… na pisanie, sprzątanie, gotowanie, pójście do fryzjera, czytanie, nicnierobienie. Jest czas na pójście do lekarza oraz weterynarza i pracę, która od dawna nie jest już 9-5, ale 8-7 albo dłużej. Narzekać na sytuację absolutnie nie wypada, bo jak wynika z opublikowanych dzisiaj danych na temat rynku zatrudnienia w USA miejsc pracy co prawda przybyło, ale głównie dla tych, co umieją liczyć. Liczyć na siebie albo liczyć współobywateli w ramach spisu powszechnego Census 2010, bo z 430 tys. nowo powstałych miejsc pracy jakieś 400 tys. przypada na Census właśnie.
Pracować trzeba, jak chce się mieć pieniążki na fanaberie takie, jak bilet do Polski LOT-em w środku sezonu turystycznego (1350 dol. w obie strony) czy wizyta u weterynarza dla Kociubińskiej (niestety drogo, a prawdziwe imię kota to oczywiście Simba). A kot coś nam ostatnio zszedł na psy.
Zaczęło się od siku na papierach – szkoda minimalna, bo jesteśmy wrogami gromadzenia papierów, więc z lekkim sercem je wyrzucamy, jeśli zajdzie taka potrzeba. Potem było siku na kołdrze oraz poduszce – szkoda umiarkowana, bo trzeba było po prostu uskutecznić dodatkowe i dokładniejsze niż zwykle pranie.
Następnie przyszła kolej na siku na wełnianych chodnikach – tu już szkoda jest dość poważna, bo większość sobotniego ranka w ubiegłym tygodniu spędziłam na czyszczeniu czterech. Do pralki niestety wrzucić się tego nie da, zaś wezwać Stanley Steamer Carpet Cleaner do chodników się nie opłaca, bo za cenę takiej usługi można by zapewne kupić cztery nowe chodniki albo cztery nowe koty, a może nawet jedno i drugie.
Co sprowadza nas do tematu dzisiejszej wizyty u weta właśnie. Wet twierdzi, że takie kocie sikanie gdzie popadnie najczęściej jest oznaką jakiegoś problemu ze zdrowiem, a nie ogólnego, za przeproszeniem, olewactwa z kociej strony czy też kociej menopauzy. Dostaliśmy więc tabletki na bazie jakichś ziółek mających rzekomo zbawienny wpływ na układ moczowy, ale pozostaje oczywiście pytanie, czy Kociubińską uda się nakłonić do konsumowania tychże, nawet jeśli zostaną przemycone w ulubionym pasztecie. Bo jak Kociubińska czegoś nie lubi, to nie lubi i już, i wcale tego nie ukrywa, o czym naocznie – a może raczej naskórnie – przekonał się wczoraj asystent naszego weta.
ja tez mam absoutnie ZERO czasu. na zycie, na cokolwiek 😦 co do zwierzakow to empatyzuje….
Wychowałam się z kotami obu płci i niestety takie zachowanie było nagminne: koty znaczyły teren w ten sposób nie oszczędzając monitora komputer i telewizora. Jeśli znajdziesz na to radę, to chętnie przeczytam.
Aneta – Simba do tej pory była pod tym względem dość grzeczna, ale ostatnio coś się pokręciło. Nie wiem, czy faktycznie potrzebuje tych suplementów, które wet przepisał, czy może trochę większej dyscypliny. Na początku konsekwentnie nie wypuszczałam jej z piwnicy (gdzie mamy biuro i gdzie kot sypia i je) przez jakieś 30 min. po każdym posiłku i z reguły dawało to efekt w postaci korzystania z kuwety.
A od pewnego czasu biega po całym domu i te „wypadki” zdarzają się coraz częściej. Chyba wrócę do poprzedniego rozkładu zajęć i zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Ania – czasem się zastanawiam, jak niektórzy to robią, że na wszystko znajdują czas. Lepsza organizacja? Mniej pracy? A może najlepiej po prostu pewne sprawy odpuścić?
ja bym chciala miec wreszcie jakas prace w miare sensowna i za w miare sensowne pieniadze! moge wtedy nie miec nawet na nic czasu!!!!!
a dla kota duuuuuuuuzo glaskow!!!!!!!!!!!! :O)
evek – no właśnie, z pracą niestety nadal jest do kitu. W mojej okolicy wcale nie ubywa wywieszek „For rent” tam gdzie kiedyś były różne małe biznesy. Tak więc biorąc pod uwagę okoliczności staram się nie narzekać na cudownie rozmnożoną liczbę godzin spędzanych w pracy. Cieszę się, że nadal ją mam. Ale gdzieś musi być dno i miejmy nadzieję, że w końcu jednak się to jakoś odkręci.
