Prezydent Czech przyjechał do Krakowa pociągiem, delegacje Litwy i Ukrainy – samochodami, delegacja niemiecka (bez pani Merkel oczywiście) – śmigłowcami, a premier Maroka – awionetką. Saakaszwili co prawda na mszę w Bazylice Mariackiej nie zdążył, bo leciał przez Rzym i długo czekał na pozwolenie na start, ale na Wawel jednak dotarł i zdążył osobiście złożyć kondolencje.
Że Miedwiediew wylądował w Balicach odrzutowcem, którym lata normalnie, przypominać nie trzeba, bo trudno było go na uroczystościach żałobnych nie zauważyć.
Teraz czas na małą powtórkę z geografii. Z Moskwy do Krakowa mamy mniej więcej 1350 kilometrów, z Tbilisi – coś koło 2000 km, a z Brukseli – jakieś 1100. Z Brukseli dotarł jedynie Jerzy Buzek, zaś Van Rompuy i Barosso nie dali rady, z powodu chmury wulkanicznej. Niewątpliwie nie jestem jedyną osobą, która zwróciła uwagę na ten fakt, bo Dziennik cytuje właśnie, co Vaclav Klaus powiedział dzisiaj Czeskiemu Radiu:
Zrozumiałbym, że nie przyjechał kanadyjski premier czy gubernator generalny Australii. Lecz to, że nie przyjadą niektórzy Europejczycy, że nikt nie przyjedzie z Brukseli, to jest dla mnie niewybaczalne. Dowodzi to, że wszelkie mówienie o jedności europejskiej to jedynie puste słowa.
Wczoraj się właśnie zastanawialiśmy z M. dlaczego Merkel nie może przylecieć helikopterem. Rozumiem, że samochodem albo pociągiem może ze względów bezpieczeństwa nie chciała.
Ci po naszej stronie Atlantyku są raczej usprawiedliwieni. Premier Harper miał lecieć, ale póki co z Kanady do Polski i z powrotem nic nie lata…
Wygląda na to, że Merkel jednak ma usprawiedliwienie:
http://www.nytimes.com/2010/04/19/world/europe/19iht-merkel.html
Ano właśnie – Merkel jest usprawiedliwiona. A zanim się potępi zachodnich Europejczyków stawiając im za przykład Miedwiediewa, może warto zauważyć, że chmura pyłu była głównie nad zachodnią i północną Europą, i – można się domyślać – ze racji mniejszej odległości od źródła była tam pewnie gęściejsza niż jej fragmenty nad Europą wschodnią. Kilometry to nie wszystko.
Miski – nie negując sprawy odwołanych lotów i gęstości pyłu wulkanicznego, odległość z Brukseli (tudzież paru innych miast europejskich) do Krakowa nie wydaje mi się aż tak przytłaczająca, że nie można by jej pokonać lądowymi środkami lokomocji w jakimś możliwym do zaakceptowania czasie, oczywiście gdyby się bardzo (ale to bardzo) chciało.
Brytyjski aktor John Cleese wynajął sobie za 5 tys. dolarów taksówkę, którą przyjechał z Norwegii do Belgiii właśnie…
A prezydent Gruzji z USA,poprzez Portugalię,Włochy,Turcję,Bułgarię i Rumunię doleciał na Wawel.
Obojętnie kiedy,ale doleciał.
http://wiadomosci.onet.pl/2157230,12,item.html
Praktycznie rzecz biorąc,skoro chmura pyłu wulkanicznego znajdowała się powyżej 6 km,to do Krakowa mogli dolecieć przedstawiciele każdego kraju Europy.
Z takiego Wiednia do Krakowa jest mniej niż 500 km,nawet towarzystwo z Brukseli,Anglii czy Paryża mogło dojechać pociągiem,helikopterem lub autokarem.
Albo malym odrzutowcem.
Mieli czas od czwartku.
Warto byloby aby polscy politycy dobrze przyjrzeli się liście obecnych i uzmysłowili sobie z kim i gdzie jest polskie miejsce…
Polska to nie jest Najwazniejsze Panstwo Na Swiecie. Dla kazdego z przywodcow i politykow swiatowych ICH kraj jest najwazniejszy na swiecie i nie beda interesu owych krajow ryzykowac aby okazac gest.
Gdyby mozna bylo doleciec, wizyta zajelaby kilka godzin. Innymi sposobami wizyta zajelaby kilka dni.
