• Polonia.net
  • O Salonie
  • Kontakt

Salon Nowojorski

Widziane zza Oceanu. O Ameryce i emigracji. Oraz czasami o psach.

Feeds:
Wpisy
Komentarze
« Pokojowy Nobel dla Obamy
Nie rób dzisiaj tego, co jutro zrobią za ciebie inni »

Było drogo, będzie drożej

2009/10/11 Autor: salon.nyc

Wczoraj przyszła w poczcie gruba koperta z dość szczegółowym opisem obowiązującego od przyszłego roku planu ubezpieczeniowego w firmie. Lektura w sam raz na weekend 😉 Jak można się było spodziewać, od Nowego Roku wszystkie koszta idą w górę, i to bardzo, a pracownicy będą musieli pokrywać z własnej kieszeni dużo większy procent nie tylko składek ubezpieczeniowych, ale i rachunków. Drożeje wszystko – plan medyczny, dentystyczny i okulistyczny.

Ale cóż, nie będę narzekać, bo i tak jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że moja firma oferuje pracownikom wszystkie ubezpieczenia i nie muszę się martwić o zakup polisy na tzw. wolnym rynku. Piszę „tak zwanym”, bo jak wiadomo, ten wolny rynek ubezpieczeń zdrowotnych w Stanach to jeden wielki burdel, w którym firmy ubezpieczeniowe ubezpieczają kogo chcą i za ile chcą.

A zresztą… nie chce mi się już na ten temat strzępić języka i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że ta wymęczona w okrutnych bólach reforma ubezpieczeń w końcu ruszy do przodu i coś się pod tym względem zmieni. Tymczasem siedzę z kalkulatorem i wyliczam, która z dwóch oferowanych przez firmę opcji ubezpieczenia medycznego (dentystyczne i okulistyczne osobno – dodatkowo $40 + $15 miesięcznie) będzie lepsza w mojej sytuacji:

  • składka $115 miesięcznie, ale z większymi dopłatami później: $600 z własnej kieszeni (in-network deductible) plus 20% dopłaty do kolejnych rachunków do maks. sumy $4.000 z własnej kieszeni (out-of-pocket)
  • składka $200 miesięcznie, za to z mniejszymi dopłatami później: $400 z własnej kieszeni (in-network deductible) plus 10% dopłaty do kolejnych rachunków do maks. sumy $3.000 z własnej kieszeni (out-of-pocket)

Oczywiście ktoś, kto chodzi do lekarza nie częściej niż dwa razy do roku i nie musi robić zbyt wielu badań specjalistycznych, może spokojnie wybrać pierwszą opcję. W moim przypadku sprawa się nieco komplikuje – mimo że od dobrych paru lat jestem w remisji, wizyty kontrolne mam nadal średnio cztery razy do roku (ostatnio trochę oszukuję i przeciągam do trzech razy w roku), do tego badania krwi też średnio raz na kwartał oraz raz w roku wizyta u onkologa, który notabene nie przyjmuje mojego ubezpieczenia.

Patrzę na te swoje wyliczenia i dochodzę do wniosku, że chyba lepiej będzie ograniczyć własne ryzyko – zapłacić wyższą składkę miesięczną i w zamian mieć pewność, że później nie będzie trzeba zbyt dużo dopłacać do rachunków za wizyty i badania.

A poza tym jeśli spojrzeć na sprawę realnie, te $200 miesięcznie za dwie osoby to są marne grosze w porównaniu z tym, ile trzeba teraz zapłacić w Nowym Jorku za prywatne ubezpieczenie zdrowotne kupione prywatnie. Przed chwilą przejrzałam informacje na temat aktualnych stawek obowiązujących w hrabstwie Queens i po prostu szczęka mi opadła – najtańszy plan kosztuje teraz $800 miesięcznie od osoby, i to w firmie-krzak. Tragedia po prostu.

Oceń ten wpis:

Udostępnij:

  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku(Otwiera się w nowym oknie)
  • Udostępnij na Twitterze(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby wysłać to do znajomego przez e-mail(Otwiera się w nowym oknie)
  • Więcej
  • Kliknij aby podzielić się na Reddit(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na LinkedIn(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij, aby udostępnić na Pinterest(Otwiera się w nowym oknie)
  • Udostępnij na Tumblr(Otwiera się w nowym oknie)
  • Kliknij by wydrukować(Otwiera się w nowym oknie)

Dodaj do ulubionych:

Lubię Wczytywanie…

Podobne

Napisane w Emigracja, Salon, Życie w USA | Otagowane ubezpieczenia zdrowotne w USA | 21 Komentarzy

Komentarzy 21

  1. w dniu 2009/10/11 @ 9:18 pm ewa

    Kochana Szefowo,
    niech Szeflowa przestanie narzekac,ze drogo.
    Moje ubezpieczenie rodzinne/ tylko maz i ja /kosztuje NAS OSOBISCIE $2600 miesiecznie, za 3K deductible in network , 5K out of pocket.
    Okulisty w tym nie ma , a dental max $1500 na osobe.
    W ubieglym roku out of pocket wywedrowalo nam ponad 12K – bo oczywiscie jak szanowne ubezpieczenie uzna ,ze cos nie jest medycznie niezbedne ,mimo odmiennej opinii lekarzy – to w ogole pozostaje poza wyliczanka ,mimo,ze jaknajbardziej trzeba za to zaplacic.

    Ja bym pioerwsza glosowala na nastepnegop Nobla dla Obamy , zeby tylko faktycznie cos zdzialal w sprawie tych ubezpieczen .
    No bo tak naprawde kogo na to stac ?
    Razem z deductible i wydatkami na out of network etc, wychodzi mi $ 40 000 rocznie.
    Przeciez to wiecej niz wiele ludzi zarabia .
    Jezeli w wogole maja prace. A jak ja stracili ?
    Mnie np. zadne prywatne ubezpieczenie nie przyjmie ze wzgledu na historie medyczna.


    • w dniu 2009/10/11 @ 10:16 pm salon nowojorski

      No, dlatego właśnie nie narzekam 🙂 Gdybym miała kupić ubezpieczenie *zbliżone* do tego, które oferuje moja firma, na tzw. wolnym rynku w Nowym Jorku, kosztowałoby mnie ono $2.900 miesięcznie za dwie osoby. Bez fanaberii w rodzaju okulisty i dentysty czy lekarstw na receptę, a jakie „deductible” – boję się nawet przyglądać.

      Cieszę się z tego co mam, chociaż zawsze pozostaje pytanie, co by było gdyby szanowny pracodawca nie daj Boże zechciał zrezygnować z moich usług.

      Tyle dobrego, że mieszkam w stanie Nowy Jork – jedym z pięciu, gdzie firmy ubezpieczeniowe nie mogą dyskryminować ze względu na historię medyczną i muszą sprzedać ubezpieczenie każdemu za taką samą stawkę pod warunkiem utrzymania ciągłości ubezpieczenia.


  2. w dniu 2009/10/12 @ 12:53 am kw

    A ja się tak nieśmiało zastanawiam kogo na to stac? W Ontario median household income brutto to prawie $62 200 (2006) a w NY $53 500 (2007). Dolar kanadyjski jest prawie na równi z amerykańskim, a więc jak sądzę w tym roku różnica będzie jeszcze większa na korzyść Ontario. Pytam, bo nawet przy wyższych dochodach w Ontario $2600 albo $2900 za dwie osoby to stawka kosmiczna…

    Jak ktos jeszcze będzie narzekał na kanadyjski system to zdzielę pałką po łbie :/


  3. w dniu 2009/10/12 @ 11:53 am alicja

    Hmm, ja dokładnie nie znam wszystkich naszych opłat, ale za rodzinę płacimy ok. $2000 miesięcznie. (2+3) To oznacza, że nie płacimy nic za wizyty lekarskie gdziekolwiek i nie potrzebujemy skierowań do specjalisty. Za leki płacimy 20%, do jakiejś tam wysokiej sumy ( a potem sami płacimy 0%). Pobyt szpitalny jest bezpłatny po zapłaceniu zdaje się $1000 na osobę na rok.

    KW: w Kanadzie te poziomy opodatkowania są wyższe niż w USA. Zdaje się najwyższy tzw. „bracket” wynosi albo 50% albo bardzo coś temu blisko. Oprócz tego w USA nie ma GST, no ale są podatki stanowe (odpowiadające prowincjonalnym, nie wszędzie oczywiście)). I jeszcze jedna różnica: w USA (a nie w Kanadzie) ludzie mogą odpisać sobie znaczny procent procentu zapłacowego w formie hipoteki na dom czy mieszkanie. Czyli jak Ty płacisz np. $2000 miesięcznie za hipotekę, to tyle płacisz. W USA dostaniesz zwrot części tej kwoty w rozliczeniu podatkowym.
    W Kanadzie jest droższa benzyna, znacznie droższy alkohol, samochody etc. Ogólnie moim zdaniem jest drożej, a ludzie zarabiają mniej. Stąd pewnie te rozbieżności.


  4. w dniu 2009/10/12 @ 1:31 pm ewa

    Mimo wszystko ,ze w Kanadzie drozej i opieka medyczna jest tak jakby wydzielana / jezeli chodzi o skomplikowane i drogie terapie / – to same oplaty sa bardziej sprawiedliwe.

    Nie mialabym nic przeciwko temu zeby u nas na opieke medyczna byl po prostu podatek.
    Np. 10% od zarobkow , naliczonych przed itemized deductions.
    To by bylo sprawiedliwe – bo np. ktos kto zarabia 50K placilby 5K, a ktos kto zarabia np.milion placilby 100K .
    Na pewno bylby raban i to nie przeszloby nigdy, no wiec powiedzmy zrobic cap na $ 75K.m tak jak jest np. przy opodatkowaniu na social security.

    Co by nie bylo, cos trzeba zrobic.
    Najlepiej rewolucje !/ serio/


  5. w dniu 2009/10/12 @ 1:34 pm kw

    No ale właśnie ze statystyk wychodzi, że zarobki (median) brutto w Ontario są wyższe niż w NY. Mediany lepiej odzwierciedlają rzeczywistość niż średnie zarobki, więc trudno założyć, że jest inaczej.

    Podatki są wyższe, ale bez przesady, 50%? Nawet przy najwyższym progu płaci się mniej. W tym momencie najwyższy próg to 44%. Ktoś kto zarabia $100,000 zapłaci od tego w Ontario 28,000 podatku, a więc 28%. Ktoś kto zarabia milion zapłaci więcej, ale też mniej niż 50%, bo tylko $444,000 .

    PST i GST w Ontario to tylko 13%, a więc też o wiele mniej niż VAT w Europie. Szczerze mówiąc wolę zapłacić 13 dolarów więcej od $100 niż płacić takie kosmiczne stawki za ubezpieczenie zdrowotne. Alkohol owszem, jest droższy, ale znów, wolę płacic $2 za puszkę piwa i wiedzieć, że podatki z tego idą na służbę zdrowia.

    Fakt, w Kanadzie nie da się hipoteki odpisać od podatku, ale jakoś mi to specjalnie nie przeszkadza. Zdaniem ekonomistów to między innymi dzięki temu w Kanadzie nie ma problemu subprime mortgages i załamania cen nieruchomości.
    Reasumując, chyba bardziej podoba mi się taki system gdzie są trochę wyższe podatki, mimo wszystko o wiele niższe niż w Europie, za to nie trzeba prawie całej jednej pensji wydawać na ubezpieczenie.


  6. w dniu 2009/10/12 @ 2:17 pm alicja

    Ja piszę o średnich zarobkach raczej po podatkach. No a w Kanadzie jest ich więcej i są wyższe. Te 44% to ja pamiętam z moich czasów w Kanadzie, a podejrzewałam, że podskoczyły nieco do góry. A więc 44% to i tak wyżej niż w USA.
    Czy naprawdę uważasz, że w Kanadzie ludzie mają nie mniejsze zarobki niż w USA? Bo ja nie. Pracuję w międzynarodowej firmie i moi kanadyjscy koledzy po fachu z takim samym wykształceniem i doświadczeniem zarabiają mniej, i to nie przez podatki, lecz brutto. Często starają się o pozycje w USA, a w drugą stronę ruch jest zerowy. Nie widzę poza tym ogólnie Amerykanów starających się o pracę w Kanadzie, natomiast w drugą stronę – wielkie masy. Kanadyjczycy od dawna często starają się o pracę w USA i są nawet pewne specjalne układy i wizy w tej sprawie. Pracownicy mojej firmy z Kanady mają możliwość o staranie się o pracę w naszej firmie w USA i taki sukces jest zawsze uważany za awans – bo i wyższe zarobki i mniejsze podatki. System banków w USA i Kanadzie jest zupełnie inny i te różnice hipoteczne spowodowane są podstawami różnych systemów. To, że w Kanadzie nie można odpisywać procentu od podatków to nie jest związane z problemami subprime mortgages. W Kanadzie rząd musi się zgodzić na łączenie się na przykład dwóch banków i rząd czasem się zgadza, a czasem nie. Banki są regulowane w Kanadzie przez rząd, a w USA, właściwie wcale nie.
    Ja od dawna uważam, że banki w Kanadzie są lepsze niż w USA, mówiąc ogólnie. W Kanadzie nie było nagminnego namawiania każdego do zaciągania hipoteki, a nieudzielenie jej nie było uważane za dyskriminację np. spowodowaną przez przyczyny rasistowskie. A tak było w USA i każdy nowy emigrant z południa był zachęcany do zakupu własnego domu, nawet jak nie miał grosza przy duszy. Urzędnicy bankowi mieli swoje „quota” i straszono ich, że jeśli odmówią przyznania pożyczek ludziom biednym, to mogą być posądzeni o rasizm.

    Jednak to odpisywanie procentów hipotecznych od podatków dla wielu ludzi jest wręcz zbawieniem i samo to dla amerykańskiej ekonomii jest akurat bardzo zdrowe.

    Nie ma sensu dyskutować o tym, że amerykański system ubezpieczenia zdrowotnego działa, bo wiadomo, że nie. Opieka lekarska w USA jest wyśmienita i nie ma czekania na ważne operacje miesiącami (jak bywa w Kanadzie), lecz jest problem z dostępem do tejże opieki dla wszystkich po znośnych kosztach. Ja uważam, że system opieki lekarskiej w Kanadzie jest bardzo dobry w teorii, ale bardzo szwankuje w przypadkach, kiedy potrzebne są operacje, a nie ma miejsca na przykład w szpitalu. Parę lat temu w paru prowincjach wystąpił kryzys w liczbie lekarzy. Nie było lekarzy rodzinnych wystarczająco dla wszystkich potrzebujących. Nie można było pójść do lekarza, bo lekarze rodzinni czy też ogólni nie przyjmowali nowych pacjentów. W Kanadzie to normalne, że jak otrzyma się skierowanie na MRI, to często czeka się tygodniami, jak nie miesiącami (w USA – nie ma czekania), chyba, że coś zagraża życiu. A i tak czytałam w prasie kanadyskiej o wielu pacjentach, którzy nie doczekali się terminu na by-pass w Kanadzie i …zmarli. No i Kanadyjczycy też mają opcję zwykłego przeskoczenia przez granicę i natychmiastowej operacji czy prześwietlenia MRI. No za grube pieniądze, wiadomo.

    Oferta pracy w USA jest dla wielu Kanadyjczyków bardzo atrakcyjna, a nie słyszę za bardzo o Amerykanach zapychających kanadyjskie konsulaty w sprawach zezwoleń czy wiz na pracę. Ciekawe dlaczego. To chyba nie tylko sprawa klimatu.


  7. w dniu 2009/10/12 @ 3:14 pm kw

    No i tu sie mylisz. Moja zona pracuje w firmie prawniczej, ktora zajmuje sie zalatwianiem pozwolen na prace w Kanadzie, miedzy innymi dla Amerykanow. Jest ich bardzo duzo i jakos nie ubywa. Kanada jest mniejszym rynkiem, wiec oczywiste jest to, ze moze az tak tego nie widac, ale zjawisko istnieje.
    Co do sluby zdrowia nie ma sensu przerabiac tego samego. Cale tony papieru zapisano na temat tego jak to kanadyjski system jest niewydolny. Tyle, ze wiekszosc Kanadyjczykow za nic nie chcialaby miec tak jak w Stanach. Jasne, kazdy system ma swoje problemy, ale zeby zrobic operacje nie trzeba byc milionerem. W zasadzie roznica sprowadza sie do tego, ze w USA nie trzeba czekac, ale trzeba miec pieniadze, a wiekszosc spoleczenstwa nie ma, w Kanadzie trzeba czasem czekac. No i jakos tak sie dziwnie sklada, ze kanadyjskie spoleczenstwo jest zdrowsze, o wiele mniej otyle i ma dluzsza srednia zycia niz Amerykanie…


  8. w dniu 2009/10/12 @ 7:09 pm gosc

    Dodatkowo w Kanadzie nie ma prywatnie przyjmujacych lekarzy, nie ma prywatnych klinik a jak kuzyn ze skandynawii byl na wakacjach i poszedl do kliniki dentystycznej z bolacym zebem to najpierw kazali zaplacic 250 dolarow aby go wogole zapisac na liste i przyjac za 3 godziny… z bolacym zebem…
    Nie wiadomo co jest lepsze…
    Najlepiej byc zdrowym i unikac lekarzy gdziekolwiek sie mieszka


  9. w dniu 2009/10/12 @ 7:44 pm kw

    Gosc: Dodatkowo w Kanadzie nie ma prywatnie przyjmujacych lekarzy, nie ma prywatnych klinik

    To absolutna bzdura.
    Tak sie sklada, ze WSZYSCY dentysci przyjmuja w Kanadzie w prywatnych gabinetach, bo ubezpieczenie rzadowe nie pokrywa dentysty (z wyjatkiem dzieci) i trzeba albo samemu placic albo wykupic dodatkowe ubezpieczenie. Dentystow jest tak wiele, ze bez problemu mozna znalezc takiego ktory przyjmie bez czekania. A to, ze kaza sobie placic to rozumiem, bo wielu Europejczykow przylatuje bez ubezpieczenia i potem wpadaja w szok kiedy sie dowiaduja, ze plomba kosztuje $350 albo i wiecej.

    Poza tym prawie WSZYSCY lekarze w Kanadzie pracuja w prywatnych praktykach na wlasny rachunek. Lekarze maja swoje gabinety i wystawiaja prowincjom rachunki za pacjentow, podobnie ze szpitalami. Tyle, ze nie wszystkim lekarzom chce sie przyjmowac ludzi „spoza systemu” bo maja dosyc swoich pacjentow. Ale jest to mozliwe. Moja siostra nie miala zadnego problemu, zeby znalezc na poczekaniu lekarza w zeszlym roku. Musiala zaplacic za wizyte $60 i po klopocie.