Zrób kotce koniecznie badanie krwi i moczu. Takie sikanie jest z reguły objawem stanu zapalnego układu moczowego lub np. kamieni, co w obu wypadkach kota bardzo boli (i dlatego unika kuwety). W takim wypadku powinna wziąć antybiotyk, który możesz rozkruszyć, wymieszać z mlekiem skondensowanym i jeśli kotka sama nie wypije podać do pyszczka strzykawką. Niestety choroby nerek są bardzo częste u starszych, kastrowanych kotów obu płci. Są też bolesne i nie leczone nie kończą się dobrze. Acha – w razie gdybyś tego jeszcze nie robiła: mocz od kota najlepiej pobrać podstawiając np. słoik w momencie akcji 🙂 na sikanie do pustej kuwety nie licz raczej. Powodzenia. K
Dzięki K. Zrobiliśmy kotce podstawowe badania krwi i moczu i nic nie wyszło. Wet dał te suplementy w tabletkach, ale ona w ogóle tego nie chce połykać. Pokruszyłam na ćwiartki i wymieszałamy z jedzeniem -zjadła wszystko oprócz lekarstw. Dziś rano spróbowałam pokruszyć na proszek (jest napisane, że można kruszyć, bo to tylko ziołowe lekarstwa), skończyło się na wymiotach 😦
„Ania – czasem się zastanawiam, jak niektórzy to robią, że na wszystko znajdują czas. Lepsza organizacja? Mniej pracy? A może najlepiej po prostu pewne sprawy odpuścić?”
Swietna kompozycja, SN, bo zadalas pytanie i rownoczesnie udzielilas na nie odpowiedzi. Richard Brodie w ksiazce „Virus of the Mind: The New Science of the Meme” opisal jak czynnosci zwyczajowe, czesto przekazywane z pokolenia na pokolenie, staja sie wirusem umyslu (meme), ktory goszczac w umysle, zajmuje coraz wieksze jego obszary i replikuje sie. Tak wiec na pytanie “jak niektorzy to robia, ze na wszystko znajduja czas”, odpowiadam – identyfikuje sie z czasem powtarzajac codzienna mantre “czas jest nielimitowana propozycja a cierpliwosc jest matka rozwiazan”. Siedzac w ekspresie do Bostonu, medytuje aby moj umysl nie byl w stanie wojny z soba (gonitwa mysli), bo wowczas nie nawiaze kontaktu z delikatnym umyslem i nie zidentyfikuje/doswiadczy wiecznej delikatnosci. Delikatny umysl (subtle mind) jest naszym lacznikiem z nieskonczona i nieomylna. Sumujac, percepcja czasu to stan umyslu, ktory kreujemy identifikujac sie z tym czego pragniemy. Energia kwantowa jest jak bumerang, wiec gdy umysl wysyla do subtelnego umyslu komende “brak czasu” to komandor przysyla brak czasu, bo to jest precyzyjnie to o co sie poprosilo. Czas do konstrukcji kolei ze wschodniego do zachodniego wybrzeza US byl umowna propozycja skoordynowana porami roku, dnia, pianiem koguta, czyli tak zwanymi cyklami circadian. Nastepnie zbudowano koleje, fabryki, przeniesiono ludzi z farm do blokow i tak czlowiek zaczal sie oddalac od natury, wynalazl pospiech i gonitwe mysli. Istnieje wiele symptomow stresu i rownie wiele specyfikow na zarzadzenie nim, ale stresu jako stanu materii nie mozna zidentyfikowac, po powstaje gdy mysl wchodzi w mariaz z emocja i zakloca funkcje dialogu umyslu z delikatnym umyslem (tym ktory sprawia, ze wiesz jak pachnie kawa nie wachajac jej). W powiedzeniu “czlowiek sam zgotowal sobie swoj los” jest 100% precyzji. Wiec jak jest z tym czasem? Skoro pochodzi od Stworcy, to musi byc nieskonczony czyli unlimited proposition wystarczy tylko zawsze sie upewnic, ze wtyczka jest w kontakcie. A co do kotka to oprocz pomocy fachowej najlepiej identyfikowac go z okazem zdrowia pamietajac o zasadzie wtyczki I bumerangu. Pozdrawiam 🙂
„bo wowczas nie nawiaze kontaktu z delikatnym umyslem i nie zidentyfikuje/doswiadczy wiecznej delikatnosci. Delikatny umysl (subtle mind) jest naszym lacznikiem z nieskonczona i nieomylna. Sumujac, percepcja czasu to stan umyslu, ktory kreujemy identifikujac sie z tym czego pragniemy. Energia kwantowa jest jak bumerang, wiec gdy umysl wysyla do subtelnego umyslu komende “brak czasu” to komandor przysyla brak czasu, bo to jest precyzyjnie to o co sie poprosilo..”