Prezydent Austrii Heinz Fischer z małżonką dojechali do Krakowa samochodem.Wysłannik emira Kuwejtu wprawdzie wystartował,ale jego plany pokrzyżowała burza piaskowa.Ta sama burza w Dubaju uziemiła delegacje z Australii.Prezydent Kaczyński trzymał głównie z Litwą,Łotwą,Estonią,Ukrainą,Mołdawią,Gruzją i prezydenci tych państw byli obecni.Wielcy nieobecni ale chcieli to też się liczy;) „nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera…” Mnie najbardziej wzruszyła obecność zapłakanej pięknej Julii Tymoszenko która przybyła do Krakowa wyczarterowanym samolotem.Przylot charyzmatycznego Prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego był gestem którego Polacy długo nie zapomną.Prezydent Lech Kaczyński wiedział z kim trzymać i za kogo się wstawiać na arenie międzynarodowej jako lider regionu.Nie liczyłem że mimo wszystko przyjedzie Berlusconi z Prezydentem K.nie był w dobrych relacjach ale zabolało mnie że nie przyjechał np pociągiem czy limuzyną kard.Angelo Sodano.
Polonus, poczytaj sobie wpis o Merkel. To wszystko nie jest takie oczywiste.
Z Anglii autobusem? Raczysz zartowac….
O Merkel czytałem w sobotę kiedy to podróżowała limuzyną do Bolzano(według news).
Natomiast między Londynem a Paryżem i Brukselą kursują szybkie pociągi i taka jazda z Londynu do Brukseli trwa podobno niecałe 2 godziny.
Niemcy i Francja posiadaja sieć pociągów poruszających się z szybkością ponad 200km/godz.
Pozostaje jeszcze jedna opcja;
z tego co czytalem w komunikatach meteorologicznych to podobno wulkanowy pył znajdował się na wysokości od 6-11 km,czyli obszar poniżej 6 km mozna było wykorzystać dla małych odrzutowców,ktore są na wyposażeniu prawie każdego taboru lotniczego rządów europy zachodniej.
Takie odrzutowce mogą ale nie muszą latać na dużych wysokościach.
Zużycie paliwa jest wtedy znacznie większe ale odleglości ok 1000 -1500 km to dla nich nic specjalnego.
Oczywiście,niby z róznych powodów ryzyko jest większe,ale przecież z Maroka przyleciała do Polski zwykła awionetka.Takie kiedys latały po całej Europie i nie bylo problemu,a co dopiero nowoczesne średniej i lekkiej klasy business jets o zasięgu ok 4500 km.
Pociągi są już dawno całkowicie wykupione. Mieli wyrzucać pasażerów?
Poza tym w Calais od kilku dni są korki do promów. Co do „awionetek” to czy przypadkiem nad Polską nie jest zamknięta przestrzeń powietrzna? Nad całą Europą zachodnią nic nie lata od kilku dni. Moja siostra miała jutro wracać do Toronto, póki co wygląda na to, że nie poleci.
Przestrzeń powietrzna była zamknięta dla samolotów pasażerskich.
Nie była zamknięta dla śmigłowców,a między Polską,Niemcami,Francją i Anglią nie ma wysokich gór.
Poza tym;kto chciał dojechać – to dojechał.
Komu wystarczył powód do wymówki – został w domu.
Nie ma o czym mówić.W 39 też im bylo pod wiatr i Niemcy zamkneli przestrzeń powietrzną.
Natomiast po II wojnie z radością obkładali nas embargami i restrykcjami wizowymi chociaż planowali podział Polski już od 1920 roku a póżniej sami,ciepłą rączką,oddali nas Józkowi.
Najwyższa pora wyciagnąć prawdziwe wnioski z historii – nie ma co rozdzierać szat,ale trzeba pamiętać.
Slusznie. Polska pepkiem swiata.
Czekałem aż ktoś porówna nieobecność na pogrzebie do 1939 roku. Długo nie musiałem czekać… Jak widzę mit Polski- Chystusa narodów ma się dobrze, nawet lepiej powiedziałbym.
No i pewnie zaraz kogoz porownaja do Hitlera (Godwin’s law)
Chodzilo mi tylko o to,że tak samo jak wtedy.tak i teraz Polska została sama,na lodzie – a wcześniejsze deklaracje zachodu,w obliczu proby,znów okazały się tylko domkiem z kart.