  10. w dniu 2009/10/12 @ 7:53 pm Biuletyn prawicowy « Blog emigracyjny

    […] [Salon nowojorski] Było drogo, będzie drożej […]


  11. w dniu 2009/10/12 @ 9:01 pm AnetaCuse

    Ja cieszę się tym co mam i tylko co roku wrzucam ile mogę kasy na swoje Flexible Spending Account. Moja firma zmieniła niedawno ubezpieczyciela i teraz płacę coś $170 miesięcznie za dwie osoby. Dentystyczne ubezpieczenie mam oddzielnie gdzie indziej. Skierowań nie potrzebuję, za to mam różne wysokości co-pay w zależności od usług.


  12. w dniu 2009/10/13 @ 5:02 am alicja

    Kanada bardzo korzysta z dobrych relacji z USA. Dzięki temu leki wynalezione tutaj dostępne są w Kanadzie znacznie taniej. Gdyby nie takie wsparcie, nie byłoby z lekami tak dobrze. Koszty R&D w zakładach farmaceutycznych w USA są kosmiczne, ktoś musi za to płacić, to się jakoś musi opłacać. Cennik leków jest inny w Kanadzie, inny w USA (ze ten sam lek, tę samą dawkę). Jest to uwarunkowane zdolnościami finansowymi mieszkańców obu krajów. A jako. że w USA federalne prawo nakazuje zakładom medycznym udzielić pomocy każdemu potrzebującemu, to i tak my jak podatnicy płacimy za tych, którzy nie mają ubezpieczenia z różnych przyczyn.
    Leki onkologiczne znane są ze swoich bardzo wysokich cen. Sukces leczenia raka jest w USA chyba najwyższy na całym świecie i przewyższa Kanadę znacznie. Być może dlatego, że rząd Kanady tych najdroższych leków nie jest w stanie zakupić na potrzeby wszystkich potrzebujących.

    Kilka lat temu telewizja CBC przeprowadziła sondaż wśród Kanadyjczyków na „greatest Canadian”. Było wielu kandydatów, a zwycięzcę określono przez plebiscyt wśród ludności. Można było głosować, jedynie raz na osobę. Kto wygrał (a kandydatami byli i Wayne Gretzky i Frederick Banting (współodkrywca insuliny) )? Otóż kanadyjska publiczność zagłosowała na Tommy Douglasa,, tak zwanego ojca kanadyjskiego systemy medycznego („father of Medicare”), premiera Saskatchewan. Myślę, że to był bardzo dobry wybór. Łatwy dostęp do takich spraw jak dobre szkoły i lecznictwo pomaga wyrównać różnice społeczne i pozwala wszystkim dzieciom mieć dobry start w życiu. Mam nadzieję, że w USA dojdzie do dobrej reformy systemu opieki zdrowotnej – i tak cały świat na tym skorzysta.


  13. w dniu 2009/10/13 @ 9:47 am kw

    Alicja: Cennik leków jest inny w Kanadzie, inny w USA (ze ten sam lek, tę samą dawkę). Jest to uwarunkowane zdolnościami finansowymi mieszkańców obu krajów.

    Ciekawa teoria, ale nie do konca prawdziwa. Po pierwsze ceny lekow na recepte w Kanadzie sa regulowane na poziomie prowincji, ktore ustalaja maksymalna cene na poziomie ceny jaka obowiazuje w pozostalych krajach rozwinietych. I tak zwykle jest to o wiele drozej niz w Unii Europejskiej ale taniej niz w USA.

    Poza tym nie wolno reklamowac wsrod pacjentow lekow na recepte, przez co odpadaja koszty marketingowe, wcale nie tak male.

    Z tego co piszesz mozna by wnioskowac, ze Kanada jest pasozytem zerujacym na Stanach. Zapominasz wspomniec o tym, ze wiele lekow opracowywanych jest przez Kanadyjczykow albo przez miedzynarodowe korporacje, ktore czesc zakladow maja w Kanadzie a czesc w Stanach. Nie podwazam tego, ze Stany maja rzeczywiscie najlepsza nauke, ale przy takiej ilosci ludzi i pieniedzy trudno nie miec. Problem raczej w tym jak te pieniadze sa wydawane.

    No i jeszcze o tych zdolnosciach finansowych. Skoro dochody w medianach w Kanadzie sa wyzsze, ceny domow sa wyzsze, ceny samochodow sa wyzsze a przy tym wszystkim sa wyzsze podatki to troche nielogicznie zakladac, ze Kanadyjczycy maja mniejsze zdolnosci finansowe. Oczywiscie w USA jest wiecej miliarderow i milionerow ale to raczej nie oni decyduja o poziomie zamoznosci spoleczenstwa.
    A zreszta, wystarczy przejechac granice. Pierwsze co sie rzuca w oczy na przyklad w malych miasteczkach stanu Nowy Jork to bieda. Takiej biedy nie widzialem nigdzie ani w Ontario ani w Quebecu ani w Prowincjach Atlantyckich.

    Wiele razy rozmawialem z moimi znajomymi, ktorzy koncza doktoraty i szukaja pracy na uczelniach. Wszyscy widza prace w Stanach jako ostatecznosc. Dlaczego? Ano dlatego, ze kiepsko placa, chyba, ze ktos ma szczescie dostac prace w Ivy League. Moj kolega dostal prace w bibliotece w prywatnym uniwersytecie w Waszyngtonie i zarabia mniej niz ludzie na podobnej pozycji w publicznym University of Toronto. A do tego musi jeszcze placic ubezpieczenie. Pewnie w naukach scislych jest inaczej ale i tak zlote czasy doskonalych pensji w Stanach chyba minely. I nawet ludzie, ktorzy jada do pracy w Stanach trzymaja w szufladzie swoje kanadyjskie paszporty, zeby moc wrocic. Na przyklad kiedy trzeba bedzie zrobic operacje kolana.


  14. w dniu 2009/10/13 @ 11:00 am alicja

    Kw pisze: Skoro dochody w medianach w Kanadzie sa wyzsze, ceny domow sa wyzsze, ceny samochodow sa wyzsze a przy tym wszystkim sa wyzsze podatki to troche nielogicznie zakladac, ze Kanadyjczycy maja mniejsze zdolnosci finansowe. Oczywiscie w USA jest wiecej miliarderow i milionerow ale to raczej nie oni decyduja o poziomie zamoznosci spoleczenstwa.

    Hmmm, raczej decydują. Jedną z przyczyn kryzysu w Kalifornii jest właśnie spadek wielkiej liczby milionerów: to właśnie milionerzy i ich podatki opłacają wiele usług miejskich przez np. podatki od własności. Spadek wartości tych posiadłości powoduje zmniejszenie tych podatków, prawda? No a to ma już tzw. trickle down effect. Ekonomia np. Kalifornii już była od pewnego czasu uważana za niepewną, bo była wręcz niesamowicie uzależniona od zamożnośco milionerów oraz jej liczby. Weź taki Nowy Jork na przykład (miasto). Czy wiesz, że wielka część publicznych przestrzeni miasta została ufundowana przez zamożnych ludzi (taki Central Park na przykład funkcjonuje GŁÓWNIE z pieniędzy prywatnych, zamożnych ludzi, Bibliteka Publiczna na Fifth Avenue (ufundowana przez pieniądze Astor- Lenox) też korzysta z endowments ufundowanych przez milionerów i tak dalej. Można te publiczne rzeczy w Nowym Jorku ciągnąć praktycznie w nieskończoność. To jest bardzo ciekawe, bo w mieście sławnym ze swoich kapitalistycznych ekcesów poziom życia ludzi uzależniony jest w conajmniej jakimś sensie of hojności ludzi przebogatych. Moim zdaniem tak właśnie powinno być.

    W mojej dziedzinie w Kanadzie jest dokładnie odwrotnie, i akademickie pozycje są najchętniej widziane na amerykańskich uczelniach, a praca w sektorze prywatnym (jak jest w moim przypadku) jest zdecydowanie najbardziej też pożądana w USA. I pensje są wyższe i podatki mniejsze.
    Jakbym chciała mieć operowane kolano, to mnie akurat to kosztowałoby nie za dużo w USA, no ale ja jestem jedną z tych lucky ones i to jest zdecydowanie nie OK, jeśli chodzi o moje poglądy.
    Mój kanadyjski mąż chyba bardzo by się obruszył, gdybym mu zasugerowała, że swój paszport trzyma na wypadek problemów zdrowotnych. Mamy na tyle szczęścia, że możemy sobie za problemy zdrowotne zapłacić zielonymi pieniążkami i wykorzystywanie systemu kanadyjskiego byłoby bardzo….nie na miejscu, nie sądzisz?
    Jestem przyzwyczajona do kanadyjsko-merykańskich dyskusji, jak wspomniałam moja firma bardzo przyciąga Kanadyjczyków na pozycje w USA. Zapytam czy mamy obywateli USA pracujących w Kanadzie, ale ktoś kiedyś chyba mi wspominał, że właśnie nie.
    Nie mam nic przeciwko Kanadzie i rozumiem Twoje podejście. Co do pasożytnictwa Kanady, to wiesz….przecież dobrobyt Kanady jest stuprocentowo uzaleźniony od USA. Z kim Kanada ma największą wymianę handlową? Komu Kanada sprzedaje najwięcej tego co ma najwięcej czyli „natural resources”? Kanada to ekonomia oparta na zasobach naturalnych i ma blisko do USA, więc i transport jest tani. No a leki – wybacz, ale Kanadyjczycy płacą za leki mniej, bo po prostu nie mogliby zapłacić tego co firmy farmaceutyczne określają jako market rate. To nie jest oczywiście sprawiedliwe, ale te firmy płacą miliardy za swój R&D i jakoś muszą za to sobie zapłacić. I są to firmy głównie amerykańskie. Wiele jest na to przyczyn, ale taka jest prawda.


  15. w dniu 2009/10/13 @ 6:04 pm alicja

    Chciałam jeszcze zapytać co jest z kanadyjskimi pielęgniarkami i czemu tak nagminnie wyjeżdżają do pracy nie tylko w USA (chociaż głównie) ale i w wiele innych miejsc. W Kanadzie często brak pielęgniarek i te wyjazdy są zapewne jedną z przyczyn. Amerykańskie szpitale oferują pielęgiarkom z Kanady zdaje się do 150% tego co zarabiałyby w Kanadzie. Piszę w rodzaju żeńskim jedynie z tradycji, a nie dlatego, że nie ma panów pielęgniarzy.
    Takie na przykład Buffalo, miasteczko moim zdaniem wyjątkowo nieatrakcyjne, ma zdaje się więcej pielęgniarek z Kanady (na wizach) niż Amerykanek. Ponoć nie miały szansy na podobne zarobki i świadczenia w Kanadzie. Coś tu jest nie tak.


  16. w dniu 2009/10/13 @ 6:16 pm ewa

    No i niechcacy wywiazala sie dyskusja gdzie jest lepiej .

    Nie mieszkalam nigdy w Kanadzie, ale nie chcialabym tam sie leczyc.
    Swojego czasu mialam codzienny kontakt internetowy z paroma Kanadyjkami , ktore bezskutecznie usilowaly zdobyc nowe / wowczas/ leki przeciwrakowe ktore byly w Kanadzie zupelnie niedostepne – za zadne pieniadze.

    Jedna z nich zmarla prawie na moich „oczach” , reszta dalej probowala roznych nielegalnych kanalow.
    /mowie o terapii z monoclonal antibodies , ktora teraz juz chyba jest dostepna/
    O ile na jednorazowa operacje kolana /biodra itp/ mozna sie wybrac nawet do Indii – nie jest to mozliwe z dlugotrwala chemia gdzie caly czas trzeba byc w kontakcie z lekarzami i monitorowac progres.

    Nawiazalam rowniez kontakty z kobietami z Anglii i Australii, ktore byly w sytuacji podobnej do Kanadyjek.

    Nie przypuszczam,zeby teraz cos sie zmienilo.

    O ile wszyscy mamy dosc tych nieprawdopodobnie wysokich rat ubezpieczeniowych –
    nie chcialbym zamienic sie na opieke medyczna,gdzie lekarz nawet nie wspomni o obiecujacej nowoczesnej terapii ktora moglaby uratowac zycie.. ale panstwo uznalo,ze nie miesci sie ona w budzecie . ani interesie ekonomicznym kraju.

    Poki co trzymam kciuki,zeby zniesli w calym kraju klauzule polis ubezpieczeniowych gdzie mowa o pre-existing conditions.


  17. w dniu 2009/10/13 @ 6:32 pm ewa

    Alicjo, –

    od lat w USA brakuje pielegniarek – zreszta tak samo jak w wiekszosci krajow rozwinietych.
    Byc moze ta sytuacja trwala by dalej , ale kryzys i masowe bezrobocie w innych sektorach spowodowaly, ze ludzie/ nie tylko kobiety / masowo zaczeli sie interesowac studiami w kierunkach do tej pory niezbyt popularnych . Jak na przyklad pielegniarstwo.

    Nie tylko nowi absolwenci szkol srednich ,.ale inni, ktorzy do tej pory pracowali w innych sektorach teraz chca sie przekwalifikowac.

    No i bardzo dobrze.


  18. w dniu 2009/10/13 @ 7:41 pm alicja

    Ewo, dziękuję za wyjaśnienie. Wnioskuję, że zaoferowano kanadyjskim pielegniarkom i lepsze zarobki i lepsze warunki niż w Kanadzie, skoro jest tutaj tak ich wiele i pracodawcy tacy jak np.szpitale prowadzą bardzo dobrze rozwinięte kampanie ściągające kanadyjskie pielęgniarki tutaj. Z tego co wiem, to z lekarzami jest podobnie i między innymi też występują problemy ze znalezieniem lekarza w Kanadzie – nie wszędzie i nie zawsze, ale jest to poważny problem w paru prowincjach. Na pewno i pielęgniarki i lekarze mają w ofertach pracy znakomite uezpieczenia medyczne, pewnie lepsze niż w Kanadzie bo bez kolejek.
    Co do leczenia raka, to USA odnosi w tym polu znaczną przewagę nad Kanadą (procenty wyleczeń, procenty przetrwania ileś tam lat), tylko i tak wszyscy wiemy, że to nie znaczy, że system amerykański jest ogólnie lepszy.


