• Polonia.net
  • O Salonie
  • Kontakt

Salon Nowojorski

Widziane zza Oceanu. O Ameryce i emigracji. Oraz czasami o psach.

Feeds:
Wpisy
Komentarze
« Chceta wojny, mata wojnę
Lady Gaga „Alejandro” »

Nie ma czasu

2010/06/04 Autor: salon.nyc

… na pisanie, sprzątanie, gotowanie, pójście do fryzjera, czytanie, nicnierobienie. Jest czas na pójście do lekarza oraz weterynarza i pracę, która od dawna nie jest już 9-5, ale 8-7 albo dłużej. Narzekać na sytuację absolutnie nie wypada, bo jak wynika z opublikowanych dzisiaj danych na temat rynku zatrudnienia w USA miejsc pracy co prawda przybyło, ale głównie dla tych, co umieją liczyć. Liczyć na siebie albo liczyć współobywateli w ramach spisu powszechnego Census 2010, bo z 430 tys. nowo powstałych miejsc pracy jakieś 400 tys. przypada na Census właśnie.

Pracować trzeba, jak chce się mieć pieniążki na fanaberie takie, jak bilet do Polski LOT-em w środku sezonu turystycznego (1350 dol. w obie strony) czy wizyta u weterynarza dla Kociubińskiej (niestety drogo, a prawdziwe imię kota to oczywiście Simba). A kot coś nam ostatnio zszedł na psy.

Zaczęło się od siku na papierach – szkoda minimalna, bo jesteśmy wrogami gromadzenia papierów, więc z lekkim sercem je wyrzucamy, jeśli zajdzie taka potrzeba. Potem było siku na kołdrze oraz poduszce – szkoda umiarkowana, bo trzeba było po prostu uskutecznić dodatkowe i dokładniejsze niż zwykle pranie.

Następnie przyszła kolej na siku na wełnianych chodnikach – tu już szkoda jest dość poważna, bo większość sobotniego ranka w ubiegłym tygodniu spędziłam na czyszczeniu czterech. Do pralki niestety wrzucić się tego nie da, zaś wezwać Stanley Steamer Carpet Cleaner do chodników się nie opłaca, bo za cenę takiej usługi można by zapewne kupić cztery nowe chodniki albo cztery nowe koty, a może nawet jedno i drugie.

Co sprowadza nas do tematu dzisiejszej wizyty u weta właśnie. Wet twierdzi, że takie kocie sikanie gdzie popadnie najczęściej jest oznaką jakiegoś problemu ze zdrowiem, a nie ogólnego, za przeproszeniem, olewactwa z kociej strony czy też kociej menopauzy. Dostaliśmy więc tabletki na bazie jakichś ziółek mających rzekomo zbawienny wpływ na układ moczowy, ale pozostaje oczywiście pytanie, czy Kociubińską uda się nakłonić do konsumowania tychże, nawet jeśli zostaną przemycone w ulubionym pasztecie. Bo jak Kociubińska czegoś nie lubi, to nie lubi i już, i wcale tego nie ukrywa, o czym naocznie – a może raczej naskórnie – przekonał się wczoraj asystent naszego weta.

Simba podziwia świat

40.725572 -73.862489

Oceń ten wpis:

Udostępnij:

  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku(Otwiera się w nowym oknie)
  • Udostępnij na Twitterze(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby wysłać to do znajomego przez e-mail(Otwiera się w nowym oknie)
  • Więcej
  • Kliknij aby podzielić się na Reddit(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na LinkedIn(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na Pinterest(Otwiera się w nowym oknie)
  • Udostępnij na Tumblr(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij by wydrukować(Otwiera się w nowym oknie)

Dodaj do ulubionych:

Lubię Wczytywanie…

Podobne

Napisane w Psy, koty i ludzie, Salon, Życie w USA | 32 Komentarze

Komentarze 32

  1. w dniu 2010/06/05 @ 3:06 am ania k

    ja tez mam absoutnie ZERO czasu. na zycie, na cokolwiek 😦 co do zwierzakow to empatyzuje….


  2. w dniu 2010/06/05 @ 8:31 am AnetaCuse

    Wychowałam się z kotami obu płci i niestety takie zachowanie było nagminne: koty znaczyły teren w ten sposób nie oszczędzając monitora komputer i telewizora. Jeśli znajdziesz na to radę, to chętnie przeczytam.