Kompletny nonsens (napisalbym „belkot” ale wtedy Pani Redaktor by wywalila 🙂 )
„Ania – czasem się zastanawiam, jak niektórzy to robią, że na wszystko znajdują czas. Lepsza organizacja? Mniej pracy? A może najlepiej po prostu pewne sprawy odpuścić?”
Moze przyjac do wiadomosci ze pewne rzeczy ktore sa Bardo Wazne wcale takie wazne nie sa i moga byc zrobione jutro, pojutrze albo za miesiac? Albo w ogole.
Pomaga ustawienie Rzeczy do Zrobienia w samo-sortujaca sie liste z priorytetami. Wykonujemy te od gory.
Wypraktykowalem to na sobie, gdy zostalem szefem pewnego instytutu naukowego. Przez pierwszy rok zasuwalem jak idiota wykonujac kazde polecenie ktore wyladowalo na moim biurku. Po pierwszym roku zmadrzalem. Wszystkie memoranda odlkadalem na wielki stos i nie robilem nic. Po jakims czase ktos mnie ponaglal ze czegos tam nie zrobilem. Odnajdywalem stosowne memorandum i robilem. Raz w miesiacu odliczalem 1/4 stosu od dolu i wyrzucalem do smieci.
Polecam ten sposob do codziennych zajac. Nagle okaze sie ile mamy wolnego czasu 🙂
No i prosze co zwrocil Al’owi bumerang 🙂 „Zasuwalem jak idiota” o czym drodzy wizytujacy bloga moga przekonac sie naocznie zapoznajac sie z nastepujacym wyrazeniem „kompletny nonsens”. A tak nota-bene to czy ten instytut naukowy zajmowal sie definiowaniem kompletnosci nonsensu (czytaj skala nonsensu)? Bo moj pracodawca za powyzej opisana etyke pracy czyli szacowanie kompletnosci nonsensu (czytaj obliczanie procentu cukru w cukrze jak w Poszukiwanym Poszukiwanej) nie mialby zbytniego wyboru. Pozdrawiam 🙂
Teraz juz napisze: to jest belkot
Szkoda kota – ja sie na kotach nie znam (dwa psy) ale z opowiesci znajomych wiem ze klopoty kocim sikaniem sa dosc dlugie i moga sie skonczyc daniem kota na prozac 🙂
W. – nie wiem, czy na prozak pójdzie kot, czy może „pańcia”…
no to bedziecie sie dzielic pigulka szczescia – generic jest chyba na $4 liscie w walmart ( a wiec pewnie i w walgreens jesli w NYC nie ma walmart’ow) , tylko musisz wykalkulowac dawke dla kota…
Milego belkotu w tygielku kompletnego nonsensu Al 🙂
Kompletny nonsens = nonsens z zestawem przypraw receptury Al’a (patent w toku) przygotowany na wolnym ogniu 🙂
Na poziomie energii zyciowej w ktorej funkcjonuje nie mozliwym jest sie obrazic i nie koniecznym jest nic nikomu udowadniac a humor i wyobraznia podobnie do czasu sa nieskonczona (czytaj niewyczerpujaca sie) propozycja (czytaj zrodlem). Serdecznie pozdrawiam 🙂
Hej A.L. – jak tam urlop w Nowym Jorku, odstresował trochę?
Owszem. Bylo znakomicie – jak zwykle. W Metropolitan, Picasso, o dziwo bez tlumu ludzi, i pare innych ciekawych wystaw. Na dachu konstrukcja z bambusow – dosyc osobliwa, ale warta obejrzenia. Noguchi Museum zawsze nastraja mnie pozytywnie – polecam wszystkim ktorzy nie widzieli
http://www.noguchi.org/
Polecam Cafe Espanol w okolicach Washington Square – lubie te okolice bo przypominaja mi male miasteczka uniwersyteckie
http://cafeespanol.com/
Poecam tez Brasserie 360, 200 E. 60 th Str – zawsze jak jestem w New Yorku to tam wpadam.
