Oto proszę Państwa mamy czerwiec, a w mojej książce – jak czerwiec, to Polska. Jeśli nie początek lub środek, to przynajmniej koniec miesiąca. Bilet kupiłam jakieś dwa tygodnie temu, tradycyjnie LOT-em, bo jest potem o czym pisać… Wzięłam pod uwagę różne opcje na wybrany przeze mnie termin, ale okazało się, że akurat na te daty LOT jest najtańszy, więc lecę za „jedyne” 1080 USD z JFK do WAW.
Podobno LOT ostatnio został przejęty przez rząd Najjaśniejszej RP do spółki z jakimś funduszem powierniczym. Czy będzie lepiej, czy gorzej – kto to wie? Moje ostatnie wrażenia były szczerze mówiąc takie sobie – jak nie 4-godzinne opóźnienie, to podróż Lufthansą bo LOT odwołał swój, ten tego, lot.
Latania boję się jak cholera, LOT czy nie-LOT, i średnim komfortem napawa mnie świadomość tego, jak skończył się AF 447 z Rio do Paryża. Nie ma wyjścia, będę chyba musiała przeskoczyć z wina na wódkę – zresztą kto przy zdrowych zmysłach w polskim samolocie nie zamawia wódki?!
Prezentów na razie zgromadziłam zero, więc w ten weekend wybieram się na poważne zakupy. Na szczęście dolar wyszedł z poprzedniej zapaści – latem ubiegłego roku oscylował w okolicach 2 PLN za sztukę – więc może będzie mnie nawet stać na obiady w warszawskich restauracjach 🙂
W międzyczasie nie dość, że roboty mam po sam czubek nosa i uprawiam żonglerkę siedmioma dość pracochłonnymi projektami na raz, to na tydzień przed urlopem szykuje mi się znowu jakaś cholerna prezentacja, i to z tematu, w którym czuje się średnio mocna. Nie cierpię tego i wątpię, że kiedykolwiek będę w stanie podejść do tego na luzie.
Wszystkich zatroskanych o los Simby informuje, że Simba ma się świetnie (w tej chwili śpi snem kamiennym na krześle obok) i ostatnio coraz więcej czasu spędza w domu z resztą rodziny, a nie w biurze w piwnicy. Psy bez problemu zaakceptowały jej obecność i przyjazne obwąchiwanie dupek między gatunkami stało się już częścią wieczornego rytuału.
Ostatnie zdanie mnie powaliło :). Fajnie, że jest symbioza. Bezpiecznego lotu życzę.
Na poczatku marca musialam leciec do Polski na pogrzeb, wiec bilet kupowalam na 24 godz. przed lotem. W zasadzie to moj maz zabukowal mi lot bez zwracania wiekszej uwagi na szczegoly. Dopiero nastepnego dnia zorientowalam sie ze lece liniami hinduskimi do Brukseli i potem LOTem do W-wy. Cena biletu w obie strony $568.00. Troche mi sie zrobilo dziwnie na mysl o hinduskich liniach, ale pocieszylam sie faktem, ze lubie hinduska kuchnie. Prosze sobie wyobrazic moje zaskoczenie kiedy stewardessa zapytala mnie zaraz przy wejsciu czy chce zeby powiesila mi plaszcz w szafie. Ledwie siadlam i dostalam MENU od nastepnej stewardessy, do wyboru 4 zestawy obiadowe i 3 sniadaniowe, screwdriver i bloody mary, wino biale i czerwone oraz piwo za darmo i skolko ugodno. Krolewska wrecz obsluga i posilkom towarzyszyly lniane korchmalone i wyprasowane na blysk serwetki. W lazience nie tylko mydlo, ale i krem do rak i … uwaga, uwaga.. pasta do zebow. W Brukseli jak sie przesiadlam na polski LOT to….
Moze nie bede pisac:(
Aaaa i dla tych co nie moga spac (ja) indywidualne monitory telewizyjne z 16 filmow, wiadomosci i gry komputerowe do wyboru.
Co prawda w drodze pwrotnej mialam 12 godz. przerwy akurat w nocy, ale zakupilam pokoj w Nowotelu przy lotnisku za $140 wiec nawet razem z oplata za nocleg to i tak sie wyjatkowo oplaca. Jedzenie pyszne, dwa zestawy hinduskie (jeden miesny, jeden wegetarianski) i nastepne dwa continental. Latalam juz do Pl. KLM, Finnair, ale teraz jak by mi przyszlo jeszcze leciec to tylko tymi hinduskimi.
stardust, lepiej powiedz jak sie te linie nazywaja 😉 indian air?
salon, czerwiec to najlepsza pora na podroze do polski, ja zawsze jakos latam zima i nie jest to dobra pora roku na polske. co do dolarkow, to super, co nie… nareszcie znow na cos nas stac w tej polsce, bo jak byl za 2PLN to dostawalam oczoplasu od tych cen (bo wszystko generalnie bylo drozsze niz tutaj)
moi znajomi w ub roku lecieli india air do Londynu 9z chicago) i baaaardzo sobie chwalili! a kolezanka tydzien temu z chicago do polski LOTem i na dzien dorby – 5 godzin opoznienia, bo samolot sie zepsul….
glaski dla Simby i psiakow! moze jakies wspolne foto im zrobisz?! :O)
Foto wypadaloby zrobic, problem jednak w tym, ze towarzystwo slabo pozuje do portretu rodzinnego, a Simba lubi przechadzac sie po meblach. Moze byla kotem stolarza?
Polecam szukanie biletu na kayak.com. Wybieram sie do Europy w sierpniu za 500 (berlin), gdy LOT okrada ludzi z 1000 (wawka). Za zaoszczedzone 500 mam zamiar dobrze sie zabawic w Berlinie.
Zdaje się, że w ogóle największy komfort spotyka się na niektórych liniach azjatyckich. Moi znajomi byli zaskoczeni niezwykle poziomem linii Emirates, spodziewali się chyba niskiego, tymczasem Emirates, podobnie jak na przykład Singapore Airlines słyną z nieomal luksusu. Szkoda, że latanie w USA, zarówno pod względu standardów w samolotach jak i na lotniskach, jest cokolwiek do tyłu.
A ja latać ogromnie lubię, mimo tłoku i upierdliwej TSA. A zwłaszcza lubię jak się coś dzieje, więc najlepsze są starty i lądowania. Chętnie z ostrymi zakrętami, podejście River Visual na waszyngtońskie lotnisko National to po prostu rewelka. Odrobina turbulencji też bywa fajowa. Długie spokojne loty nadoceaniczne są trochę nudne, nawet jeśli można podsłuchiwac rozmowy pilotów z kontrolą lotów.
No i żałuję, że nigdy jeszcze nie przeżyłem go-around, czyli przerwania lądowania. Podobno wrażenie, gdy gigantyczny odrzutowiec który spokojnie schodził nad pas nagle z rykiem silników dostaje kopa i zaczyna lecieć w górę, jest niesamowite.
Doxa: racja, kayak rządzi!
miskidomleka: przezylam i wierz mi, to NIC ZABAWNEGO.
Przezylam tez lot nad Atlantykiem kiedy im sie spieprzyl system podtrzymywania ciesnienia. Zapasowy zadzialal (dlatego zyje), jednakowoz… panika, samolot zawraca, dwie doby w plecy na Heathrow.
No thanks.
A kiedys w ogole lecialam ze wschodniego wybrzeza na zachodnie… 3 dni.
Od tamtej pory NIE ZNOSZE latania samolotem.
Ah i jeszcze piec godzin czekania na plycie lotniska Heathrow.. bo cos sie spieprzylo w samolocie, a oni trzymali wszystkich w zamknietej puszce, bez klimatyzacji (zesz kurwa nie wiem ile stopni bylo ale duzo za duzo) i dopiero po awanturach dali WODE DO PICIA.
No ku…. luz….
A ja juz bylam w drodze 10 godzin, myslalam ze mi nogi ze spuchniecia eksploduja.
Te linie nazywaja sie Jet Airways. Drobnym w/g mnie mankamentem byl fakt, ze poniewaz druga czesc lotu odbylam liniami polskimi to nie moglam dostac odrazu na poczatku podrozy calosci biletu. Ale w Brukselli mialm wystarczajaco duzo czasu na zalatwienie boarding ticket. No i moj lot byl organizowany naprawde w conajmniej dziwnych okolicznosciach, wiec mysle, ze na spokojnie mozna sobie to dopracowac lepiej. Gdyby cos to nastepnym razem zrobilabym sobie nawet duzszy stop over w Brukseli.
futrzak:
„przezylam i wierz mi, to NIC ZABAWNEGO.”
Opowiedz szczegóły! Może dla mnie byłoby zabawniej?
„A kiedys w ogole lecialam ze wschodniego wybrzeza na zachodnie… 3 dni.
Od tamtej pory NIE ZNOSZE latania samolotem.
Ah i jeszcze piec godzin czekania na plycie lotniska Heathrow”
No takich rzeczy chyba nikt nie lubi… Ale jak już się leci, to moim zdaniem jest fajnie 🙂
„Przezylam tez lot nad Atlantykiem kiedy im sie spieprzyl system podtrzymywania ciesnienia. Zapasowy zadzialal (dlatego zyje), ”
Ciśnienia czego? W samolocie różne rzeczy są pod ciśnieniem.
Nie przepadam, jak w samolocie cos sie trzesie, albo sa turbulencje. Nie lubie tez, jak pani stewardessa informuje, ze nie bedzie filmu, bo sa drobne problemy z elektronika pokladowa. Moja pierwsza mysl wtedy to czy te „drobne problemy” aby na pewno dotycza jedynie ekranu telewizora? Oraz nie lubie jak obiad jest w kolorze szarym i o konsystencji owsianki…
Czemu w zwiazku z tym nadal latam LOT-em? Z lenistwa – agent proponuje LOT i twierdzi, ze LOT-em najtaniej. Agent jest z polskiej agencji na Greenpoincie, wiec na LOT-owskich biletach pewnie wiecej zarabia. On udaje, ze to jest najbardziej korzystna cena biletu, a ja udaje, ze mu wierze.
miskidomleka:
podchodzil sobie samolot do ladowania, to bylo nad LAX, i juz juz blisko. Sluchalam akurat rozmow pilotow na kanale dostepnym dla publiki (kiedys tak fajnie bylo, dzis chyba skasowali) i pilot prosi o pozwolenie… pyta sie pyta, a wieza nic.
No wiec podchodza do ladowania a nagle kontroler lotu z wiezy: XYZ, przepraszamy, „we lost you”. Natychmiast przerwac procedure ladowania i oczekiwac na instrukcje.
To sie poderwali w gore tak, ze polowa pasazerow i malo sie nie pozygala…reszta spanikowala.
Po pietnastu minutach latania w kolko dostali pozwolenie na ladowanie…
System podtrzymywania cisnienia w kabinie im sie spieprzyl. Zawrocili w polowie Atlantyku spowrotem do Heathrow, psiamac.
No to takiego go-around kiedyś chciałbym spróbować 🙂
A od dekompresji się nie umiera, więc chyba przesadziłaś z tym „dlatego żyję”. Kiedyś z jednego 737 zerwało na wysokości 7 km sześć metrów dachu, i mimo to zginęła jedna osoba, stewardessa którą wywiało na samym początku. Samolot, mimo, że przypominał kabriolet, wylądował.
Albo ten 747 Qantas co mu w zeszłym roku wyrwało dziurę w kadłubie na wysokości 9 km – zdaje się nikt nawet nie odniósł obrażeń.
Nie wiem czy ma to jakis sens, ale staram sie latac tylko Boenigami.
Ostatnio kosztowalo mnie to 3 godziny dodatkowego czekania na connecting flight, ale na prawde boje sie latac czyms innym.
Czy ktos zauwazyl,ze przeloty takim na przyklad Embraer czy MD-80:90 / aka-DC-9 /sa tansze?
Nie wynika to chyba z kosztow eksploatacji. ?
Tyle razy myslalam,ze moze sie doczekam,ze do Polski bedzie mozna jakos dostac sie droga ladowa – ale ludziom sie spieszy coraz bardziej ,wiec moze sobie tylko pomarzyc.
„Nie wiem czy ma to jakis sens”
Nie ma. Jaki miałoby mieć?
„Czy ktos zauwazyl,ze przeloty takim na przyklad Embraer czy MD-80:90 / aka-DC-9 /sa tansze?
Nie wynika to chyba z kosztow eksploatacji. ?”
A są? Na tej samej trasie? Nie wiem jak możesz się dopatrzyć różnic, skoro na tej samej trasie identyczny bilet może kosztować 1.5x więcej lub mniej w zależności od tego, kiedy jest kupiony.
Nie sądzę, by ktoś ustalał ceny w zależności od szczegółowych kosztów eksploatacji danego samolotu. Które zresztą dla MD-80 pewnie są stosunkowo wysokie – bo to dość stara konstrukcja. Odrzutowce Embraera to z kolei konstrukcje bardzo nowe. A w ogóle, to MD jest teraz częścią Boeinga… Więc czemu bac się MD a Boeingów nie?
Naprawde wcale nie zalezy kiedy kupiony bilet.
Ja zwracam uwage na takie szczegoly bo naprawde nie jest mi wszystko jedno.
MD jest czescia Boeinga tak samo jak Chrysler byl przez pewien czas czescia Dailmler/Mercedes/ Benz.
Myslisz,ze nie bylo roznicy pomiedzy samochodami bo byly produkowane przez jedna firme???
:)))
Myślisz naprawdę, że są jakiekolwiek istotne różnice w „wypadkowości” współczesnych odrzutowców pasażerskich? Nie ma. Jest bardzo niska niezależnie od typu i producenta. Samoloty są produkowane i utrzymywane wg. innych standardów niż samochody.
„Naprawde wcale nie zalezy kiedy kupiony bilet.”
Oczywiście że zależy. Bodajże w kwietniu szukałem sobie biletu, znalazłem, potem odłożyłem i kupiłem go parę tygodni później – bilet na ten sam lot, w tej samej klasie, tym samym samolotem, te same dni – zapłaciłem jakieś 60 czy 70% ceny kwietniowej.
za szybko nacisnąłem „Wyślij”…
„Myslisz,ze nie bylo roznicy pomiedzy samochodami bo byly produkowane przez jedna firme”
Raczej wygląda, że ty tak myślisz, skoro mniej się boisz wszystkich modeli Boeingów niż wszystkich modeli Embraerów czy Airbusów.
miski: no…. sa….. np. taka flota Aeroflotu. Inna sprawa, ze zalezy to bardziej od obslugi, lekcewazenia szeregu rzeczy, niedbalosci i wreszcie pilotow – ktorzy czesto gesto siadaja za sterami w stanie nietrzezwym.
Ostatnio czytałem opinie o różnych liniach na http://www.pasażer.com.pl i najbardziej rozśmieszyła mnie opinia właśnie o samolotach aeroflot „bez śrubokręta nie wchodz” )))
http://www.pasazer.com. PRAWIDŁOWY ADRES STR. Portal zawiera wyczerpujące informacje,opinie (2000 opinii złych i dobrych) o liniach lotniczych z całego świata.
Wbrew pozorom ani w Aerofłocie, ani np. na wewnętrznych liniach afrykańskich nie jest tak źle, żeby wskaźnik wypadków zrobił się jakoś zastraszający. Oczywiście pamiętam, że Ił-62 miał błędy konstrukcyjne i wykonania, które,w przeciwieństwie do ew. błędów w konstrukcjach zachodnich, nie zostały usunięte.
Np. dwa ważne błędy konstrukcyjne DC-10. Pierwszy – źle zaprojektowane drzwi luku co doprowadziło do dwóch katastrof. Drugi – złe zachowanie pewnych powierzchni aerodynamicznych po uszkodzeniu systemu hydraulicznego (jedna katastrofa). Oba zostały obowiązkowo usunięte. Mimo, że najbardziej bezpośrednią przyczyną tej ostatniej katastrofy było „twórcze” podejście mechaników American Airlines (nie żadnego Aerofłotu) do metod demontażu silnika, a błąd konstrukcyjny jedynie przyczynił się do niemożliwości uratowania samolotu po tym, jak silnik się urwał w czasie startu.
Istnieją pewne wątpliwości do funkcjonowania kontroli lotów w pewnych krajach. Np. w Brazylii (głównie po niedawnym zderzeniu Boeinga z Learjetem – do którego jednak przyczynili się także amerykańscy piloci Learjeta). Ale to są w sumie drobnostki mające znikomy wpływ na nasze szanse jako pasażerów, w końcu zderzenia w locie były i nad Europą (niedawno, 2002), i nad USA, i w 2001 było bardzo blisko do zderzenia w Japonii.
Tak naprawdę sytuacja cały czas się poprawia. Zobaczcie sobie strony 16 i 17 tego PDFa:
Click to access statsum.pdf
(to jest bez ruskich samolotów jednak!).
Zobaczcie sobie też stronę 19 – widać, że Boeingi wcale nie odróżniają się szczególnie od innych maszyn, wpływ ma głównie to, czy konstrukcja jest stara czy nowa. Porównajcie wskaźniki dla trzech generacji B737 na przykład. A i tak w najstarszych konstrukcjach: B707, DC-8, i samolotów już kompletnie wycofanych, wskaźnik dużych wypadków (samolot niereperowalny) z ofiarami śmiertelnymi jest poniżej 5 na milion startów. Pięć na milion!
A w ogóle to nie ma co rozważać Aerofłotu itp. (który zresztą w tej chwili lata głównie Airbusami, z małą domieszką Boeingów i Iłów-96 – które są nowe, nigdy nie miały katastrofy – ale z drugiej strony jest ich mało, więc szansa na katastrofę jest niewielka), skoro dyskusja powyżej odnosi się z tego co widzę do Boeingów, Embraerów i Airbusów latających w amerykańskich i europejskich liniach.
Lepiej nie myśleć o katastrofach lotniczych przed lotem ponieważ nie można się tak nakręcać natomiast warto zapoznać się z menu czy innymi przyjemnościami lub nieprzyjemnościami wybranej linii lotniczej na http://www.pasazer.com Szczesliwej podróży.
Do podróży jeszcze zostało jeszcze trochę czasu, więc mam nadzieję, ze AF 447 do tego czasu zniknie z czołówek gazet. Jeśli natomiast chodzi o zapoznawanie się z menu, to jak w LOT-cie dochodzą do dalszych rzędów to i tak już nie ma żadnego wyboru. Ostatnio zastanawiałam się nawet, czy nie lepiej po prostu kupić jakąś sałatkę warzywną albo owocową na JFK i nie zawracać sobie głowy propozycjami LOT-u.
A poza tym wydaje mi się, że kiedyś jedzenie w LOT było dużo lepsze.
Ha ha, ja niedługo lecę i z menu to się mogę zapoznawać do upojenia, jest marne i za dopłatą…
A o katastrofach będę sobie myślał kiedy będę chciał, to mój konik 😉
W ogóle, kuba, mam wrażenie, że ostro spamujesz. Ile ci ten pasazer.com płaci od każdego posta?
Jeśli ktoś zna ciekawą stronę w necie na taki czy inny temat to proszę zawsze napisać, czasami takie informacje są bezcenne.
Nie to nie tak jak myślisz bardzo lubię brać pod uwagę opinie innych ludzi przy podejmowaniu decyzji a w/w portal właśnie po to jest i to jest fajne…Ja wczoraj dowiedziałem się o stronie kayak i mi na pewno ta informacja się przyda. A myśl sobie o katastrofach ale pamiętaj wiem z własnego doświadczenia że są osoby które zbyt poważnie mogą potraktować takie informacje i sami sobie odbiorą całą przyjemność z podróżowania.
Spadl nastepny Airbus na Oceanie Indyjskim…
ja dalej sie upieram,ze latanie Boenigiem jest bezpieczniejsze.
Za 3 dni tez lece LOTem do Polski.
Nie bede robic testamentu ..
..
tak na marginesie, LOT na swojej website i na kazdej innej /Expedia,Cheapair,Kayak,Travelocity ..itp/ ma wyzsze ceny niz ja zaplacilam dzwoniac po prostu do Polameru.
Oni po prostu wykupuja miejsca hurtem i odsprzedaja klientom.
Zreszta obojetne jak to robia – wazne,ze roznica w cenie jest dosc istotna.
Dzięki za dobrą wiadomość.
Myślę, że polskie agencje podróży mają jakieś lepsze umowy (układy?) z polskim LOT-em i najtaniej bilety można kupić właśnie u nich. Też sprawdziłam to na własnej skórze / porteflu. Ostatnio już nie kombinuję – po prostu dzwonię do agenta i zamawiam bilet.
Oczywiście sprawa inaczej wygląda, jeśli szuka się biletu z przesiadką w Europie Zachodniej – wtedy faktycznie będzie taniej kupić bilet przez któryś z serwisów internetowych.
Zauważyłem, że czeskie linie mają bardzo dobre ceny do Polski przez Pragę jakby ktoś chciał lecieć, przynajmniej z Toronto. Wygooglujcie sobie Czech Airlines.