  3. w dniu 2010/06/05 @ 10:00 am salon nowojorski

    Aneta – Simba do tej pory była pod tym względem dość grzeczna, ale ostatnio coś się pokręciło. Nie wiem, czy faktycznie potrzebuje tych suplementów, które wet przepisał, czy może trochę większej dyscypliny. Na początku konsekwentnie nie wypuszczałam jej z piwnicy (gdzie mamy biuro i gdzie kot sypia i je) przez jakieś 30 min. po każdym posiłku i z reguły dawało to efekt w postaci korzystania z kuwety.

    A od pewnego czasu biega po całym domu i te „wypadki” zdarzają się coraz częściej. Chyba wrócę do poprzedniego rozkładu zajęć i zobaczymy, co z tego wyjdzie.

    Ania – czasem się zastanawiam, jak niektórzy to robią, że na wszystko znajdują czas. Lepsza organizacja? Mniej pracy? A może najlepiej po prostu pewne sprawy odpuścić?


  4. w dniu 2010/06/05 @ 12:43 pm evek

    ja bym chciala miec wreszcie jakas prace w miare sensowna i za w miare sensowne pieniadze! moge wtedy nie miec nawet na nic czasu!!!!!

    a dla kota duuuuuuuuzo glaskow!!!!!!!!!!!! :O)


  5. w dniu 2010/06/05 @ 1:11 pm salon nowojorski

    evek – no właśnie, z pracą niestety nadal jest do kitu. W mojej okolicy wcale nie ubywa wywieszek „For rent” tam gdzie kiedyś były różne małe biznesy. Tak więc biorąc pod uwagę okoliczności staram się nie narzekać na cudownie rozmnożoną liczbę godzin spędzanych w pracy. Cieszę się, że nadal ją mam. Ale gdzieś musi być dno i miejmy nadzieję, że w końcu jednak się to jakoś odkręci.


  6. w dniu 2010/06/06 @ 7:25 am k

    Zrób kotce koniecznie badanie krwi i moczu. Takie sikanie jest z reguły objawem stanu zapalnego układu moczowego lub np. kamieni, co w obu wypadkach kota bardzo boli (i dlatego unika kuwety). W takim wypadku powinna wziąć antybiotyk, który możesz rozkruszyć, wymieszać z mlekiem skondensowanym i jeśli kotka sama nie wypije podać do pyszczka strzykawką. Niestety choroby nerek są bardzo częste u starszych, kastrowanych kotów obu płci. Są też bolesne i nie leczone nie kończą się dobrze. Acha – w razie gdybyś tego jeszcze nie robiła: mocz od kota najlepiej pobrać podstawiając np. słoik w momencie akcji 🙂 na sikanie do pustej kuwety nie licz raczej. Powodzenia. K


  7. w dniu 2010/06/06 @ 11:03 am salon nowojorski

    Dzięki K. Zrobiliśmy kotce podstawowe badania krwi i moczu i nic nie wyszło. Wet dał te suplementy w tabletkach, ale ona w ogóle tego nie chce połykać. Pokruszyłam na ćwiartki i wymieszałamy z jedzeniem -zjadła wszystko oprócz lekarstw. Dziś rano spróbowałam pokruszyć na proszek (jest napisane, że można kruszyć, bo to tylko ziołowe lekarstwa), skończyło się na wymiotach 😦


  8. w dniu 2010/06/07 @ 11:49 am Jan Ksiazka

    „Ania – czasem się zastanawiam, jak niektórzy to robią, że na wszystko znajdują czas. Lepsza organizacja? Mniej pracy? A może najlepiej po prostu pewne sprawy odpuścić?”

