Wreszcie mamy jasność: najważniejszym zawodem świata jest hydraulik. Nie lekarz, nauczyciel, naukowiec czy też – tfu, tfu – programista. Jeśli ktoś miał co do tego jakiekolwiek wątpliwości, to ostatecznie zostały one rozwiane w czasie dzisiejszej – trzeciej i ostatniej – debaty prezydenckiej między Barackiem Obamą i Johnem McCainem na Hofstra University w Hempstead na Long Island.
Co prawda, my Polacy wiemy o tym od pewnego czasu, a przynajmniej od czasu francuskiej awantury kilka lat temu, kiedy to stwierdzono, że tani polski hydraulik odbiera miejsca pracy rodowitym (aczkolwiek leniwym) Francuzom i jest symbolem wszystkiego, co w Zjednoczonej Europie najgorsze.
Ja wartość zawodu hydraulika miałam okazję docenić osobiście w momencie, kiedy to po pewnej ulewie stulecia z rury kanalizacyjnej w łazience w piwnicy zaczęła nam się wylewać tzw. zawartość. Po wyniesieniu z piwnicy kilkudziesięciu wiaderek wiadomo czego, następnego ranka zadzwoniliśmy do firmy Roto-Rooter, która w ciągu kilkudziesięciu minut przysłał nam swojego przedstawiciela. Bez zbędnych negocjacji zaakceptowaliśmy wycenę na sumę $400 za usługę w formie wpuszczenia do rury kanalizacyjnej snake’a. Snake robotą się przejął, rurę przepchał skutecznie, i od tego czasu, mimo że ulewy stulecia nawiedzają Queens średnio raz na trzy miesiące, z kanalizacją w domu nie mamy najmniejszego problemu.
Więc hydraulik ważnym zawodem jest.
Jak to się ma do dzisiejszej debaty prezydenckiej? Ano tak, że pierwsze trzydzieści minut dyskusji kręciło się wokół tego, jakie Joe the Plumber będzie płacił podatki, jeśli do Białego Domu wprowadzi się Obama, a jakie – jeśli McCain. Otóż na trasie swojej kampanii wyborczej gdzieś w Ohio Obama spotkał tegoż właśnie Joe the Plumber – hydraulika, który przymierzał się do wykupienia biznesu wartego mniej więcej 250 tys. dolarów (tylko nie wiadomo do końca czy chodzi o roczne obroty, czy o zysk). I nasz hydraulik był bardzo przejęty tym, czy nie przyjdzie mu płacić wyższych podatków. W ten oto sposób pierwsze trzydzieści minut debaty kręciło się wokół Jasia Hydraulika, jego biznesu i podatków, jakie będzie musiał płacić.

Obama i Joe the Plumber
Dzięki Jasiowi Hydraulikowi pierwsze pół godziny dyskusji należało do McCaina, takie było przynajmniej moje wrażenie. Udało mu się w zgrabny sposób podkreślić różnicę między konserwatystami i liberałami i zwrócić uwagę na to, że Republikanie nie podwyższą podatków dla nikogo, podczas gdy Demokraci proponują wyższe podatki przy dochodach przekraczających 250 tys. dolarów rocznie (chociaż tak naprawdę chodzi tu o zniesienie ulg podatkowych wprowadzonych przez Busha). Obama musiał się z tego tłumaczyć, bo jego plan zakłada obniżenie podatków dla biznesów i osób indywidualnych, których dochody roczne nie przekraczają tej sumy.
Ale na nieszczęście dla McCaina, debata trwała nie trzydzieści, a dziewięćdziesiąt minut, i w miarę upływu czasu, jego dobry start powoli przeistaczał się w powtarzanie w kółko tego samego. Wyraźnie zaczął się plątać, kiedy wypłynęła sprawa terrorysty z lat 60-tych Billa Ayersa, z którego Republikanie starają się zrobić centralny problem tej kampanii twierdząc, że Obama „przyjaźni się” z terrorystami. Moim zdaniem dobrze, że Obama miał okazję wreszcie jasno wypowiedzieć się na temat tych bzdur – kiedy Ayers planował swoje ataki, Obama miał osiem lat, a kiedy spotkał się z nim w latach 90-tych przy okazji jakiejchś inicjatyw edukacyjnych, Ayers był już „nawróconym” i ogólnie szanowanym profesorem uniwersytetu w Chicago, z którym jakieś tam kontakty miało również wielu prominentnych przedstawicieli Partii Republikanskiej.
W momencie, kiedy padły pytania o ubezpieczenia zdrowotne, edukację oraz prawo do aborcji wszystko wróciło na swoje dawne miejsce. Obama był bardzo skuteczny, kiedy doszło do wyjaśnienia różnicy między jego programem opieki zdrowotnej, a tym, co proponuje McCain – tutaj wielkie punkty dla Obamy, nie da się ukryć.
W żadnej z poprzednich debat nie pojawiło się pytanie, jakimi kryteriami powinien kierować się prezydent przy wyborze sędziów Sądu Najwyzszego. W czasie dzisiejszej debaty to pytanie padło po raz pierwszy, i to w kontekście Roe v. Wade czyli prawa do aborcji. McCain wyraźnie starał się nie narazić się konserwatywnym wyborcom, a jednocześnie jakoś tam zadowolić wyborców niezdecydowanych. Natomiast Obama powiedział wprost, że Roe v. Wade uważa za decyzję słuszną i zrobi wszystko, żeby została utrzymana. Podkreślił też, że jest przeciwnikiem późnej aborcji (late-term abortion), ale uważa, że powinny być wyjątki w sytuacji gwałtu oraz zagrożenia życia kobiety.
To są moje trzy grosze, natomiast w mediach ocena tej debaty przedstawia się następująco:
- CNN: Poll: Debate Watchers Say Obama Wins
- ABC News: McCain’s Best Debate, But Obama Still Won
- New York Times: Plumber From Ohio Is Thrust Into Spotlight
- Washington Post: What Joe the Plumber Can’t Fix
Przez wiekszosc debaty McCain wygladal na strasznie wkurzonego. Ogladalem na CNN (split screen) i tylko sie zastanawialem, czy w ktoryms momencie nie przylozy Obamie. Ten split screen wyraznie mu nie sluzyl (McCainowi).
No i wlasnie – ile mozna debatowac o tym hydrauliku?
mnie osobiscie najbardziej podobala sie wypowiedz Obamy na temat aborcji – jak by na to nie patrzec, jest to decyzja bardzo trudna, ktora powinna podjac kobieta… a zwyciezca debaty byl nie kto inny, tylko Joe the Plumber…
Nie chodzilo o hydraulika a o typowy small business, ktory jest podstawa ekonomi amerykanskiej i generatorem sredniej klasy. Metafora typu socker mam, przecietnej mamy wychowujacej dzieci.
W debatach bylo miejsce dla nauczyciela, o lekarzy bym sie raczej nie martwil a jesli tamtym bedzie sie powodzilo lepiej, skorzysta na tym programista.
Oczywiscie to uproszczenie, ale po co sobie debata komplikowac zycie, kiedy wiadomo, ze debata debata a realia realiami.
Moim zdaniem to byla najlepsza debata. Dokladnie, jak Greg, mialam wrazenie, ze McCain byl wkurzony i zly. To sie czulo. CNN pokazywal dwie sinusoidalne fale aprobaty nalezace do niezdecydowanych wyborcow z Ohio i prawie ilekroc mowil McCain, kobiety ocenialy go nisko. Obame prawie zawsze wysoko.
Obama ma chyba zapewnione zwyciestwo (chcialoby sie myslec inaczej)
Zobaczymy czy te same kobiety ktore go tak aprobuja beda mialy do powiedzenia po kilku miesiacach jego rzadow
Ponadto debata nie mowi niczego o polityku
to jest show
prawdziwe oblicza sa schowane z dala od mediow ulicznych i trzeba miec odrobine inteligencji zeby je ogladac i objac stanowisko
http://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/choice2008/view/10.html
Ten watek powinien miec tytul ” everybody loves a Cool Man” -czyli reklama dzwignia handlu.
Nie ma zadnych watpliwosci,ze Obama prezentuje sie lepiej,
jest spokojny, opanowany,nie pokazuje zadnych emocji , potrafi usmiechac sie z ironicznym politowaniem zamiast glosno i goraco protestowac przeciw pomowieniom oponenta .
Tych wszystkich trickow swiatowego dyplomaty McCain nigdy sie nie nauczyl.
I zeby nie wiem o ile lepszy byl jego program wyjscia kraju z istniejacego kryzysu – wiekszosc wybierze tego kto robi „dobre wrazenie” .
A jednak. Jesli pamietacie poprzednich robiacych „dobre wrazenie” kandydatow na prezydentow Reagana i Clintona, wybor okazal sie szczesliwy dla kraju. Zycze optymizmu.