Porównanie nasuwa się samo,ale co zdrowa ocena sytuacji ma do teorii Chrystusa narodów?
Gdzie tu jakieś rozdzieranie szat,nadstawianie piersi i majaczenie o posłannictwie narodowo-dziejowo-religijnym?
Do wszystkich komentujacych ze „nie przyjechali” – nie przyjechali, bo rozwazyli ryzyko i korzysci, i przedlozyli troske o swoje panstwa nad okazywanie gestow.
A pretensje do Obamy ze w czasie pogrzebu gral w golfa sa idiotyczne. Mial posypywac glowe popiolem?…
Zgadza się, pretensje do delegacji z USA, Kanady, Australii, Japonii etc., które odwołały udział, są idiotyczne. Natomiast nie jestem przekonana, że to samo da się powiedzieć o delegacjach europejskich.
Można sobie gdybać – pamiętajmy jednak, że ci ludzie mają na głowie własne państwa, za które są przede wszystkim odpowiedzialni. Czy należy zawiesić pracę rządu na 5 dni (zamiast na 1), bo premier jedzie samochodem do Polski?
Frau Merkel nie zechciala pogrzac 6 godzin autem nawet dla swojego przyjaciela Tuska? Odkad zabraklo tow. Honeckera i Gierka nasza przyjazn z NRD juz nie to samo, co kiedys. Tak na moj chlopski rozum, Zosienka lepiej wyjdzie, jak otworzy okienko na wschodnia strone.
Frau Merkel wracala 4 dni ze Stanow przez chmure popiolowa droga okrezna najmozliwiej jak sie dalo aby zdazyc na pogrzeb, niestety prawdopodobnie byla wykonczona ta podroza, z ktorej wyniklo ze nie dala rady przybyc na uroczystosci. Gdybys wysunal nos i spostrzegl co sie dzieje w swiecie dalej niz Polska to moze wiedzialbys to
Akurat pani Merkel jest jedyna z całej Europy,która jest w pełni usprawiedliwiona.
Ja mam gdzies zakodowane stare polskie powiedzenia –
” chciec to moc ”
” dla chcacego nic trudnego ”
” nie ma zlej drogi do mojej niebogi ” … itd.
Wszystko inne to grzecznosciowa ,dyplomatyczna, nic nie znaczaca sieczka .
Pani Merkel gdyby NAPRAWDE jej zalezalo nie szukalaby usprawiedliwien a postawila sztab na uszach zeby zameldowac sie w Krakowie .
W koncu kazda inna wizyta mogla byc przelozona – ten pogrzeb akurat nie.
Tak naprawde, to nikomu nie zalezalo. Moze tylko Rosji.
Polacy sa skorzy do gestow. Nawet kosztem zycia. Inne narody sa bardziej pragmatyczne.
..”Inne narody sa bardziej pragmatyczne.”
I byc moze nalezy z nich brac przyklad
„a postawila sztab na uszach zeby zameldowac sie w Krakowie .”
Dlaczego? Po co?…
Olga Tokarczuk w New York Times, fragment:
Na koniec Tokarczuk kontrastuje zjednoczenie wokół trumien ze swym marzeniem o Polsce nowoczesnej. „Czasem jednak boję się, że mój naród potrafi się zjednoczyć tylko nad ciałami ofiar, nad trumnami i na cmentarzach. Boję się, że ignorujemy żywych i doceniamy tylko umarłych niczym szamani, którzy tańczą wokół wiekowych totemów. W czasie gdy nasz rząd modli się na kolanach, Kościół katolicki – jako depozytariusz anachronicznej mentalności – przejmuje monopol wspólnego przeżywania i rytuału. A ja mam dość budowania naszej tożsamości wokół marszy żałobnych i nieudanych powstań. Marzę o Polsce jako nowoczesnym społeczeństwie, którego znaczenie nadaje nie tragiczna historia lecz indywidualne osiągnięcia, wiara we własne siły i pomysły na przyszłość” – pisze w dzienniku „New York Times”.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Mam-dosc-marszy-zalobnych-i-nieudanych-powstan,wid,12184606,wiadomosc_prasa.html
„Marzę o Polsce jako nowoczesnym społeczeństwie, którego znaczenie nadaje nie tragiczna historia lecz indywidualne osiągnięcia, wiara we własne siły i pomysły na przyszłość”
Ja tez. A.L.
Ja też, ale chyba się nie doczekam. Wszystkie polskie święta państwowe też są pod znakiem cmentarno-wyniośle-nadętym. Sama radość obchodzić taką na przykład rocznicę niepodległości… Smętnie, górnolotnie i z patosem. I do tego jeszcze jak przystało na Chrystusa narodów przekonanego o własnym cierpieniu za miliony wymaga się od innych, zarówno tych w Polsce jak tych poza, żeby cierpieli razem ze wszystkimi. Vide pretensje do Obamy poniżej i powyżej. Jak śmiał grać w golfa. Trzeba się było stawić, najlepiej na kolanach, w spowiedzi i wyznać wszystkie swoje winy. I połączyć w bólu z zatopionymi w masochizmie Polakami. To nic, że świat idzie do przodu. To nic, że Polska w wielu dziedzinach od lat nie ruszyła z miejsca. To nic, że setki Polaków giną co roku na drogach, bo nie ma po czym jeździć. Najważniejsze są piękne gesty, królewsko wystawne groby, coraz to nowe pomniki na każdym skwerze i nowe nazwy ulic, żeby upamiętnić wszystkich męczenników, bohaterów i zasłużonych.
Podpisuje sie oburacz. Ja tez mam tego dosyc. I mam dosyc tego ze przy kazdej okazji, uroczystej/nie uroczystej, smutnej/wesolej musi byc ksiadz. A najlepiej biskup.
Tak, już w zeszłym tygodniu, w momencie kiedy nie zidentyfikowano jeszcze wszystkich ofiar (zresztą do tej pory nie wszystkich zidentyfikowano), Olga Tokarczuk już „kontrastowała zjednoczenie wokół trumien z marzeniem o Polsce nowoczesnej” na stronach NYT. Czytałam ten tekst w NYT w zeszłym tygodniu i powiem szczerze, że już przy pierwszym czytaniu wersji angielskiej przewracały mi się flaki. Nie ze względu na prezentowane poglądy – ze względu na kompletny i całkowity brak szacunku dla 96 ofiar tej katastrofy.
Przypomniało mi to komentarze w stylu „Amerykanie sami sobie winni”, jakie czytałam zaraz po 9/11, kiedy ludzie w Nowym Jorku płakali nad kupą dymiących gruzów.
Mam wrażenie, że mamy zupełnie odmienne podejście do wyrażania szacunku dla zmarłych. Tobie się przewracają flaki kiedy czytasz takie teksty jak Tokarczuk, mnie niedobrze się robi na hasło „Wszystkich Świętych”, widok zniczy i korowodów pogrzebowych, bo w Polsce po prostu miałem przesyt. Uwielbiam cmentarze, ale nigdy nie rozumiałem zbiorowego szaleństwa w listopadzie.
Może po prostu czas zauważyć, że wśród Polaków są conajmniej dwie wizje świata i przestać się domagać, żeby wszyscy się podporządkowywali tej tradycyjno-obrzędowej? Żałobę można celebrować na wiele sposobów. Wersja z czarno-białą ramówką w mediach i korowodem trumien nie jest jedynie słuszną.
Poza wszystkim poraża mnie porównanie do 9/11. Jasne, że zgineło w tym samolocie wiele osób, ale na Śląsku w kopalniach też giną ludzie, na drogach ginie kilka tysięcy, podczas innych wypadków giną setki albo tysiące. Nie dajmy się zwariować. W końcu zginęli, w większości, ludzie, którzy wykonywali swoją pracę. Ni mniej ni więcej. Tak samo jak kierowcy ciężarówek, budowlańcy czy policja. Czy im też się organizuje takie uroczystości?
Do tego zginęli, bo zdecydowali się na ryzyko lądowania w takich a nie innych warunkach. Porównywanie tego do 9/11 gdzie zginęło ponad dwa tysiące osób, przy czym nie mieli żadnego wpływu na to co się z nimi dzieje jest po prostu bez sensu.
Jeszcze troche i się okaże, że „cała elita” w Polsce mieściła się na pokładzie jednego samolotu. Można się smucić i przeżywać, ale warto trochę spojrzeć z boku i nie popadać w przesadę.
Chyba znalazłeś w moim komentarzu coś, czego w nim nie było – nie chodzi mi o porównywanie skali katastrofy: 96 osób pod Smolenskiem vs. 3 tys (nie zaś 2 tys.) w Nowym Jorku, bo jest oczywiste, że takie porównania nie mają sensu. Chodzi mi o brak szacunku wobec ofiar, w jednym i drugim przypadku.
Nie chodzilo mi o liczby, 2976, a wiec ponad dwa/ niecale trzy tysiace, nie ma znaczenia. Chodzi mi o to, ze kazdy przezywa rozne rzeczy inaczej i pietnowanie kogos innego tylko dlatego, ze „jego plemie” nie przezywa czegos jak „nasze plemie” jest bez sensu i wyglada jak pouczanie maluczkich i pokazywanie wlasnej wyzszosci.
Poza tym skupiasz sie na moim porownaniu do 9/11 a nie to jest glownym przeslaniem tego co napisalem. Dalej twierdze, ze po prostu mamy zupelnie inne spojrzenie na to co sie wydarzylo i osadzamy to w innym kontekscie.
„Mam wrażenie, że mamy zupełnie odmienne podejście do wyrażania szacunku dla zmarłych. Tobie się przewracają flaki kiedy czytasz takie teksty jak Tokarczuk, mnie niedobrze się robi na hasło “Wszystkich Świętych”, widok zniczy i korowodów pogrzebowych, bo w Polsce po prostu miałem przesyt”
Zgadzam sie.
Jak napisalem gdzies poprzednio, kazdy ma prawo do reagowania na wlasny sposob, manifestowania tego na wlasny sposob, i oceniania tego na wlsany sposob.
Jednakze pod warunkami, ze a) nie jest to sprzeczne z prawem, b) nie narzuca innym swojego sposobu postepowania i opinii jako „jedynie slusznych”.
Niestety, punkt b) jest w nagminnie naruszany
Polecem w tym kontekscie blog Pawla, znajomego z Internetu fizyka z Uniwersytetu Warszawskiego
http://pfg.blox.pl/2010/04/Polak-maly.html
„ze względu na kompletny i całkowity brak szacunku dla 96 ofiar tej katastrofy.”
Nie rozumiem a) Gdzie w owym artykule jest „brak szacynku”, b) co mozna mowic a czego nie mozna mowic zeby albo „okazac szacunek” albo okazac „brak szacunku”, c) dlaczego ktokolwiek mialby byc zobowiazany do „okazywania szacunku” komukolwiek kosztem swych wlasnych opinii i przekonan, d) co to jest w koncu ow „szacunek” i czym sie wyraza
No dobrze, wiemy dlaczego prez. Obama nie mógł polecieć. Mógł jednak pofatygować się do polskiej ambasady, prawda? Nie zrobił tego. Zrobiła to sen. Clinton kilka dni wcześniej. Prez. Obama mógł też pójśc do kościoła (piszę dlatego bo w czasie wyborów często gęsto chadzał – może jego kościół to Kościół Świętego Wyborcy??) i poprosić księdza/wikariusza/pastora o modlitwę za Polskę. Była to akurat niedziela.
Prez. Obama jednak wolał grać w tym czasie w golfa.
Prezydent Obama mógł zrobić wiele rzeczy, aby uczcić pamięć polskiego prezydenta, tragicznie zmarłego i wielu z jego rządu. Mógł zrobić wiele różnych rzeczy – wybrał jednak grę w golfa.
„Zrobiła to sen. Clinton kilka dni wcześniej”
Bo taki jest protokol. Od tego ma Sekretarza Stanu. Nie widze powodu dla ktorego Prezydent Obama mialby go naruszac.
Polakom sie wydaje ze ich kraj jest Najwazniejszy na Swiece, a wydarzenia w ich kraju sa Najwazneijsze na Swiecie. Nie sa.
Megalomania polska jest porazajaca.
„Mógł zrobić wiele różnych rzeczy – wybrał jednak grę w golfa.”
Owszem. Mogl posypywac sie popiolem. Zamiast tego wyslal kwiaty do kosciola
dodatek: nie mam zupełnie nic przeciwko temu, aby Obama grał sobie w golfa, w końcu to niedziela. Lecz ze względu na fakt, że zadeklarował swoją chęć bycia na pogrzebie, a nie mógł tego zrobić ze względów obiektywnych, to byłoby bardzo dyplomatycznie, gdyby wykonał jakiś gest w kierunku Polski właśnie w tym dniu.