    Swietna kompozycja, SN, bo zadalas pytanie i rownoczesnie udzielilas na nie odpowiedzi. Richard Brodie w ksiazce „Virus of the Mind: The New Science of the Meme” opisal jak czynnosci zwyczajowe, czesto przekazywane z pokolenia na pokolenie, staja sie wirusem umyslu (meme), ktory goszczac w umysle, zajmuje coraz wieksze jego obszary i replikuje sie. Tak wiec na pytanie “jak niektorzy to robia, ze na wszystko znajduja czas”, odpowiadam – identyfikuje sie z czasem powtarzajac codzienna mantre “czas jest nielimitowana propozycja a cierpliwosc jest matka rozwiazan”. Siedzac w ekspresie do Bostonu, medytuje aby moj umysl nie byl w stanie wojny z soba (gonitwa mysli), bo wowczas nie nawiaze kontaktu z delikatnym umyslem i nie zidentyfikuje/doswiadczy wiecznej delikatnosci. Delikatny umysl (subtle mind) jest naszym lacznikiem z nieskonczona i nieomylna. Sumujac, percepcja czasu to stan umyslu, ktory kreujemy identifikujac sie z tym czego pragniemy. Energia kwantowa jest jak bumerang, wiec gdy umysl wysyla do subtelnego umyslu komende “brak czasu” to komandor przysyla brak czasu, bo to jest precyzyjnie to o co sie poprosilo. Czas do konstrukcji kolei ze wschodniego do zachodniego wybrzeza US byl umowna propozycja skoordynowana porami roku, dnia, pianiem koguta, czyli tak zwanymi cyklami circadian. Nastepnie zbudowano koleje, fabryki, przeniesiono ludzi z farm do blokow i tak czlowiek zaczal sie oddalac od natury, wynalazl pospiech i gonitwe mysli. Istnieje wiele symptomow stresu i rownie wiele specyfikow na zarzadzenie nim, ale stresu jako stanu materii nie mozna zidentyfikowac, po powstaje gdy mysl wchodzi w mariaz z emocja i zakloca funkcje dialogu umyslu z delikatnym umyslem (tym ktory sprawia, ze wiesz jak pachnie kawa nie wachajac jej). W powiedzeniu “czlowiek sam zgotowal sobie swoj los” jest 100% precyzji. Wiec jak jest z tym czasem? Skoro pochodzi od Stworcy, to musi byc nieskonczony czyli unlimited proposition wystarczy tylko zawsze sie upewnic, ze wtyczka jest w kontakcie. A co do kotka to oprocz pomocy fachowej najlepiej identyfikowac go z okazem zdrowia pamietajac o zasadzie wtyczki I bumerangu. Pozdrawiam 🙂


    • w dniu 2010/06/07 @ 2:31 pm A.L.

      „bo wowczas nie nawiaze kontaktu z delikatnym umyslem i nie zidentyfikuje/doswiadczy wiecznej delikatnosci. Delikatny umysl (subtle mind) jest naszym lacznikiem z nieskonczona i nieomylna. Sumujac, percepcja czasu to stan umyslu, ktory kreujemy identifikujac sie z tym czego pragniemy. Energia kwantowa jest jak bumerang, wiec gdy umysl wysyla do subtelnego umyslu komende “brak czasu” to komandor przysyla brak czasu, bo to jest precyzyjnie to o co sie poprosilo..”

      Kompletny nonsens (napisalbym „belkot” ale wtedy Pani Redaktor by wywalila 🙂 )


  9. w dniu 2010/06/07 @ 2:39 pm A.L.

    „Ania – czasem się zastanawiam, jak niektórzy to robią, że na wszystko znajdują czas. Lepsza organizacja? Mniej pracy? A może najlepiej po prostu pewne sprawy odpuścić?”

    Moze przyjac do wiadomosci ze pewne rzeczy ktore sa Bardo Wazne wcale takie wazne nie sa i moga byc zrobione jutro, pojutrze albo za miesiac? Albo w ogole.

    Pomaga ustawienie Rzeczy do Zrobienia w samo-sortujaca sie liste z priorytetami. Wykonujemy te od gory.

    Wypraktykowalem to na sobie, gdy zostalem szefem pewnego instytutu naukowego. Przez pierwszy rok zasuwalem jak idiota wykonujac kazde polecenie ktore wyladowalo na moim biurku. Po pierwszym roku zmadrzalem. Wszystkie memoranda odlkadalem na wielki stos i nie robilem nic. Po jakims czase ktos mnie ponaglal ze czegos tam nie zrobilem. Odnajdywalem stosowne memorandum i robilem. Raz w miesiacu odliczalem 1/4 stosu od dolu i wyrzucalem do smieci.

    Polecam ten sposob do codziennych zajac. Nagle okaze sie ile mamy wolnego czasu 🙂


  10. w dniu 2010/06/07 @ 10:22 pm Jan Ksiazka

    No i prosze co zwrocil Al’owi bumerang 🙂 „Zasuwalem jak idiota” o czym drodzy wizytujacy bloga moga przekonac sie naocznie zapoznajac sie z nastepujacym wyrazeniem „kompletny nonsens”. A tak nota-bene to czy ten instytut naukowy zajmowal sie definiowaniem kompletnosci nonsensu (czytaj skala nonsensu)? Bo moj pracodawca za powyzej opisana etyke pracy czyli szacowanie kompletnosci nonsensu (czytaj obliczanie procentu cukru w cukrze jak w Poszukiwanym Poszukiwanej) nie mialby zbytniego wyboru. Pozdrawiam 🙂


    • w dniu 2010/06/08 @ 7:49 am A.L.

      Teraz juz napisze: to jest belkot


  11. w dniu 2010/06/08 @ 12:08 pm w.

    Szkoda kota – ja sie na kotach nie znam (dwa psy) ale z opowiesci znajomych wiem ze klopoty kocim sikaniem sa dosc dlugie i moga sie skonczyc daniem kota na prozac 🙂


    • w dniu 2010/06/08 @ 9:49 pm salon nowojorski

      W. – nie wiem, czy na prozak pójdzie kot, czy może „pańcia”…


      • w dniu 2010/06/09 @ 10:44 am w.

        no to bedziecie sie dzielic pigulka szczescia – generic jest chyba na $4 liscie w walmart ( a wiec pewnie i w walgreens jesli w NYC nie ma walmart’ow) , tylko musisz wykalkulowac dawke dla kota…


  12. w dniu 2010/06/08 @ 12:16 pm Jan Ksiazka

    Milego belkotu w tygielku kompletnego nonsensu Al 🙂

    Kompletny nonsens = nonsens z zestawem przypraw receptury Al’a (patent w toku) przygotowany na wolnym ogniu 🙂


  13. w dniu 2010/06/08 @ 12:59 pm Jan Ksiazka

    Na poziomie energii zyciowej w ktorej funkcjonuje nie mozliwym jest sie obrazic i nie koniecznym jest nic nikomu udowadniac a humor i wyobraznia podobnie do czasu sa nieskonczona (czytaj niewyczerpujaca sie) propozycja (czytaj zrodlem). Serdecznie pozdrawiam 🙂


  14. w dniu 2010/06/08 @ 9:04 pm salon nowojorski

    Hej A.L. – jak tam urlop w Nowym Jorku, odstresował trochę?


    • w dniu 2010/06/09 @ 12:19 pm A.L.

      Owszem. Bylo znakomicie – jak zwykle. W Metropolitan, Picasso, o dziwo bez tlumu ludzi, i pare innych ciekawych wystaw. Na dachu konstrukcja z bambusow – dosyc osobliwa, ale warta obejrzenia. Noguchi Museum zawsze nastraja mnie pozytywnie – polecam wszystkim ktorzy nie widzieli

      http://www.noguchi.org/

      Polecam Cafe Espanol w okolicach Washington Square – lubie te okolice bo przypominaja mi male miasteczka uniwersyteckie

      http://cafeespanol.com/

      Poecam tez Brasserie 360, 200 E. 60 th Str – zawsze jak jestem w New Yorku to tam wpadam.

      Zawsze tez staram sie odwiedzic Austrian Museum

      http://www.neuegalerie.org/

      W sumie bylo bardzo dobrze bo zepsul mi sie laptop dzieki czemu bylem w 100% odseparowany od problemow firmowych 🙂


  15. w dniu 2010/06/09 @ 10:43 am Jan Ksiazka

    Niewiadomo, bo Al to taki wspolczesny Ludyta (Luddite). Broni receptury serkow Wisconsin rekami i nogami i jak Don Kichot walczy z ikonoklastami (am. iconoclast) czyli z tymi myslacymi odmiennie od niego i funkcjonujacymi li tylko na platformie mozliwosci jak pisze Gregory Berns dla Harvard Business Press. A w ksiegarni na bostonskiej South Station w sekcji Spirituality ksiazki ida jak woda – kupowane glownie przez facetow. Nadchodzi 2012, jedni beda robic zapasy Chef Boyardee lub maja jeszcze zasoby z przed 2000 a inni jak Voltaire przeczytaja tomiska interpretacji aby potwierdzic, ze energia kwantowa wie co ma robic. A teraz ide sie troche pousmiechac ale najpierw pozdrawiam serdecznie 🙂


  16. w dniu 2010/06/09 @ 12:22 pm A.L.

