnym tempem zycia – nie sadze zeby Tuwim sie przepracowywal w biurze siedzac po 12 h ani Kaczmark tez nie – a obaj mieli takie ciagaty – po prostu chec sprobowania czegos „prostszego”


  9. w dniu 2010/10/25 @ 10:44 am AnetaCuse

    W. ale właśnie chodzi o małe, grube, puchate naleśniki, bardziej jak placki, które nie wypełniają całej patelni jak nasze polskie. Na takim griddle łatwo mieści się cztery, a na patelni nie.


  10. w dniu 2010/10/25 @ 11:08 am salon nowojorski

    Aneta – dzięki, że wyręczyłaś mnie w wytłumaczeniu technologii robienia pancakes I dokładnie jak piszesz, na „griddle” zawsze wchodzą mi cztery. Okrągło-owalne, a nie kwadratowe 🙂 A poza tym teraz rozważam zakup elektrycznej wersji tego urządzenia.

    W. – biorąc sprawę na rozum masz jak najbardziej rację, co jednak nie zmienia faktu, że tęskni się za tym, czego się nie ma, a nie za tym, co się ma…


  11. w dniu 2010/10/28 @ 9:15 pm Jan Ksiazka

    Teskni sie za tym czego sie nie ma w stanie swiadomosci podzielonej a nie w stanie swiadomosci jednosci. Ta pierwsza kategoria to wiekszosc ludzi ze stadnym mysleniem socjalnego kontagionu na ktorym marketing buduje swoje modele biznesowe. Czlonek takiego stada zawsze goni, jego energia zmienia forme, jest duzo tarcia (stresu) i w rezultacie nigdzie sie nie dociera, bo szczescie uwarunkowane stanem posiadania (referencja zewnetrzna) jest iluzja a ego zawsze znajdzie kolejny cel, gdyz nigdy nie bedzie usatysfakcjonowane. Dlatego warto zmienic w jaki sposob postrzega sie siebie, otoczenie i starac sie nie gonic za stadem aby posmakowac bezwarunkowej wolnosci. W zapisach widac duzo rozterek, pora na witaminy emocjonalne. Nie tylko cialo materialne potrzebuje witamin. Cialo emocjonalne rowniez. Spogladajac na siebie oczyma obserwatora (percepcja holograficzna) mozna latwo uwolnic sie z okowow „jestem mym zawodem, stanem posiadania, co inni o mnie mysla, etc.) i zblizyc sie do natury, ktora wykonuje wszystko w naturalny sposob czego Ci serdecznie zycze i pozdrawiam 🙂

    Odbicie Szczęścia

    Szczęście mieszka we mnie
    Jest mym odbiciem w lustrze
    Dzielić życie z nim jest przyjemnie
    Pracować, śmiać się, myśleć o jutrze

    Próżno szczęścia szukać poza mną
    W twarzach innych gdy pewności brak
    Kiedy wątpliwości opadną
    Pukam do duszy – to jest szczęścia trakt …

    (ABW 2/8/09)



Możliwość komentowania jest wyłączona.

  • Ostatnio w Salonie

    • We wtorek wieczorem na Rockefeller Center
    • Nowy Jork głosuje – panna Bush i inne zdjęcia z Democracy Plaza
    • We wtorek wybieramy prezydenta, czyli tekst umiarkowanie propagandowy
    • Nowy Jork po huraganie – będzie lepiej!
    • W pożarze na Breezy Point spłonęło ponad sto domów
  • Ostatnie komentarze

    Matylda o Autobusem z Queensu na Manhatt…
    salon nowojorski o Autobusem z Queensu na Manhatt…
    Matylda o Autobusem z Queensu na Manhatt…
    A.L. o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    aga o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    Alicja C. o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    salon nowojorski o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…
  • Archiwum

  • Wpisz adres email, aby otrzymywać zawiadomienia o nowych tekstach Salonu.

  • My zdies' emigranty

    • (nie)świadome życie
    • Ania K.
    • Doxa o ekonomii
    • Evek w Chicago
    • Futrzak
    • Hameryka
    • Jeż węgierski
    • Kielbasa Stories
    • Kobieta pracująca
    • Miski do mleka
    • Na peryferiach Nowego Jorku
    • Res Varia
    • Sporothrix
    • Stardust
    • Swert
    • US-Lovers
    • Windy City
  • Nowe media

    • Mashable
    • Mediafun
    • Nieman Journalism Lab
    • Photoshop Disasters
  • Nowy Jork

    • Derosky
    • Gawker
    • Gothamist
    • Marzenkowo
    • mia:ny
    • New York Daily Photo
    • New York Streets
    • Newyorkology
    • Nowojorskie gadanie
  • Polska

    • Azrael
    • Between Blank Pages
    • Bogdan Miś
    • Daniel Passent
    • Dowolnik
    • Hardkor – Łysakowski
    • Laudate
    • Michałkiewicz
    • Mondra Gluwka
    • Pawian przy drodze
    • Pełna Kultura
    • Rozwój i Świadomość
    • Szpitalne życie
    • Sławek Sikora
    • Tiger in the cat
    • Toteramy, odsłona druga
    • Łódź na nowo
    • Łódź rysowana światłem
  • Salon

    • Andrew Sullivan
    • Huffington Post
    • Jezebel
    • Paul Krugman
    • Spin Room
    • Talking Points Memo
  • Zwierzaki

    • Adopcje psów i kotów
    • Alliance for NYC’s Animals
    • Bobbi and the Strays
    • City Tails
    • DogBlog
    • Dr Michael W. Fox
    • Fotografia psów
    • Petfinder.org
    • Shar Pei z Bonomielli
    • Shih Tzus & Furbabies
    • Sweet Furr
    • Szarik.pl
  • Tematy

    Emigracja Film Internet Kultura Muzyka Nowy Jork Podróże Polityka Polska Psy, koty i ludzie Salon Społeczeństwo Warszawa wybory prezydenckie Życie w USA
  • Drogi Czytelniku! Pamiętaj, że mój blog świadczy o mnie, zaś Twój komentarz - o Tobie.
  • Polonia.net on Twitter

    • RT @StateOfPoland: Great to see healthy herd of around 100 European Bisons crossing the road in Poland 🦬🇵🇱 #Poland #EuropeanBison #Animals… 3 weeks ago
    • @TheEconomist „it is an offence to reference Polish collusion with Nazi crimes” - no such law exists in Poland. 3 weeks ago
    • „it is an offence to reference Polish collusion with Nazi crimes” - no such law exists in Poland @TheEconomist twitter.com/TheEconomist/s… 3 weeks ago
    • RT @PolishHistory_: The alphabet of the 🇵🇱 language consists of 32 letters, including: ą, ó, ń, ł, ń, ó, ś, ź, ż. There are also combined e… 1 month ago
    • RT @Roger_Moorhouse: I’m thrilled to share the cover of the US edition of my new book “The Forgers” - on the efforts of the #Ładoś Group to… 1 month ago
    • RT @AnitaAnandMP: The first Canadian Leopard 2 main battle tank that we've donated to Ukraine has now arrived in Poland. Alongside our alli… 1 month ago
    • RT @AnitaAnandMP: Battle tanks are on their way to help Ukraine. The first Canadian Leopard 2 is en route. Canada's support for Ukraine… 1 month ago
    Follow @polonianet

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

WPThemes.


Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Salon Nowojorski
    • Dołącz do 30 obserwujących.
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Salon Nowojorski
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Kopiuj skrócony odnośnik
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz wpis w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...
 

    %d blogerów lubi to: