Nie wiem, co się stało z Waszą klasą, ale z moją stało się to: zaczęło mi ubywać znajomych. Już zacierałam ręce, że jeszcze trochę, a dociągnę do setki i pod względem liczby znajomych dorównam przynajmniej niektórym koleżankom z liceum, a tu nagle znajomi z Naszej Klasy zaczęli mi padać jak muchy… Jeden, drugi, trzeci zlikwidował swoje konto. Przeglądam fora szkolne i klasowe – tu „konto usunięte”, tam „konto usunięte”, a jeszcze gdzie indziej koleżanka pisze praktycznie sama do siebie, tak już od paru miesięcy. Świński pomór czy program ochrony świadków?
Szczerze mówiąc, mnie Nasza Klasa też jakby się lekko opatrzyła – słowo „opatrzyć się” jest sympatycznie staroświeckie, w odróżnieniu od takiego na przykład „znudzić się”, które kojarzy się z siedzącym za biurkiem osobnikiem o wyrazie twarzy mopsa (wyraz twarzy mopsa wygląda dobrze jedynie na mopsie). O ile dwa lata temu doznałam olśnienia, że oto znalazł się cudowny sposób na odnalezienie znajomych, z którymi od lat nie miałam kontaktu, o tyle teraz uświadomiłam sobie, że – o zgrozo – z tych odszukanych po latach znajomości tak naprawdę niezbyt wiele wynika.
Poza nielicznymi wyjątkami oczywiście, bo jakieś wyjątki zawsze muszą być. Czyżby więc prawdą było to, że statystycznie rzecz biorąc miłość kończy się po dwóch latach, a potem pozostaje tylko przyzwyczajenie 😉
Mniej więcej półtora roku temu był jeden moment radosnej, choć krótkotrwałej, euforii związanej ze spotkaniem naszo-klasowym, dość sympatycznym nawet, i obietnicami, że na pewno zorganizujemy następne. Ale na tym jednym spotkaniu się skończyło i coś mi się wydaje, że trochę potrwa zanim dojdzie do następnego. Nikt oczywiście nie mówi tego głośno, bo przecież nie wypada, ale takie spotkania po latach po prostu uświadamiają ludziom, jak bardzo wszyscy się zmienili, nie zawsze na korzyść. Siedząc w knajpie przy butelce po cichu myślimy o tym, że oto nasze pociągi już dawno odjechały ze stacji. We wszystkie strony świata.
Wyjechałam z Polski kilkanaście lat temu i mam takie a nie inne podejście do różnych spraw, które moim nowym-starym znajomym odszukanym przez Naszą Klasę może wydać się dziwne lub niezrozumiałe, do czego oczywiście mają prawo. I vice versa – mnie na przykład średnio leżą pytania mocno osobiste zadawane z zatroskaną miną przez ludzi, których nie widziałam co najmniej od czasu wyjazdu do Stanów i z którymi nie przyjaźniłam się nawet wtedy, kiedy byliśmy gówniarzami. Bo prawda jest taka, że każdy z nas, niezależnie od tego, gdzie osiadł na stałe, ma grupę przyjaciół i znajomych – z podstawówki, z liceum, ze studiów – z którymi od dawna utrzymuje kontakt i których nie musiał odszukiwać przez Internet.
Tuż przed świętami zaczęłam zaglądać na Naszą Klasę trochę częściej niż zwykle i z pewnym zaskoczeniem stwierdziłam, że wiele osób uznaje teraz skrzynkę pocztową na N-K za sposób porozumiewania się tak samo niezawodny, jak telefon lub email. A ja powiadomienia, że ktoś mi przysłał wiadomość na N-K wyłączyłam tak dawno, że nawet nie pamiętam kiedy i nie mam zamiaru włączać ich ponownie, tak więc te wiadomości zdarza mi się odczytywać z kilkutygodniowym opóźnieniem.