    „Hej A.L. – jak tam urlop w Nowym Jorku, odstresował trochę?”

    Napisalem w trybie „odpowiedz” ale sie nie ukazalo. Jakies problemy techniczne?…


  17. w dniu 2010/06/09 @ 12:25 pm A.L.

    ” li tylko na platformie mozliwosci jak pisze Gregory Berns dla Harvard Business Press”

    O… Wiemy ze pan czyta dziela HBP. Tylko okladki, czy w srodku tez?…

    „energia kwantowa wie co ma robic” co to jest „energia kwantowa”?…

    „bo Al to taki wspolczesny Ludyta (Luddite).” Czy wie Pan co to/kto to Ludyta?


  18. w dniu 2010/06/09 @ 12:41 pm A.L.

    “Hej A.L. – jak tam urlop w Nowym Jorku, odstresował trochę?”

    Napisalem w trybie “odpowiedz” ale sie nie ukazalo

    Wiec sproboje „normalnie”

    Bardzo dobrze. Zawsze jak w New Yorku. W Metropolitan, wystawa Picassa, spodziewalem sie tlumow ale bylo luzno. Wielka wystawa z najwieksza chyba przezentacja Picassowych „soft porn” jakie mi sie zdarzylo widziec.

    Na dachu ciekawa konstrukcja z bambusow. Przyjemnie sie siedzi w cieniu bambusowych pretow majac swiadomosc ze owa konstrukcja to „sztuka” 🙂

    Noguchi Museum zawsze mnie nastraja pozytywnie

    http://www.noguchi.org/

    Jak idzie o jedzenie, to polecam Cafe Espanol w okolicach Washington Square

    http://cafeespanol.com/home.html

    Lubie tamte okolice bo przypominaja mi male uniwersyteckie miasteczka

    Inne miejsce ktore lubie to Le Pain Quotidien, 494 Amsterdam Ave. Odczekuje tam gdy malzonka wizytuje jej ulubione miejsce

    http://www.robertstuartsalon.com/

    Zawsze tez staram sie wpasc do Autrian Museum na Sacher Torte i popatzrec na obrazy Klimta

    http://www.neuegalerie.org/

    Na szczescie zepsul mi sie laptop i bylem w 100% odizolowany od problemow firmy!


  19. w dniu 2010/06/09 @ 4:47 pm A.L.

    Dobra, proboje jeszcze raz.

    Bylo OK. W Metropolitan wystawa Picassa. Myslalem ze beda tlumy, ale nie bylo. Wystawa duza, z wielka ekspozycja rysunkow „soft porn” tegoz. Na dachu wielka konstrukcja z pretow bambusowych – milo sie siedzi w cieniu owych pretow, wiedzac ze sie obcuje ze „sztuka”. Pare innych wystaw ciekawych, miedzy innymi ewolucja kobiecych strojow. Pod Muzeum mozna namierzyc Chinke, malarke ktora sprzedaje dziela swoje i swojego meza – bardzo piekne obrazki i tylko po 10 dolcow. Zakupilem oczywiscie wiekszy pakiet.

    Jak zwykle, wizyta w Neue Galerie, muzeum sztuki austriackiej gdzie funkcjonuje prawdziwa wiedenska kawiarnia i mozna zjesc kawalek Sachertorte dosylanego ponoc swiezo samolotem (1048 Fifth Avenue). Mozna tez obejrzec duzo rzeczy o okresu wiedenskiej Secesji, a w szczegolnosci obrazy Klimta, mojego ulubienca.

    I jak zwykle wizyta w Noguchi Museum (9-01 33rd Road (at Vernon Boulevard), Long Island City) o ktorym wiekszosc Nowojorczykow nie slyszala, a szkoda bo to wspaniala rzecz, a Noguchi, japonski architekt zrobil to i owo na Manhattanie.

    Bez jedzenia sie nie obejdzie, i tym razem polecam Cafe Espanol w okolicy Washington Square (172 Bleecker Street). Trzeba koniecznie postarac sie aby dostac stolik na wewnetrznym patio. Lubie chodzic po tamtych okolicach bo przypominaja male uniwersyteckie miasteczka.

    Lubie tez miejsce zwane Le Pain Quotidien (494 Amsterdam Ave). Tam przsiaduje gdy Malzonka udaje sie do swojego ulubionego miejsca, czyli Robert Stuart Salon – ranked top 10 best haircut. I rzeczywiscie, mozna tam spotkac rozmaitosci, a Salon doczekal sie artykulu w New Yorkerze (510 Amsterdam Ave at 84th). De facto, jest to glowna przyczyna wizytowania Nowego Jorku co jakis czas 🙂

    Poza tym, drobne przyjemnosci tu i tam, a najwieksza taka ze padl mi laptop i bylem wolnym czlowiekiem w 100 procentach 🙂

    No i oczywiscie, nie moglem nie odbyc wizyty w sklepie elektronicznym J&R i Sony World zeby zobaczyc jaki bedzie moj nastepny laptop

    Gdyby ktos musal niezle i tanio pomieszkac w Nowym Jojku, polecam PanAm Hotel na 7900 Queens BoulwardDobrej jakosci i niedrogi. Uzywam od 3 czy 4 lat i nigdy nie bylo problemu


  20. w dniu 2010/06/09 @ 7:14 pm gosc

    Sztuke Isamu Noguchi mozna spotkac tez w Storm King Art Center
    http://www.stormking.org/index.html
    Jedno z moich ulubionych miejsc wypadowych okolo NYC.


    • w dniu 2010/06/09 @ 8:13 pm A.L.

      Niestety, nie bylem….


  21. w dniu 2010/06/09 @ 7:48 pm A.L.

    … no i zapomnialem o najwazniejszym: koncert chopinowski w Konsulacie. Gral Piotr Paleczny z zespolem studentow z Julliarda. Gral ona Koncerty Fortepianowe. Konsulat nareszcie dorobil sie fortepianu z prawdziwego zdarzenia, chociaz ty tylko Yamaha i nie wlasna a wypozyczona. Bardzo przyjemne to bylo.


  22. w dniu 2010/06/09 @ 10:00 pm salon nowojorski

    Oprogramowanie antyspamowe WordPressa nie przepuszcza komentarzy, w których jest zbyt wiele linków – to jest przyczyna, dlaczego niektóre komentarze nie od razu się ukazują.


    • w dniu 2010/06/09 @ 10:17 pm A.L.

      Acha – no wlasnie, w oryginalnym poscie bylo troche linkow…


      • w dniu 2010/06/09 @ 10:42 pm A.L.

        No to teraz jest wiecej niz potzreba…. I kazdy nastepny post dluzszy.

        Dlaczego dluzszy? Ano bo robilem „performance testing” pewnego softu, i w czasie jak komputer liczyl, ja pisalem. Kazdy nastepny test byl istotnie dluzszy od popzredniego, wiec mialem wiecej czasu. Stad i dluzsze posty 🙂


  23. w dniu 2010/06/09 @ 10:05 pm Jan Ksiazka

    „O… Wiemy ze pan czyta dziela HBP. Tylko okladki, czy w srodku tez?…” – z szacunkiem Al „koncz Wasc, wstydu oszczedz!”

    “energia kwantowa wie co ma robic” co to jest “energia kwantowa”?… – Al, biorac pod uwage zaoszczedzony czas moze powertuj Einstein’a 🙂

    “bo Al to taki wspolczesny Ludyta (Luddite).” Czy wie Pan co to/kto to Ludyta? – Al, zaoszczedz sobie czasu i zapamietaj na przyszlosc, ze nigdy nie uzywam zwrotow ktorych znaczenia nie rozumiem ale w dalszym ciagu „wiem, ze nic nie wiem”. Pozdrawiam 🙂


  24. w dniu 2010/06/10 @ 11:27 am w.

    mmmm… sachertotre…..

    probowalem kilkakrotnie go zrobic z roznych przepisow – pomimo moich lepszych niz przecietne umiejetnoisci wypiekow i tak moj sie sie nie umywal do orginalnego ktory raz do roku zona mi zamawia

    podobno cala tajminica w jakosci czekolady na polewe – choc ja mysle ze w konsystencja ciasta (sucha dosc jak na moj smak) ma tez urok bo czaekolade tez stralem sie kupic taka kjak nalezy.



Możliwość komentowania jest wyłączona.

  • Ostatnio w Salonie

    • We wtorek wieczorem na Rockefeller Center
    • Nowy Jork głosuje – panna Bush i inne zdjęcia z Democracy Plaza
    • We wtorek wybieramy prezydenta, czyli tekst umiarkowanie propagandowy
    • Nowy Jork po huraganie – będzie lepiej!
    • W pożarze na Breezy Point spłonęło ponad sto domów
  • Ostatnie komentarze

    Matylda o Autobusem z Queensu na Manhatt…
    salon nowojorski o Autobusem z Queensu na Manhatt…
    Matylda o Autobusem z Queensu na Manhatt…
    A.L. o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    aga o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    Alicja C. o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    salon nowojorski o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…
  • Archiwum

  • Wpisz adres email, aby otrzymywać zawiadomienia o nowych tekstach Salonu.

  • My zdies' emigranty

    • (nie)świadome życie
    • Ania K.
    • Doxa o ekonomii
    • Evek w Chicago
    • Futrzak
    • Hameryka
    • Jeż węgierski
    • Kielbasa Stories
    • Kobieta pracująca
    • Miski do mleka
    • Na peryferiach Nowego Jorku
    • Res Varia
    • Sporothrix
    • Stardust
    • Swert
    • US-Lovers
    • Windy City
  • Nowe media

    • Mashable
    • Mediafun
    • Nieman Journalism Lab
    • Photoshop Disasters
  • Nowy Jork

    • Derosky
    • Gawker
    • Gothamist
    • Marzenkowo
    • mia:ny
    • New York Daily Photo
    • New York Streets
    • Newyorkology
    • Nowojorskie gadanie
  • Polska

    • Azrael
    • Between Blank Pages
    • Bogdan Miś
    • Daniel Passent
    • Dowolnik
    • Hardkor – Łysakowski
    • Laudate
    • Michałkiewicz
    • Mondra Gluwka
    • Pawian przy drodze
    • Pełna Kultura
    • Rozwój i Świadomość
    • Szpitalne życie
    • Sławek Sikora
    • Tiger in the cat
    • Toteramy, odsłona druga
    • Łódź na nowo
    • Łódź rysowana światłem
  • Salon

    • Andrew Sullivan
    • Huffington Post
    • Jezebel
    • Paul Krugman
    • Spin Room
    • Talking Points Memo
  • Zwierzaki

    • Adopcje psów i kotów
    • Alliance for NYC’s Animals
    • Bobbi and the Strays
    • City Tails
    • DogBlog
    • Dr Michael W. Fox
    • Fotografia psów
    • Petfinder.org
    • Shar Pei z Bonomielli
    • Shih Tzus & Furbabies
    • Sweet Furr
    • Szarik.pl
  • Tematy

    Emigracja Film Internet Kultura Muzyka Nowy Jork Podróże Polityka Polska Psy, koty i ludzie Salon Społeczeństwo Warszawa wybory prezydenckie Życie w USA
  • Drogi Czytelniku! Pamiętaj, że mój blog świadczy o mnie, zaś Twój komentarz - o Tobie.
  • Polonia.net on Twitter

    • via @NYTimes nytimes.com/2023/01/26/wor… 5 days ago
    • @KJPiorkowska Well, somewhat unlikely she'd become a VP of Poland or the entire world, LOL. So God have mercy on Am… twitter.com/i/web/status/1… 5 days ago
    • The German Nazis, not some Nazis from a non-existing country. twitter.com/Sachinettiyil/… 5 days ago
    • @KJPiorkowska Jeśli to faktycznie jest przyszła kandydatka na VP 🤡, to “God have mercy on us all!” 5 days ago
    • @b_sendhardt He said „ta decyzja by PEWNIE nie zapadła”. Quite different meaning than “ta decyzja by nie zapadła”. 5 days ago
    • RT @TheEconomist: The Russian military was conscripting men to serve in Ukraine. Sergei and Maxim had a better idea: take a fishing boat to… 1 week ago
    • RT @Kubicki_Adrian: Poland has planted 333 #sunflowers in the heart of Manhattan in solidarity with Ukrainians on their Day of Unity 🌻🇵🇱🇺🇸🤝… 1 week ago
    Follow @polonianet

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

WPThemes.


Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Salon Nowojorski
    • Dołącz do 30 obserwujących.
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Salon Nowojorski
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Kopiuj skrócony odnośnik
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz wpis w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
%d blogerów lubi to: