Gdyby parę miesięcy temu ktoś powiedział mi, że w tym kraju możliwa jest taka zbiorowa histeria, jaka tutaj w tej chwili zapanowała w związku z proponowaną przez Obamę reformą lecznictwa, nigdy w życiu nie uwierzyłabym. Wydawało mi się wtedy, że po paru nieudanych próbach zreformowania tego syfu (vide Clinton w 1994 r., który połamał sobie na tym zęby od razu na początku swojej prezydentury), zdecydowana większość Amerykanów dojrzała wreszcie do tego, żeby zrobić z tym burdelem porządek. Mamy w tym kraju 45 milionów nieubezpieczonych, a dwie trzecie bankructw osobistych jest spowodowana wydatkami medycznymi.
I co? Ano nic. Z dnia na dzień ludzie o tym wszystkim zapomnieli i nagle zaczęli się bać, że to rząd będzie za nich decydował, jak mają się leczyć. Zapanowała jakaś zbiorowa psychoza, że biurokraci rządowi będą wysyłać kaleki i innych „nieproduktywnych” na tamten świat, w czym oczywiście niemało zasługi konserwatywnych polityków takich, jak Sarah Palin, która na swojej stronie w portalu Facebook wypisuje bzdury o „komisjach śmierci” Obamy, które miałyby decydować o prawie do leczenia:
The America I know and love is not one in which my parents or my baby with Down Syndrome will have to stand in front of Obama’s ‘death panel’ so his bureaucrats can decide, based on a subjective judgment of their ‘level of productivity in society’ whether they are worthy of health care.
W wolnym przekładzie:
Ameryka, jaką znam i kocham nie jest krajem, w którym moi rodzice i moje dziecko z zespołem Downa musieliby stawać przed komisją „śmierci” Obamy, aby biurokraci decydowali, czy na podstawie ich poziomu „produktywności” zasługują na opiekę zdrowotną.
Niestety nie brakuje w tym kraju chętnych, żeby w to wyssane z palca brednie uwierzyć. Zalew propagandy przeciwko tej reformie jest zatrważający, a całkowity brak zrozumienia, jak funkcjonuje obecny system i o jakie zmiany chodzi w tej reformie – jeszcze gorszy. No bo co można powiedzieć o dziadku, który na spotkaniu z kongresmenem wykrzykuje „Niech rząd odczepi się od mojego Medicare!” – nie wie biedaczyna, że gdyby nie rządowy Medicare, nie miałby żadnego ubezpieczenia zdrowotnego, bo prywatne firmy ubezpieczeniowe nie przyjmują ani starych, ani chorych, bo za dużo kosztują.
Albo o innym zapalonym przeciwniku reformy, który tak się zacietrzewił w swoich protestach, że na innym townhall meeting wdał się w bójkę i poturbowany trafił do szpitala, a teraz prosi o datki na swoje leczenie, bo… niedawno stracił pracę i jest nieubezpieczony? Czy ci ludzie całkiem stracili rozum?
Jeśli ktoś uważa, że po reformie (o ile oczywiście przejdzie, bo w tej chwili stoi ona pod wielkim znakiem zapytania) rządowi biurokraci będą wysyłać na tamten świat wszystkich chorych na raka odmawiając im prawa do leczenia, to zapewne sam nigdy nie musiał się tutaj leczyć na nic poważniejszego niż przeziębienie i nie ma pojęcia, do czego są zdolni biurokraci z firm ubezpieczeniowych. Kiedy sama sześć lat temu zachorowałam, rachunki za szpital były wysyłane do ubezpieczenia co najmniej cztery razy i za każdym razem odrzucano je z jakiegoś tam powodu – najpierw brakowało załączników, potem okazało się, że byłam w szpitalu o dzień dłużej, niż wynikałoby z wystawionej przez administratora autoryzacji, a potem – coś tam jeszcze.
Odrzucono każdy rachunek na sumę większą niż kilkaset dolarów i sama nie wiem, jak miałam siłę walczyć z tymi pieprzonymi biurokratami. A rok później to samo działo się z rachunkami za Pet scany i inne droższe badania – ubezpieczenie twierdziło, że nie było uzasadnienia medycznego. Jeśli rak nie jest wystarczającym uzasadnieniem medycznym do tego typu badań, to co jest – zgon pacjenta?! Trudno mi więc wyobrazić sobie, że biurokraci rządowi mogliby być gorsi od tych, z którymi mamy do czynienia w tej chwili.
A poza tym proponowana reforma lecznictwa w swoim obecnym kształcie wcale nie jest aż tak rewolucyjna, nie ma wiele wspólnego z nacjonalizacją służby zdrowia i można by ją streścić w kilku punktach:
- Wprowadzenie obowiązku ubezpieczenia dla wszystkich Amerykanów, z nielicznymi wyjątkami. Ma to sens, bo tylko rozkładając ryzyko na wszystkich czyli ubezpieczając i zdrowych, i chorych, można marzyć o obniżeniu kosztów.
- Pozostawienie rynku ubezpieczeń w rękach prywatnych firm ubezpieczeniowych, jednak z dodaniem zabezpieczeń dla konsumentów takich jak wprowadzenie zakazu dyskryminacji ze względu na wiek czy historię przebytych chorób. Czyli obowiązek posiadania ubezpieczenia – dla wszystkich, a obowiązek ubezpieczania wszystkich – dla firm ubezpieczeniowych.
- Wprowadzenie państwowego programu ubezpieczeniowego jako alternatywy dla programów prywatnych i dostępnego dla wszystkich, którzy nie chcą albo nie mogą korzystać z usług firm prywatnych, czyli czegoś w rodzaju programu Medicare, ale dostępnego dla wszystkich bez ograniczeń wieku
Nikt nawet nie próbuje wyskakiwać tutaj z pomysłem wprowadzenia single payer system, tak jak w Europie, bo wiadomo, że w tym kraju nie ma mowy, aby to przeszło. Ale i tak straszenie komunizmem idzie już pełną parą.
wiesz, jestem przerazona tym co sie dzieje. PRZERAZONA.
tym praniem mozgow i totalna propaganda finansowana przez lobby firm ubezpieczeniowych. mam identycznie doswiadczenia z opieka zdrowotna tutaj (minus nowotwor, ale biurokracja i odmawianie leczenia jak najbardziej). i w zaden sposob nie rozumiem, czemu te 45 mln nieubezpieczonych i drugie tyle po bankructwach oraz reszta z takimi doswiadczeniami jak ty/ja jak na razie daje sie przekrzyczec.
a co do propagacji bezczelnych klamstw SP to brak slow.. czego ta kobieta nie zrobi aby wykreowac zainteresowanie mediow swoja osoba… choc czy ktos jeszcze jej slucha???
Dziewczyny, faktycznie jest burdel na kolkach ..ale moim zdaniem rzad zabiera sie do tej sprawy na zasadzie ze musza zrobic COS bo obiecali niezaleznie od konsekwencji.
Bo sprawa zaczyna sie od tego,ze wyksztalcenie lekarzy jest nieprawdopodobnie kosztowne i juz w tej chwili , nawet przy tej ilosci nieubezpieczonych w niektorych rejonach lekarzy brakuje.
I co z tego ,ze kazda osoba w Wyoming,Montana,Dakota etc bedzie miala ubezpieczenie kiedy w promieniu setek mil zadnej pomocy nie uswiadczysz.
Zdaje sie w okolicach Bostonu zapoczatkowano taki program ubezpieczen dla wszystkich i okazalo sie ,ze na wizyte u zwyklego familijnego lekarza mozna bylo sie zapisac dopiero za 8 miesiecy czy cos kolo tego.
Bo lekarzy na prowincji nie ma i trudno sie dziwic, bo nie majac ” przerobu” nigdy nie mogliby splacic zaciagnietych na studia pozyczek placac jednoczesnie nieprawdpopodobnie wysokie raty za malpractice insurance.
Dlaczego panstwo nie wprowadzi bezplatnego szkolnictwa
w kierunkach ktore sa potrzebne?
Za pare lat baby-boomers beda okupowac gabinety lekarskie i szpitale – i faktycznie umierac bo nie bedzie komu ich leczyc.
I bedzie dokladnie co jest teraz – kogo bedzie stac – bedzie sobie oplacal prywatne leczenie a ci z „ubezpieczalni” …moga poczekac ,..rok.dwa – az sie lozko zwolni .
Jakos nie widze ,zeby samo wprowadzenie powszechnego ubezpieczenia dalo poprawe.
Da tylko jej zludzenie.
Lekarzy moze i brakuje, ale tych z amerykanskim wyksztalceniem. Niech no tylko rzad zmieni preferencje wizowe, a lekarze z calego swiata beda walic drzwiami i oknami, nawet na amerykanska wioche.
Rozumiem, że można być przeciwko reformie, ale przeraża mnie sposób, w jaki tutaj robi się ludziom z mózgu wodę – Obama lies, grandma dies, „komisje śmierci”, eutanazja itp. Przecież to nie ma nic do wspólnego z jakąkolwiek rzeczową dyskusją. Wydaje mi się, jakbyśmy znowu wrócili do czasów tuż przed wyborami, kiedy rozwścieczone tłumy przychodziły na wiece wyborcze z transparentami w rodzaju „Obama to terrorysta”.
A tak na marginesie… Jeśli ludzie nie chcą powszechnych ubezpieczeń, to nie ma sprawy. Tyle że niestety koszty leczenia tych wszystkich nieubezpieczonych potem i tak pokrywane są ze składek (czyli z kieszeni) tych, którzy to ubezpieczenie mają. Bo kiedy ja ze swoim dobrym ubezpieczeniem pójdę do szpitala, szpital policzy mi trzy razy więcej za każdy dzień pobytu, po to, żeby zrekompensować sobie straty związane z leczeniem różnych freeriders. Tak więc to wszystko jedna wielka fikcja, bo i tak ktoś płaci za leczenie tych ubezpieczonych, i tych nieubezpieczonych. Ja wolałabym, żeby każdy odpowiadał za siebie.
[…] post by salon nowojorski and software by Elliott […]
Faktycznie te dzikie tlumy przeciwnikow zachowuja sie idiotycznie,ale to wina politykow z obu stron.
Obama nigdy nie pofatygowal sie poinformowac na czym ta reforma mialaby polegac – on caly czas tylko tlumaczy czego NIE bedzie.
Mnie sie wydaje, ze rzad sam nie wie jak ta sprawe rozwiazac i zadnych planow nie ma.
Musze sie przyznac,ze jestem rozczarowana tymi pomyslami na wydawanie pieniedzy podatnikow bez ladu i skladu.,
Najpierw bailouts bankow bez zadnych warunkow , ostatnio program CARS / cash foir clunkers/
Jeszcze bym rozumiala,ze Obama daje 4500 dolcow przy zakupie Forda,Chryslera itp – ale dokladajac sie do Toyotki czy Hondy?
Nie jestem za panstwowymi ubezpieczeniami , nie jestem za panstwowymi emeryturami – natomiast wcale by mi nie przeszkadzalo zeby panstwo mialo wiekszy wplyw na bankowosc – bo ten caly burdel w ktorym sie znalezlismy to przez instutucje fianasowe ktore manewruja przpisami i politykami ktorzy maja wplyw na ich ustalanie.
Niesmialo chcialem zauwazyc, ze koalicja ubezpieczycieli i farmaceutow przeznaczyla na PR $100 000 000. To tlumaczy i demonstracje i wypowiedzi medialne i histerie.
System jest tak zdemoralizowany, ze az niereformowalny. Do momentu gdy calkowicie sie nie zawali nic sie nie zmieni.
Propaganda i histeria jest robiona w bardzo podobnym stylu jak w latach piecdziesiatych kampania przeciwko rzekomym „komuchom” w USA.
Styl i jezyk jest narzucony przez skutecznosc, bo przeciez przekaz nie jest skierowany do wyksztalconych czlonkow upper class czy nawet middle class.
Ma trafic do takich dziadkow, redneckow i innej swoloczy.
I trafia. Niestety.
Reforma jest zdecydowanie potrzebna. Moim zdaniem ludzie powinni być w stanie mieć takie ubezpieczenie, jakie mają członkowie Kongresu i Senatu. IDENTYCZNE. Wartość ludzkiego zdrowia i życia jest równa, przynajmniej w tym systemie. Panowie i panie w rządzie powinni więc zacząć główkować jak takie ubezpieczenie czy opiekę lekarską rozłożyć na wszystkich. Dokładnie tak samo, bo czemu ma być inaczej?
„dokladajac sie do Toyotki czy Hondy”
zdaje się większość Toyotek i Hondek jest produkowana w USA – tyle, że taniej i lepiej niż chryskery itd.
>> Moim zdaniem ludzie powinni być w stanie mieć takie ubezpieczenie, jakie mają członkowie Kongresu i Senatu. IDENTYCZNE <<
Alicja,
pewnie ze byloby to piekne , ale jak juz raz nasz historia nauczyla – jak chcesz podzielic po rowno to kazdy dostaje bardzo malutko.
Zdaje sie,ze tego faktu nikt nie chce zauwazyc.
Jest fizyczna niemozliwoscia zeby wszyscy mieli tak samo dobrze.
Moga miec najwyzej tak samo zle.
Ten co ma – nie chce sie dzielic – no bo i z jakiej racji ?
>>zdaje się większość Toyotek i Hondek jest produkowana w USA <<
Jest skladana bo to taniej niz wozic cale samochody.
Ale komponenty tych samochdow w wiekszosci nie sa robione u nas.
Ludzie faktycznie maja prace , ale gross profitu nie zostaje w USA.
>>Ma trafic do takich dziadkow, redneckow i innej swoloczy.
I trafia. Niestety.<<
Futrzak,
widocznie jestem swolocz – bo ani redneck ani dziadek , a do mnie dotarlo.
Wystarczy miec pojecie o ile np. w tym tylko roku zredukowano wyplaty Medicare dla lekarzy za mnostwo uslug medycznych.
Koszty rosna – a Medicare wyplaca mniej.
Drastycznie mniej.
Lekarze nie chca tych pacjentow przyjmowac bo im sie nie kalkuluje a wypisywania papierkow cale tony.
Ze jakis dziadek krzyczy ,ze nie da swojego Medicare – moze to brzmi idiotycznie , ale chyba tylko dla kogos kto
nigdy sie z ta panstwowa biurokracja nie zetknal.
Nie chodzi o dzielenie się, ale o ustalenie standardu. Chyba nie głosowałaś za tym jaką opiekę mają mieć członkowie Kongresu czy Senatu. A kto za to płaci? Ty oczywiście. I ja. I za biedaków i nielegalnych też płacisz Ty i też płacę ja.
Nigdy nie uda się zrównać ludzi i nie ma po co. Jednak takie cywilizowane państwo jak USA powinno być w stanie zorganizować system opieki tak, żeby wydatki medyczne nie prowadziły do bankructwa – to szkodzi państwu i obywatelom, i Tobie i mnie.
Jako, że członkowie Senatu i Kongresu wyrażają zadowolenie ze swojej opieki i będą jej bronić do śmierci, to znaczy, że jest niezłe i że warto rozciągnać na wszystkich. A jak? Są specjaliści od tego, więc niech to zorganizują.
Płacisz podatki w USA? Na co właściwie idą? Bo ja zaczynam nie mieć pojęcia. Kiedyś było zbrojenie, teraz nie.
Bomba!
http://scienceblogs.com/pharyngula/2009/08/our_health_care_opponents_are.php
Nigdy nie uda się zrównać ludzi i nie ma po co. Jednak takie cywilizowane państwo jak USA powinno być w stanie zorganizować system opieki tak, żeby wydatki medyczne nie prowadziły do bankructwa – to szkodzi państwu i obywatelom, i Tobie i mnie.<<
—————–
Alicjo,
Bardzo sluszne slogany
i to wszystko prawda – ale jak to zrobic?
Panstwo powinno zorganizowac system opieki …?
No wlasnie – jak ?
Przeciez nie przez dodatkowe opodatkowanie albo dzielenie funduszy tak zeby wszyscy mieli po rowno /. czyli prawie nic /
Ja bym chciala uslyszec konkretne propozycje – a nie ogolne " hurra , bedzie zmiana !! " , bo ludzie po prostu sie boja nieznanego.
A mnie skreca widzac ze taka np. Octomom / i nie tylko /za MOJE podatki robi z siebie hodowle niedorobionych dzieci
na ktore panstwo – czyli Ty i ja bedziemy musieli placic do konca ich dni.
A obcina sie fundusze Medicaid na wydatki na hospice /end of life care /bo badania /?/ wskazuja ze nie jest to efektywne.
Ja sie wcale nie dziwie,ze od czasu do czasu zdarza sie taki Kaczynski ktory wpada w furie niemocy i ma ochote rozwalac ten caly porzadek.
Ewo, od tego są specjaliści i to nie są sprawy na których ja się znam. Nie jest mi jednak trudno zorientować się, że jest bardzo wiele rzeczy nie w porządku z obecną opieką lekarską. Ja nie będę zostawiać mojej pracy po to by budować modele opieki lekarskiej dla rządu Obamy. To, że Ty nie lubisz Octomom, to w sumie drobiazg. Każdy bowiem ma rzeczy których nie lubi. Mi się nie podoba, że są świry które nie szczepią swoich dzieci bo uważają (wbrew badaniom naukowym), że szczepienie powoduje autyzm. W takich sprawach nie powinno być wyboru: szczepisz i już! Nieszczepienie bowiem powoduje sytuację odporności stada ale nie pomaga w zupełnej eliminacji chorób.
Każdy ma swoje koniki o które chciałby walczyć. A jednak obecna sytuacja jest fatalna: cywilizowany kraj, niecywilizowany system opieki. Opieka sama w sobie jest świetna, ale chodzi o dostęp. Jak komuniści byli w stanie zorganizować dostęp, to czemu kapitalistom się nie chce? I nie chodzi tu jedynie o pieniądze, bo i tak podatnicy za to płacą. Płacisz i za bogatych i za biednych, tylko to trzeba jakoś uporządkować. Jak? Ja nie mam czasu na rozważanie tego bo moja praca to zajmowanie się zupełnie innym tematem. A w wolnym czasie to moje rozrywki i moja rodzinka.
Ewa: no dotarlo ale jak widac jakos koslawo.
Rzad obcina medicare
bo nie starcza pieniedzy, jasne, i to wszystko w OBECNYM systemie ktory przeciez w wiekszosci jest prywatny.
Gdyby nie ten ochydny sosjalistyczny rzad to ow dziadek w ogole nie mialby medicare ani go nawet do szpitala prywatnego nie wspuscili, bo przeciez nie ma pieniedzy na leczenie.
Ze sie da, widac na przykladzie innych krajow rozwinietych. Nie dosc, ze sa biedniejsze od USA (przynajmniej oficjalnie) to jeszcze maja mniejsze wydatki na sluzbe zdrowia, wieksza dostepnosc i znaaaacznie lepsza prewencje.
Cuda panie, cuda.
Ewa:
jeszcze sie ustosunkuję do tego zdania:
„Ze jakis dziadek krzyczy ,ze nie da swojego Medicare – moze to brzmi idiotycznie , ale chyba tylko dla kogos kto
nigdy sie z ta panstwowa biurokracja nie zetknal.”
To brzmi idiotycznie dla kogos, kto owego dziadka SLUCHA.
Bo dziadek z jednej strony, jak juz autorka bloga napisala, krzyczy ze „nie da swojego medicare” a z drugiej ze PANSTWOWA opieka medyczna to samo zlo.
Dziadek sam sobie zaprzecza i DLATEGO brzmi idiotycznie, a nie dlatego, ze sluchacz nigdy nie mial do czynienia z panstwowa biurokracja.
Jest wiele rzeczy zlych z obecnym systemem oplat za leczenie.
Doswiadczylam tego zlego na wlasnej skorze bo do dzis uzeram sie z roznymi rachunkami wynikajacych z choroby nowotworowej operacji i calych stosow badan – spraw o ktorych chcialabym juz nie myslec – ale mnie te rachunki przypominaja.
Ale – dzieki temu wlasnie systemowi ,czesciowo utrzymywanemu przez prywatne ubezpieczenia , czesciowo przez firmy farmaceutyczne , dostalam niedostepne np. a Kanadzie ,Anglii , czy gdziekolwiek indziej leki – no i zyje.
A szanse byly dosc nikle.
Samolubne podejscie …no coz …
Nie chce mi sie pisac na
OOO…co to sie porobilo ..moj laptop sam zdecydowal kiedy skonczyc i wyslac ?
W kazdym razie – faktycznie mam cale stosy argumentow , ale watpie zeby ktos tutaj nawet sie zastanowil,ze moze faktycznie nie jest to tak calkiem jasne,ze wszyscy placimy za nieubezpieczonych – bo w wiekszosci wypadkow mozna wynegocjowac oplaty ze szpitalem, albo nawet uzyskac umorzenie.
Rowniez nie jest prawda nagminne bankructwo z powodu rachunkow za leczenie.
Ludzie czesto chowaja assets zeby nie mozna bylo sciagnac dlugow , a dom rodzinny jest wylaczony z procesu chyba,ze warty kilkakrotnie wiecej niz inne w okolicy.
Chyba to zadna nowina ?
ewa: druga przyczyna bankructwa w USA sa niesplacone rachunki medyczne.
wychodzi tak zarowno z oficjalnych statystyk rzadowych jak i nieoficjalnych.
..jesli fakty przecza teorii, tym gorzej dla faktow…?
Futrzak,
ja swojego czasu w ogole sie zastanawialam,ze zamiast placic za te moje ubezpieczenia to ja sobie wydam te pieniazki na rozne cruises albo inne pierzdzionki i co mi kto zrobi ?
Oglosze bankructwo i juz .
Za 7 lat znowu to zrobie.
I znowu.
Wiesz co ? ten caly nasz system az sie prosi zeby go wydoic – i ludzie to robia.
bez nerwow, cos tam przejdzie bo koszt polityczny dla KAZDEGO bylby zbyt duzy gdyby NIC nie wyszlo z reformy..
nie od razu Krakow zbudowano, pewnie ze lepiej byloby miec wszystko naraz (tzn np system „francuski” czy „kanadyjski” ) ale cokolwiek bedzie lepiej niz nic
A podobno straszą Was też Kanadą, nie?
Nasze gazety sporo piszą o pomysłach Obamy na jakiś system, ciekawe co z tego wyniknie.
Kilka spraw z kanadyjskiej perspektywy:
1. Ubezpieczalnie krzyczą, że jeśli system będzie „państwowy” to przestaną istnieć. Otóz w Kanadzie nic podobnego się nie dzieje. Owszem, każdy obywatel i stały mieszkaniec ma dostęp do darmowej opieki zdrowotnej, ale rząd nie za wiele rzeczy nie płaci i większość Kanadyjczyków ma dodatkowe, prywatne ubezpieczenie, przez co firmy ubezpieczeniowe nieźle prosperują. Często firmy wykupują owe prywatne ubezpieczenie swoim pracownikom, tak jak na przykład w przypadku moim i mojej żony. A za co rząd nie płaci? Zależy od prowincji, ale w dużej mierze jest podobnie. A więc pacjenci sami albo przez prywatną ubezpieczalnie płacą za:
-większość leków na receptę poza szpitalem
-denystę
-okulistę
-antykoncepcję
-pokój szpitalny z podwyższonym standardem (semi-private)
-opiekę pielęgniarską
-chiropraktora i podobne
2. Kanadyjski model jest mieszany, inaczej niż na przykład w UK. Czyli rząd płaci lekarzowi za pacjenta, ale lekarz nie jest zatrudniony przez rząd tylko w prywatnej firmie albo sam otwiera swoją praktykę. Nie ma więc w Kanadzie „lekarzy państwowych” tylko prywatni dostawcy usług medycznych, za które płaci rząd
3. Kolejki – owszem, czeka się w kolejkach, bo żaden system nie jest idealny. Jednak jak wynika z sondaży opinii społecznej ponad 80% mieszkańców Kanady to nie przeszkadza.
4. System jest egalitarny, przez co pomimo krytyki jest jednym z fundamentów kanadyjskiego społeczeństwa.
5. Średnia życia w Kanadzie jest wyższa niż w Stanach
6. USA są JEDYNYM krajem rozwiniętym, ktory nie ma powszechnej opieki zdrowotnej, przy czym USA wydają na opiekę zdrowotną większa część PKB niż kraje w którym jest powszechna opieka medyczna
7. Dochód Amerykanów jest wyższy niż dochód Kanadyjczyków, bo w Kanadzie są wyższe podatki. Ale kiedy odliczy się owe astronomiczne sumy na ubezpieczenia zdrowotne o jakich już kiedyś na tym blogu pisano to okazuje się, że Kanadyjczykom zostaje w kieszeni o wiele więcej pieniędzy. Na swoim przykładzie podam, że co miesiąc płacę za dodatkowe ubezpieczenia (stawka rodzinna, single mają taniej):
$33.29 – dentysta (pokrywa 100% podstawowych usług,
80% poważniejszych spraw)
$8.24 – vision care
$61.24 – extended health care, ubezpieczenie „luksusowe” pokrywające lekarstwa na receptę, masażystę, chiropraktora i tak dalej
Razem niecałe 103 CAD = 95 USD
Moja żona płaci podobnie i możemy nasze polisy łączyć i na przykład bardziej kosztowne zabiegi dentystyczne typu leczenie kanałowe pokrywać w 100% z ubezpieczenia
8. Lekarstwa na recepte są w Kanadzie o wiele tańsze niż w USA przez co do niedawna kwitła „turystyka” receptowa.
9. W Kanadzie dyskusja wokół służby zdrowia jest jednym z ulubionych tematów rozmów. Jednak zdecydowana większość rozmówców wie jak jest w Stanach i nie chce podobnego systemu tutaj. Kiedy tylko któraś z partii galopuje w stronę amerykańskiego modelu natychmiast wszystkie partie opozycyjne podnoszą protest.
10. Pensje lekarskie w Kanadzie są gorsze niż w Stanach (ale bynajmniej nie są złe) przez co sporo lekarzy jedzie trochę popracować i odłożyć, po czym większość z nich wraca do Kanady, bo wolą tutejszą opiekę zdrowotną…
11. Zarówno w USA jak i w Kanadzie jest ogromny problem z otrzymaniem akredytacji lekarskiej/dentystycznej jeśli nie skończyło sie studiów w Ameryce Północnej. Ma to swoje plusy, w wielu krajach można dyplomy lekarskie kupić na czarnym rynku, ale też minusy, bo sporo lekarzy ma niezłe wykształcenie i mogliby leczyć. Da się obejść „red tape” ale trochę to trwa i kosztuje. Poznałem okulistkę z Albanii, która praktykuje w okolicach Syracuse i miasto zabijało się o jej usługi, bo na prowincji trudno o okulistów a ona jest dobra i ceniona. Innymi słowy, da się, ale trochę zachodu z tym jest.
12. W Kanadzie system wprowadzono stopniowo – najpierw na próbę w jednej prowincji a dopiero potem, kiedy okazało się, że działa w pozostałych. To było w latach 60-tych. Od tamtego czasu nieustannie się ów system reformuje
13. Nielegalni imigranci nie są objęci systemem, tak samo jak większość tymczasowych legalnych, na przykład studenci zagraniczni. Studenci obowiązkowo muszą wykupić odpowiednik ubezpieczenia danej prowincji.
Ciekawe co z tego wszystkiego wyniknie…
no wlasnie, czemu kanada moze a USA nie? my z mezem placimy podobnie jak kolega kw za prywatne ubezpieczenie (wychodzi ok $200/mies) , ale w zyciu luksusow typu leczenie kanalowe czy masaz to ubezpieczenie nam pokryje. na kanalowe to bedziemy musieli jezdzic do kanady albo meksyku albo polski, jak zajdzie potrzeba (no bo sorry, $1600 za zabieg dentystyczny?). co do lekow, to mialam kiedys prozaiczne wrzody zoladka i niezle musialam sie nagimnastykowac, zeby ubezpieczalnia zatwierdzila mi leki, ktore potrzebowalam, jedyne, ktore pomagaly na wieczny bol brzucha. podkreslam, ze jest to „lepszy” plan ubezpieczeniowy, bo PPO a nie dziadowskie HMO.
W Kanadzie dentysta jest bardzo drogi. Za leczenie kanalowe jednego zeba zaplacilem prawie $2000. Potem dostalem zwrot z ubezpieczenia, ale same ceny uslug sa podobne jak w Stanach. Plomba to $300-500
PS. Do mojego ubezpieczenia doklada sie pracodawca, podana kwota to to co place ja.
kw, te $200 to tez tylko czesc, pracodawca placi reszte. a za kanalowe ubezp. pokrywa nam tylko 20%, czyli z wlasniej kieszeni wychodzi wlasnie ok $1600. z tego co piszesz jednak, wynika ze do kanady na zeby jednak nie 🙂 obstawiam na polske.
Ewa: no to bogata jestes, bo ja jak mialam operacje na raka, to kwestia byla taka: place, albo nie place, jak zaplace to nie bede miala na papu.
No sorry, ale ponad 30 000 dolarow tak o z kieszeni to ile osob ma na zawolanie? Hawaje? Jakie k. mac Hawaje i wakacje??????
Ja sie moge zastanawiac nad kwestia pary tysiecy dolarow, ale kilkudziesieciu albo kilkuset????
Wrrrr
co do reszty to juz kw wyjasnil roznice.
Futrzak,
a dlaczego niby ja bogata jestem ?
Ja na zadne Hawaje nie jezdze.
Mam prywatne ubezpieczenie , kosztuje majatek – a i tak
sa problemy z placeniem za rozne rzeczy ktore w/g nich nie sa konieczne .
A rachunki medyczne jaknajbardziej sa do negocjacji.
Trzeba jednak byc upartym i miec na to czas.
Ale zgadzam sie,ze tak byc nie powinno , bo chorzy ludzie ,wlasnie dlatego ze sa chorzy -nie powinni byc zmuszani do uzerania sie z biurokracja.
Mnie sie to co teraz jest tez nie podoba , a do reformy jestem nastawiona z pazurami bo nie slyszalam od nikogo jeszcze co wlasciwie jest proponowane.
Natomiast slyszalam,ze przedstawiana do zatwierdzenia
reforma jest spisana na 1200 stronach.
Ja bardzo przepraszam, ale jak dziadek Johnson, czy jakis redneck czy inna swolocz ma sie z tym zapoznac , zrozumiec i miec jakas opinie – jezeli nawet i ludzie ktorzy maja w tej sprawie glosowac tego nie przeczytali w calosci ?
Potem znowu bedzie ze przeoczono jakis niuans na stronie 879 w 17 linijce od gory.
No i również strasznie śpieszą tę reformę. Jak jest taka świetna, to po co ten pośpiech? Można umówić się, że przez 3 miesiące da się to wszystko przeczytać. Nie znam nikogo, kto przeczytał całość. Słyszałam wywiad z congresswoman, którą zapytano czy wszystko przeczytała – oczywiście, że nie.
Ja chcę reformy i żeby lepiej wszystkim było, ale zdecydowanie nie chcę, aby mieszał się do tego rząd poza normowaniem pewnych usłóg i kontrolą ich jakości. Nie mam też ochoty na firmy ubezpieczeniowe, ale może jakieś partnerstwo będzie możliwe. W końcu komuś płacimy za myślenie w tej sprawie, niechże więc będzie referendum i tyle.
spiesza sie, zeby uprzedzic lobby… w przeciwnym razie bedziejak za clintona, sprawa utknie w martwym punkcie. co za porazka.
Jak reforma jest dobra to żadno lobby jej nie zagrozi. Ja uważam że coś jest w tej proponowanej reformie niekoszernego i stąd ten pośpiech. Skoro nikt jej nie czyta w całości, to licho wie co się w niej kryje. Już dawno John Stuart Mill zadeklarował, że jak jest coś w planach dobrego czy prawdziwego, to nie szkodzi publikować krytykę takich planów czy danej prawdy – bo stojąc obok kłamstw i fałszerstwa jeszcze bardziej dobro i prawda lśnią samymi sobą. Dla mnie pośpiech jest bardzo NIE NA MIEJSCU i coś mi śmierdzi, lecz nie wiem co bo nie mam czasu tego czytać!
Nie wiem czy ktokolwiek z Was kiedys pofatygowal sie przeczytac w CALOSCI swoja polise, czyli rowniez odnosniki do tego co oznaczono gwiazdka w jej glownej czesci .
Chodzi o to,ze nawet jezeli stoi jak byk napisane,ze za cos placa – to malutkiki literkami na koncu jest wyjasnione ,ze owszem,zaplaca jezeli spelnione beda warunki :
1./uznaja ,ze procedura byla medycznie konieczna ,
2./ nie ma tanszej alternatywy
3./ jest to ” cost effective”
I tu nas kochani maja.
” Cost effective ” – czyli co ?
Ano moze byc wszystko wedlug uznania firmy ubezpieczeniowej.
Jakies mam wrazenie,ze ta reforma jest zbudowana podobnie.
Kiedy przyjdzie co do czego to sie okaze ,ze kazdemu przysluguje bezplatna lewatywa a reszta trzeba sobie samemu zapewnic.
Kurka wodna! A ja myślałem, że jestem biednym Polakiem bo zarabiam tylko 1200 $ w przeliczeniu na złotówki. Ale za plombę to płacę w Polsce prywatnie 150-200 zł czyli 50-70 $ a nie 300-500$. I lekarza pierwszego kontaktu dla dzieci i dla siebie mam pd ręki w każdej chwili w osrodku zdrowia i nic za to nie płacę. Owszem do specjalistów w Polsce są kolejki ale tylko z ubezpieczenia. Prywatnie płacę 70-150 zł i idę w każdej chwili do każdego lekarza. Te Stany to chyba jakiś Trzeci Swiat.