Pod koniec ubiegłego roku moja skrzynka na N-K została zasypana życzeniami świątecznymi i noworocznymi. Darowanemu koniowi w zęby zaglądać się nie powinno, a tym bardziej narzekać, że ktoś przesyła życzenia, ale faktem jest, że trzy czwarte tych życzeń zostało wysłanych metodą copy and paste, aby w jak najkrótszym czasie załatwić jak największą liczbę interesantów wszystkim wysyłając to samo i nie dopisując nawet w nagłówku „Droga Agnieszko”. Kopiujemy i wklejamy, naciskamy guzik „Wyślij”, kopiujemy i wklejamy, naciskamy guziki „Wyślij”…
W tym roku życzeń świątecznych w skrzynce na N-K miałam zdecydowanie mniej (a nie mówiłam, że po dwóch latach miłość się kończy?), ale za to zaobserwowałam nowość w formie życzeń składanych w komentarzach do profilu, z wyszukanymi rysunkami ASCII-art. Kopiowanymi, wklejanymi i przesyłanymi dalej…
Oczywiście Nasza Klasa była, jest i będzie, podobnie jak tysiące uzależnionych od niej użytkowników i generowane przez nich terabajty danych, ale zastanawiam się, czy aby na pewno nie ma związku między zamykaniem kont na N-K a tym, że pewna część osób uznała, iż czas i energię jednak bardziej opłaca się inwestować w znajomości z realu.
P.S. Nie mogę sobie odmówić przyjemności zamieszczenia tego:
A ja nie mogę się oprzeć wrażeniu, że N-K nie jest to podtrzymywania znajomości, ale do podglądania. Mówię po sobie. Wiem, że z większością „znajomych” nie mamy sobie wiele do powiedzenia, ale miło jest popatrzeć, zobaczyć co z nich wyrosło, jak wyglądają ich dzieci, itp.
Dokladnie. A juz najbardziej do podgladania „bylych” i ich zon oraz dzieci 🙂
Ciekawe, ciekawe. A czy jak już podglądacie tych „byłych” i ich żony, to czy najpierw zaznaczacie sobie w ustawieniach prywatności „Nie pokazuj innym, że oglądałem ich profil…”, żeby nie zostawić odcisków palców;)
Ja tam jawnie podglądam ;).
Mnie portale spolecznosciowe jakos nie pociagaja.
NK ma do tego absolutnie koszmarny interfejs, w zasadzie do niczego sie specjalnie nie nadaje – no chyba ze lubimy pasjami tracic czas.
facebook jest o wiele sensowniejszy (dla mnie przynajmniej) bo po pierwsze moge sie latwo skontaktowac ze wszystkimi znajomymi plus oglosic cos w stylu „dzis o piatej w La Bamba”.
Podobnie, publikowanie zdjec gdziekolwiek indziej a potem wklejenie linku jest proste i dziala bez pudla.
Czyli, sluzy mi to do kontaktow ze znajomymi a potem kontunuacji w rzeczywistosci. Na Nasza Klase jak zajrze raz na miesiac to jest dobrze.
Konto zalozylam tylko i wylacznie dlatego, ze rodzina z Polski sie mnie czepiala.
Jeśli chodzi o portale społecznościowe, to doceniam użyteczność Linkedin – ze względu na możliwość nawiązywania oraz podtrzymywania kontaktów zawodowych, oraz Facebooka – ze względu na przyjazny interfejs właśnie i ogólnie dobre usability.
N-K wciągnęła mnie na samym początku, ale wydaje mi się, że kto się miał zapisać, to się już zapisał i trudno będzie o dalszy rozwój bez gruntownego przebudowania pewnych funkcji i zintegrowania z serwisami zewnętrznymi typu Twitter, Youtube czy platformy blogowe chociażby (polski Blox czy amerykański WordPress).
A N-K na razie próbuje dusić się we własnym sosie i dlatego tak jak piszecie zrobił się z tego fajny serwis do podglądania starych znajomych, zwłaszcza że dużo ludzi bardzo ufnie wrzuca tam na przykład własne zdjęcia ślubne czy zdjęcia swoich dzieciaków.
Do NK trzeba podchodzić z dystansem dla mnie to dobry sposób na przechowywanie starych i różnych innych znajomości w jednym „kufrze” i nic więcej nie oczekuje od tego portalu,myślę też że za 10… lat to może być dla mnie świetną pamiątką. Profil na NK to również wizytówka każdego Polaka trudno jej nie mieć,nie rozumiem dlaczego ktoś zamyka swój profil.Mam tez profil na facebooku ale tam mam tylko kilku znajomych.
wg mnie NK „przejadla” sie ze wzgledu na zbyt wiele, niepotrzebnych funkcji
gdyby zachowala swoja wersje pierwotna mysle,ze ludziska by nie odchodzili
osobiscie, udalo nam sie zrobic 4 spotkania klasowe, po 2 z podstawowki co po 30 paru latach jest nie lada „wyczynem” i 2 ze sredniej
skonczylo sie na zapowiedziach na nastepne ze szkoly sredniej
przykro mi bylo jako organizatorowi jak przyjechala miss klasowa ,w ktorej „kochali” sie wszyscy chlopcy w wieku 13 lat a po dekadach nikt nie potrafil jej rozpoznac (sama nie rozpoznalam), tak bardzo sie zmienila na niekorzysc, nie ze sie przytylo ale ze sie bardzo schudlo i postarzalo , widac kolo 50 lepiej miec troszke tluszczyku niz go wogole nie miec
zeby uniknac przykrych sytuacji od razu informowalam to jest …..
NK byla swietna forma do odnalezienia znajomych po latach i jestem wdzieczna ,ze odnalazlam osoby do ktorych byc moze nie udaloby sie dotrzec po wielu latach
agnieszka
to ze Ci znajomi ubywaja to trudno ,ale ja pamietam jak sama usunelam z listy „znajomych” z polowe , bo to jacy sa moi znajomi jesli wogole sie do mnie nie odzywaja ? nawet slowa nie napisza przez rok, a podgladaczy nie potrzebuje 😉
lista znajomych to nie jest ranking kto ma ich wiecej
teraz mi sie „ostalo” jakis 50 , ale wiem ,ze to jesli nie przyjaciele( kilku) to choc sa znajomi ,z ktorymi mam jakis kontakt
Szczesliwego Nowego Roku z klasa! ,niekoniecznie z NK
Czytając miałem wrażenia że czytam własne przemyślenia. 😉 Mam zupełnie to samo nawet spotkanie klasowe odbyło się według tego samego schematu, a od jakiegoś czasu Naszą – Klasę traktuję jak skrzynkę pocztową. Po prostu chyba moda na NK minęła – no cóż panta rhei jak mawiał Heraklit. 😉
hehe…
w roku Fejsbuka i Twittera posiadanie konta na NK to maly obciach.
wyglada na to, ze masz Kolezanki na poziomie -:)
Happy New Year !!!
dlaczego my mamy ulegac fejsbukowi ,twitterowi ?
my polacy , nie gesi , „swoj jezyk” mamy
NK, GG,skype i nic nam wiecej nie potrzeba
@Tribudragon: Myślę, że akurat z poziomem to nie ma nic wspólnego. Dobrych parę milionów Polaków założyło sobie konta w N-K, bo N-K jako pierwsza dała możliwość szukania znajomych z dawnych lat, a później zrobił się z tego po prostu portal społecznościowy.
Jeśli chodzi o polski rynek, to Twitter dopiero raczkuje, wystarczy popatrzeć, ilu „followers” na Twitterze ma Rzeczpospolita, Wyborcza, Onet czy Wirtualna Polska.
Ale macie rację, że jak N-K nie zacznie się rozwijać w jakimś sensownym kierunku (nie mam tu na myśli sprzedaży wirtualnych misiaczków), to Facebook go wykosi, także na polskim rynku. Pamiętacie Classmates.com? No właśnie.
Ja konto w NK mam po to, zeby moc sie komunikowac z ludzmi z podstawowki i liceum. Mam tam dwa zdjecia i nic poza tym. Uwazam, ze to wlasnie do tego ma sluzyc, ale cos mi sie zdaje, ze NK ma ambicje, zeby zamienic sie w polska odmiane Facebooka. Tyle, ze jak to z imitacjami bywa, jakosc nie ta. Poki co na FB malo kto w Polsce ma konto, wiec nie wiem czy sie to kiedys zmieni. Allegro tez nie uleglo Ebayowi, choc interfejs ma toporny.
Dwa dni temu pewien kolega z liceum poslal mi wiadomosc na konto NK:
„CZESC K, ROBIE ZESTAWIENIE NASZEJ KLASY I POTRZEBUJE TWOICH DANYCH-ADRES ZAMIESZKANIA, TEL.KOMORKOWY,TEL.DOMOWY I E-MEIL. DO SIEGO ROKU”
Niecierpie kiedy ludzie pisza duzymi literami, ale pal licho. Moj problem polega na tym, ze za diabla nie widze powodu, dla ktorego mam podawac wszystkie swoje namiary koledze z klasy. Po co? Ci z ktorymi utrzymuje blizszy kontakt maja, innym nie potrzeba. Nie rozumiem po co to komu??
W Stanach to najczęściej kończy się tak, że przychodzi wielka firma i wykupuje w końcu mniejszą konkurencję za grube pieniądze. Ale w Polsce to różnie bywa, bo tak jak napisałeś. Allegro i N-K – „małe, ale zuchwałe” 😉