Przecież jakby chciał odwiedzić Ambasadę RP, to by mu ją otworzono nawet i w niedzielę. A tak to zostawia to dla mnie lekki niesmak.
„A tak to zostawia to dla mnie lekki niesmak.”
Mnie o niesmak przysparzaja jojczenia Polakow ze „caly swiat nie cierpial z nami”.
Cytuje samego siebie:
Analiza zachowania mediow amerykanskich i nie tylko:
Przywódcy USA zachowali się dobrze. Barack Obama wydał piękne oświadczenie w sobotę rano, tuż po katastrofie. Kongres Polonii Amerykańskiej, największa organizacja Polaków w USA, swój komunikat żałobny rozsyłał… 55 godzin później
Więcej… http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,84208,7785204,Co_sie_stalo_z_Amerykanami.html#ixzz0lYB7KSHx
Żałoba narodowa była dla mnie najpiękniejszymi rekolekcjami w moim życiu morze wylanych łez nie przespane noce głębokie przemyślenia na różne tematy związane z katastrofą 10.04.10. Nauczyłem się m.in tolerancji dla ludzi o obcym mi systemie wartości bo jak można inaczej w tak tragicznym momencie w historii mojego kraju.Myślę że zachowałem się jak patriota jak człowiek cywilizowany jak miliony moich rodaków i to jest najważniejsze.BÓG HONOR OJCZYZNA!
„tragicznym momencie w historii mojego kraju.Myślę że zachowałem się jak patriota jak człowiek cywilizowany jak miliony moich rodaków i to jest najważniejsze”
Najwazniejsze to ejst meic dobre samopoczucie
„BÓG HONOR OJCZYZNA!”
A konkretnie?…
W Poniedziałek20 przypomniałem sobie irlandzkie przysłowia: „Często różne kraje miewały poważną sytuacje rzadziej beznadziejną Irlandia miewała często beznadziejną sytuacje ale nigdy poważnej” „Pan dał Ci twarz ale śmiać to już musisz się sam” http://www.demotywatory.pl dla tych co dawno nie byli w Polsce.
Raczej nie chodzi o to, że „Polska Chrystusem Narodów”. Przecież gdyby to zdażyło się w innym kraju mobilizacja i skład delagacji byłby podobny.
Dla mnie ten tydzień był ważnym przeżyciem. I nauczyłam się, ze nawet jesli Głową Państwa zostaje osoba, na którą nie głosowałam należy jej się szacunek, po prostu z racji jej stanowiska i godności jaka piastuje. Od dawna nie wykonuję żadnych „patriotycznych gestów”, a szkoda. Jednak narodowość stanowi ważny element naszej tożsamości. I przyznam, że moment składania konolencji na dziedzińcu Wawelu był dla mnie wzruszajacy i było mi przykro, że jednak wielu osób tam zabrakło.
Odcinanie kuponow?.. Tvn24 i byly Premier Leszek Miller:
Cytuje:
– Jeśli dzisiaj na pogrzebie wicemarszałka Krzysztofa Putry, Jarosław Kaczyński mówi, że Putra poniósł męczeńską śmierć to jest to widocznie kierunek kampanii. Przecież śmierć w wypadku samolotowym, to nie jest męczeńska śmierć – tłumaczył w „Faktach po Faktach” były premier Leszek Miller. Według niego Jarosław Kaczyński wystartuje w wyborach na 100 proc.
– To nie jest żadne bohaterstwo. Codziennie setki tysięcy ludzi wchodzą na pokłady samolotów, wielu z nich ginie w wypadkach samolotowych, ale to trudno nazwać męczeńską śmiercią – uważa Miller. Podkreśla, że takie opinie obrażają ofiary zbrodni katyńskiej.
– Jeśli porównuje się, co budzi mój wewnętrzny sprzeciw, tamten Katyń z tym Katyniem, to przede wszystkim urąga się pamięci i godności pomordowanych skrytobójczo (70 lat temu – red.) – dodał. Zaznaczył, że w tym przypadku mamy do czynienia z wypadkiem samolotowym – „tragicznym, fatalnym, ale tylko wypadkiem samolotowym”.
http://www.tvn24.pl/-1,1652965,0,1,miller-smierc-w-samolocie-nie-jest-meczenska,wiadomosc.html
Ma racje