  19. w dniu 2009/10/17 @ 1:53 am Było drogo, będzie drożej « Salon nowojorski

    […] post by salon nowojorski and software by Elliott […]


  20. w dniu 2009/11/06 @ 2:51 pm polak

    To już wolę polski system ubezpieczeniowy. Przynajmniej można się normalnie leczyć.
    Ameryka schodzi na psy.



Możliwość komentowania jest wyłączona.

  • Ostatnio w Salonie

    • We wtorek wieczorem na Rockefeller Center
    • Nowy Jork głosuje – panna Bush i inne zdjęcia z Democracy Plaza
    • We wtorek wybieramy prezydenta, czyli tekst umiarkowanie propagandowy
    • Nowy Jork po huraganie – będzie lepiej!
    • W pożarze na Breezy Point spłonęło ponad sto domów
  • Ostatnie komentarze

    Matylda o Autobusem z Queensu na Manhatt…
    salon nowojorski o Autobusem z Queensu na Manhatt…
    Matylda o Autobusem z Queensu na Manhatt…
    A.L. o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    aga o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    Alicja C. o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    salon nowojorski o We wtorek wieczorem na Rockefe…
    noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…
  • Archiwum

  • Wpisz adres email, aby otrzymywać zawiadomienia o nowych tekstach Salonu.

  • My zdies' emigranty

    • (nie)świadome życie
    • Ania K.
    • Doxa o ekonomii
    • Evek w Chicago
    • Futrzak
    • Hameryka
    • Jeż węgierski
    • Kielbasa Stories
    • Kobieta pracująca
    • Miski do mleka
    • Na peryferiach Nowego Jorku
    • Res Varia
    • Sporothrix
    • Stardust
    • Swert
    • US-Lovers
    • Windy City
  • Nowe media

    • Mashable
    • Mediafun
    • Nieman Journalism Lab
    • Photoshop Disasters
  • Nowy Jork

    • Derosky
    • Gawker
    • Gothamist
    • Marzenkowo
    • mia:ny
    • New York Daily Photo
    • New York Streets
    • Newyorkology
    • Nowojorskie gadanie
  • Polska

    • Azrael
    • Between Blank Pages
    • Bogdan Miś
    • Daniel Passent
    • Dowolnik
    • Hardkor – Łysakowski
    • Laudate
    • Michałkiewicz
    • Mondra Gluwka
    • Pawian przy drodze
    • Pełna Kultura
    • Rozwój i Świadomość
    • Szpitalne życie
    • Sławek Sikora
    • Tiger in the cat
    • Toteramy, odsłona druga
    • Łódź na nowo
    • Łódź rysowana światłem
  • Salon

    • Andrew Sullivan
    • Huffington Post
    • Jezebel
    • Paul Krugman
    • Spin Room
    • Talking Points Memo
  • Zwierzaki

    • Adopcje psów i kotów
    • Alliance for NYC’s Animals
    • Bobbi and the Strays
    • City Tails
    • DogBlog
    • Dr Michael W. Fox
    • Fotografia psów
    • Petfinder.org
    • Shar Pei z Bonomielli
    • Shih Tzus & Furbabies
    • Sweet Furr
    • Szarik.pl
  • Tematy

    Emigracja Film Internet Kultura Muzyka Nowy Jork Podróże Polityka Polska Psy, koty i ludzie Salon Społeczeństwo Warszawa wybory prezydenckie Życie w USA
  • Drogi Czytelniku! Pamiętaj, że mój blog świadczy o mnie, zaś Twój komentarz - o Tobie.
  • Polonia.net on Twitter

    • RT @StateOfPoland: Great to see healthy herd of around 100 European Bisons crossing the road in Poland 🦬🇵🇱 #Poland #EuropeanBison #Animals… 3 weeks ago
    • @TheEconomist „it is an offence to reference Polish collusion with Nazi crimes” - no such law exists in Poland. 3 weeks ago
    • „it is an offence to reference Polish collusion with Nazi crimes” - no such law exists in Poland @TheEconomist twitter.com/TheEconomist/s… 3 weeks ago
    • RT @PolishHistory_: The alphabet of the 🇵🇱 language consists of 32 letters, including: ą, ó, ń, ł, ń, ó, ś, ź, ż. There are also combined e… 4 weeks ago
    • RT @Roger_Moorhouse: I’m thrilled to share the cover of the US edition of my new book “The Forgers” - on the efforts of the #Ładoś Group to… 1 month ago
    • RT @AnitaAnandMP: The first Canadian Leopard 2 main battle tank that we've donated to Ukraine has now arrived in Poland. Alongside our alli… 1 month ago
    • RT @AnitaAnandMP: Battle tanks are on their way to help Ukraine. The first Canadian Leopard 2 is en route. Canada's support for Ukraine… 1 month ago
    Follow @polonianet

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

WPThemes.


Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Salon Nowojorski
    • Dołącz do 30 obserwujących.
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Salon Nowojorski
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Kopiuj skrócony odnośnik
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz wpis w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
%d blogerów lubi to: