Kochani! Życzę Wam pięknych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia, dużo zdrowia, miłości i radości. Życzeń noworocznych chwilowo jeszcze nie składam, bo mam nadzieję, że przed Nowym Rokiem uda mi się jeszcze coś napisać. Wiem, że w ostatnich tygodniach specjalnie nie popisałam się w Salonie ani kreatywnością, ani wylewnością, ale jest to niestety siła wyższa. Dzisiaj jeszcze jestem w pracy, ale kończę już za jakąś godzinkę, więc mam nadzieję, że Wigilia u nas jednak będzie, nawet jeśli z przygotowaniami jestem w lesie.
Dobrze, że przynajmniej zakupy zrobione – Staropolski na Greenpoincie jak zwykle niezastąpiony, chociaż w tym roku chyba jakoś mniej niż zwykle oblegany. Więc gdybym się przypadkiem nie wyrobiła z zupą grzybową i pstrągiem, to zawsze możemy liczyć na zakupione wczoraj pierogi 🙂 W Staropolskim kolejka w tym roku jakby mniejsza, ale z podsłuchanych (w innym sklepie) kolejkowych konwersacji wynika, że zrobił się drogi – dużo droższy, niż konkurencja.

Aniołki z Rockefeller Center
Biuro dzisiaj świeci pustkami, ale kilka osób musi jednak dyżurować i między innymi wypadło na mnie, zresztą z powodu tych ostatnich cięć nie miałam nawet możliwości się z tego wykręcić. Co prawda zawsze przed świętami mamy zakaz wprowadzania większych zmian w kodzie czy konfiguracji, ale i tak zawsze w ostatniej chwili wyskoczy coś, co nie działa, jak powinno. Dzisiaj zresztą też tak było.
Ale za parę minut zabieram manatki i lecę do domu. Będzie kilka dni spokoju.
Wesołych Swiąt i samych najlepszych rzeczy na 2009!
Szczesliwych,radosnych Swiat.
zdrowych! i wesolych! milego swietowania!
Wszystkiego Najlepszego z Warszawy sle A.L.
Dolaczam sie do zyczen. Mam nadzieje, ze te swieta minely spokojnie i pogodnie szczegolnie tym z Was, ktorzy spedzali je poza Polska.
„Na straży Świąt już od dawna stoi nie Kościół, ale handel żyjący z niewolników Bożenarodzeniowej tradycji. Zbyt łatwo dajemy sobie wmówić, że nie przeżyjemy bez nowych, niepotrzebnych gadżetów. Niczym pierwotni myśliwi, wyruszamy na świąteczne polowanie do marketów. A kiedy obładowani, niczym juczne wielbłądy, dobrniemy do domu, czekają już na nas porządki. Jesteśmy w pułapce. Nie mamy wyjścia. Bierzemy się do roboty, marząc, żeby było po świętach.
Wywracamy dom do góry nogami. Na wigilijną wieczerzę i świąteczne biesiadowanie mieszkanie ma błyszczeć. Łącznie z domownikami. Starcza na krótko. Kuchnia, jeszcze przed pierwszą gwiazdką, spłynie krwią brutalnie zamordowanego karpia. Świeżo umyte okna zajdą parą. Uprane firanki i wyondulowane włosy przejdą smrodem spalonego tłuszczu. Dobrze, jeśli wcześniej nas nie poparzy, strzelając z patelni. Wytrzepany, a może i wyprany dywan polejemy barszczem. Podobnie, jak – otrzymany od mniej lub bardziej świętego Mikołaja – krawat.
Wreszcie umordowani i uświnieni zasiadamy do stołu. Na trzy dni, bo polskie święta to Święta Stołu. Po trzydniówce, wykończeni jedzeniem, piciem i popuszczaniem pasa, przyrzekamy, że to ostatni raz. Złamiemy obietnicę za kilka miesięcy. Na Wielkanoc.
Wesołych Świąt i jeszcze weselszego czasu po świętach i do następnego Świątecznego Frontu Jedności Narodu. …
Powyzsze – cytat z Blogu Joanny Senszyn
http://senyszyn.blog.onet.pl/