Zawsze tez staram sie odwiedzic Austrian Museum
http://www.neuegalerie.org/
W sumie bylo bardzo dobrze bo zepsul mi sie laptop dzieki czemu bylem w 100% odseparowany od problemow firmowych 🙂
Niewiadomo, bo Al to taki wspolczesny Ludyta (Luddite). Broni receptury serkow Wisconsin rekami i nogami i jak Don Kichot walczy z ikonoklastami (am. iconoclast) czyli z tymi myslacymi odmiennie od niego i funkcjonujacymi li tylko na platformie mozliwosci jak pisze Gregory Berns dla Harvard Business Press. A w ksiegarni na bostonskiej South Station w sekcji Spirituality ksiazki ida jak woda – kupowane glownie przez facetow. Nadchodzi 2012, jedni beda robic zapasy Chef Boyardee lub maja jeszcze zasoby z przed 2000 a inni jak Voltaire przeczytaja tomiska interpretacji aby potwierdzic, ze energia kwantowa wie co ma robic. A teraz ide sie troche pousmiechac ale najpierw pozdrawiam serdecznie 🙂
„Hej A.L. – jak tam urlop w Nowym Jorku, odstresował trochę?”
Napisalem w trybie „odpowiedz” ale sie nie ukazalo. Jakies problemy techniczne?…
” li tylko na platformie mozliwosci jak pisze Gregory Berns dla Harvard Business Press”
O… Wiemy ze pan czyta dziela HBP. Tylko okladki, czy w srodku tez?…
„energia kwantowa wie co ma robic” co to jest „energia kwantowa”?…
„bo Al to taki wspolczesny Ludyta (Luddite).” Czy wie Pan co to/kto to Ludyta?
“Hej A.L. – jak tam urlop w Nowym Jorku, odstresował trochę?”
Napisalem w trybie “odpowiedz” ale sie nie ukazalo
Wiec sproboje „normalnie”
Bardzo dobrze. Zawsze jak w New Yorku. W Metropolitan, wystawa Picassa, spodziewalem sie tlumow ale bylo luzno. Wielka wystawa z najwieksza chyba przezentacja Picassowych „soft porn” jakie mi sie zdarzylo widziec.
Na dachu ciekawa konstrukcja z bambusow. Przyjemnie sie siedzi w cieniu bambusowych pretow majac swiadomosc ze owa konstrukcja to „sztuka” 🙂
Noguchi Museum zawsze mnie nastraja pozytywnie
http://www.noguchi.org/
Jak idzie o jedzenie, to polecam Cafe Espanol w okolicach Washington Square
http://cafeespanol.com/home.html
Lubie tamte okolice bo przypominaja mi male uniwersyteckie miasteczka
Inne miejsce ktore lubie to Le Pain Quotidien, 494 Amsterdam Ave. Odczekuje tam gdy malzonka wizytuje jej ulubione miejsce
http://www.robertstuartsalon.com/
Zawsze tez staram sie wpasc do Autrian Museum na Sacher Torte i popatzrec na obrazy Klimta
http://www.neuegalerie.org/
Na szczescie zepsul mi sie laptop i bylem w 100% odizolowany od problemow firmy!
Dobra, proboje jeszcze raz.
Bylo OK. W Metropolitan wystawa Picassa. Myslalem ze beda tlumy, ale nie bylo. Wystawa duza, z wielka ekspozycja rysunkow „soft porn” tegoz. Na dachu wielka konstrukcja z pretow bambusowych – milo sie siedzi w cieniu owych pretow, wiedzac ze sie obcuje ze „sztuka”. Pare innych wystaw ciekawych, miedzy innymi ewolucja kobiecych strojow. Pod Muzeum mozna namierzyc Chinke, malarke ktora sprzedaje dziela swoje i swojego meza – bardzo piekne obrazki i tylko po 10 dolcow. Zakupilem oczywiscie wiekszy pakiet.
Jak zwykle, wizyta w Neue Galerie, muzeum sztuki austriackiej gdzie funkcjonuje prawdziwa wiedenska kawiarnia i mozna zjesc kawalek Sachertorte dosylanego ponoc swiezo samolotem (1048 Fifth Avenue). Mozna tez obejrzec duzo rzeczy o okresu wiedenskiej Secesji, a w szczegolnosci obrazy Klimta, mojego ulubienca.
I jak zwykle wizyta w Noguchi Museum (9-01 33rd Road (at Vernon Boulevard), Long Island City) o ktorym wiekszosc Nowojorczykow nie slyszala, a szkoda bo to wspaniala rzecz, a Noguchi, japonski architekt zrobil to i owo na Manhattanie.
Bez jedzenia sie nie obejdzie, i tym razem polecam Cafe Espanol w okolicy Washington Square (172 Bleecker Street). Trzeba koniecznie postarac sie aby dostac stolik na wewnetrznym patio. Lubie chodzic po tamtych okolicach bo przypominaja male uniwersyteckie miasteczka.
Lubie tez miejsce zwane Le Pain Quotidien (494 Amsterdam Ave). Tam przsiaduje gdy Malzonka udaje sie do swojego ulubionego miejsca, czyli Robert Stuart Salon – ranked top 10 best haircut. I rzeczywiscie, mozna tam spotkac rozmaitosci, a Salon doczekal sie artykulu w New Yorkerze (510 Amsterdam Ave at 84th). De facto, jest to glowna przyczyna wizytowania Nowego Jorku co jakis czas 🙂
Poza tym, drobne przyjemnosci tu i tam, a najwieksza taka ze padl mi laptop i bylem wolnym czlowiekiem w 100 procentach 🙂
No i oczywiscie, nie moglem nie odbyc wizyty w sklepie elektronicznym J&R i Sony World zeby zobaczyc jaki bedzie moj nastepny laptop
Gdyby ktos musal niezle i tanio pomieszkac w Nowym Jojku, polecam PanAm Hotel na 7900 Queens BoulwardDobrej jakosci i niedrogi. Uzywam od 3 czy 4 lat i nigdy nie bylo problemu
Sztuke Isamu Noguchi mozna spotkac tez w Storm King Art Center
http://www.stormking.org/index.html
Jedno z moich ulubionych miejsc wypadowych okolo NYC.
Niestety, nie bylem….
… no i zapomnialem o najwazniejszym: koncert chopinowski w Konsulacie. Gral Piotr Paleczny z zespolem studentow z Julliarda. Gral ona Koncerty Fortepianowe. Konsulat nareszcie dorobil sie fortepianu z prawdziwego zdarzenia, chociaz ty tylko Yamaha i nie wlasna a wypozyczona. Bardzo przyjemne to bylo.
Oprogramowanie antyspamowe WordPressa nie przepuszcza komentarzy, w których jest zbyt wiele linków – to jest przyczyna, dlaczego niektóre komentarze nie od razu się ukazują.
Acha – no wlasnie, w oryginalnym poscie bylo troche linkow…
No to teraz jest wiecej niz potzreba…. I kazdy nastepny post dluzszy.
Dlaczego dluzszy? Ano bo robilem „performance testing” pewnego softu, i w czasie jak komputer liczyl, ja pisalem. Kazdy nastepny test byl istotnie dluzszy od popzredniego, wiec mialem wiecej czasu. Stad i dluzsze posty 🙂
„O… Wiemy ze pan czyta dziela HBP. Tylko okladki, czy w srodku tez?…” – z szacunkiem Al „koncz Wasc, wstydu oszczedz!”
“energia kwantowa wie co ma robic” co to jest “energia kwantowa”?… – Al, biorac pod uwage zaoszczedzony czas moze powertuj Einstein’a 🙂
“bo Al to taki wspolczesny Ludyta (Luddite).” Czy wie Pan co to/kto to Ludyta? – Al, zaoszczedz sobie czasu i zapamietaj na przyszlosc, ze nigdy nie uzywam zwrotow ktorych znaczenia nie rozumiem ale w dalszym ciagu „wiem, ze nic nie wiem”. Pozdrawiam 🙂
mmmm… sachertotre…..
probowalem kilkakrotnie go zrobic z roznych przepisow – pomimo moich lepszych niz przecietne umiejetnoisci wypiekow i tak moj sie sie nie umywal do orginalnego ktory raz do roku zona mi zamawia
podobno cala tajminica w jakosci czekolady na polewe – choc ja mysle ze w konsystencja ciasta (sucha dosc jak na moj smak) ma tez urok bo czaekolade tez stralem sie kupic taka kjak nalezy.